Strony

Dramione - Utracona Przyjaźń

Miniaturki

piątek, 8 lipca 2016

DRAMIONE - Mała, słodka tajemnica

Hej, kochani! 
W ten piątek przedstawiam Wam moją kolejną miniaturkę - tym razem dotyczącą Dramione. Nie mogłam się powstrzymać i po prostu musiałam wrócić do pisania o tym paringu ;) Miniaturka jest dosyć lekka, starałam się też, żeby była dosyć śmieszna. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. 
Tak, jak pisałam w poprzednim poście - zapraszam na mojego nowego bloga Florabella - The Odyssey. Jest to ff o Florence oraz Isie, które mogliście poznać w Utraconej Przyjaźni. Bardzo zapraszam na bloga fanów Florence And The Machine oraz osoby, które po prostu chcą przeczytać opowiadanie obyczajowe. Na razie opublikowany jest prolog, a już w poniedziałek pojawi się pierwszy rozdział ;) 

Zapraszam do czytania i komentowania! 
Johanna Malfoy :* 
****** 



– Kapitanie! Tam, za burtą!
Rekin zbliżał się do drewnianego kadłuba statku. Załoga ,,Elizabeth” próbowała szybko zmienić kurs, aby uniknąć konfrontacji ze zwierzęciem, jednak nie udało jej się to. Kapitan, stojący na dziobie statku, zachwiał się, gdy rekin mocno uderzył w bok ,,Elizabeth”, uszkadzając deski.
– Kapitanie! Woda wlewa się do statku!
Mężczyzna z długą brodą i biało-niebieską czapką na głowie zeskoczył z dziobu i pognał w stronę steru, jednocześnie krzycząc:
– Do szalup! Wszyscy do szalup!
– Kapitanie, a co z panem? – zapytał jedne z majtków.
– O mnie się nie martw, Mansfield – odpowiedział mężczyzna, dzierżąc w dłoni ster. Czuł każdą falę, która uderzała w kadłub i wdzierała się do środka statku.
– Nie może pan przecież zginąć!
– To mój statek. Nie opuszczę go, nawet za cenę śmierci – odpowiedział poważnie.
Załoga statku zaczęła wchodzić do szalup. Kapitan spoglądał na gromadzące się nad oceanem ciemne chmury i zastanawiał się, czy jego ludzie zdołają przetrwać nadchodzący sztorm w małych łódkach. Sam wolał nie myśleć, czy on przeżyje tę noc.
Wytężył wzrok i zobaczył falę, która sunęła w stronę jego statku. ,,To ogromna kałamarnica”, pomyślał. ,,To musi być ona.”
Był przygotowany na widok wielkich macek, które za chwilę miały wynurzyć się spod powierzchni wody i wciągnąć jego statek w morskie odmęty. W głowie już odmawiał modlitwę i żegnał się z całą rodziną, wiedząc, że nie przeżyje spotkania z kałamarnicą-gigantem.  
Zamknął oczy i mocniej chwycił ster. Czuł, że fala jest coraz bliżej, tak jak śmierć. Był już gotowy na usłyszenie dźwięku taranowanego statku, gdy…
Draco sięgnął dłonią w stronę półki, która wisiała nad wanną i zaczął szukać na niej plastikowej kałamarnicy.
– Gdzie ona jest? – mruczał pod nosem, jednocześnie utrzymując miniaturowy statek ,,Elizabeth” w pionowej pozycji. Przecież pamiętał, jak ojciec mówił mu tydzień temu, że kupi mu figurkę kałamarnicy w sklepie na Pokątnej. Gdzie ona mogła być? Bez niej nie mógł dokończyć swojej historii, którą opracowywał przez ostatnie pięć dni!
Draco wstał, narażając tym samym swój statek na zalanie ogromną falą. Nie przejmował się jednak tym. Teraz liczyło się dla niego tylko odnalezienie plastikowej kałamarnicy, dzięki której mógłby zniszczyć ,,Elizabeth” i skazać na śmierć kapitana Sanda.
Spojrzał na półkę i z przerażeniem stwierdził, że nie ma na niej jego najnowszej zabawki. Jego wzrok prześlizgiwał się po wielkich tankowcach, małych łódkach rybackich, figurkach piratów i angielskich arystokratów, sztucznych wodorostach i plastikowych zwierzętach – wielorybach, węgorzach, waleniach, orkach i fokach. Ale kałamarnicy nigdzie nie było widać.
– Tatooooooo!!! – krzyknął głośno Draco.
– Tak, synu? – po chwili zza drzwi łazienki dało się słyszeć głos Lucjusza Malfoy’a.
– Gdzie jest moja kałamarnica? – powiedział z wyrzutem, splatając ręce na gołej piersi.
Lucjusz nie odpowiedział.
– Tato, gdzie jest moja kałamarnica? – Draco mocniej splótł ręce, wypowiadając słowa przez zaciśnięte zęby. Lucjusz wyraźnie słyszał, że jego syn jest już bardzo zły.
– Dracusiu, niestety nie miałem jeszcze czasu, żeby ją kupić… – powiedział z lekkim przestrachem mężczyzna – Ale obiecuję ci, że gdy tylko będę dzisiaj wracał z pracy, wejdę do sklepu i…
– Ale ja chcę ją TERAZ! – krzyknął. Zaczął skakać w wannie ze złości, powodując tym samym porządny sztorm. ,,Elizabeth” przewróciła się, a figurka kapitana z niej wypadła i opadła na dno. Pod wpływem fali plastikowy rekin zbliżył się do szalup i zaczął terroryzować byłą załogę statku – Chcę kałamarnicę teraz, bo muszę dokończyć moją historię o ,,Elizabeth” i kapitanie Sandzie!
– Draconku, a czy nie może ona skończyć się inaczej? Czy naprawdę potrzebujesz do niej akurat kałamarnicy? Może to ten krwiożerczy rekin, który zrobił dziurę w kadłubie, zniszczy do końca statek? – zasugerował Lucjusz, modląc się, aby jego syn przystał na jego propozycję.
– NIE! – Draco zaczął skakać jeszcze energiczniej, a woda zaczęła wylewać się na marmurową posadzkę łazienki – Milion moich historii się tak kończyło! Dzisiaj statek miał zostać zniszczony przez kałamarnicę! Kałamarnicę, którą miałeś kupić i tego nie zrobiłeś! – krzyczał.
– Kochanie, to nie wina taty… – blondyn usłyszał łagodny głos Narcyzy, która, najwyraźniej, również stała pod drzwiami – Tata był ostatnio bardzo zajęty i po prostu nie mógł ci kupić tej figurki. Ale obiecujemy ci, że będziesz ją miał jeszcze dzisiaj wieczorem.
– No, mam nadzieję – burknął Draco. Znów usiadł w wannie wypełnioną ciepłą wodą, bo było mu już zimno od stania nago w łazience.
– Czy wyjdziesz już, Dracusiu? – zapytał łagodnie Lucjusz, zadowolony z tego, że jego syn nie zrobił mu tak wielkiej awantury, jak poprzednim razem.
– Dlaczego mam wychodzić? – zapytał naburmuszony, biorąc do ręki ,,Elizabeth” i przywracając ją do pionu.
– Za pół godziny masz być pracy – przypomniała mu Narcyza.
Malfoy teatralnie wywrócił oczami i westchnął, po czym krzyknął do rodziców, że już wychodzi. Opuścił wannę i szczelnie owinął się swoim ręcznikiem, po czym zaczął wyjmować z wody swoje zabawki i układać na półce.
– Muszę jeszcze dziś mieć moją kałamarnicę… – mruczał pod nosem.

