Na początku chciałabym podziękować wam za te wszystkie komentarze, które zostawiacie pod moimi postami. Jestem za nie ogromnie wdzięczna, bo dzięki nim mam motywację by pisać dalej. W szczególności dziękuję tym, którzy są ze mną od początku - MonaVeera3, Ana2003, Czarna_XD oraz Wiktoria Jabłońska. Kocham Was, dziewczyny :* Każdy komentarz i każde wyświetlenie są dla mnie niewyobrażalnie cenne. Dziękuję wszystkim, którym chce czytać się moje wypociny, jeszcze bardziej dziękuję tym, którym się one podobają!
No i rozkleiłam się....
Dobra, koniec patosu! Łapcie nowy rozdział!
Zapraszam do czytania i komentowania ;)
Johanna Malfoy
******
Hermiona
bała się, że one znów powrócą. Te straszne, ciemne dni, podczas których będzie
tęsknić za Draconem. Te dni, podczas których wszystko będzie jej obojętne. Te
dni, podczas których będzie blada i bez życia, a tylko hektolitry kawy będą
ratować ją od zaśnięcia w ciągu codziennych zajęć.
Nie! Nie mogła na to pozwolić!
Blondyn był śmierciożercą, Hermiona nie miała zamiaru za nim tęsknić. Po prostu
zapomni o nim. Ot tak, rzuci w niepamięć sześć lat cudownej przyjaźni, która
zamieniła się w coś więcej.
Dziewczyna roześmiała się histerycznie.
Wiedziała, że to niemożliwe. Nigdy nie zapomni o Malfoy’u, o tym, jak się
śmiał, jak dokuczał innym, jak cudownie wyglądał podczas meczów quidditcha, gdy
gonił złoty znicz, a wiatr rozwiewał jego jasne włosy, jak delikatnie
wypowiadał jej imię, jak na nią patrzył, jak ją przytulał i całował. Draco
zajmował szczególne miejsce w jej sercu nawet teraz, gdy mu nie ufała, a on po
raz pierwszy nazwał ją szlamą. Musiała
chociaż spróbować o nim nie myśleć i żyć tak, jakby nigdy go nie znała.
***
W dniu pogrzebu Albusa Dumbledore’a Hermiona
podeszła do Harry’ego i Rona.
- Cześć – powiedziała cicho.
- Cześć, Hermiono.
Przez chwilę tylko stali i nic nie
mówili. Wszyscy w trójkę patrzyli po sobie i milczeli, jakby bali się poruszać
temat poprzednich dni, które chyba dla wszystkich były okrutne.
- Słyszałem, że Mal… - zaczął Harry,
chcąc przerwać ciszę.
- Nie mówmy o nim, proszę – powiedziała
ostro dziewczyna, a jej oczy się zaszkliły.
-
Słyszałem, ze byłaś naprawdę dzielna. Sprzeciwiłaś mu się. Nie przeszłaś
na jego stronę – szepnął Ron.
- Ron, proszę… nie chcę o tym mówić –
Hermiona spuściła głowę i cicho pociągnęła nosem – Nie przyszłam tutaj żeby
plotkować o tym, co wydarzyło się… wtedy, tylko w ważnej sprawie.
- W jakiej? – zapytał Harry.
- Ja… chciałabym wam pomagać. I walczyć
po waszej stronie. Nie chcę siedzieć bezczynnie – wykrztusiła jednym tchem.
- Oczywiście, Hermiono, będziesz walczyć
razem z resztą uczniów. Wrócisz na przyszły rok do Hogwartu i podczas
decydującej bitwy…
- Nie chcę tu wracać. Nie chcę wracać do
miejsc, które będą mi przypominać… no, wiecie kogo. Chcę wam pomagać. We
wszystkim. Cokolwiek będziecie robić. Mogę wykonywać najgroźniejsze zadania,
naprawdę, tylko pozwólcie mi… - przerwała mu dziewczyna.
Harry i Ron niepewnie po sobie
spojrzeli.
- Chcę poczuć, że naprawdę robię coś, co
może pomóc nam wszystkim. Ja muszę! Czuję, że muszę zrobić, co tylko będzie się
dało, byśmy wygrali – dodała.
- Hermiono, czy to wszystko z jego
powodu? – zapytał Ron.
- Czuję się okropnie, jak myślę, że
mogłabym być teraz w Malfoy Manor – szepnęła dziewczyna.
