Strony

Dramione - Utracona Przyjaźń

Miniaturki

piątek, 2 października 2015

Rozdział XI - ,,Dramione - Utracona Przyjaźń"

Hej, kochani! 
Jestem naprawdę szczęśliwa, że tak szybko udało mi się skończyć ten rozdział. Szczerze mówiąc, bałam się, że nie uda mi się wyrobić na czas... 
Nigdy nie dedykowałam nikomu rozdziałów, ale chyba czas zacząć praktykować ten zwyczaj. Tak więc wiekopomny rozdział XI, przy którym wielokrotnie chciałam złamać moje postanowienia o fabule tego fanfiction dedykuję Jule.cq.ce, z którą w ostatnich dniach wiele razy rozmawiałam o fanfikach, w tym o moim ;) 
Zapraszam Was także na jej bloga Kerry i James - co by było, gdyby już na zawsze byli razem. Jest to fanfiction z książki ,,CHERUB". Wszystkich fanów tej serii oraz ciekawych nowego bloga serdecznie zapraszam. Zapowiada się naprawdę dobre ff ;) 

Next w czwartek, ale obiecuję, że warto będzie poczekać... 
Zapraszam do czytania i komentowania! J. M.  
****** 


Wyszli z wieży i skierowali się w stronę szczytu wzgórza zamkowego. Po drodze wstąpili do sklepu z pamiątkami, gdzie zakupili pluszowego Krecika, t-shirty z Franzem Kafką, oraz kilka magnesów z panoramą Pragi (Hermiona nie umiała powstrzymać się od powiększenia lodówkowej kolekcji magnesów jej rodziców).
Znaleźli się obok kościoła św. Mikołaja, do którego Ślizgonka koniecznie chciała wejść. Wnętrze jednak nie zachwyciło jej tak bardzo, jak się tego spodziewała. Był to typowy barokowy kościół z masą fresków na ścianach oraz figur rozstawionych w każdym możliwym miejscu. Jedyna rzeczą, która naprawdę zwróciła jej uwagę był ogromny żyrandol, wykonany z kryształów, które pochodziły z Karkonoszy. Draco wyjaśnił jej, że był to dar cara Rosji dla prawosławnej cerkwi, którą był wówczas ten kościół.
Gdy wyszli ze świątyni, wzrok Malfoy’a padł na Starbucksa, który mieścił się zaraz naprzeciwko świątyni.
- Kawa? – zaproponował chłopka z błyskiem w oku.
- Czy ty jesteś uzależniony od Starbucksa? – zapytała ze śmiechem – Za każdym razem, gdy opowiadałeś mi o swoich wycieczkach do jakichś miast, w pewnym momencie padało zdanie: ,,Poszedłem na kawę do Starbucksa…” albo ,,I wtedy zauważyłem Starbucksa, wiec do niego wszedłem…”
- Ja ogólnie jestem uzależniony od dobrych rzeczy. Takie moje arystokratyczne zboczenie – powiedział i otwarł przed Hermioną drzwi do kawiarni, by mogła wejść pierwsza – I jest jeszcze jedno zboczenie, które zostało mi z tych burżujskich czasów – uzależnienie od towarzystwa godnych ludzi – mrugnął do niej okiem.
- No tak, szlama to przecież takie godne towarzystwo – mruknęła Ślizgonka, nagle zasępiwszy się.
- Hermiono – spojrzał na nią z powagą – Czy mamy od nowa roztrząsać temat tego, że nie obchodzi mnie twój status krwi? Myślałem, że już dawno zrozumiałaś, że nie to jest w tobie dla mnie ważne…
Z westchnieniem wziął ja za rękę i podprowadził do lady.
- Co zamawiasz? – zapytał.
- Ja… chyba nic – powiedziała zmieszana.
- Dlaczego? – zdziwił się blondyn.