***
Hermiona oplotła go swoimi szczupłymi ramionami i wtuliła nos w jego ciało. Pachniał tak, jak zwykle – świeżym mydłem z domieszką perfum kobiety. Hermiona kochała ten zapach tak samo mocno, jak kochała budzić się otoczona nim. Mocniej przytuliła się do swojego towarzysza i naciągnęła na nich kołdrę, po czym delikatnie go pocałowała. Jej budzik zadzwonił, jednak ona nie zwróciła na niego uwagi. Chciała jeszcze chwilę pobyć w łóżku razem ze swoim towarzyszem.  
Nie wyobrażała sobie poranka, podczas którego miałaby obudzić się w łóżku sama. Tak długo spała z nim na jednym posłaniu, że wydawało jej się, jakby robiła to od zawsze. Był jedyną osobą, na której mogła polegać. Zwierzała mu się niemal ze wszystkiego – z kłopotów w pracy, z kłótni z rodzicami i z przyjaciółmi, a on słuchał jej spokojnie i nikomu nie wyjawiał jej tajemnic. Był dla niej najbliższą osobą i nie umiała wyobrazić sobie, że któregoś dnia może go zabraknąć.
– Hermiono! Wstawaj już, bo spóźnisz się do pracy! – usłyszała głos swojej mamy za drzwiami.
– Już wstaję – powiedziała zaspanym głosem, podnosząc głowę z poduszki – Idę do pracy – zwróciła się do swojego towarzysza – Nie powinnam wrócić późno. Zajrzę do ciebie, jak tylko z powrotem będę w domu.
Wstała z łóżka, uprzednio pocałowawszy towarzysza w czoło. Podeszła do szafy i wyjęła z niej przypadkową sukienkę, po czym ruszyła w stronę drzwi. Gdy wychodziła z pokoju, po raz ostatni spojrzała na łóżku, na którym leżał najważniejszy mężczyzna w jej życiu.
Jej ukochany pluszowy miś.

***
Kobieta usiadła przy biurku w gabinecie, który dzieliła z kilkoma znajomymi i markotnie spojrzała na stos papierów, który się przed nią piętrzył. Wiedziała, że czeka ją kolejny, upojny dzień spędzony na wypełnianiu dokumentów. Głęboko westchnęła, zabierając się do pracy. Z doświadczenia wiedziała, że im szybciej przemoże się i zacznie działać, tym szybciej wróci do domu.
Czasem sama sobie dziwiła się, dlaczego tak bardzo zależało jej na szybkim powrocie z pracy. Przecież w domu, oprócz rodziców, nie miała nikogo, kto mógłby na nią czekać. Krzywołap umarł kilka lat temu, a mężczyzny, z którym mogłaby spędzić resztę życia, na razie nie było widać na horyzoncie, nie mówiąc już o dziecku. Nawet jej przyjaciele, Ron i Harry nie odwiedzali jej już tak często, jak kiedyś. Weasley był członkiem słynnej drużyny quidditcha i, gdy akurat nie był na żadnych zawodach, cały czas trenował, zaś Potter został wiceministrem magii i zapewne miał jeszcze mniej czasu od Hermiony.
Kiedyś uwielbiała naukę, siedzenie przy książkach do późna i przepracowywanie się. Jednak teraz, po niemal dziesięciu latach pracy w ministerstwie, nie odnajdywała w tym żadnej przyjemności. Jedyne czego chciała, to wrócić do domu i po prostu mieć spokój.
Dlatego tak bardzo kochała swojego pluszowego misia. Nigdy nie robił jej żadnych wyrzutów, nie kazał od nowa przepisywać papierów i zrobić sobie natychmiast kubka kawy. Po prostu był. Hermiona w każdej chwili mogła się do niego przytulić i wypłakać w jego miękkie futerko. Znajomi z jej pracy nie wiedzieli o nim i nie miała zamiaru, by się dowiedzieli. To miała być jej mała, słodka tajemnica.

