Tak jak obiecałam dodaję rozdział VII. Kiedy będzie kolejny - nie wiem, ale pamiętajcie o święcie, które wypada nam w sobotę (nie, to wcale nie jest aluzja do tego, że chcę wtedy wstawić kolejną część...)
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy
******
,,Droga Hermiono!
Wiem, że teraz zapewne mnie
nienawidzisz i nie ufasz mi. Masz do tego prawo, nie myślę nawet o tym, aby Ci
je odbierać. Nie dziwię Ci się, na Twoim miejscu zapewne czułbym to samo. Wiem,
że byłem strasznym dupkiem. Przepraszam Cię Hermiono.
Pewnie gdy teraz czytasz, że Cię
przepraszam, chce Ci się wymiotować. Gardzisz mną. Uważasz, że jestem żałosny,
a to w Twoich ustach najgorsza obelga. Ale wiem, że na nią zasługuję.
Jestem żałosnym tchórzem.
Mimo to bardzo proszę Cię o spotkanie.
Jutro, Paternoster Square w Londynie, 11:00?
Będę czekać na Ciebie pół godziny.
Jeżeli nie przyjdziesz, uznam to za odmowę spotkania.
Nie wysyłaj sowy zwrotnej, proszę.
Zawsze
Twój
Draco Malfoy
PS.
Pamiętasz, jak kiedyś zaproponowałaś mi pomoc? Jeżeli Twoja oferta jest nadal
aktualna, z chęcią ją przyjmę.
D.
M.”
***
Hermiona weszła do kuchni i próbowała
wyglądać normalnie. Na twarz przywołała sztuczny uśmiech, którym obdarzała
każdą spotkaną osobę.
- Cześć, Ron! – powiedziała radośnie do
rudego, który jak zwykle siedział z marsową miną i spoczęła obok niego. Miejsce
z jej drugiej strony zajął Harry. Chłopak przechylił się w jej stronę i
pocałował w policzek.
- Jak się spało? – zapytał Wybraniec i
nalał kawę sobie i dziewczynie.
- Wybornie – skłamała Ślizgonka.
Ostatnio cały czas kłamała, ale nie chciała martwić swojego chłopaka.
Zauważyła, że od kiedy udaje dobry humor, Harry wygląda zdrowiej. Nie
przypuszczała nawet, że wcześniej aż tak się o nią martwił.
- To dobrze. Mam już pomysł, co możemy
dzisiaj robić – powiedział entuzjastycznie Potter.
- Jest tylko taka mała sprawa… - zaczęła
dziewczyna – że niestety nie mogę dziś nigdzie z tobą iść – powiedziała i
ugryzła kanapkę z serem.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony.
- Ponieważ muszę załatwić pewną sprawę w
Londynie. Sama – dodała, wyprzedzając pytanie Wybrańca, który już otwierał
usta.
- A o której wrócisz? – zapytała Molly
Weasley, która usłyszała ich rozmowę – Mam szykować dla ciebie obiad?
- Nie trzeba, proszę pani. Zjem coś w
stolicy – zapewniła dziewczyna.
Tego dnia od stołu odeszła szybciej niż
inni, by przygotować się do spotkania w Londynie. Gdy wstała, usłyszała, że
Harry szepcze do niej:
- Ale gdy tylko wrócisz, pójdziemy na
wzgórze…
- Obiecuję – odszepnęła Hermiona i
poszła w stronę swojego pokoju.
Próbowała przekonywać się, że ładniejszy
ubiór nie było spowodowany jej spotkaniem. Nie dało się jednak ukryć faktu, ze
jej najlepsza koszula i obcisła spódniczka zostały wyciągnięte z dna walizki
tylko ze względu na Dracona. Hermiona z czeluści swojego bagażu wygrzebała
również kosmetyczkę, w której znalazła tusz do rzęs, szminkę, cienie do powiek,
puder oraz kredkę do oczu.
- Co masz zamiar robić w tej stolicy, że
się tak wystroiłaś jak choinka na święta? – zapytała lekko kpiącym głosem Ginny,
gdy Ślizgonka przeszła przez ich wspólny pokój w szpilkach.