- W sumie… sądzę, że jesteś nam
potrzebna – zaczął Wybraniec, a w oczach Hermiony rozbłysła nadzieja –
Potrzebna nam będzie twoja inteligencja do wykonania pewnego niebezpiecznego
zadania. Może ono zadecydować o losach wojny.
- Zrobię wszystko, co tylko mi każecie –
zapewniła dziewczyna.
- Ale… będzie nam potrzebne coś jeszcze
oprócz twojego zapału – Harry lekko się zmieszał – Zanim powiemy ci, jakie jest
zadanie, dopełnimy pewnych… formalności. Bądź co bądź wciąż jesteś Ślizgonką,
ale… myślę, że Przysięga Wieczysta załatwi sprawę.
Być może Hermiona kiedyś obraziłaby się
o to, że Potter i Weasley nie chcą jej zaufać, ponieważ jest w domu węża. Ale
nie teraz – teraz było jej obojętne, jakich zabezpieczeń będą używali Ron I
Harry, żeby dziewczyna nie zdradziła ich śmierciożercom.
Teraz wiedziała, dlaczego nikt nie był
chętny do ufania Ślizgonom. Ona także przestała już im ufać.
- Czy przysięgasz, że nie przekażesz
śmierciożercom naszych planów?
Jej ręka zadrżała.
- Przysięgam.
- I czy przysięgasz, że będziesz walczyć
tylko i wyłącznie po naszej stronie?
Głośno przełknęła ślinę.
- Przysięgam.
Ron, jako świadek Wieczystej Przysięgi,
złączył ich dłonie zaklęciem.
Od tego czasu Hermiona uczestniczyła w
każdej akcji organizowanej przez Zakon Feniksa. Pomagała przetransportować Harry’ego
do Nory (była jedną z osób, która wypiła eliksir wielosokowy) oraz razem ze
wszystkimi opracowywała taktykę walki z Voldemortem. Przez cały ten czas
dziewczyna mieszkała u państwa Weasley’ów. Rodzice Rona na początku odnosili
się do niej dosyć nieprzyjaźnie, jednak gdy tylko Harry uświadomił im, że
Hermiona jest związana Przysięgą Wieczystą, Molly i Artur powoli zaczęli ufać
Ślizgonce.
Punktem kulminacyjnym ich walki z
Czarnym Panem było wesele Billa i Fleur. Wszyscy dobrze się na nim bawili,
dopóki patronus nie zawiadomił ich, ze Minister Magii nie żyje.
Wtedy zaczął się atak śmierciożerców.
Goście weselni uciekali przed
zaklęciami, którymi szastali słudzy Voldemorta. Hermiona, nie wiedząc, co
robić, odnalazła Harry’ego. Miała nadzieję, że właśnie teraz nadeszła ta
chwila, w której zaczną realizować swój plan. Dziewczyna jak najszybciej
chciała zniszczyć osobę, która tak zmieniał jej najlepszego przyjaciela… ale,
nie!, nie!, nie!, nie mogła o nim myśleć!
- Harry! Co robimy?! – Hermiona
próbowała przekrzyczeć gwar i jednocześnie uniknąć Cruciatusa, który przemknął
nad jej głową.
- Musimy się deportować! Gdzie jest
Ron?!
- Biegnie tam, jest z Lavender! –
wydyszała dziewczyna.
Rzeczywiście kilka metrów przed nimi był
Ron, osłaniający swoją dziewczynę własnym ciałem.
- Ron! – krzyknął Harry. Rudy odwrócił
się i przestał biec, jednocześnie krzyknął: ,,Protego!”, dzięki czemu uratował
siebie i Lavender od petryfikacji. Harry i Hermiona szybko do niego podeszli,
ale nie przestali biec, póki nie ukryli się za żywopłotem Weasley’ów.
- Musimy się deportować. Nasz plan
wchodzi w życie – powiedział Wybraniec.
- Ron… jaki plan? – zapytała Lavender ze
zdziwieniem.
- Lav, nie mam czasu, by teraz ci to
tłumaczyć. To tajna sprawa, nawet większość osób z Zakonu o tym nie wie –
powiedział jej rudy.
- To dlaczego ona o tym wie? – Gryfonka
niezbyt taktownie pokazała palcem na Hermionę.