Po trzech godzinach nieustanej pracy postanowiła zrobić sobie przerwę. Wstała od biurka, rozprostowując plecy, i wyszła na korytarz. Jednym ruchem różdżki przywołała do siebie kubek z parującą kawą i zaczęła przechadzać się, aby rozruszać zastane kości.
Na końcu korytarza zobaczyła dwójkę znajomych, więc podeszła do nich. Jak okazało się, rozmawiali o gazetce z jednego ze sklepów na Pokątnej, która leżała na parapecie.
– …i są różne wzory, widzisz? W testrale, w jednorożce i w druzgotki – John Hammond pokazywał ofertę sklepu Fionie Richards.
– Jakie świetne! – ekscytowała się – A w jakich są rozmiarach? Jestem ciekawa, czy będę mogła je kupić mojemu Edwardzikowi.
– Jasne, że będziesz mogła je kupić. Jest napisane, że są we wszystkich rozmiarach dla dzieci do lat siedmiu. Ja też kupię dzisiaj mojej córeczce.
– O czym rozmawiacie? – zapytała Hermiona, podchodząc do nich.
– Sowa właśnie przyniosła mi najnowszą ofertę ,,Raju Małego Czarodzieja”. Od jutra sprzedają tam bieliznę w świetne wzory! – Fiona podetknęła jej pod nos gazetkę otworzoną na stronie z ogromnym napisem ,,BIELIZNA DLA NAJMŁODSZYCH”.
– Rzeczywiście, śliczne – powiedziała z grzeczności Hermiona, tak naprawdę wcale niezainteresowana. Co przyszłoby jej z dziecięcej bielizny? Przecież w domu miała jedynie swoich rodziców i misia, komu miałaby…
Miś. Jej miś jest przecież rozmiarów dwuletniego dziecka. Od dawna zastanawiała się, czy nie kupić mu czegoś do ubrania. Teraz mogłaby kupić mu śliczne bokserki z ,,Raju Małego Czarodzieja”. Była pewna, że od zawsze o takich marzył!  
– Mogłabym zobaczyć, jakie mają wzory tej bielizny? – spytała Hermiona, sięgając po gazetkę.
– Oczywiście, kochana! Mają jednorożce, testrale i druzgotki, a ponoć na zamówienie mogą robić jeszcze ze sklątkami tylnowybuchowymi i gryfami – Fiona z zaaferowaniem wskazywała jej na poszczególne modele ubrań przedstawione w gazetce.
Kobieta na chwilę oderwała swój wzrok od oferty sklepu i zobaczyła, że korytarzem przechodzi Draco Malfoy. Od kiedy pracowali w jednym departamencie, mijali się na korytarzu codziennie. Malfoy miał zazwyczaj obojętną i chłodną minę. Tylko czasami jego usta wykrzywione były w uśmiechu, z którym, jak już dosyć dawno stwierdziła kobieta, jest mu naprawdę do twarzy. Jednak tego dnia wyglądał naprawdę strasznie. Hermiona nigdy nie widziała go w takim stanie. Miał naburmuszoną minę i krzywo zawiązany krawat. Wyglądał, jakby zaraz miał wyciągnąć różdżkę i zacząć miotać Avadą Kedavrą na wszystkie strony.
– Cześć, Draco! – John Hammond odwrócił się w jego stronę i przywitał się, wyciągając w jego stronę rękę. Malfoy zignorował ją.
– Hej – powiedział grobowym głosem. Jego wzrok prześliznął się po Fionie i na kilka sekund zatrzymał się po Hermionie.
Kobieta poczuła się niezręcznie, gdy zobaczyła, że blondyn przypatruje się gazetce, którą trzymała w ręce. Wszyscy w ministerstwie wiedzieli, że nie ma dziecka ani mężczyzny, z którym mogłaby je mieć, więc widok jej z ofertą dziecięcych zabawek musiał być co najmniej dziwny. Hermiona szybko wcisnęła gazetkę do ręki Fiony i odwróciła się w stronę okna, udając, że  w ogóle nie widziała wzroku Malfoy’a.  
– Coś taki markotny, Malfoy? – John szturchnął go w bok, próbując rozweselić, jednak Draco tylko spojrzał na niego z politowaniem – Kłopoty z kobitkami?
– Raczej kłopoty z rodzicami – mruknął. Hermiona zauważyła, że jego wzrok wciąż skupiony jest na gazetce ,,Raju Małego Czarodzieja” – Wybaczcie, ale muszę wrócić już do pracy, inaczej szef mnie zabije – powiedział po chwili.
Skinął głową na pożegnanie, po czym odwrócił się i zaczął iść  w stronę swojego gabinetu. Hermiona jeszcze chwilę wodziła za nim wzrokiem, zastanawiając się, dlaczego tak intensywnie wpatrywał się w ofertę sklepu dla dzieci. Następnie spojrzała na zegarek i zorientowała się, że ona również powinna już wrócić do pracy. Rzuciła szybkie ,,cześć” Fionie i Johnowi i ruszyła do swojego gabinetu. Już po kilku minutach wypełniania dokumentów, zupełnie zapomniała o spotkaniu z Malfoy’em i jego dziwnym zachowaniu.

