Oto i rozdział IV! Razem z nim niosę jednak smutną wiadomość - z powodu szkoły (zadania, sprawdziany itp.) kolejne części Utraconej Przyjaźni mogą pojawiać się trochę rzadziej. Będę jednak starała się, by przerwy nie trwały więcej niż tydzień.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy
******
Draco
dosyć szybko doszedł do siebie po ataku Harry’ego. Na tyle szybko, by w
decydującym dniu wypełnić wolę wyżej postawionych.
Wszystko działo się pewnego czerwcowego
popołudnia. Malfoy tego dnia był jeszcze bledszy niż zwykle. Podczas obiadu
Hermiona próbowała wyciągnąć z niego informacje na temat zadania, które mu
zlecono.
- Jak się czujesz? – zapytała – Jesteś
dzisiaj bardzo blady.
Chłopak, który od wypadku w łazience
naprawdę starał się, by ich stosunki były takie jak dawniej, odwrócił się
do niej z uśmiechem.
- Nie, nic mi nie jest. Zastanawiam się
tylko… -nie skończył, tylko nerwowo spojrzał na stół Gryfonów – Gdzie jest
Potter?
- Nie wiem – odpowiedziała Hermiona.
Do końca posiłku Draco niecierpliwie
kręcił się na swoim miejscu, aż w końcu gdy wychodzili z Wielkiej Sali, zadał
dziewczynie jeszcze jedno pytanie:
- Czy mogłabyś zapytać się Weasley’a,
gdzie podział się Wybraniec?
Hermiona tylko potaknęła i nie drążyła
tematu. Miała dziwne przeczucie, że to wszystko wiązało się z zadaniem blondyna.
- Hej, Ron. Wiesz może, gdzie jest
Harry? – dziewczyna podeszła do rudego chłopaka, który obejmował jednym
ramieniem Lavender.
- Harry poszedł gdzieś z Dumbledorem,
ale nie powiedział dokąd. Wiesz – dodał konspiracyjnym głosem i nachylił się
nad dziewczyną – mają te tajne sprawy.
Hermiona pamiętała, że Wybraniec
opowiadał jej nieco o jego niejawnych spotkaniach z dyrektorem Hogwartu.
Niestety, nigdy nie powiedział dziewczynie, jakie są dokładnie ich cele, ani
tym bardziej, co na nich robią. Hermiona mimo wszystko nadal była tylko
Ślizgonką, która przyjaźniła się z ,,tlenioną fretką’’, jak w gryfońskich
kręgach przyjęto nazywać Malfoy’a. Dziewczynę trochę bolało to, że Harry i Ron
nie całkiem jej ufali, a do tego śmiali się z jej najlepszego przyjaciela.
- I co? Gdzie jest Potter? – gdy tylko
przekroczyła próg pokoju wspólnego, blondyn podszedł do niej. Był wyraźnie
zdenerwowany.
- Poszedł gdzieś z Dumbledorem.
Draco stał i wpatrywał się w
dziewczynę. Milczał. Po kilku sekundach cisza stała się niezręczna, więc
Hermiona wyszeptała:
- Draco, powiedz, co się dzieje?
- Nic – odpowiedział, a jego twarz
znalazła się niebezpiecznie blisko Hermiony. Przez chwilę chłopak wyglądał,
jakby poważnie się nad czymś zastanawiał. W końcu najwyraźniej podjął jakąś
decyzję, bo powiedział cicho:
- Uważaj na siebie, Hermiono – usta
chłopaka musnęły jej policzek. Następnie Malfoy szybko się od niej odsunął i
wybiegł z pomieszczenia.
Dziewczyna przez chwilę stała i nie
rozumiała w ogóle, co się wydarzyło. Policzek palił ją w miejscu, gdzie spotkał
się z wargami Dracona, mimo, że kontakt był bardzo krótki i prawie
niewyczuwalny. Hermiona zapewne zatracałaby się we wspomnieniu niedawnych chwil
i nie baczyłaby na to, że część Ślizgonów patrzyła się na nią ze zdziwieniem,
gdyby nie przypomniały jej się słowa chłopaka, które ją zaniepokoiły:
,,Uważaj na siebie.”
Ale dlaczego? Przecież od zawsze uczono
ich, że Hogwart to najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Na jego terenie nie
można się teleportować, zawsze chronią go najmocniejsze czary. Świta Czarnego
Pana nie miałaby szans, żeby przedostać się do szkoły. Poza tym, zawsze
zostawał Dumbledore, który był silniejszy od samego Voldemorta.