- Po prostu… - nerwowo zacisnęła swoje palce na pasku torebki. Wstyd jej było się przyznawać do problemu – Po prostu nie stać mnie, by tak często kupować w Starbucksie. Ostatnio, gdy byłam w Londynie przepuściłam całe swoje pieniądze w antykwariacie i mój portfel świeci pustkami – wyszeptała.
- Hermiono, ale przecież za ciebie zapłacę. Nie musisz się martwić i wstydzić – objął ja w pasie i lekko do siebie przytulił – To naprawdę żaden kłopot, a wręcz przyjemność, gdy mogę ci coś kupić.
Lekko popchnął ją w stronę sprzedawcy, szepcząc jeszcze ostatnie zdanie:
- Zamawiaj, co tylko chcesz, może być nawet najdroższe.
Z kawiarni wyszli z kubkami parującego karmelowego latte. Ślizgonka piła je małymi łykami, by nie poparzyć sobie warg. Nadal miała wyrzuty sumienia w stosunku do Malfoy’a, bo kawa w Starbucksie nie należała do najtańszych. 
- Draco… Naprawdę czuję się niezręcznie, gdy wciąż za wszystko płacisz – powiedziała, gdy szli stromą ulica w stronę zamku – Nawet nie wiem, skąd bierzesz na to wszystko pieniądze, jeszcze niedawno miałeś przecież tylko galeony.
- Przed teleportacja do twojego domu znalazłem w Londynie magiczny kantor. Można w nim wymieniać galeony na funty i euro. A funty i euro łatwo zamienić już na korony – wyciągnął z tylnej kieszeni spodni opasły portfel, z którego wysunął się potężny plik banknotów.
Hermiona aż zakrztusiła się kawą. Nigdy nie widziała tak dużej ilości mugolskich pieniędzy w jednym miejscu.
- Cały czas za wszystko płacisz – ciągnęła dziewczyna – Wszystkie bilety, kawy pamiątki… Tylko na tobie żeruję – szepnęła.
- Hej, hej -  zatrzymał się. Zwrócił twarz Hermiony w swoją stronę – Jeżeli ktoś tu na kimś żeruje, to ja na tobie. Mieszkam w twoim domu, jem twoje jedzenie, zużywam twoja wodę i prąd. Twoi rodzice muszą ciężko pracować, żeby mieć na wszystko pieniądze. Myślisz, że nie wiem, jak wzrosły koszty utrzymania, gdy wprowadziłem się do twojego domu? – zapytał.
- Nie wzrosły aż tak bardzo… - powiedziała zmieszana.
- Nie kłam, słyszałem rozmowę twoich rodziców. Wiem, że już wcześniej nie zarabiali tak dużo, a teraz, by utrzymać poziom życia, muszą brać dodatkowe dyżury w poradni. Gdy to usłyszałem, myślałem, że od razu się wyprowadzę. Nie mogłem wyobrazić sobie, że jestem dla was aż takim ciężarem – głęboko westchnął i zwiesił głowę – Tylko mój wewnętrzny tchórz nie pozwolił mi uciec. Za bardzo boje się mojego ojca…
-  Nie będziesz nigdzie uciekać – powiedziała dziewczyna i ujęła jego podbródek w dwa palce – Ja też mam w sobie wewnętrznego tchórza i ręczę ci za to, że i on nie pozwoliłby ci się wyprowadzić. Co do finansów… To naprawdę nie jest duży kłopot. Nie jesteś dla nas ciężarem. Moi rodzice bardzo cię lubią.
- Co nie oznacza, że nie mają ochoty pozbyć się mnie – mruknął.
- Nawet jeżeli tak, musieliby wyrzucić także i mnie. Nie pozwoliłabym włóczyć ci się samemu. Najwyżej wprowadzilibyśmy się do Weasley’ów. 
Na dźwięk tego nazwiska, blondyn lekko drgnął.
- Musisz przyzwyczaić się do tego, że teraz to moi przyjaciele – powiedziała mu.