***
Draco nie mógł wyrzucić ze swojej głowy obrazu bokserek w jednorożce, które ujrzał w gazetce ,,Raju Małego Czarodzieja”. Kiedy tylko spostrzegł je na korytarzu, gdy Hermiona Granger razem z Fioną Richards przypatrywały się im, wiedział już, że będzie musiał je zdobyć. Nie przejmował się tym, że znajdowały się one na dziale dziecięcym i zapewne żaden rozmiar nie będzie na niego pasował. Po to był czarodziejem i znał silne zaklęcia, aby powiększać za małe bokserki! Nie raz już tak czynił. Pamiętał, że gdy kupował bokserki, które były pierwsze w jego kolekcji, musiał je powiększyć z rozmiaru niemowlęcego do zwykłego mężczyzny. Znalezienie odpowiednio silnego zaklęcie zajęło mu kilka dobrych godzin. Nie rozumiał, dlaczego producenci bielizny zabezpieczali swój towar czarami. To bardzo utrudniało mu jego pracę, dlatego z czarodziejskich bokserek szybko przerzucił się na mugolskie.
Ale tym razem wiedział, że będzie musiał je kupić, obojętnie, jak długo zajmie mu powiększanie ich. Nie mógł przepuścić takiej okazji. Postanowił, że gdy tylko wyjdzie z pracy następnego dnia, popędzi do ,,Raju Małego Czarodzieja” i zaopatrzy się w bokserki w jednorożce.
– Już jutro będziecie moje… – szeptał z zadowoleniem, gdy jego nowiutka kałamarnica zatapiała ,,Elizabeth” razem z kapitanem Sandem.

***
– Szefie, muszę wyjść dzisiaj wcześniej – Hermiona stanęła przed mężczyzną w średnim wieku. Pojedyncze pasma  siwych włosów lśniły na jego głowie.
– A to dlaczego, panno Granger? – zapytał, przechylając głowę w bok.
– Ponieważ muszę załatwić dzisiaj bardzo ważną sprawę – powiedziała, omijając jak najwięcej szczegółów – I muszę to zrobić dzisiaj. Koniecznie dzisiaj – dodała.
– No dobrze… – zgodził się niechętnie – Ale jutro zostanie pani dłużej, prawda? – upewnił się.
– Oczywiście, szefie – powiedziała, szczęśliwa, że mężczyzna zgodził się wcześniej wypuścić ją z pracy.
Jak na skrzydłach podbiegła do swojego biurka i zaczęła wypełniać dokumenty. Zegarek, który wisiał w gabinecie odliczał sekundy, które dzieliły ją od zakupu ślicznych bokserek w jednorożce dla jej misia.

Równo o 15:00 teleportowała się na ulicę Pokątną. Od razu skierowała się w stronę ,,Raju Małego Czarodzieja”. Z daleka widziała już ogromne plakaty reklamujące nową bieliznę z magiczne stworzenia oraz kłębiące się pod nimi tłumy dzieci, które prosiły swoich rodziców, aby zakupili im chociaż skarpetki z hipogryfami.
Hermiona weszła do sklepu i kilka razy zamrugała oczami. To rzeczywiście był raj. Na każdej półce poustawiane były maskotki, samochodziki, lalki oraz wszystkie inne zabawki, o jakich można było marzyć. Kobieta od razu skierowała się do działu z ubraniami i z daleka zobaczyła półkę, na której piętrzyły się opakowania z bokserkami. Szybko podeszła do niej i zaczęła szukać bielizny w jednorożce w odpowiednim rozmiarze.
Po kilku minutach szukania Hermiona poczuła, jak ogarnia ją strach. W sklepie dostępne były już praktycznie jedynie bokserki w druzgotki! Widziała kilka w testrale, jednak ona szukała tych w jednorożce! Poprzedniego wieczoru obiecała swojemu misiowi, że przyniesie mu dokładnie taką bieliznę, nie mogła go przecież oszukać.
Westchnęła i ponownie zaczęła przeszukiwać półkę.

***
Draco specjalnie wcześniej zwolnił się z pracy, aby dostać swoje wymarzone bokserki, mimo że jego szef nie był z tego zbyt zadowolony. Mruczał coś o tym, że tego dnia wszyscy się zwalniają, ale Malfoy nie zwracał na niego uwagi. Mógł myśleć tylko o bokserkach w jednorożce. Już wyobrażał sobie, jak kupuje je i kładzie w swojej szafie na szczycie kolekcji bielizny. Ach, nie mógł się doczekać widoku bokserek w jednorożce leżących na parze w samochodziki…
Wszedł do sklepu i, jak zwykle, poczuł się, jakby cofnął się w czasie. Na chwilę przestał być szanowanym pracownikiem Ministerstwa Magii i znów stał się małym chłopcem. Draco ruszył w stronę działu z ubraniami, jednak nie mógł powstrzymać się od tego, by choć na chwilę nie spojrzeć na figurki do kąpieli, które zbierał.
Po kilku minutach ruszał już w stronę swoich wymarzonych bokserek, w dłoni dzierżąc miniaturową latarnię morską oraz komplet malutkich skrzyń wypełnionych tytoniem, które również miał zamiar kupić. Właśnie wszedł w alejkę, w której znajdowała się najnowsza kolekcja bielizny, gdy…