Dumbledore.
Przecież teraz go nie było, Hermiona
sama powiedział to blondynowi. Mocno wystraszona tym, co mogło się stać,
wypadła z pokoju wspólnego Slytherinu jak strzała. Na końcu korytarza zobaczyła
znikającą za rogiem postać chłopaka. Zaczęła go śledzić – szła cicho i uważnie,
zapamiętując każdy ruch Dracona. Miała wrażenie, że za niedługo wydarzy się coś
naprawdę niedobrego.
Doszli na ostatnie piętro, gdzie
dziewczyna rzuciła na siebie zaklęcie kameleona. Stała i obserwowała, jak
chłopak wchodzi do Pokoju Życzeń, tego samego, w którym rok temu Gwardia
Dumbledore’a miała swoje spotkania. Wyszedł z niego po kilku minutach, ale, na
Salzara!, nie był sam. Gdy Hermiona zobaczyła ludzi, którzy pojawili się w
Hogwarcie, ledwo zdusiła okrzyk zdziwienia.
Śmierciożercy. Wszyscy, którzy uciekli
z Azkabanu oraz ci, którzy przez czternaście lat próbowali prowadzić normalny
tryb życia. Byli w maskach, ale Hermiona mimo to poznała część z nich. Z pod
kaptura jednej z osób wystawały ciemne loki, które mogły należeć tylko do
Bellatrix Lestrange, a inna zaś trzymała laskę zakończoną głową smoka –
własność Lucjusza Malfoy’a.
Gdy słudzy Czarnego Pana przechodzili
obok Hermiony, niemal wcisnęła się w ścianę, by któryś przypadkowo na nią nie
wpadł. Bała się, okropnie się bała, a zauważyła, że Draco czuł się podobnie.
Miał spięte ramiona i nerwowo zerkał, czy w pobliżu nikogo nie ma. Dziewczyna
zastanawiała się, jak komukolwiek udało się zmusić go do tak strasznej rzeczy.
Z daleka było widać, że blondyn robi to wszystko wbrew swojej woli.
Hermiona stała niczym spetryfikowana i
wpatrywała się w róg, za którym zniknęli śmierciożercy. Otrzeźwił ją dopiero
pierwszy krzyk i hałas rozbijanego szkła. Drgnęła i pobiegła w dół schodów, by
zobaczyć, co się dzieje na niższych piętrach.
Niestety, było tak, jak się obawiała.
Słudzy Czarnego Pana rozpoczęli walkę z uczniami i nauczycielami. Wokół
dziewczyny latały różnorakie zaklęcia.
- Expelliarmus!
- Crucio!
- Petrificus Totalus!
- Avada Kedavra!
Hermiona, która nadal była
niewidzialna, szybko przemknęła bokiem holu, próbując uniknąć zostania
przeklętą. Sama wystrzeliła kilka zaklęć w stronę śmierciożerców, jednocześnie
lustrując wszystkich walczących i szukając Dracona. W końcu znalazła go, był
blisko wyjścia do jednego z korytarzy. Obok niego stali Crabbe i Goyle, a
Zabini był kilka kroków przed nimi. Wszyscy pojedynkowali się z czwórką
Gryfonów. Kilkoro z uczniów domu lwa zostało ogłuszonych, a po chwili z
ostatnim walczył już tylko Blaise.
- Goyle, Crabbe, za mną! – krzyknął
Draco i wbiegł do korytarza.
Dziewczyna szybko przemieściła się do
miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stał jej przyjaciel, a następnie pobiegła
za nim. Droga i kierunek, którą obierał Malfoy oraz jego towarzysze wskazywały
na to, że kierowali się w stronę Wieży Astronomicznej.
- Stańcie na straży i nikogo nie
wpuszczajcie – rzucił blondyn do Crabbe’a i Goyle’a, a sam zaczął wspinać się
po schodach.
Hermiona wiedziała, że musi pójść tam
za nim, nie wiedziała jeszcze tylko, jak to zrobi. Zaczęła się zastanawiać nad
tym, jakie miała możliwości. Mogła przejść pomiędzy osiłkami i mieć nadzieję,
że jej nie usłyszą lub przypadkowo nie dotknie ich. Mogła też w ogóle nie iść
na górę, co wydawało jej się głupotą. Mogła też…
Bez chwili zawahania, najciszej jak
tylko mogła podeszła do gobelinu, który wisiał na jednej ze ścian. Gdy Goyle i
Crabbe nie patrzyli w jej stronę, szybko pod niego weszła.