- Oczywiście, przyzwyczaję się. Nie chcę mieć nic wspólnego z poglądami i ideologią Lucjusza Malfoy’a, wiec masz moja gwarancję, że zmienię swoje zdanie na temat tej rudej rodziny – obiecał Draco – Wiesz, dlaczego zabrałem cię do Pragi? Żebym choć raz mógł za wszystko zapłacić i nie być pasożytem – powrócił do poprzedniego tematu.
- Jeju, ty znowu o tym? Nie jesteś żadnym pasożytem – zaoponowała dziewczyna – Sama zaproponowałam ci, byś u nas mieszkał.
- Tak więc ja dziś proponuję ci, kawę, wstępy do muzeów i co tylko sobie zażyczysz – szeroko się uśmiechnął – widzisz? Ty też  nie jesteś pasożytem.
Hermiona lekko uniosła kąciki ust i pokręciła głową, co świadczyło o jej kapitulacji. Wiedziała, że w pewnym sensie chłopak miał rację.
- Więc ustalmy – nie jesteśmy żadnymi pasożytami, tylko normalnymi ludźmi – podsumowała Ślizgonka.
- Kurczę, a tak liczyłem na bycie tasiemcem uzbrojonym – zażartował Draco.
- Uważam, że życie człowieka jest o wiele lepsze – powiedziała Hermiona.
Blondyn ze skrzącymi oczami poprowadził dziewczynę przed zamek. Wejścia na dziedziniec pilnowała trójka strażników, którzy stali w specjalnych budkach. Ślizgonce  od razu skojarzyli się ze strażnikami spod Buckingham Palace.
- Która godzina? – zapytał Draco.
- Za kilka minut wybije dwunasta – sprawdziła dziewczyna na swoim zegarku.
- To akurat zdążyliśmy.
- Na co? – zdziwiła się Ślizgonka.
- Zobaczysz… - powiedział tajemniczo i roześmiał się z jej niezadowolonej miny.
Już po chwili zrozumiała, o co chodziło Malfoy’owi. Wokół rozległy się dźwięki muzyki granej przez orkiestrę, a z zamkowej bramy wyszli strażnicy. Byli ubrani w niebieskie mundury, które kolorystycznie pasowały do praskiego nieba. Szli równym, miarowym krokiem, stukając obcasami swoich butów. Na lewym ramieniu nieśli halabardy, a jeden z nich trzymał w ręce sztandar Republiki Czeskiej.
- Zmiana warty – wytłumaczył Draco – następuje codziennie w południe.
- Wiem, co to jest, nie jestem głupia – powiedziała zniecierpliwionym głosem dziewczyna, na co chłopak parsknął śmiechem. Nie dało się ukryć, że traktowanie Hermiony jak niepełnosprawnego umysłowo dziecka sprawiało mu dużą przyjemność.
Cała ceremonia trwała dość długo, widać było, że jest ważnym wydarzeniem zarówno dla strażników, jak i turystów. Zaraz po jej zakończeniu Draco i Hermiona weszli na główny dziedziniec całego zamkowego systemu. Odwiedzili Złotą Uliczkę ( Hermiona myślała, że zemdleje ze szczęścia, gdy ujrzała dom, w którym mieszkał Franz Kafka), Ogrody Królewskie oraz zamkowe muzeum. Dziewczyna zakazał Malfoy’owi robić w nim wykładów.
- Są tutaj tabliczki. Naprawdę, sama o wszystkim przeczytam – powiedziała mu błagalnym tonem. Chciała choć na chwile odpocząć od jego protekcjonalnego głosu przewodnika.
- Czyżby męczyły cię moje wykłady? – zapytał chytrze.
- Nie, skąd…
- Bo jeżeli tak, to wiedz, że taki był zamysł – powiedział z udawaną mściwością – W końcu miałaś okazję poczuć się tak jak ja!
Hermiona wymierzyła mu kuksańca w bok, myśląc jednocześnie nad tym, że w rzeczywistości opowieści Dracona bardzo ją ciekawiły. Mogłaby słuchać ich bez końca…   