Dziewczyna poważnym wzrokiem spojrzała
na rudą. Przez chwilę zastanawiała się, czy wyznać jej prawdę i stwierdziła, że
jest ona przecież jej przyjaciółką. Hermiona mogła ją wtajemniczyć.
Podeszła do biurka, z jego dolnej
szuflady wyjęła list i rzuciła go Ginny.
- Czytaj – powiedziała tylko, a sama
zaczęła wybierać torebkę, która pasowałaby do jej ubioru.
Gdy Weasley’ówna skończyła lekturę
listu, spojrzała na Ślizgonkę z wytrzeszczonymi oczami.
- Nie wierzę… - wykrztusiła.
- Ja też nie wierzyłam – mruknęła – Ale
muszę się z nim spotkać, obojętnie, co ma mi do powiedzenia. Wystarczy mi, że
go zobaczę… - ostatnie zdanie samo wymknęło się z jej ust, czego zaraz
pożałowała.
- Przecież już dawno o nim nie myślałaś.
Miałam nadzieję, że ci przeszło – zdziwiła się Ginny.
- Bycie Ślizgonką nauczyło mnie dobrze
odgrywać swoją rolę – powiedziała Hermiona.
- Czyli przez cały ostatni tydzień nadal
o nim myślałaś?
- Gin, nie udawaj, że uwierzyłaś, że z
dnia na dzień zmienił się mój humor, a Malfoy nie zaprzątał moich myśli!
Robiłam to dla was, żebyście się nie martwili…
- A co z Harry’m?
- Harry to co innego. Jestem z nim, bo
tego chciałam, Draco nie ma z tym nic wspólnego.
,,Oszukuj się dalej, Granger” pomyślała.
Kurczę, dlaczego jej życie musiało być
takie popieprzone?
***
Piętnaście minut przed jedenastą była
już w Londynie. Teleportowała się pod Katedrę św. Pawła, miejsce, w które
uwielbiała przychodzić razem z rodzicami. Budowla ta była śliczna i
monumentalna, jej kopuła zawsze zachwycała dziewczynę. Hermiona żałowała, że ma
zbyt mało czasu, by odwiedzić katedrę. Obeszła tylko budynek, by dojść do
Paternoster Square.
Dracona jeszcze nie było. Hermiona
usiadła na jednej z ławek pod kolumną, która znajdowała się na placu. Zaczęła
rozglądać się po Paternoster Square, na którym nie była już dosyć dawno. Od jej
ostatniej wizyty pojawiło się kilka nowych sklepów oraz Starbucks.
Minęło kilka minut, a blondyna wciąż nie
było. Dziewczyna nerwowo przygładziła spódnicę i wyprostowała kołnierz koszuli.
Rozejrzała się po placu, ale nigdzie nie zobaczyła znajomej sylwetki, więc z
torebki wyciągnęła lusterko i zaczęła sprawdzać, czy makijaż jej się nie
rozmazał.
- Pięknie wyglądasz – usłyszała przed
sobą. Schowała lusterko i spojrzała w górę.
- Draco? – wyszeptała, wstając.
- Hermiono – spojrzał jej w oczy i
położył dłoń na ramieniu – Przyszłaś.
Dziewczyna tylko głośno przełknęła
ślinę.
- Nie wierzyłem – wyszeptał.
Odgarnął kosmyki z jej czoła i przeniósł
swoja rękę na jej policzek. Lekko gładził go, rozkoszując się jej delikatną
skórą, którą czuł pod swoimi palcami. Potem wplótł swoją dłoń w jej włosy i
nachylił się nad nią.
Hermiona czuła, że to mogło skończyć się
cudownie, ale szybko przypomniała sobie o kilku sprawach. Przecież była z
Harry’m, nie mogła go zdradzić, a do tego Draco nadal nic jej o sobie nie
powiedział – czy jest śmierciożercą, czy nie, dlaczego prosił o spotkanie i dlaczego
nie mogła wysłać zwrotnej sowy.
Gwałtownie odsunęła się.
- Chodźmy na kawę – powiedziała drżącym
głosem.