- Alohomora – wyszeptała, a
niewidzialne drzwi otworzyły się przed nią. Dziewczyna zaczęła wchodzić na
Wieżę Astronomiczną ukrytymi schodami, o których wiedzieli tylko ona i Draco.
Po kilku minutach doszła do ślepego
zaułka. Wiedziała, że gdyby znów wypowiedziała zaklęcie otwierające, tajne
drzwi by się otworzyły. Jednak gdy usłyszała rozmowę toczącą się po drugiej
stronie ściany, zadowoliła się małą szparą pomiędzy cegłami, przez którą
obserwowała swojego przyjaciela.
- Draco, Draco, nie jesteś mordercą –
powiedział ktoś spokojnie. Hermiona znała ten głos. Należał on do Albusa
Dumbledore’a.
- Skąd pan wie? Nie wie pan, do czego
jestem zdolny! Nie wie pan, czego już dokonałem!
I wtedy dziewczyna uświadomiła sobie,
co się przed nią działo. Dyrektor Hogwartu, wyraźnie osłabiony ledwo utrzymywał
się na nogach, opierając się o barierkę. Draco stał przed nim i mierzył w niego
swoją głogową różdżką. To było jego zadanie. Malfoy miał zabić Dumbledore’a.
Starzec wyraźnie grał na czas. Zadawał
blondynowi pytania, jakby chcąc odwrócić jego uwagę od tego, co miał zamiar
zrobić. Było to także z korzyścią dla Dracona. Chłopak cały się trząsł i miał
szkliste oczy. Nic, oprócz jego słów nie świadczyło o tym, że za chwilę popełni
morderstwo.
- Mój drogi chłopcze, nie udawajmy.
Gdybyś miał mnie zabić, zrobiłbyś to w tej samej chwili, w której mnie rozbroiłeś
- powiedział dyrektor.
- Nie mam wyboru! Muszę to zrobić! On
mnie zabije! Całą moją rodzinę! – krzyczał Draco, a z jego oczu trysnęły łzy.
- Mogę ci pomóc, Draco… - zaczął cicho
Dumbledore.
- Nie, nie może pan! Nikt nie może!*
Chłopak nadal wrzeszczał niczym zranione
zwierzę. Hermiona musiała zatkać sobie uszy, by nie słyszeć swojego
przyjaciela. Wiedziała, że wystarczyłaby chwila, a zdjęłaby z siebie zaklęcie
niewidzialności, wyszłaby na Wieżę i zrobiłaby wszystko, by ulżyć Draconowi, co
w tym wypadku oznaczałoby zabicie Dumbledore’a.
Łzy przesłoniły dziewczynie pole
widzenia, a krew huczała w uszach. Ledwo słyszała, jak dyrektor dalej
przekonuje blondyna, by ten przeszedł na dobra stronę. Jednak doszedł do niej
także inny dźwięk – trzask drzwi i kroki kilku osób. Szybko otarła oczy, aby
zobaczyć, kto przyszedł.
Była to trójka śmierciożerców – dwaj
mężczyźni i kobieta, Hermiona nie wiedziała, jak się nazywali. Z resztą, teraz
było to obojętne. Chciała tylko, żeby to wszystko się skończyło, żeby Draco
zszedł z Wieży i żeby mogli porozmawiać.
Już chciała zacząć schodzić, gdy przez
szparę w cegłach znów zobaczyła jakieś poruszenie. Ktoś wszedł.
Był to profesor Snape. Hermiona już
wyobrażała sobie, jak Severus petryfikuje służących Czarnego Pana, pomaga
Dumbledorowi, który nie wyglądał najzdrowiej, a na końcu przekonuje Dracona, by
ten przeszedł na dobrą stronę. Dziewczyna wiedziała, że profesor umiał namawiać
chłopaka.
Tym większym zdziwieniem dla dziewczyny było
to, że opiekun Slytherinu skierował swoją różdżkę w stronę dyrektora Hogwartu.
- Severusie… proszę… - wyszeptał
Dumbledore.
- Avada Kedavra – powiedział zimno
Snape.
Błysk zielonego światła przeciął
wieczorne powietrze.