- A to Katedra św. Wita.
Stanęli przed wysoką budowlą. Zgodnie z wiedzą dziewczyny była ona zbudowana w stylu gotyckim. Wysokie i cienkie wieżyczki mieściły się prawie na każdym skrawku dachu. Podobnie jak Most Karola, kamień, który ją budował, był już sczerniały, co nadawało świątyni odpowiedniego klimatu.
Gdy weszli do katedry, jej piękno zaparło Hermionie dech w piersiach. Sklepienie było wysokie, ewidentnie neogotyckie. Ogromne, kremowe filary oddzielały główną nawę od bocznej. Światło wpadało do świątyni przez kolorowe witraże. Było ich naprawdę mnóstwo, przedstawiały głównie roślinne motywy. Wnętrze katedry było podzielone na kilka obszarów, po których mogli spacerować turyści.
Hermiona i Draco przechadzali się po kamiennych płytkach, którymi wyłożona była podłoga budowli. Chłopak szeptał Ślizgonce historię katedry, insygniów koronacyjnych królów czeskich, które się w niej znajdowały, a ona słuchała go niemal z zamkniętymi oczami. Czuła, że nagle wszystko znalazło się na właściwym miejscu. Wiedziała, że mogłaby przetrwać tak całą wieczność – stojąc w Katedrze św. Wita, otoczona jej wzniosłą atmosferą, z Draconem Malfoy’em szepczącym wprost w jej ucho.
To nie była zdrada, nie myślała o blondynie w zdrożnych kategoriach. Nie miała potrzeby całowania go i wyznawania mu miłości. Nie, nie zdradzała swojego chłopaka nawet mentalnie. Rozumiała po prostu, że po osiemnastu latach ich życia, ona i Malfoy znaleźli się na właściwych miejscach.
Poczuła, jak chłopak bawi się jej włosami i delikatnie sunie palcami po jej szyi, nadal opowiadając o budynku. Nie odsunęła się od niego, tylko swobodnie pozwoliła dotykać. Wiedziała, że teraz i ręce chłopaka znalazły swoje miejsce.
Gdy jego dłonie zjechały niżej, przez głowę przemknęła jej myśl, że znalazła właściwe miejsce i dla swoich ust. Przeraziła się jednak, gdy uświadomiła sobie, że znajdowało się ono nie gdzie indziej, ale przy wargach blondyna.
Wiedziała, że zaburzy w ten sposób harmonię całego wszechświata, ale dłużej nie mogła. Odsunęła się od Dracona i powędrowała w stronę wyjścia.