Chłopak momentalnie cofnął dłoń i
spojrzał w bok. Najwyraźniej i on zobaczył coś niestosownego w tym, co mogło
się wydarzyć. Odwrócił się od dziewczyny i ruszył w stronę Starbucksa.
Szli w ciszy. Obcasy Hermiony stukały o
bruk placu, jej policzki były gorące ze wstydu.
Usiedli w kawiarni. Oboje zamówili
latte, które natychmiast zostało im podane. Dziewczyna wolno mieszała w swojej
filiżance łyżką i nic nie mówiła. Skoro to Draco prosił o spotkanie, to on
powinien zacząć rozmowę. Poza tym atmosfera pomiędzy nimi była ciężka,
przesiąknięta nieufnością Hermiony i wspomnieniami ich ostatnich spotkań w
szkolnej łazience, Malfoy Manor oraz na dziedzińcu Hogwartu.
- Bardzo dziękuję, że przyszłaś –
powiedział w końcu blondyn zachrypniętym głosem – Nie sądziłem, że się
zgodzisz… Pewnie i tak robisz to tylko z litości, pewnie mnie nienawidzisz…
- Nie mów tak, Draco – przerwała mu –
Nigdy cię nie nienawidziłam.
- Chciałem się z tobą spotkać, byś mogła
choć trochę zmienić o mnie zdanie – kontynuował chłopak. Na chwilę zrobił pauzę
– Chciałem ci powiedzieć, że miałaś rację, zresztą jak zwykle. Nie pasuję do nich. Nie
jestem taki, jak oni. Nie umiem być taki, jak oni – powiedział cicho i wolno
podwinął rękaw czarnej marynarki, w którą był ubrany. Oczom Hermiony ukazało
się blade przedramię Malfoy’a. Nie było na nim Mrocznego Znaku.
- Draco? – gwałtownie się do niego
przysunęła i dotknęła jego ręki. Poczuła dreszcz, który przeszedł przed ciało
chłopaka – Naprawdę? – zapytała z nadzieją.
- Naprawdę – potaknął.
Z niedowierzeniem wpatrywała się to w
jego ramię, to w jego oczy. Draco, jej Draco, nie był śmierciożercą. Draco, jej
Draco, był dobry.
- Twoi rodzice też? – spytała.
- Nie. Uciekłem od nich. Oni nie chcieli
odejść – szepnął.
- Więc… jak teraz żyjesz? Gdzie
mieszkasz?
- Różnie. Czasem tu, czasem tam… Nie
mogę dać się złapać sługom mojego ojca.
- Jakim sługom? – zdziwiła się
dziewczyna.
- Mój ojciec wysłał za mną
śmierciożerców. Boi się, że wsypię ich wszystkich przed ludźmi z Zakonu.
Dlatego nigdzie nie jestem dłużej, niż przez dobę, a gdy śpię w hotelu, zawsze
zabezpieczam pokój zaklęciami. Ostatnio często bywałem w Pradze, wczoraj spałem
w Belfaście… Można powiedzieć, że jestem na szalonej wycieczce turystycznej po
całej Europie, połączonej z ucieczką – zaśmiał się sarkastycznym śmiechem.
- Nie masz… domu? – zapytała
zaniepokojona Hermiona.
- Nie mogę mieszkać w żadnym z domów
mojego ojca, nie mam własnego, więc jeżdżę po hotelach. Problem pojawia się
tylko wtedy, jak mam zapłacić. Mugole nie chcą przyjmować ode mnie galeonów – na
jego twarzy pojawił się dobrze znany Ślizgonce kpiący uśmiech, ale oczy wciąż
były smutne – Mam nadzieję, że małe Obliviate załatwiło sprawę.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
Draco był w strasznej sytuacji, ale mimo to nie opuszczało go poczucie humoru,
za którym tak bardzo tęskniła.
- Ile chcesz się tak jeszcze tułać?
- Na razie tylko do powrotu do Hogwartu.
Potem… zobaczymy.
- Wracasz do szkoły? – zapytała.
- Tak. A ty? – jego oczy wyrażały
nadzieję.
Uśmiechnęła się szeroko.
- Ja też.