- Lav, naprawdę nie mamy czasu, żeby
wszystko ci wyjaśniać – wtrącił się Harry – Hermiona złożyła Przysięgę
Wieczystą, dlatego jest wtajemniczona. Nasz plan jest niebezpieczny, nie
angażowaliśmy cię w to, bo gdyby coś ci się stało, Ron zapewne by nas zabił – mimo
poważnej sytuacji, Harry zażartował. Nikt jednak się nie zaśmiał – A teraz,
wybacz, ale musimy już iść.
Ron jeszcze na chwilę przytulił
dziewczynę.
- Nie martw się. Wrócę, obiecuję ci to.
Wszystko będzie dobrze, Lav – szybko ją pocałował, po czym chwycił za ręce
Harry’ego i Hermionę, by mogli się teleportować.
- Kocham cię, Ron! – rozpaczliwy krzyk
dziewczyny był ostatnią rzeczą, jaką usłyszeli, zanim wszystkie ich wnętrzności
się skręciły. Potem była już tylko ciemność, z której wynurzyła się ulica. Cała
trójka upadła na bruk.
- Ja też cię kocham, Lavender – mruknął
Weasley.
***
Przez następne tygodnie ich życie nie
było zbyt urozmaicone. Codziennie przenosili się w inne miejsce, gdzie
rozbijali obóz. Każdego wieczora studiowali książki i zastanawiali się, jakie
rzeczy mogą być horkruksami Voldemorta.
- Jest ich siedem. Zniszczone zostały dwa
– pierścień i dziennik. Jednego mamy falsyfikat. Więc zostają cztery – mówił
Harry.
-Może skupmy się na odnalezieniu
prawdziwego medalionu Salzara Slytherina – proponowała Hermiona.
I tak dzień w dzień powtarzali swoje
kwestie oraz próbowali znaleźć wskazówki, kim jest R. A. B., który skradł
prawdziwego horkruksa i gdzie znajduje się teraz ten przedmiot.
Pewnego popołudnia dziewczyna zaczęła
przeglądać kolejny stos książek, w którym natknęła się na ,,Cudowną historię rodu
Blacków”.
- Harry, co to za książka? – zapytała.
Wybraniec wyjął z jej ręki wolumin i
szybko go przejrzał.
- Nie wiem, musiała zaplatać się, jak
pakowałem księgi z domu Syriusza.
Hermiona zaczęła ją przeglądać. W
,,Cudownej historii rodu Blacków” opisywane były dzieje tej rodziny, począwszy
od XVI wieku. Na samym końcu książki znajdowało się rozległe drzewo
genealogiczne. Dziewczyna znalazła na nim kilka nazwiska, które pamiętała z
historii magii. Jej uwagę zwróciła również Narcyza Black, kuzynka Syriusza.
Hermiona zauważyła odchodzącą od niej cienką linię, która kończyła się imieniem
i nazwiskiem zapisanym pochyłym pismem: ,,Dracon Lucjusz Malfoy”.
Szybko przeniosła wzrok na inną część
drzewa genealogicznego. Nie chciała myśleć o Draconie, nie teraz, kiedy prawie
nauczyła się żyć bez niego.
- Harry, Ron, chyba coś znalazłam! –
krzyknęła po piętnastu minutach Hermiona.
Chłopcy szybko podeszli do dziewczyny, a
ona wskazał im tylko imię i nazwisko brata Syriusza: ,, Regulus Arktulus
Black”.
- R. A. B. – wyszeptał Ron.
Od tego czasu wszystko szło dobrze.
Medalion Salzara Slytherina został znaleziony i zniszczony. Harry, Ron i
Hermiona znów mieli zapał do szukania kolejnych horkruksów. Ostygł on jednak pewnego styczniowego
wieczora.
Trójka byłych uczniów Hogwartu
deportowała się w kolejne miejsce. Już chcieli rozbijać swój namiot, gdy
zobaczyli, że są otoczeni.
Z każdej strony stali śmierciożercy i
powoli zbliżali się w stronę Harry’ego i jego przyjaciół. Wszyscy tylko
spojrzeli po sobie i podjęli niemą decyzję. W jednej chwili uciekli w trzy
różne strony, a słudzy Czarnego Pana zaczęli ich gonić. Biegali po całym lesie
i w pewnym momencie mieli nawet wrażenie, że zgubili śmiercożerców.