Z Katedry Św. Wita skierowali się prosto na wzgórze Petřin. Po drodze na nie Draco kilka razy nerwowo obracał się za siebie.
- Coś się stało? – zapytała zaniepokojona Hermiona. Również obejrzała się za siebie, ale nie ujrzała niczego niepokojącego.
- Nie, nic. Tylko mi się wydawało – wyjaśnił i przyspieszył krok.
Na obiad poszli do klasztornej restauracji. Zajadali się czeskimi specjałami – smażonym serem oraz knedlikami z gulaszem. Na koniec skosztowali praskiego piwa, które ważone było w przyklasztornym browarze. Z pełnymi brzuchami wyszli z restauracji i poszli w stronę ścieżki, która prowadziła prosto na szczyt wzgórza i mieszczącej się na nim kopii Wieży Eiffela. Po drodze na nią zatrzymali się przy tarasie widokowym, by spojrzeć na panoramę Pragi.
- Najchętniej nigdy nie wyjeżdżałabym stąd – westchnęła Hermiona.
- Ja też nie – zawtórował jej Draco.
Stali w ciszy i rozkoszowali się ślicznym widokiem. Zbliżało się popołudnie, promienie słońca pięknie oświetlały dachy praskich budowli.
- A gdyby tak… - zaczął nagle blondyn.
- Nie, Draco, nie zamieszkamy tutaj – przerwała mu Ślizgonka zniecierpliwionym głosem.
- Nie o tym myślałem, ale miło, że twoje myśli błądzą w tak przyjemnych rejonach – powiedział rozbawiony, a policzki dziewczyny lekko się zaróżowiły. Chłopak wyjął z kieszeni spodni małe pudełeczko – Myślałem raczej nad tym, byśmy zrobili sobie zdjęcie.
Użył zaklęcia powiększającego i już po chwili małe pudełeczko zmieniło się w pełnowymiarowy aparat.
- Panno Granger, proszę o szeroki uśmiech – powiedział, ustawiając statyw – Przepraszam, czy mógłby zrobić nam pan zdjęcie? – zapytał przypadkowego przechodnia.
Mężczyzna trochę się zdziwił, szczególnie, gdy zobaczył, jakim aparatem ma robić zdjęcie. Fakt, urządzenie czarodziejów różniło się nieco od współczesnych mugolskich gadżetów. Przypominało ono trochę przedwojenne aparatury do robienia zdjęć.
- A jak się to obsługuje? – zapytał mugol.
- Niech pan tylko naciśnie ten guzik – Draco wskazał na element aparatu, po czym ustawił się przed obiektywem. Objął Hermionę w talii i szeroko się uśmiechnął, a dziewczyna parsknęła ze śmiechu, gdy zobaczyła jego minę.
- Proszę się nie ruszać, bo zdjęcie wyjdzie źle – powiedział mężczyzna. Był lekko zdezorientowany i zapewne uznawał Ślizgonów za wariatów.
- To nie ma znaczenia, niech pan robi to zdjęcie – rzekł Draco.
Błysk flesza na sekundę rozjaśnił dwójkę przyjaciół, po czym z dołu aparatu zaczęła wysuwać się fotografia.
- Jestem pewien, że będzie poruszone – mruknął mugol.
Tym większe było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że ludzie na zdjęciu poruszali się.
- Co do...! – krzyknął przestraszony i wyrzucił ze swoich rąk fotografię. Zanim jeszcze zdążył dokończyć zdanie, Draco wyszeptał w jego stronę:
- Oblivate.
Mała, srebrna smuga wysunęła się z głowy mugola i powędrowała wprost do głogowej różdżki chłopaka. Mężczyzna kilka razy spojrzał na Dracona i Hermionę nieco zamglonym wzrokiem.
- Bardzo dziękujemy za zrobienie zdjęcia – powiedział Malfoy uprzejmym tonem.
- Ach, tak, tak, nie ma za co – wzrok mugola jeszcze przez chwilę wydawał się być nieco rozbiegany, ale mężczyzna szybko wrócił do siebie. Skinieniem głowy pożegnał się ze Ślizgonami i odszedł, mrucząc coś pod nosem.
Draco schylił się i podniósł ich fotografię.
- Czy Oblivate to twoje ulubione zaklęcie? – zapytała Hermiona i podeszła do niego, by spojrzeć na zdjęcie. Wyszli na nim całkiem korzystnie – oboje byli roześmiani i spoglądali na siebie z rozbawieniem, a za nimi prezentowała się cudowna panorama Pragi.
- Dzięki Oblivate można wiele załatwić – wzruszył ramionami – Nie jest to zaklęcie niewybaczalne, a według mnie działa o wiele lepiej od samej Avady. Nie musisz nikogo zabijać, by zneutralizować wroga. Czasami chciałbym użyć tego zaklęcia na samym sobie…
- Dlaczego? – zapytała zdziwiona Hermiona.
Draco przez chwilę milczał i tylko zmniejszał aparat, by mógł znów schować go do kieszeni. Potem przeczesał palcami swoje platynowe włosy i głęboko westchnął.
- Nigdy nie miałaś ochoty naprawić błędów z przeszłości? – zapytał smutnym głosem – Albo chociaż o nich zapomnieć?
- Z chęcią zapomniałabym o kilku momentach mojego życia… - wyznała cicho dziewczyna.