Gdy wychodzili z kawiarni, napięcie
pomiędzy nimi było już rozładowane. Szli obok siebie swobodnie, a Hermiona
przyglądał się Draconowi z ciekawością. Jego twarz nie była już blada, na
policzkach błyszczały rumieńce. Włosy były trochę krzywo przystrzyżone, kilka
pojedynczych kosmyków spadało mu na czoło. Był ubrany w ciemne dżinsy, t-shirt
i czarną marynarkę. Jedną rękę trzymał w kieszeni spodni, a drugą cały czas
dotykał dłoni dziewczyny.
Zmierzali do Katedry św. Pawła. Blondyn
przyznał się Hermionie, że nigdy w niej nie był, więc ta niezwłocznie
postanowiła pokazać mu piękno świątyni.
W Starbucksie wszystko sobie
wytłumaczyli. Malfoy opowiedział jej o tym, jak musiał służyć Voldemortowi.
Wyznał, że w pewnym momencie po prostu nie wytrzymał i wtedy wiedział już, że
musi uciec. Czekał tylko na odpowiednią chwilę. Pojawiła się ona w dniu, w
którym zginął Czarny Pan. Gdy wszyscy śmierciożercy zaczęli uciekać, Draco
deportował się do Londynu, uprzednio bezczelnie pomachawszy swojemu ojcu. W
stolicy przebywał kilka dni, ale potem pod hotelem, w którym nocował, zauważył
służących Lucjusza Malfoy’a. Od tego czasu codziennie był gdzie indziej, by
trudniej było go wytropić.
- A jutro? Gdzie będziesz? – zapytała
ciekawie.
- Nie wiem – wzruszył ramionami – Ze
stolic Europy nie odwiedziłem jeszcze Budapesztu, Warszawy i Lizbony. Może
deportuję się do któregoś z tych miast.
Doszli do katedry. Usiedli na jednej z
ławek przed budynkiem, z której roztaczał się śliczny widok. Hermiona zadarła
głowę, by spojrzeć na kopułę i lekko zmrużyła oczy przed promieniami słońca.
Poczuła, że Draco splata jej palce ze swoimi i nachyla się w jej stronę.
- Opowiedz mi coś o tej katedrze –
szepnął.
Dziewczyna odchrząknęła i zaczęła mówić:
- Na miejscu Katedry św. Pawła stała
niegdyś rzymska świątynia zbudowana ku czci cesarza Klaudiusza. Na jej gruzach
został zbudowany normański kościół. Wielokrotnie był on niszczony, aż w końcu
doszczętnie spłonął w wielkim pożarze Londynu w 1666 roku. Budowanie kolejnej
świątyni rozpoczęto w 1675 roku. Pracę nadzorował angielski architekt Sir
Christopher Wren. Świątynia była gotowa w 1710 roku, mimo że pierwsze
nabożeństwo odbyło się w niej już w 1697. Jest zbudowana w stylu
klasycyzującego baroku. Znajduje się w niej wiele galerii. Moją ulubiona jest Galeria
Szeptów, która posiada doskonała akustykę. Poza tym, w Katedrze św. Pawła
odbyły się pogrzeby wielu sławnych osób, np. Winstona Churchila, Margaret
Thatcher…
Hermiona usłyszała obok siebie ciche
parsknięcie i skonsternowana odwróciła się w stronę Dracona. Oczy chłopaka
błyszczały, a całe jego ciało trzęsło się od śmiechu.
- No co? – zapytała oburzona.
- Hermiono… Ile książek o Katedrze św.
Pawła już przeczytałaś? – zapytał, a jego ramiona wciąż drżały.
Dziewczyna teatralnie wywróciła oczami.
- Sam chciałeś, bym ci coś opowiedział,
więc teraz nie narzekaj – w środku i jej chciało się śmiać. Przez krótką chwilę
czuła, jakby cofnęła się w czasie. Hermiona znów zanudzała chłopaka faktami, a
on śmiał się z niej, ale nie obraźliwie czy szyderczo, lecz przyjaźnie.
Wiedziała, że jej ogromna wiedza i inteligencja były cechami, za które między
innymi lubił ja Draco.