***
Hermiona biegła przez szkołę i
rozmazywała łzy po całej swojej twarzy. Próbowała znaleźć Draco Malfoy’a.
Widziała, jak razem z czwórką śmierciożerców schodził z Wieży, a że dziewczyna
zbiegła jak najszybciej tylko mogła, miała nadzieję, że blondyn jest jeszcze w
Hogwarcie.
Zaglądała do każdej sali i każdego
zaułka, a przez jej głowę cały czas przewijał się ten sam obraz: Dumbledore, z
wyrazem zaskoczenia zastygłym na jego twarzy już na zawsze, spada z Wieży
Astronomicznej.
Draco był w tej samej łazience, w której
ponad miesiąc temu walczył z Potterem. On również płakał, a jego ciałem targały
konwulsje. Echo jego jęków niosło się po całym pomieszczeniu.
- Draco! – krzyknęła Hermiona przez łzy.
Zaczęła biec w stronę chłopaka który już rozkładał przed nią ramiona. Zarzuciła
mu ręce na szyję, a on ciasno objął ją w talii.
- Hermiono – wyszeptał – Już wszystko
dobrze – wargi blondyna nagle przybliżyły się do jej twarzy. Dziewczyna nie
oponowała. Nie miała zamiaru oponować. Nie teraz.
Ich usta nagle zderzyły się ze sobą w
szaleńczym pocałunku. Draco wplótł dłonie w jej włosy, a ona stanęła na palcach
i całym ciałem przylgnęła do blondyna. Hermiona słyszała ich szybkie oddechy,
brane podczas krótkich przerw między pocałunkami, które z każdą chwilą stawały
się gorętsze.
- Hermiono… - wychrypiał chłopak wprost
w jej usta – Już… wszystko… - znów ją pocałował – dobrze…
- Nie, Draco… - szepnęła, a jej oczy
znów zaszły łzami. Mocniej przytuliła blondyna i pozwoliła, by ich usta znów
się złączyły – Nic nie jest dobrze…
- Wszystko jest dobrze, wszystko jest
dobrze… - powtarzał jak mantrę, jednocześnie kołysząc Hermionę w swoich
ramionach i raz po raz składając pocałunki na jej ustach. – Już jesteś
bezpieczna…
Dziewczyna nadal przecząco kręciła
głową, jakby nie wierzyła w słowa Dracona.
- Nie, nic nie jest dobrze. I nie
jesteśmy bezpieczni.
- Dlaczego? Uprzedziłem już moich
towarzyszy, że dzisiaj zabierzemy cię w… bezpieczne miejsce. Tam, gdzie
Voldemort nic ci nie zrobi. Dlaczego uważasz, że nic nie jest dobrze?
Hermiona lekko odsunęła się od chłopaka,
umykając jego ustom. Jednym sprawnym ruchem podwinęła rękaw jego czarnej
koszuli i odkryła Mroczny Znak, który znajdował się na jego lewym
przedramieniu.
- Ale… skąd to wiesz?... – dukał oszołomiony
Malfoy.
- Byłam na Wieży – szepnęła dziewczyna.
- Byłaś na Wieży… - powtórzył za nią
chłopak.
- Weszłam naszymi tajnymi schodami.
Widziałam cię. Stałeś tam. Miałeś swoją różdżkę w dłoni. Chciałeś zabić
Dumbledore’a… - mówiła urywanym głosem.
- Nie chciałem, tylko musiałem –
zaprzeczył Draco, ale Hermiona mu przerwała.
- Chciałeś zabić go na Wieży. Na naszej
Wieży. Na naszej ukochanej Wieży. To była nasza Wieża, a ty chciałeś ją
zbezcześcić…
- Zrobiłem to, by chronić moją rodzinę!
I ciebie! Myślałaś, że Voldemort nie wie, że mi na tobie zależy?! Wolałem zabić
kogoś, niż cię stracić! Nie rozumiesz?! – na policzkach chłopaka zagościły
czerwone rumieńce, a słowa wylatywały z niego jak z procy. Mówił z taką siłą i
impulsywnością, że Hermiona się od niego odsunęła.