Szli ścieżką wytyczoną w lesie. Popołudniowe promienie słońca przeświecały przez lekko żółknące już liście. Na samą myśl o końcu wakacji żołądek Hermiony zawiązał się w supeł. Wciąż tak do końca nie wiedziała, czy ma ochotę wracać do Hogwartu. Miała świadomość tego, że w szkole będzie musiała łączyć intensywną naukę ze związkiem z Harrym i przyjaźnią z Draconem. Bała się pierwszej konfrontacji chłopców, reakcji Pottera na jej dalszą przyjaźń z blondynem oraz tego, że w którymś momencie znów będzie musiała wybierać.
Z pierwszej rozgrywki cało wyszedł Wybraniec. Ale czy po miesiącu spędzonym z blondynem, po całodniowej wycieczce do  Pragi, jej uczucia do Malfoy’a nie zmienią się? Wątpiła…
- Nad czym myślisz? – dobrze znany głos sprowadził ją na ziemię.
- O niczym ważnym – odpowiedziała i westchnęła.
- Nie wierzę. Rzeczy, o których myśli Hermiona Granger nigdy nie są nieważne – powiedział rozbawiony Draco.
- Myślę o Hogwarcie – przyznała się dziewczyna.
- Coś z nim nie tak?
- Nie sądzisz, że dziwnie będzie chodzić do naszej szkoły… która nie będzie już naszą szkołą? – zapytała.
- Dlaczego nie ma być już naszą szkołą? Przecież nie zginęło aż tyle ludzi. Wszyscy nauczyciele przeżyli, ubyło tylko trochę uczniów…
- A Snape? – spytała. Na wspomnienie tego dzielnego mężczyzny coś ścisnęło ją w piersi.
- Co, Snape? Pewnie nadal będzie dyrektorem…
- Draco, Snape nie żyje – słowa ledwo przeszły jej przez zaciśnięte gardło.
- Ale… jak to? – chłopak wydawał się wstrząśnięty tą informacją. Gwałtownie zatrzymał się na ścieżce i chwycił ją za ramię – Naprawdę?
- Nikt ci nie powiedział? Nagini go zabiła – łza spłynęła jej po policzku, gdy przed oczami znów stanął jej obraz Mistrza Eliksirów ochlapanego własną krwią – Widziałam to…
- Zabili tak wspaniałego człowieka – powiedział zdruzgotany.
- Wiedziałeś, że tak naprawdę był szpiegiem Dumbledore’a? – zapytała.
- Tak. Dowiedziałem się tego, gdy sam planowałem przestać należeć do szeregów Czarnego Pana. Obiecał, że mi pomoże, że dzięki niemu będę mógł przejść na dobrą stronę. Tylko dlatego, że już w czasie wojny przekazał ludziom z Zakonu informację, że nie jestem śmierciożercą, nie jestem teraz ścigany przez dementorów oraz przez Ministerstwo Magii. Zdobywałem zaufanie, przekazując im przydatne informacje.
Ślizgonka spojrzała na smutną twarz Dracona.
- Nigdy mi o tym nie mówiłeś… - szepnęła i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Nigdy nie pytałaś, dlaczego mnie nie ścigają…
Stali w milczeniu. Hermiona delikatnie gładziła dłoń Dracona i przyglądała się jego zamglonym oczom.
- Nie wierzę, że go zabili…
Blondyn bezwiednie opadł na ławkę, która stała przy ścieżce. Schował twarz w dłoniach, a jego ciałem targnęła seria dreszczy.
- Był dla mnie jak ojciec – szlochał – pomagał mi w szeregach Voldemorta, zawsze po zakończeniu roku szkolnego odprowadzał mnie do Malfoy Manor… Mówiłem do niego ,,wujku”…
- Nie wiedziałam, że był ci aż tak bliski – szepnęła Ślizgonka i oparła głowę o jego ramię.
- Zawsze powtarzał, że mam tego nikomu nie mówić, nawet tobie. Chciał przed wszystkimi utrzymywać pozory chłodnego i bezuczuciowego profesora eliksirów – wyjaśnił.
- Teraz już wiesz, dlaczego Hogwart nie będzie taki, jak dawniej? – zapytała po kilku minutach ciszy.
Draco odjął dłonie od twarzy i potaknął.
- A co z twoimi towarzyszami? Wracają do szkoły?
- Nott, Zabini i Goyle są w Azkabanie. Sam przekazałem ich nazwiska Zakonowi – powiedział Malfoy zachrypniętym od płaczu głosem – A Crabbe… Nie żyje.
- Nie został ci żaden przyjaciel…
- Za to została przyjaciółka – lekko uśmiechnął się i złapał dłoń dziewczyny – Dopóki ty chodzisz do Hogwartu, ta szkoła nadal jest moim domem. Tymczasowo jedynym.
- Hej, a mój dom? – zapytała, podnosząc głowę z jego ramienia i spoglądając w jego oczy.
- No dobrze, więc mam twój dom, Hogwart… Ale marzy mi się coś własnego.
- Mini Malfoy Manor? – zapytała dziewczyna i lekko się roześmiała. Nie wiedziała, czy był to odpowiedni czas na kpiny. Bała się reakcji Dracona, który przecież dopiero co opłakiwał śmierć Severusa. Jego rzęsy były jeszcze sklejone łzami, powieki lekko czerwone i opuchnięte.
- Nie, nie chcę mieć kopii domu moich rodziców. Chciałbym coś… oryginalnego. Coś w moim stylu – zauważyła błysk w jego smutnych oczach – Ale nic ci teraz nie powiem. Dowiesz się, jak wszystko będzie gotowe.
- Malfoy, Malfoy… Zawsze taki tajemniczy – roześmiała się.
- Kobiety lubią tajemnice – szepnął i chwycił ją za podbródek.
Spojrzała w niebieskie oczy Dracona i zobaczyła, że jego wzrok zsuwa się na jej usta. Na chwilę zapomniała o tym, że ma chłopaka, i że nie powinna myśleć o Malfoy’u w TEN sposób.
Jej twarz niebezpiecznie zbliżyła się do jego warg. Chciała powiedzieć coś o tym, że przecież obiecywał jej. Obiecywał jej, że pozwoli jej, by była z Harrym. A takie chwyty, jak zalotne spojrzenia i próby pocałunków były w tym momencie całkowicie poniżej pasa. Draco doskonale zdawał sobie sprawę, że gra na jej uczuciach, zagrzebanych głęboko na dnie serca.
Bała się, że dłużej nie wytrzyma. Bała się, że się złamie i wszystko się wyda.
Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
- Hermiono… - usłyszała szept blondyna. Zaraz po nim do jej uszu dotarło zbyt znane brzęczenie. Spojrzała w bok i z przestrachem machnęła ręką, by odgonić owada od swojej twarzy. Poczuła jednak, że przypadkowo trąciła go i wtedy wiedziała już, że nic nie będzie dobrze.
- Co się stało? – zapytał zdezorientowany Malfoy.
Hermiona nie odpowiedziała mu, tylko nerwowo rozglądała się wokół siebie. W końcu poczuła to – małe żądło wbijało jej się w lewy policzek.