– Granger.
Hermiona podskoczyła na dźwięk swojego nazwiska, wypowiedzianego znajomym głosem. Podniosła wzrok, spłoszona, i zobaczyła przed sobą Dracona Malfoy’a.
– Malfoy? Co ty tu robisz? – zapytała, próbując ukryć przestrach i jednocześnie wymyślić dobrą historię, dlaczego stoi z ostatnią parą bokserek w jednorożce w dłoni.
– Mógłbym cię zapytać o to samo – powiedział, mrużąc oczy.
– Ja zadałam pytanie pierwsza, więc najpierw ty odpowiadasz – powiedziała.
– Po prostu przyszedłem sobie, żeby pooglądać najnowszą kolekcję bielizny. Nudziło mi się w pracy – rzekł beztrosko – A ty?
– Nie mam obowiązku ci się spowiadać, Malfoy – warknęła. Już chciała odwrócić się na pięcie i pójść w stronę kasy, gdy Draco zauważył bokserki w jej dłoni.
– Czekaj! – krzyknął i chwycił ją za nadgarstek. Spojrzała na niego ze zdziwieniem – Po co ci te bokserki? – zapytał czujnie.
– Chciałam kupić je dla dziecka mojej znajomej – odpowiedziała, mając nadzieję, że wyglądało to naturalnie – Ledwo wygrzebałam ostatnią parę w jednorożce.
– CO?! – krzyknął wzburzony Malfoy – OSTATNIĄ PARĘ?!
Wciąż trzymając Hermionę za rękę, zaczął, przeszukiwać półkę. Było to dosyć trudne, szczególnie, że próbował jednocześnie nie upuścić swoich figurek. Jednak po chwili było dla niego jasne, że Hermiona Granger naprawdę posiada ostatnią parę bokserek w jednorożce.
– Natychmiast oddaj mi te bokserki, Granger. To ja chciałem je kupić!
– Tak się składa, że ja też chciałam je kupić. I nie oddam ci ich! – krzyknęła, próbując wyrwać się mężczyźnie z uścisku.
– Oddasz, Granger! Jeżeli nie, powiem mojemu ojcu, że uniemożliwiłaś mi kupienie bokserek do mojej kolekcji! – wrzasnął w złości.
– Twojej kolekcji? – parsknęła śmiechem, a Draco oblał się rumieńcem – Masz kolekcję bokserek?
– A nawet jeżeli tak, to chyba nie twoja sprawa, prawda? – zapytał, zaciskając szczęki.
– Nie możesz kupić sobie innych? Patrz, ile jest par w druzgotki, wiedziałam też kilka w testrale. A Fiona mówiła mi dzisiaj, że można zamówić też w gryfy i sklątki tylnowybuchowe – powiedziała, próbując nieco się uspokoić.
– Nie! Ja chciałem te w jednorożce! Musisz mi je oddać!
– Nie mogę ci ich oddać, bo obiecałam mojemu misiowi, że mu je kupię! – krzyknęła, wyprowadzona z równowagi.
– Misiowi? Granger, albo masz faceta, o którym nikt nic nie wie i nazywasz go ,,misiem”, albo mówisz o… – powstrzymał śmiech – o prawdziwym pluszowym misiu.
– Nawet jeżeli mam jeszcze przytulankę, to kolekcjonerowi dziecięcych bokserek chyba nic do tego – odgryzła się.
Ich kłótnię zauważył właściciel sklepu. Mężczyzna podszedł do nich i uprzejmie zapytał:
– Przepraszam, czy mogę w czymś państwu pomóc? Czy szukacie czegoś dla swojego dziecka?
– My mielibyśmy mieć razem dziecko? – powiedzieli z obrzydzeniem, niemal jednocześnie.
– Nie, proszę pana, chodzi o coś zupełnie innego – powiedziała Hermiona – Dracon Malfoy nie chce puścić mojej ręki, póki nie oddam mu tej pary bokserek w jednorożce – wytłumaczyła.
– Ależ na pewno jest jeszcze kilka par, nie musicie się państwo kłócić… – powiedział spokojnie właściciel. Podszedł do półki i zaczął ją przeszukiwać. Po chwili odwrócił się w stronę Dracona i Hermiony zupełnie blady – No cóż… Wygląda jednak na to, że to jest ostatnia para… – powiedział ze zmieszaniem.
– Niech pa użyje zaklęcia zwielokrotniającego i będzie po sprawie – powiedział Draco.
– Problem w tym, że bieliznę chronią czary, które nie pozwalają na klonowanie… – mężczyzna był coraz bardziej zmieszany – Może po prostu dogadacie się państwo, które ma wziąć te bokserki?... – zasugerował.
– Ja potrzebuję ich bardziej! – krzyknęli jednocześnie Draco i Hermiona.
– Kłamiesz, Malfoy! To mój miś musi mieć je dzisiaj! – kobieta jeszcze raz spróbowała uwolnić swoją rękę z jego żelaznego uścisku.
– Twój miś nie jest żywy i nawet nie zorientuje się, że nie będzie ich mieć! To ja muszę mieć je dzisiaj!
– Nie mów tak o moim misiu! – Hermiona zamachnęła się i z całej siły uderzyła blondyna nogą w brzuch. Draco zaczął zwijać się z bólu, jednak nie wypuścił ręki kobiety – Mój miś ma duszę i doskonale rozumie, co dzieje się wokół niego i co do niego mówię!
Właściciel spojrzał na nich ze zdziwieniem, po czym odszedł, woląc nie mieszać się w kłótnię dwóch dorosłych osób o dziecięce bokserki.
– Daj mi je, Granger, albo powiem o całym tym zdarzeniu mojemu ojcu – ostrzegł ją.
– Dobra, Malfoy – powiedziała w końcu z furią w oczach – Jeżeli jesteś takim rozwydrzonym bachorem, który nie umie odstąpić kobiecie, to dam ci te bokserki – rzuciła w jego stronę opakowanie z bielizną. On, ze zdziwieniem, chwycił je i puścił nadgarstek Hermiony.
Kobieta zrobiła krok do tyłu i poprawiła marynarkę, która przekrzywiła się jej podczas kłótni. Następnie rozpuściła swoje włosy, które i tak były już rozwichrzone i ze złością spojrzała na Malfoy’a.
– Ale to, co się tutaj stało ma zostać tajemnicą, rozumiesz? – warknęła – Jeżeli tylko powiesz komuś, że mam misia i chciałam kupić mu bokserki, gorzko tego pożałujesz.
Draco pokiwał głową na znak zgody i obserwował kobietę, jak wychodziła ze sklepu z pustymi rękoma. Wiatr rozwiewał jej kręcona włosy oraz poły marynarki. Jej chód, który obserwował codziennie przez dziesięć lat swojej pracy, zdradzał, że jest zdenerwowana. Nagle on, 28-letni mężczyzna, pracownik Ministerstwa Magii, arystokrata,  poczuł, że nie chce w jej oczach uchodzić za rozwydrzonego bachora. Nie chciał, by jej drobne, malinowe (jak zauważył tego dnia) usta ponownie musiały układać się w te słowa.
Szybko podszedł do kasy, aby zapłacić za swoje produkty, po czym nachylił się nad właścicielem sklepu.
– Kiedy będzie kolejna dostawa bokserek w jednorożce? – zapytał, groźnie mrużąc oczy.
– Nie wiem, proszę pana – odpowiedział z lekkim przestrachem.
– Więc postaraj się, żeby była jutro z rana. Ta dama musi dostać swoją parę – wskazał na witrynę, za którą było widać oddalającą się Hermionę – Jeżeli nie dostanę jutro tych bokserek, pożałujesz.
Mężczyzna pokiwał głową na znak, że zrozumiał, po czym głośno przełknął ślinę.