Jeszcze przez chwilę udawała
naburmuszoną, ale potem nie wytrzymała i także wybuchła śmiechem. Z jej oczu
poleciały dwie łzy, a za każdym razem, gdy choć na chwilę spoglądała na
Malfoy’a, zalewała ją kolejna fala ,,głupawki”.
- Chodźmy do środka – powiedział w końcu
Draco, gdy jako tako się opanował. Wstał z ławki, chwycił Hermionę za rękę i
pociągnął ją, by za nim poszła.
,,Głupawka” przeszła im natychmiast, gdy
weszli do katedry. Jej piękno zaparło dziewczynie dech w piersiach, mimo ze była
już w niej wielokrotnie. Usłyszała, że Draco głośno wciągnął powietrze, a gdy
na niego spojrzała, zobaczyła, że miał szeroko otwarte oczy.
- Jak tu cudownie… - szepnął z
zachwytem.
Piękne, złote zdobienia, duża przestrzeń
wypełniona niemal magiczną atmosferą, śliczne malowidła – to wszystko sprawiło,
że łzy ponownie stanęły w oczach Hermiony. Nie były one jednak spowodowane
śmiechem, lecz wzruszeniem. Z tą świątynią wiązały się najlepsze wspomnienia z
życia dziewczyny. Odwiedzała Katedrę św. Pawła co wakacje razem z rodzicami,
znała już każdy jej zakątek. Pamiętała, że gdy za pierwszym razem do niej
weszła, pomyślała, że tak wygląda niebo. Wyobrażała sobie nawet jak piękne
anioły z śnieżnobiałymi skrzydłami siedzą na szczycie kopuły i przyglądają się
ludziom. Zaś gdy była w niej z rodzicami po raz ostatni, co wypadło przed
szóstym rokiem, praktycznie cały czas spędziła w Galerii Szeptów. Myślała wtedy
o Draconie, nad tym, ze ją oszukał. Bała się, bała się, co będzie dalej, bała
się Voldemorta, bała się o siebie i o Malfoy’a. To tam uświadomiła sobie, że
czuje do niego cos więcej. I mimo że wiedziała, że usłyszą ją wszyscy, szepnęła
wtedy: ,,Kocham cię”.
Na to wspomnienie samotna łza spłynęła
jej po policzku. Poczuła, że blondyn ściera ją delikatnie i ciągnie dziewczynę
za rękę.
- Chodźmy wyżej – szepnął.
Doszli do ukochanej galerii Hermiony, Od
razu, gdy się w niej znaleźli, dziewczyna poczuła się lepiej. Wzięła się w
garść i szybko zamrugała oczami, by odgonić łzy. W tym samym czasie Draco
poprowadził ją do barierki i lekko wychylił się, by spojrzeć na wnętrze katedry
z góry.
- Draco, uważaj – szepnęła najciszej jak
tylko mogła, ale mimo to jej głos poniósł się niemal po całej sali. Chwyciła go
za tył marynarki.
- Nie martw się, nie wypadnę – odwrócił
się w jej stronę z zatroskaną miną – Czy coś się stało? Płakałaś.
Dotknął jej policzka w miejscu, gdzie
niedawno płynęła łza. Hermiona gwałtownie się od niego odsunęła i spłonęła
purpurą.
- Nie, nic. Pomyślałam tylko o
rodzicach. Nie widziałam ich już od roku – rzekła cicho.
Nagle zobaczyła, że chłopak trzyma pod
marynarką różdżkę, którą celuje w poszczególnych mugoli.
- Co robisz? – zapytała z przestrachem.
- Muffliato – powiedział spokojnie – Nie
wszyscy muszą wiedzieć, o czym rozmawiamy.
- Ale… przecież nie można używać magii
przy mugolach – powiedziała dziewczyna.
- Nic się nie martw, mam wtyki w
Ministerstwie Magii – kpiący uśmiech pojawił się na ustach chłopaka, jednak
szybko zniknął. Hermiona miała tak poważna minę, że aż wstyd było się śmiać.
Draco podświadomie czuł, że dziewczyna ma do powiedzenia coś ważnego.
Oboje opierali się o barierkę i patrzeli
sobie w oczy.
- Nie podoba mi się to, jak teraz żyjesz
– powiedziała. Jej głos poniósł się , ale dzięki zaklęciu nikt oprócz Malfoy’a
tego nie usłyszał.