- Draco… Wspominałam już ci może o tym, że jestem uczulona na jad os?...

29 komentarzy:

  1. Naprawdę miło było mi to czytać, dziękuję i czekam na następny rozdział.
    Naprawdę nasz talent. Normalne, przyzwoite (wiesz o co chodzi) fanfiction i zarazem przegenialne. Musisz więcej i częściej pisać. Pozdrawiam i mam nadzieję że przeczytasz nikczemną serię CHERUB ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Szczególnie miło mi, że uważasz moje ff za przyzwoite (ostatnio chyba poznałyśmy dogłębne znaczenie ,,nieprzyzwoitego fanfiction". Tak, tak... Pokolenia Malfoy'ów...).
      I, oczywiście, przeczytam CHERUBA :)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  2. Jezuniu cudowny rozdział :) nie spodziewałam się takiej akcji. Jesteś świetna w tym co robisz ^^ A przez Twoje opowiadanie zaczęłam inaczej patrzeć na Malfoya ;) I chce by Hermiona była z nim, ale co będzie dalej to się dopiero przekonam.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że dzięki Utraconej Przyjaźni niektórzy zmieniają zdania na temat Malfoy'a ;) czasem, gdy słyszę opinie o nim aż mi przykro...
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  3. O mamusiu, no po prostu pięknie! Cudo, cudo i jeszcze raz cudo! Twoje opisy miejsc nie są nudne, są bardzo ciekawe i na dodatek pouczające. Muszę przyznać z ręką na sercu, że jeszcze nigdy nie miałam ochoty czytać tekstów związanym z historią (wiesz, zabytki, stare miasta bla bla bla), a tutaj mogłabym to czytać bez końca ;) wielkie brawa! Cieszę się bardzo, że akcja nie leci na łeb na szyję, że wszystko dzieje się tak naturalnie, spokojnie, powolutku. W wielu fanficach już w 5 rozdziale Hermiona i Draco są w sobie szaleńczo zakochani, chociaż rozdział wcześniej się nie znosili... U Ciebie tego nie ma, więc supcio :D ogólnie wszystko mi się baaaaaardzo podoba i trzymaj tak dalej. W twoim opowiadaniu nie sposób się nie zakochać. JEST FANTASTYCZNE! :D
    Pozdrawiam
    Olix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Jeju, takie miłe słowa...
      Mi też nie podoba się, jak akcja dzieje się zbyt szybko. Jestem szczęśliwa, że udało mi się osiągnąć fabułę rozwijającą się w optymalnym tempie ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  4. Zgadzam się z dziewczynami nade mną.
    Poza tym - jestem świadoma jak wiele pracy musiałaś włożyć w ten i poprzedni rozdział odnośnie Pragi i jej zabytków, opisów itp. więc za to ogromne brawa.
    Piszesz wspaniale, wszystko dzieje się... no... w życiu bym tak tego nie opisała. Czytanie takich małych błachostek na Twoim blogu sprawia mi tak ogromną przyjemność, że jestem po prostu przeszczęśliwa.
    Masz wielki talent. Piszesz wspaniale. Draco, Hermiona, to wszystko... och! nie potrafię opisać tego słowami! To wspaniałe! To wszystko! Jesteś cudowna, Twoje opowiadanie jest cudowne!
    U mnie na blogu jeszcze dziś lub jutro będzie rozdział, mam nadzieję, że się ucieszysz i nie zanudzisz się na śmierć ;)
    Życzę mnóstwa weny, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Piszesz wspaniale! ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Nie no, nie spodziewałam się aż TAKICH komentarzy... jesteście mi winne paczkę pudełek chusteczek do nosa... normalnie się popłakałam.
      W sumie pisanie o Pradze nie było aż takim kłopotem, kocham to miasto. Gorzej było z powstrzymaniem się od dodania pewnej sceny, która zburzyłaby cały mój pomysł na ff... a scena była taka kusząca...
      Oczywiście, że ucieszę się z Twojego rozdziału, jak śmiałabym nie?
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  5. Cudnie, cudnie i jeszcze raz cudnie!
    Podoba mi się wszystko, napisane genialnie od A do Z. ^^
    Nadal jestem w stanie "#kochamtwojegoblogatakbardzooo♥" i dłuuugo w nim pozostanę. To się nazywa dobry początek weekend'u :3
    Najbardziej zadowolona jestem z końcówki, taka niepozorna a ile wnosi :D
    Co będzie dalej? Czekam z niecierpliwością!
    Weny i weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ja nadal jesten w stanie "#kochamtwojekomentarzetakbardzooo" ;)
      Co będzie dalej? Niech to pozostanie moją słodką tajemnicą...
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  6. Dopiero od wczoraj zaczęłam czytać twojego bloga i bardzo mi się spodobał, a rozdział świetny ( zresztą tak jak każdy) , masz naprawde wielki talent, a pomysł z uczuleniem Hermiony na jad osy- bardzo fajny, mam nadzieję że Draco ją wyleczy ( to takie słodkie). Ogólnie lubie Harry'ego ale mam nadzieje ,że Hermiona bedzie z Draco !
    Weny życze :*