Odległość kilku kroków dzieliła ich od
siebie. Żadne z nich jej nie zmniejszało, tylko patrzeli się na siebie ze
zdziwieniem. Słowa, które wypowiedział Draco zszokowały ich oboje. Blondyna, bo
nie wiedział nawet jak wyszły z jego ust. Hermionę, bo zawsze chciała je
usłyszeć, ale nie w takich okolicznościach. Dziewczyna już dawno przestała
udawać, że Malfoy jest dla niej tylko przyjacielem. Nie wiedziała tylko, że
chłopak ujawni jej swoje uczucia razem z wyznaniem, że jest śmierciożercą i omal
nie zabił najpotężniejszego czarodzieja ich czasów.
- I chcesz nim być? Być śmierciożercą?
Przecież ty nawet nie umiesz zabić człowieka. Jak chcesz być jednym z nich? –
zapytała z niedowierzeniem Hermiona, przerywając niezręczną ciszę pomiędzy
nimi.
- Nie mam innego wyboru…
- Masz wybór, Draco. Zawsze musi być
jakiś wybór.
- Tak?! To co mi proponujesz?! – zapytał
z furią – Może jak gdyby nigdy nic dołączę sobie teraz do Pottera i jego zgrai
i będę walczył z moim ojcem i ciotką, tak? Voldemort na pewno nie zauważy, że
znalazłem się w innych szeregach…
- Możemy gdzieś uciec. Przeczekać całą
tę wojnę… Teleportowalibyśmy się codziennie w inne miejsce, nikt by nas nie
znalazł… Nie musielibyśmy stawać po żadnej ze stron…
- Niczego nie rozumiesz! – krzyknął
gniewnie i w kilku krokach znalazł się z powrotem obok dziewczyny – To jedyne
wyjście, jakie miałem. Inaczej on zabiłby was wszystkich. Mamę, ojca i ciebie.
Myślisz, że patrzyłby na to, że byliśmy jego sługami?! Mnie zabiłby na końcu,
żebym mógł oglądać waszą śmierć. Nie miałem wyboru, Hermiono! Czarny Pan jest
okrutny, jego gniew jest o wiele gorszy od torturowania przez dementorów. Wolę być po stronie Voldemorta i wiedzieć, że
jestem bezpieczny, niż żyć w ciągłym niepokoju, że jego sługusy mnie dopadną –
przez cały jego monolog Hermiona cofała się, a Draco sukcesywnie do niej
podchodził. W końcu dziewczyna opierała się o zimną ścianę, a chłopak nachylał
się nad nią i w złości szeptał ostatnie słowa – Tobie proponuję to samo. Jedź
dzisiaj ze mną do Malfoy Manor. Zostaniesz śmierciożerczynią, ale będziesz
bezpieczna. Voldemort nic ci nie zrobi.
- Chyba zwariowałeś, Draco… Ja mam być
śmierciożerczynią? To wbrew mnie.
- Tylko tak będziesz bezpieczna…
- Nie jestem takim tchórzem, żeby robić
coś, czego nie chcę tylko dlatego, że się boję!
- Sugerujesz, że tchórzę?! – zapytał z
furią blondyn.
- Tak, Draconie Malfoy, uważam, że
jesteś tchórzem. Jesteś tchórzem, ponieważ nie robisz tego, co uważasz za
słuszne, tylko to, co uratuje twój arystokratyczny tyłek. Owszem, nie jestem
czystej krwi, więc może lepiej dla was wszystkich będzie, jak umrę w tej
wojnie. Twój ojciec na pewno będzie zadowolony. O jedną szlamę mniej,
nieprawdaż?
Draco aż cofnął się gdy usłyszał jej
słowa. Wyglądał na wstrząśniętego, ale jednocześnie nadal bardzo złego.
- Naprawdę nie chcesz do nas dołączyć?
Nie chcesz walczyć po stronie, która na pewno wygra?
- Wolę umrzeć.
- A ja wolę oglądać cię żywą, a nie
martwą! – prawie krzyknął Draco, chwytając Hermionę za ramię. Dziewczyna czuła,
jak jego palce wbijały się w jej ciało.
- Nie zmusisz mnie do przejścia na
stronę Voldemorta – powiedziała twardo.
- Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że
tylko śmierciożercy mogą czuć się bezpiecznie?
- A czy ty nie rozumiesz, że to, co
robisz jest złe?! – Hermiona zaczęła nerwowo chodzić po całej łazience. –
Draco, daj sobie pomóc… - nagle jej oczy
zaszły łzami, a dziewczyna wybuchła niekontrolowanym płaczem. W jednej chwili z
twardej i niezależnej dziewczyny stała się niezrównoważoną nastolatką, która
potrzebowała Malfoy’a do życia tak samo jak tlenu.