- Co dokładnie masz na myśli?
- Nie chcę, żebyś musiał się tułać.
Żebyś uciekał i ciągle się krył. Nie chcę przez kolejny miesiąc zastanawiać
się, czy jeszcze żyjesz, czy nie, czy śmierciożercy cię znaleźli, czy nie –
szepnęła.
- Więc co proponujesz? Nie ma ani
jednego domu, w jakim mógłbym zamieszkać – powiedział, a w jego głosie słychać
było gorycz.
- Jest taki dom – powiedziała wolno.
Draco spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Za kilka dni wyjadę od Weasley’ów i
wrócę do swojego domu – wzięła głęboki wdech i wyszeptała drżącym głosem –
Jeżeli chcesz, możesz zamieszkać u mnie.
- Hermiono, ale…
- Nie, Draco – przerwała mu. Bała się
jednak, że oponował, ponieważ nie chciał mieszkać z mugolami – Wolę mieć cię
przy sobie, niż się martwić.
Ujął jej twarz w dłonie. Tym razem
dziewczyna nie odsunęła się, tylko poddała jego dotykowi.
- Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na
twoją dobroć, Hermiono – szepnął – Byłem przecież takim dupkiem. Nie mogę
myśleć o sobie bez wstrętu. Nie wierzę, że kiedyś przyświecały mi idee
Voldemorta. Oczyszczenie świata czarodziei… To były jakieś chore pomysły.
- Tobie nigdy nie przyświecały te idee.
Ty tylko chciałeś w nie wierzyć, bo się bałeś. Wiem, że tak naprawdę nigdy w to
nie wierzyłeś.
- Jestem twoim ogromnym dłużnikiem. Co
mogę dla ciebie zrobić? – zapytał.
- Nie wpakuj się w żadne kłopoty, tylko
tyle mi trzeba – słabo się uśmiechnęła.
- Myślisz, że jeszcze kiedykolwiek mi
zaufasz? – szepnął.
- Postaram się – przez kilka chwil stali
w ciszy. Wokół siebie słyszeli słowa zdezorientowanych mugoli, którzy zostali
ugodzeni zaklęciem:
- Tu nie ma żadnej akustyki…
- W ogóle nie słyszę szeptów…
Dziewczyna odważnie spojrzała w błękitne
oczy blondyna. Były smutne, podobnie jak cała jego twarz. Jeden platynowy
kosmyk opadał tak nisko, że od czasu do czasu trącał czoło dziewczyny.
- Postaram się, Draco. Tylko nie wpakuj
się w żadne kłopoty – powtórzyła – Spotkajmy się w sobotę o 12:00 też na
Paternoster Square. Zabiorę cię do mojego domu -zrobiła krok w tył, a dłonie
chłopaka bezwładnie opadły wzdłuż jego tułowia – Do zobaczenia – wyszeptała i
skierowała się do wyjścia. Gdy szła galerią, celowała w ludzi różdżką i
ściągała z nich Muffliato. Fala zwielokrotnionych głosów i kroków nagle
uderzyła w zdezorientowanych mugoli.
***
Draco stał niczym spetryfikowany. W jego
uszach wciąż brzmiały jej słowa, a pod palcami wciąż czuł jej skórę. Nie mógł
ruszyć żadną kończyną, nie mógł nawet trzeźwo pomyśleć. Nie wpadł na to, że
przecież mógłby za nią pobiec i jeszcze raz wszystko wytłumaczyć. Hermiona na
pozór wydawała zachowywać się normalnie, ale za każdym razem, gdy jej dotykał,
czuł, że całą się spina, tak jakby coś nie pozwalało jej na kontakt fizyczny z
blondynem. Miał wrażenie, że i ona chciała go dotykać, ale powstrzymywała się.
Czyżby aż tak mu nie ufała?
Nie wierzył, że był tym głupcem, który
rok temu pozwolił jej odejść.
Nieświadomie powtórzył słowa dziewczyny
z przeszłości, mimo że wiedział, że wszyscy go usłyszą.
- Kocham cię – szepnął.