    I zapraszam do mnie ( ogólnie dopiero zaczęłam) :
    bella-draco-calkiem-nowy-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Z chęcią zajrzę na Twojego bloga w najbliższym czasie :)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  7. Gdy przeczytałam jak Draco zareagował na wieść o śmierci Snape'ya to poprostu się popłakałam. Żal mi trochę że z Zabiniego zrobiłaś tego złego, Diabeł i jego zabawne teksty są najlepsze. Pięknie przedstawiłaś rozsterki Hermiony. Ona okłamuje sama siebie myśląc że kocha Potter'a. Widać że ciągnue ją do naszego blondasa. Myślę że gdyby nie była z Grzmotterem to już dawno wyznała by Malfoy'owi miłość. Czytając ostatni fragment przypomniała mi się pewna scena z "Miasta Kości" kiedy to Clary została ranna i Jace przyprowadził ją do Instytutu. Ten rozdział kocham kocham kocham ❤❤❤❤. Czekam z niecierpliwością na następny :-D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również lubię Zabiniego, ale czułam, że kreując jego postać jako dobrą, za bardzo wzorowałabym się na innych blogerkach. Wybrałam opcję Zabiniego-Przestępcy, bo wydawała się ciekawsza... no i pasuje do mojego ff.
      Grzmotter? Myślałam, że znam już wszystkie przezwiska Bliznowatego... :P
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    2. Grzmotter wygrał we wszystkich rankingach obelg, padłam.

      Usuń
  8. Czytam rozdział, z nadzieją że gdy przyjdzie mi go skomentować, będę widziała co w nim zamieścić. Istotnie tak było, ale gdy zaczęłam czytać komentarze zostawione tutaj przez inne czytelniczki, od razu nastąpiła pustka w mojej głowie. Wszystko tutaj zostało powiedziane i w pełni się z tym zdadzam^^ (Ale powtórzę xd)
    * Fakty historyczne, mega ciekawe (muszę kiedyś odwiedzić Pragę <3)
    * Hermiona & Draco- świetie dopasowani!
    * Podziwiam Cię za odwagę, niejeden zrezygnowałby z odważnego wprowadzenia tyłu faktów historycznych, w obawie że czytelnicy nie przyjmą ich za ddobrze.
    * Masz wielki talent, twój blog jest jednym z lepszych które kiedykolwiek czytałam.
    * Jestem bardzo ciekawa jakie wydarzenia pojawią się w Hogwarcie i jak będzie wyglądała "Nowa szkoła" według Ciebie.

    Pozdrawiam i życzę Ci więcej weny, niż komukolwiek innemu <3

    http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I naprawdę zachęcam do odwiedzenia Pragi, podczas pisania tego fanfiction przebywałam w tym mieście i można powiedzieć, że ono samo mnie "wybrało". Nie szukałam na siłę miejsca, które mogliby odwiedzić, to Praga sama wprosiła się do tego opowiadania ;)
      Obojętnie ile miałabym komentarzy, zawsze na Twoje czekam z utęsknieniem. I zawsze powodują u mnie ten sam szeroki uśmiech. I zawsze, ale to zawsze, jestem z siebie dumna, że stworzyłam coś, co Ci się podoba. Nie wiem, dlaczego tak na mnie działasz, może po prostu opinia tak dobrej blogerki podnosi mnie na duchu ;)
      To się rozpisałam...
      Również pozdrawiam! J. M. <3

      Usuń
  9. wspaniałe, to jak opisywałaś pragę...
    zapiera dech w piersi

    pozdrawiam,
    andromeda

    OdpowiedzUsuń
  10. oh i ach :) cud miód i orzeszki.. Dopiero dzisiaj odkryłam tak cudownego bloga Nic dodać nic ująć .
    Mam nadzieję, że zobaczę dzisiaj następny rozdział :)
    pozdrawiam nowa czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ;) następny rozdział na pewno dziś około 16 :* Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  11. O matko.. te końce najlepsze!
    Świetny, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Fantastyczny rozdział!
    Pochwała za dobre rozmieszczenie informacji o Pradze, jednocześnie wplecenie w nią historii Dramione.
    Nie ładnie Draco... Uwodzi Hermione samym spojrzeniem... To kiedy się zejdą? xD
    JAK MOGŁAŚ? Zabiłaś Snape'a... Będę płakać, ;(
    Czemu końce w Twoim wykonaniu zawsze muszą być jednocześnie intrygująca, a zarazem przecudowne?
    Świetny Fanfik jak się patrzy!
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Oj, jeszcze trochę... ale obiecuję, że będzie warto :*
      Sama nienawidzę się za to, że zabiłam Seva :'(
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  13. Fajny rozdział dużo dramione :) Hermi uczulona na jad os? Ojoj nie wróży to nic dobrego
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)