Hermiona oparła się plecami o drzewo i
wzięła głęboki oddech. Miała nadzieję, że słudzy Voldemorta są daleko. Jednak
gdy brała kolejny wdech, usłyszała za sobą czyjeś szybkie kroki. Znów zaczęła
uciekać, ale po chwili doszedł do niej głos Wybrańca:
- Hermiono, poczekaj!
Odwróciła się. Harry biegł w jej stronę,
za nim zauważyła Rona. Obaj nie wyglądali najlepiej – mieli podrapane ręce i
twarze, a we włosach liście. Hermionie przeszło przez myśl pytanie, czy ona też
wygląda tak okropnie, ale zaraz skarciła samą siebie. Teraz najważniejsze było
zapewnienie Potterowi bezpieczeństwa. Wiedziała, że gdyby złapali go
śmierciożercy, zostałby przekazany Voldemortowi na pewną śmierć.
- Co robimy, Harry? – zapytała
dziewczyna.
- Musimy… - zaczął chłopak, ale nie
dokończył, bo dokładnie w tym samym momencie, w którym otworzył usta, wokół
nich znów pojawili się słudzy Czarnego Pana. Zanim ich związali, Hermiona
zrobiła jedną rzecz, która mogła uratować jej przyjaciela – skierowała w
Harry’ego swoją różdżkę i wyszeptała zaklęcie.
Twarz Wybrańca momentalnie zaczęła
puchnąć.
Wysokie wieże. Romboidalne okna.
Rozległe ogrody, rozciągające się wokół dworu. Żelazne ogrodzenie, odgradzające
posesję. Herb rodu zawieszony na jednej z wież.
Malfoy Manor.
Dziewczyna aż zadrżała, gdy przekroczyła
próg domu. Obok niej szedł Harry, jego twarz była zniekształcona. Hermiona
miała nadzieję, że uniemożliwi to śmierciożercom rozpoznanie chłopaka.
Wprowadzono ich do salonu. Na dużej
skórzanej kanapie siedzieli Lucjusz i Narcyza Malfoy’owie. Mężczyzna jak zwykle
miał przy sobie swoją laskę, w której krył różdżkę, a usta kobiety były
intensywnie czerwone. Obok kominka stała Bellatriix Lestrange. Miała na sobie
czarną koronkową suknię i kozaki na obcasach. Jej loki były w nieładzie, a
szaleńczy śmiech niósł się echem po całym pomieszczeniu.
Wzrok dziewczyny powędrował w kąt pokoju
i od razu tego pożałowała.
Draco stał tam i opierał się o fotel
obity ciemnozielonym pluszem. Znów był blady, a platynowe kosmyki, dłuższe niż zwykle, opadały na jego czoło. Gdy tylko
zobaczył Hermionę, momentalnie się wyprostował i wbił w nią wzrok.
- Kogo my tu mamy? – powiedziała
Bellatrix i podeszła do trójki złapanych czarodziejów – Goście! – kobieta
zaśmiała się.
- Znaleźliśmy ich w lesie. Teleportowali
się – wyjaśnił jeden ze śmierciożerców.
Lestrange obeszła ich i uważnie im się
przyjrzała.
- Te rude włosy… Czyżbyś był Weasley’em?
– zapytała i pociągnęła Rona za kilka kosmyków – A ty, brzydalu? Kim jesteś? –
podeszła do Harry’ego – O, a tu panna Granger! Co za niespodzianka! Muszę
przyznać, że mamy doborowe towarzystwo!
Bellatrix cały czas się śmiała. W końcu
wzięła Hermionę za ramię i popchnęła ją w stronę Dracona.
- Draco, zajmij się dziewczyną, a ja
porozmawiam sobie z chłopcami!
Blondyn bez słowa wziął ją za rękę i
pociągnął w stronę schodów. Gdy ostatni raz obejrzała się za siebie, zobaczyła,
że pozostali śmierciożercy również wychodzą z salonu i zostają w nim tylko Ron,
Harry i Lestrange.
Doszli do drzwi, które Draco otworzył
przed Hermioną. Dziewczyna weszła do dużego i gustownie urządzonego pokoju. Na
jego środku stał dębowy stół oraz cztery krzesła, po bokach zaś regały po
brzegi wypełnione książkami, łóżko, duża szafa i wiele innych mebli.