***
Hermiona weszła do swojego pokoju i od razu spojrzała na łóżko. Siedział na nim miś. Kobiecie wydawało się, że jego wzrok jest wyczekujący.
– Niestety, nie dostałam bokserek dla ciebie – powiedziała ze skruchą, siadając na skraju posłania.
Wzrok misia zmienił się w zawiedziony.
– No nie patrz na mnie tak – poprosiła cicho i chwyciła go za rękę – To nie moja wina. To przez tego… tego Malfoy’a – gdy wypowiadała jego nazwisko, kilka łez spłynęło po jej policzku.
Miś nadal siedział i wpatrywał się w kobietę. Teraz jednak jego wzrok był miększy.
– Pewnie zastanawiasz się, co się stało w sklepie, prawda? – zapytała, próbując powstrzymać łzy – No więc zobaczyłam tam pewnego mężczyznę, którego mijam codziennie w pracy. Przez chwilę pomyślałam, że może jest taki, jak ja… że może też nie umie przestać bawić się zabawkami… Ale wtedy okazało się, że jest po prostu zwykłym, rozwydrzonym bachorem – wyrzuciła z siebie z jadem – Mogłam się tego domyślić, w końcu jest arystokratą i pewnie od dziecka dostawał to, czego chciał.
Wyciągnęła przed siebie ręce i przyciągnęła do siebie misia.
– Oj misiu, właśnie dlatego jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu. Wszyscy inni są do niczego – zaszlochała w jego futerko.

Następnego dnia wieczorem Hermiona usłyszała dzwonek u drzwi swojego domu. Wyszła z kuchni, wycierając po drodze ręce i skierowała się w stronę wrót, ciekawa, kto stoi za ich drugą stroną.
– Granger… znaczy się, Hermiono – powiedział zmieszany Malfoy, gdy kobieta otworzyła drzwi. Był ubrany w porządny, czysty garnitur, jego włosy były idealnie ułożone, a wokół niego unosił się zapach dobrych, męskich perfum.
– Malfoy? – zapytała zdziwiona – A cóż to za okazja?
– Wiesz co, właśnie użyłem twojego imienia, a ty dalej mówisz do mnie po nazwisku? – zapytał z pretensją, jednak zaraz potem się zaśmiał – Oczywiście, żartuję. Po tym, co wydarzyło się wczoraj, nie sądzę, byś w ogóle kiedykolwiek zaczęła mówić do mnie po imieniu.
– Widzę, że wyciągasz słuszne wnioski – również się zaśmiała, jednak ciekawość wciąż rozsadzała jej ciało. Po co Malfoy mógł do niej przyjść?
– Tak… Ja właśnie w sprawie tego wczorajszego wydarzenia – wyciągnął przed siebie dłoń z niedużym przedmiotem opakowanym w papier – Chciałem cię przeprosić. Rzeczywiście, postąpiłem jak rozwydrzony bachor.
– Proszę, proszę, Dracon Malfoy przyznaje się do błędu… – powiedziała, odpakowując podarunek – Co takiego się wydarzyło, że zacząłeś mnie szanować?
– Nie powiedziałem jeszcze, że zacząłem cię szanować – powiedział ze śmiechem.
Hermiona nie odpowiedziała na to, tylko ze zdziwieniem zaczęła wpatrywać się w przedmiot, który podarował jej mężczyzna.
– Draco… Bardzo ci dziękuję… – powiedziała, nieświadomie używając jego imienia. W tym momencie nazwanie go po prostu Malfoy’em wydawało się jej niestosowne. W dłoni trzymała nowiutkie opakowanie bokserek w jednorożce – Naprawdę, nie musiałeś…
– Musiałem, musiałem. Kiedy mój ojciec dowiedział się, że nie ustąpiłem kobiecie w sklepie, był bardziej zły niż wtedy, gdy kazałem mu kupić dla siebie figurkę pirata, która była dostępna tylko w sklepie w Toronto – coś w jego tonie głosu kazało uwierzyć Hermionie, że mówił całkiem na serio.
– Zbierasz figurki kąpielowe? – zdziwiła się.
– No… tak – powiedział nieco zawstydzony – To taka moja mała mania, zaraz po kolekcjonowaniu bokserek…
– Ja też kiedyś zbierałam figurki kąpielowe… – powiedziała zamyślona. Przez jej umysł przemknęła szalona myśl, że razem z Draco mogliby porównać swoje figurki… Ale zaraz potem odpędziła ją.
– Wiesz… miałbym do ciebie jedną, małą prośbę – powiedział po chwili, z lekkim wahaniem – Czy to, że kupiłem ci te bokserki może zostać tylko między nami?
– Jasne, ale tylko pod warunkiem, że zachowasz w tajemnicy to, że teraz zaproponuje ci, byś wszedł do mojego domu i napił się kawy – ostrzegła go.
– Dobrze… Niech to będzie nasza tajemnica – zaproponował.
Kobieta znów zaśmiała się, a Draco nie mógł oprzeć się myśli, że wygląda wtedy jeszcze piękniej, niż zwykle.
– Nasza mała, słodka tajemnica.