- Nie potrzebuję niczyjej pomocy!
Idziesz ze mną do Malfoy Manor czy nie?
- Nie, ale Draco…
- Ach, więc dobrze, nie idzie pani, bo
nie chce zadawać się pani z tchórzliwym śmierciożercą. Podziwiam pani wybory,
panno Granger – powiedział oficjalnie.
- Draco, Draco, ty niczego nie
rozumiesz…
- Najwyraźniej nie rozumiem. Ale wątpię,
by taka szlama jak pani również zrozumiała moje stanowisko – z tymi słowami na
ustach opuścił łazienkę. *rozmowa pomiędzy Draco a Dumbledorem jest dosłownie zacytowana z książki autorstwa J. K. Rowling ,,Harry Potter i Książę Półkrwi"
Znowu ryczę!!!!! I dziękuję ci że pokazałaś Draco od tej strony w której się martwi.... Według mnie (z całym szacunkiem do pani) Rowling skupiła się na Potterze Potterze i jeszcze raz Potterze... A Draco był przede wszystkim pokazany jako ten zły....
OdpowiedzUsuńSama byłam zła, że tak naprawdę w książce nikt nie zastanawiał się nad tym, że Draco został zmuszony do bycia śmierciożercą. Wszyscy uważali go za po prostu złego i koniec. Dziękuję, że zauważyłaś, że próbuję uratować honor Malfoy'a ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! J. M.
Bo ja kocham Draco! I wkurza mnie jak oglądam z kimś film, a ten mi wyskakuje z ''Dobrze mu tak...'''
UsuńMam tak samo... mugole się nie znają i obrażają Draco :(
UsuńJezu wspaniały rozdział :) miło się go czytało i jeszze ta akcja. Podziw ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
OdpowiedzUsuńJesteś świetna <3 Tak samo jak Twój blog!
OdpowiedzUsuńJeju.. zakochałam się w tej historii <3
Chciałabym potrafić tak pisać jak ty
Jeju, bardzo dziękuję! Cieszę się, że podoba Ci się to, co piszę, bo szczerze mówiąc, gdy zakładałam bloga, nie liczyłam na jakichkolwiek czytelników. Jestem naprawdę szczęśliwa, że ktoś w ogóle uważa, że umiem pisać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz z całego serca dziękuję! Takie słowa bardzo motywują!
Pozdrawiam! J. M.
Próbowałam z telefonu, ale coś się komentarz nie chciał dodać, więc piszę jeszcze raz. Tym razem z laptopa.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj z Instagrama. Polajkowałaś chyba wszystkie moje zdjęcia, więc nawet z ciekawości weszłam na Twój profil i trafiłam na link do bloga. Przeczytałam wszystko. Do tej pory się zastanawiam, czy mi się to opowiadanie podoba. Początek nie za bardzo przypadł mi do gustu. Hermiona jako wredna Ślizgonka. Widziałam już kilka opowiadań na ten temat, ale zazwyczaj zaczynał się od tego, że przechodziła z Gryffingoru do Slytherinu. No ale nic. Czytam dalej. Opisy wszystkich lat w Hogwarcie. Fajnie to zamieniłaś. Trzymałaś się faktów książki, ale jednocześnie zmieniłaś wszystko. Jak niby Potter z Weasley'em mogli pokonać Voldemorta bez pomocy Granger?! Czekam na wyjaśnienie :P
Początkowo sądziłam, że Draco przekona dziewczynę już wcześniej, żeby opowiedziała się po stronie Voldemorta. Zaciekawiłaś mnie i zostanę tu jeszcze. Zaczekam, jak rozwinie się akcja i zobaczę jak bardzo polubię to opowiadanie :)
Weny i jeszcze raz weny :)
http://love-greatest-magic-dramione.blogspot.com/
Dziękuję za opinię ;) Na pewno zajrzę na Twojego bloga. Pozdrawiam! J. M.
UsuńPrzeczytałam wczoraj, ale w związku z pewnym wydarzeniem, musiałam się szybko zbierać i nie zdążyłam. No więc przejdźmy do rzeczy:
OdpowiedzUsuńJak czytałam to aż zrobiło mi się ciepło w środku. Jak dla mnie to super budujesz napięcie. Tylko.... nie spodziewałam się takiej końcówki aczkolwiek bardzo mi się podoba i jestem ciekawa jak to będzie dalej. Jak dla mnie opisy świetne.