- Usiądź – chłopak wskazał Hermionie
jeden z dwóch foteli, które stały obok kominka. Ona niepewnie na nim usiadła,
szczególnie zmieszana tym, że na drugim
siedział już Draco.
- Hermiono… - zaczął blondyn po kilku
minutach niezręcznej ciszy – Wiem, że nasza ostatnie spotkanie nie należało do
najprzyjemniejszych…
,, Owszem, nie należało” pomyślała ze
złością.
- … ale mimo to i dziś chciałbym
spróbować przekonać cię do przejścia na nasza stronę.
Gdy zobaczył, że Hermiona nadal nic nie
mówi, kontynuował:
- Mogę wyjaśnić mojej ciotce, ze
znalazłaś się tu przypadkowo… że to pomyłka… wszystko da się załatwić…
- Nie! – przerwała mu dziewczyna – Nie,
Draco. Nie jestem tu przypadkowo. I to nie jest żadna pomyłka.
- Wiesz, że jeszcze dziś możesz zginąć?
– wyszeptał chłopak.
- Wiem. Zdaję sobie z tego sprawę.
- Czy ten chłopak, z którym tu przyszłaś
to Potter?
Hermiona nie odpowiedziała.
- Wiesz, że jeżeli to on, to wszyscy
zostaniecie wydani Voldemortowi.
Dziewczyna nadal milczała.
- Jesteś niepoważna… Dlaczego chcesz
zginąć w tej cholernej wojnie? Czy sądzisz, że na całym świecie nie ma ludzi,
którym na tobie zależy? – Draco energicznie wstał z fotela i podszedł do
Hermiony. Uklęknął przed nią i ujął ją za rękę.
- Dlaczego mi to robisz? – zapytała
cicho i wyrwała mu dłoń – Dlaczego mi to robisz, Draco? Wiesz, ile musiałam
uczyć się bez tego żyć? Dlaczego robisz wszystko, żebym musiała się
złamać?
Chłopak nie zdążył nic jej odpowiedzieć,
bo drzwi pokoju otwarły się z trzaskiem.
- Panno Granger! Będę potrzebowała pani
pomocy, bo chłopcy nie są skorzy do wyznań! Porozmawiamy sobie jak dziewczyna z
dziewczyną! – Belleatrix wparowała do pomieszczenia i energicznie chwyciła
Hermionę za jej ubrania. Kiedy dziewczyna spojrzała na Malfoy’a, w jego oczach
dostrzegła ból.
Tej nocy Draco, który próbował zasnąć w
swojej sypialni, słyszał coś, co miał zapamiętać już do końca życia – krzyki
torturowanej Hermiony. W akcie rozpaczy chłopak wstał z łóżka i skulił się na
fotelu, na którym jeszcze niedawno siedziała dziewczyna. I pomimo tego, że jej
wizyta był krótka, blondyn wdychał obicie mebla, które przesiąkło jej zapachem.
- Szszszszlama…… - syczała do jej uch
Belletrix – Niegodna szszszszlama…….
Jej ciało zaczęło skręcać się w
konwulsjach, gdy uderzył w nią kolejny Cruciatus.
- Jesteś niegodna miana Śśśśślizgonki……
Bratasz się z Weasley’em……..
Rozpaczliwy krzyk dziewczyny poniósł się
po całej posiadłości.
- Odkup swoje grzechy……… wyznaj…….. czy
to jest Potter?
Hermiona zamknęła swoje oczy pełne łez
bólu i nie odpowiedziała, a kolejne zaklęcie zostało wysłane w jej stronę.
***
Widziała go później tylko raz – on i
jego rodzice stali na dziedzińcu razem z wszystkimi śmierciożercami. Jego jasne
włosy wyróżniały się na tle czarnych szat. Hermiona nigdy nie widziała, by
wyglądał mizerniej.
Voldemort oznajmił, ze Harry Potter nie
żyje. Z ust wszystkich uczniów Hogwartu wyrwał się okrzyk zdziwienia.
Dziewczyna nie umiała w to uwierzyć, to nie mogła być prawda, Harry nie mógł
umrzeć.
I nie myliła się – Wybraniec ożył, dając
swoim przyjaciołom nadzieję na wygraną.
Potem wszystko działo się błyskawicznie.