23 komentarze:

  1. Witaj ;)
    Miniaturka wyszła ci świetnie. Prawie się popłakałam w pracy ze śmiechu.
    Zaczynając czytać myślałam, że kapitanem statku jest Draco. Taka absurdalna myśl. Potem doszłam do wniosku, że Draco jest dzieckiem skoro bawi się zabawkami. Ale jak się okazało, że jest dorosłym facetem tak rozmawiającym z rodzicami. Padłam;D
    Hermiona też jest dobra. Chociaż swoją drogą, ja swojego pluszaka zawsze otulam kocem do snu ;D
    Czekam na kolejną miniatrurkę, mam nadzieję, że napiszesz drugą część ;)
    Pozdrawiam, Arabella
    wojenne-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że ta miniaturka Cię rozśmieszyła :D
      Właśnie taki był plan, żeby na początku nie było wiadomo, ile lat ma Draco ;)
      Ja też mam jeszcze kilka misiów, z którymi śpię...
      Nie myślałam jeszcze nad drugą częścią, ale może się skuszę.
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  2. Miniaturka genialna! Rozważna Granger i dumny Malfoy bawiący się zabawkami? Tego nie spodziewałby się nikt. Idealny sposób na poprawienie humoru podczas wakacji. :)
    Życzę Ci dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że poprawiłam Ci humor :)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  3. Bardzo ładna playlista - szczególnie AM :D
    A miniaturka niezwykle urocza, zabawna i przyjemna w czytaniu. Miałaś świetny pomysł, którym mi zaimponowałaś. Po prostu dobra robota! Obyś miała jak najwięcej takich pomysłów, a ja z przyjemnością zacznę obserwować Twojego bloga już o dzisiaj.
    Trzymaj się ciepło,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AM to życie :D
      Bardzo dziękuję! Ja też mam nadzieję, że za niedługo wpadnę na kolejny dobry pomysł i że również Ci się spodoba ;)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  4. Już przy pierwszym fragmencie śmiałam się w głos.
    Miniaturka urocza, zabawna! Podbiła moje serce i poprawiła humor!
    Ciekawa jestem, czy kiedyś Hermiona pokazała swoją kolekcję Draco? I czy nie urządzili wspólne bitwy morskiej? ;)
    Pozdrawiam, życząc czasu i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że miniaturka Cię rozbawiła ;)
      Jestem pewna, że urządzili bitwę morską :D
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  5. Genialna miniaturka!
    W miarę czytania robi się coraz zabawniej, co po prostu dodaje wszystkiemu lekkości :)
    Nikt jeszcze nie wpadł na ukazanie Dramione w taki sposób, a ja uwielbiam oryginalność i ta miniaturka mnie urzekła, a zwłaszcza te bokserki (kupiłabym w gryfy) :D
    Gorąco pozdrawiam i życzę dużo weny na kolejne Dramione ;)
    Basiabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że uważasz mój pomysł za oryginalny ;)
      Osobiście wybrałabym te w testrale.
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  6. Najzwyczajniej w świecie skakałam sobie po blogach dramione, tu i uwdzie czytając przypadkową notkę. Wchodzę, widzę miniaturkę. Ok. Czytam. Czyżby Draco i Hermiona byli na tym statku? A może to Draco jest kapitanem? ...och. Tego się nie spodziewałam.
    Podoba mi się to zagranie, że nie można mieć na początku pewności, ile Malfoy ma lat. Nie będę się rozwodzić nad genialnością miniaturki, jest cudowna. A z głowy nie mogę wyrzucić obrazu nagiego, dorosłego Dracona, nie do końca mieszczącego się w wannie, bawiących się plastikowym statkiem. To będzie mnie prześladować.
    Niestety w tym momencie nie jestem w stanie zobaczyć innych Twoich prac, bo spieszę się do pracy - jeszcze szefowa potrąci mi z pensji ;> Ale jeszcze dziś tu wrócę! Tymczasem dodaję się do obserwujących i cieplutko zapraszam na zajrzenie na moje dramione, jeśli tylko znajdziesz chwilę czasu :)
    www.celujemy-w-niebo.blogspot.com