Tak w ogóle to zapraszam do siebie xd: http://frost-snow.blogspot.com/
Nie wiem czy lubisz taką tematykę i się nią interesujesz, ale wszyscy mi mówią, że moje opowiadanie jest bardzo oryginalne. Jest.... sporo rozdziałów, ale dziewczyny potrafiły przeczytać wszystko w dwa dni. Dobra! Koniec o mnie!
To Twój świetny blog, więc weny i czekam na next'a!!!
Bardzo dziękuję! Na pewno w najbliższyb czasie wejdę na Twojego Bloga ;) Pozdrawiam! J. M.
UsuńSorka, ja go w jeden dzień i trochę nocy przeczytałam więc...
UsuńFajnie, że masz tylu czytelników:) a życzę ci ich jeszcze więcej. I pomyśleć że byłam jedną z pierwszych XD
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *-*.
OdpowiedzUsuńTakie smutne.. i jednocześnie trzyma napięcie, a chwilami słodkie :0 jeju, ja nie wytrzymam!! XD
Gratki za to co robisz i pisz dalej <3
Jejku, to jest naprawdę piękne! Te emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania, są wspaniałe :D Masz talent ^_^
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam :) J. M.
UsuńNa Godryka! Ale się zaczytałam :C wciągnęła mnie niesamowicie.. Naprawdę podziwiam Cię za tę wszystkie podobieństwa do filmu, piszesz to z taką dokładnością! :3 Wszystko czyta się bardzo lekko, przyjemnie, wszystko jest takie "plynne" :)
OdpowiedzUsuńJest tylko jeden mankament (żeby za słodko nie było, ze same zachwyty!), za mało Draco, haha :)
Z chęcią przeczytam kolejne rozdziały, bo twoje opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu. No i przeczytać muszę równie poprzednie, bez bicia się przyznam, ze przeczytałam najpierw ten rozdział (tak wiem, powinnam zacząć od pierwszego wpisu :c).
Kurczę. Coś czuję, ze znowu nie będę spać po nocach :cc Takie super dramione do przeczytania, a klasa maturalna bardzo "dba" o mój czas wolny.. patrz - żeby nie było to zbyt dużo :C
Także, wracając do tematu, możesz informować mnie o nowych rozdziałach :) byłabym bardzo uradowana :3
http://slughorn.blog.pl
Bardzo dziękuję! Znam Twój ból - ten moment, kiedy znajdujesz dobrego bloga, a przed Tobą piętrzy się stos nieodrobionych zadań...
OdpowiedzUsuńOczywiście, będę informować o nowych rozdziałach, a na razie mogę obiecać, że VI pojawi się jutro :) Pozdrawiam! J. M.
Niesamowity rozdział!
OdpowiedzUsuńTak się pokomplikowało.. Zachęca do czytania :)
Pozdrawiam
W końcu! Naprawdę w książce czy filmie zraziło Mnie to, że Draco był pominięty. Pomimo sceny w łazience, i różnych zachowań autorka czy reżyserowie nie opowiedzieli dlaczego. Nie rozprawiali się nad tym, choć sam nasuwa się wniosek nie wszyscy go zauważają. Wkurza Mnie gdy ktoś obraża Draco, mówiąc teksty typu: "A dobrze mu tak!". Cieszę się, że tutaj opisałaś jego uczucia względem sytuacji. Gdyż J.K. skupiła się tylko na Złotym Chłopcu i samym Dumbledorze, jakby postawa Draco była zakładana, że jest zła i nieczuła. Znowu kurki się odkręciły... ;( Naprawdę mam nadzieje, że Draco oprzytomnieje.
OdpowiedzUsuńDużo weny!
Pozdrawiam,
Shadow Follow
Co raz więcej odkrytych pytań, mało odpowiedzi. Coraz bardziej zachęca do czytania!
UsuńBardzo dziękuję!
UsuńJa też nienawidzę ludzi, którzy obrażają Dracona, a niestety większa część moich znajomych do takich należy :( Cieszę się jednak, że w blogsferze są osoby, które rozumieją jego postępowanie.
Również pozdrawiam ;) J. M.
Masz nową czytelniczkę ;) lubię Twój styl pisania fajnie budujesz napięcie nie spodziewałam się takiej końcówki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
To troche bez sensu XD dumbledore zginąl a ona: chcesz zbeszcześcić naszą ukochaną wieżę XDD
Usuń