Walka znów rozgorzała, ginęli ludzie. Molly Wealsley zabiła Bellatrix
Lestrange, za to Harry’emu przypadł zaszczyt zabicia Voldemorta. Gdy wszystkie
horkruksy były zniszczone, Czarny Pan był śmiertelny, tak jak każdy inny czarodziej.
Jego ciało zamieniło się w proch i uniosło się w powietrze razem z kurzem i
pyłem wojny.
,,Wygraliśmy!” pomyślała Hermiona.
„Naprawdę wygraliśmy!”
Dziewczyna z radości rzuciła się
Harry’emu na szyję, dołączył do nich także Ron. Tak przez kilka minut stali i
przytulali się, nie wierząc, że naprawdę są bezpieczni.
Pół godziny później Hermiona razem z
Wybrańcem przechadzała się Wielką Salą, w której w równych rzędach leżały
ciała. Mijali osoby, które były ich przyjaciółmi i te, których w ogóle nie
znali. To właśnie tam zobaczyli nieżywych Tonks i Remusa. To właśnie tam
rodzina Weasley’ów wylewała łzy nad Fredem.
Nagle powietrze wielkiej Sali przeszył
rozpaczliwy krzyk Rona, który klęczał nad nieruchomym ciałem.
- Lavender! Lavender!
Ale mega rozdział.... wszystko będziesz tak opisywać? Bo to już koniec filmu xd
OdpowiedzUsuńPewnie reszta to będzie bardziej Dramione chyba że chcesz napisać opowiadanie składające się z 6 rozdziałów O.O
Czytając Twoje podziękowania przypomniały mi się moje początki ( a było to 39 rozdziałów temu) i jak się cieszyłam z każdego koma. Nadal się cieszę. To wspaniałe i cieszę się razem z Tobą. W końcu wiem jakie to uczucie.
Czy tylko mi wszystko wydawało się trochę za krótko...? Co do samego stylu nic nie mam, ale fajnie by było jakbyś to jeszcze bardziej rozbudowała, bo jeden fragment nie zdążył we mnie wzbudzić emocji, a już pojawiał się następny.
No ale cóż. Ja się nie wtrącam, piszesz cudnie. Buziaczki i czekam na next ♥
Wiem, wiem, że wszystko za krótko, ale bałam się, że jak zacznę opisywać wszystko dokładniej, to napiszę więcej książek niż J. K. Rowling XD a przecież tyle ma się jeszcze wydarzyć...
OdpowiedzUsuńChciałam by te sześć rozdziałów było takim wprowadzeniem do fabuły, którą wymyśliłam. Musiałam zrobić skróty tych lat w Hogwarcie, by wszystko było zrozumiałe.
Dziękuję i ciepło pozdrawiam! J. M.
Nie mogłam się doczekać rozdziału i oto jest! ♥♥
OdpowiedzUsuńMało dramione, szkoda :( no i troszkę za szybko się akcja działa. XD
Ale i tak cudowny *-*
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam ;) J. M.
OdpowiedzUsuńCudeńko *,* Akcja trzymała w napięciu, tylko troszkę szybciutko się skończyło.
OdpowiedzUsuńNie musisz mi dziękować za to że czytam tak wspaniałego i ciekawego bloga. :)
Pozdrawiam i czekam na nexta :*
Ps. Zapraszam do mnie shadow-hunterss.blogspot.com
Bardzo dziękuję! A podziękować musiałam, po prostu musiałam ;) Pozdrawiam - J. M.
OdpowiedzUsuńWcale nie musiałaś dziękować, czytanie Twojego bloga to dla mnie przyjemność. ^^ Świetnie wszystko opisałaś, akcja jest dynamiczna, a motyw ślizgonki Hermiony wymiata. Dzięki Twojemu opowiadaniu, mam inspirację, do pisania mojego bloga. ;)
OdpowiedzUsuńDraco jest wprost przeuroczy, Hermiona mimo swojego przydziału nadal pozostaje starą Harmonią.
Przysięga Wieczysta- mega pomysł ( Snape /*).
Wszystko składa się na solidną całość. ;3
Pozdrawiam i życzę weny. ;*
Naprawdę dziękuję za te wszystkie ciepłe słowa! Nie będę ukrywać - najbardziej motywują mnie właśnie Twoje komentarze. Naprawdę jestem wdzięczna za to, że ktoś ma ochotę pisać mi komentarze.