    Pozdrawiam i życzę morza weny :D
    L. Vidiia

    Ps. Czy da się gdzieś zamówić bokserki w testrale?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że miniaturka Ci się spodobała ;) właśnie jednym z pierwszych założeń było to, żeby stworzyć tekst, w którym nie wiadomo, ile Draco ma lat.
      Mam nadzieję, że spodobaja Ci się moje opowiadanie :) życzę cierpliwości w czytaniu, trochę tego jest ;P
      Oczywiście, postaram się zajrzeć w najbliższym czasie ;)
      Również pozdrawiam! J. M.
      PS. Może kiedyś zorganizuję wysyłkę :D

      Usuń
  7. Motyw bokserek zadziwiająco dobry... nie sądziłam, że wywoła to taką burzę pomiędzy Draco, a Hermioną. Jeszcze rozumiem, że mogłoby się tak dziać jak byli dziećmi, ale dorośli i poważni ludzie? ;D Wstyd :D
    Hahahaha, a tak serio to uśmiałam się nieźle. Także dziękuję! <3

    Pozdrawiam i lecę czytać dalej ;) hahahaha
    ~ MonaVeerax3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Marzą mi się bokserki w Feniksy ;3

      Usuń
    2. Cieszę się, że Cię rozśmieszyłam :D rzeczywiście, to dosyć wstydliwe, że kłócili się o bokserki - ale, na szczęście, to ich mała, słodka tajemnica ;)
      Również pozdrawiam! J. M.
      PS. Dobry pomysł! Może kiedyś napiszę drugą część, gdzie będą takie bokserki?...

      Usuń
  8. Wreszcie komentuję! Przepraszam, że dopiero teraz -.-
    Miniaturka genialna uśmiałam się jak nigdy. Dziękuję za polepszenie humoru ;) Draco jako fan figurek i bokserek jest genialny. A te jego wyrzuty do rodziców mistrzostwo świata!
    Biedna Hermiona może jedynie liczyć na swojego misia. Eh smutne, ale jednocześnie śmieszne. Co za ironia :D
    Czekam na więcej Twoich perełek i życzę weny!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi, najważniejsze, że w ogóle wpadłaś ;)
      Bardzo dziękuję! I nie ma za co, sama śmiałam się, jak to pisałam.
      Częściowo postać Hermiony była wzorowana na mnie, także łatwo było pisać o osobie, która polega na przytulance :D
      Mam nadzieję, że jedną z moich wypocin (bo perełkami bym tego na razie nie nazwała xP) będziesz mogła nie tylko przeczytać, ale i ocenić ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  9. Nie no powaliłaś mnie!
    Szczególnie końcówką.
    Czy ja dobrze zrozumiałam tocyzli bitwę o bokserki? Bokserki w jednorożce?
    No nie po porstu coś pięknego.
    Od dawna się tak nie ubawiłam jak w tym momencie.
    Piszesz z humorem, uczuciem i masz prawdziwy talent oddania najróżniejszych emocji.
    Podobają mi się Twoi Draco i Hermiona.
    Osobiście jestem zadowolona i pełna podziwu.

    www.pokochac-lotra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :)
      Tak, tak, toczyli bitwę o bokserki :D
      Bardzo dziękuję i pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  10. Zacznę od tego, że chyba mnie nie kojarzysz, a przynajmniej nie jako Anastasia Lightwood - nie wiem, czy pamiętasz Ana2003 itd.
    Rozwodziłyśmy się razem nad FaTM i Dramione, i niesprawiedliwie osądzonym Dracze :)
    Dawno mnie tu nie było, oj dawno:
    Zacznijmy od tego, że gratuluję Ci wytrwałości, tego, że nadal masz siłę pisać, a powiem więcej chęci, ja wymiękłam, moja wena zawiodła, ale co będziemy gadać o mnie na twoim blogu.
    Piszesz baaaardzo dobrze :) Podszkoliłaś się, a już kiedyś kochana bardzo dobrze pisałaś i był u ciebie powiew świeżości no, i ja sama nie wpadłabym na pomysł, żeby wpleść tu moją ukochaną Florence :)
    No, nie mam za bardzo czasu, żeby się rozpisywać, ale nie straciłaś swojego humoru, a to bardzo dobrze, bo jest genialny :D
    Także tego pozdrawiam
    Anuś ;*
    czy inaczej Ana2003
    a teraz Anastasia Lightwood ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jasne, że Cię pamiętam! I miło mi, że zajrzałaś do mnie :D
      Pisanie jest dla mnie czystą przyjemnością, a na brak weny nie cierpię, więc tak jakoś wyszło, że wciąż jestem w blogsferze.
      Cieszę się, że podoba Ci się to, co piszę ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  11. Hej!!
    Świetny rozdział, super blog, bardzo przyjemnie się czyta twoje opowiadania :D. Niestety, zaraz padnie mi bateria i już muszę kończyć, ale przedtem chciałabym cię jeszcze baaardzo serdecznie zaprosić na mojego bloga:
    https://spokojnie-to-tylko-ja.blogspot.com/
    Mam szczerą nadzieję, że się pojawisz!! Z góry dziękuję ;).
    Jeszcze raz, naprawdę ciekawie piszesz :D.
    Xoxo ;*
    Annabell di Angelo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Mam nadzieję, że ,,Utracona Przyjaźń" również Ci się spodoba ;)
      Ostatnio mam mało czasu, ale spróbuję wpaść :)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)