UsuńCiepło pozdrawiam! J. M.
Hmm... Rozdział fajny.. Cieszę się że tyle osób tu przybyło... Naprawdę wiem jaką sprawia to radość *-*
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie i to jak piszesz.
Mm... Dobrze, że napisałaś te 6 rozdziałów wprowadzenia, takie wprowadzenia czasem są potrzebne. Nawet jeśli ktoś nie czytał HP wie o co chodzi ;)
Jestem o do początku, bo opowiadanie mi się podoba. Nie czytała bym przecież jakby było inaczej XD
Draco... Teraz rozpłyńmy się nad nim... W twoim opowiadaniu jest jeszcze większym cudem (a u mnie to cud XD) niż w seri pani Rowling. Podoba mi się również to, że opisujesz też i jego myśli... Dziękuje za to że ratujesz ten jego honor, którego nic nie zostało po HP, co było smutne.
Poprzednie rozdziały spodobały mi się również dlatego że człowiekowi chciało się płakać, a to świadczy o tym że potrafisz opisywać uczucia, mnie osobiście podobają się takie sceny, ale niestety mało kto potrafi mnie rozkleić, np. Ktoś se umiera a ja nic. W sumie takie sceny i ogólnie dramaty pokochałam po Gwiazd naszych wina XD
Dobra kończę, ponieważ muszę się ma sprawdzian z polaka uczyć... CZY W TO ROZUMIECIE ?! PIERWSZY TYDZIEŃ, NO PRAWIE DRUGI A JA JUŻ MIAŁAM 2 SPRAWDZIANY I 3 SĄ PRZEDE MNĄ!!! Ci ludzie są dziwni :'(
Pozdrawiam, życzę weny i sił (jeżeli masz tak jak ja).
KOCHAM! :* <3
Ana2003
PS. To jeden z dłuższych komentarzy w moim życiu XD
Cieszę się, że w końcu znalazł się ktoś, kto wielbi Draco tak mocno, jak ja XD Dziękuję za wszyskie ciepłe słowa i pozdrawiam! J. M.
OdpowiedzUsuńPS. Nie martw się, u mnie w szkole też jest już dużo pracy :(
Ja też się cieszę;*
UsuńMam pytanie: Czy rozdziały będą się pojawiały mniej więcej co weekend, czy w losowe dni? ;)
OdpowiedzUsuńRaczej w losowe dni. Na razie wiem tylko tyle, że następny będzie już jutro. Ogólnie myślę, że każdy kolejny będzie dodawany co 4-5 dni, zależy, jak będę się wyrabiała :)
UsuńDziwnie tak czytać coś, co doskonale znam z nowej perspektywy. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Hermiona z Ronem? I gdzie Ginny? Draco wróci do łask? Czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńOdpowiedzi na większość Twoich pytań już w jutrzejszym rozdziale :) Pozdrawiam! J. M.
OdpowiedzUsuńYAY! Jutro rozdział :D
UsuńPS. Dobra już ci komów nie zawalam XD
Bomba! Cudny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńMimo, że akcja szybko się potoczyła, gdzie zostawiałaś jeden wątek i rozpoczynałaś następny - nie zmieniłam swojego zdania. Piszesz świetnie! Mam nadzieje, że później będzie tylko lepiej! Podejrzewam, że teraz wprowadzisz w życie swoje przedstawienie historii, jednak nie wiem jak uniewinnisz Malfoy'a w końcu nie był po tej "dobrej" stronie, nawet wbrew własnej woli. Poza tym Brown nie żyje? Tego się nie spodziewałam. Ciekawie, interesująco, wciągająco! Po prostu pięknie :) Lece dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny,
Shadow Follow
Bardzo dziękuję!
UsuńNaprawdę wiem, że za krótko, ale... patrząc na to, że obecnie jestem przy rozdziale 18, a nie doszłam nawet do połowy, cieszę się, że skróciłam kilka rzeczy. Nie chciałam, by to ff miało więcej rozdziałów niż ,,Moda na sukces" odcinków :')
Tak, tak, teraz zaczyna się moja historia :)
Również pozdrawiam! J. M.
Kolejny fajny rozdział ;) dzięki Hermionie pokonali Voldemorta :D mało dramione ale może to przejściowe ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Bardzo dziękuję! Spokojnie, brak Dramione jest tylko na chwilę ;)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.