Ale superowy rozdział! Jedyne czego mi zabrakło to opisu wnętrza, na który bardzo liczyłam.
OdpowiedzUsuńNo ale cóż, takie życie. Bardzo ładnie wszystko ubrane w słowa, fajnie przedstawione. Kolejny, wspaniały rozdział po prostu! No z Tobą dziewczyno to żyć nie umierać, bo czytać to, co napisałaś do czysta przyjemność.
Życzę ogromu weny i czasu na pisanie ♥
Pozdrawiam ciepło!
Bardzo dziękuję! A to nie ostatni raz, kiedy Hermiona odwiedza katedrę, więc opis wnętrza na pewno jeszcze się pojawi ;) Również pozdrawiam! J. M.
UsuńNo i się doczekałam ^^
OdpowiedzUsuńCzuję się zainspirowana tym rozdziałem i zaraz zabieram się a pisanie :)
Draco jest naprawdę kochany ;3
Wszystko świetnie opisane! (Najbardziej podobał mi się wykład Hermiony na temat Katedry św. Pawła).
Czekam na następny rozdział!
Dom Hermiony ;3
Pozdrawiam serdecznie i życzę całego mnóstwa weny! ;)
Bardzo dziękuję! Nie sądziłam, że kiedykolwiek moje rozdziały będą dla kogoś inspiracją XD
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Przyznam się.... Co za wstyd.... Nie przeczytałam wykładu Miony..... Nio.... Szczerze mówiąc to chyba bym przeczytała tylko czasu nie mam...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Czekam na next:*
Kocham
PS. A jakoś krótko:'(
W sensie mój kom krótki...
UsuńBardzo dziękuję! Nie martw się, ja przeczytałam wykład Hermiony tylko jak go pisałam, a potem też już do niego nie wracałam xd a co do koma - nie ważne, jak długi, byleby był. Bo nawet kilka słów może nieźle zmotywować ;) Pozdrawiam! J. M.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. I tak pełno Dramione! ♥ Nie mogę się doczekać, jak Draco zamieszka z Hermioną, oby tylko śmierciożercy go wcześniej nie złapali :<
OdpowiedzUsuńTylko co teraz będzie z Harrym, jeśli się dowie, to może się nieźle załamać.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ^^
Bardzo dziękuję! Również pozdrawiam ;) J. M.
OdpowiedzUsuńPS. Aż chciałoby się powiedzieć, co stanie się z Harry'm, ale obiecałam sobie, że nie będę pisać żadnych spoilerów xd
Jezu!!!!!!! *,* Idealny ♡♡♡ Strasznie mi się podoba. Ich spotkanie, przemyślenia i w ogole :) Uwielbiam jak piszesz ^^ wszystko tak łatwo się czyta. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny Kochana :*
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeglądam tak sobie Twojego bloga... i nagle dostaję zdziwienia, czemu mój komentarz jeszcze tu nie widnieje, chociaż pamiętam, że dodawałam. ;-; No nic...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko od deski do deski i jestem autentycznie zachwycona, ponieważ piszesz bardzo dobrze ^^ ba, nawet lepiej niż tylko. Wszystko jest bardzo lekkie do czytania i przyjemnie się to robi :) Masz talent! Cieszę się, że tu zawitałam ^^ Od dawna miałam plany na czytanie paringu Dramione, ale nie miałam na to zbytnio czasu. A tu proszę ^^ Jak z nieba spadasz :D Bardzo podobają mi się uczucia, rozmowy i opisy, chociaż podpinam się pod Wiktorię Jabłońską i też ubolewam nad brakiem wyglądu katedry od środka ;) Wyłapałam jeden lub dwa małe błędy, ale to bardziej przeoczenia i nic większego ;) Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy ma prawo się pomylić :P
Odnośnie postaci to jestem bardzo zadowolona z przedstawienia głównych bohaterów ^^ Draco jest taki kochany <3 A Hermiona równie niezastąpiona
Cóż... to chyba byłoby na tyle. Wiem, że jestem tu krótko, ale chciałabym nominować Cię do LA (jeszcze go nie dodałam i nie nominowałam nikogo, więc jeśli nie masz nic przeciwko...). Prosiłabym o Twoją odpowiedź pod tym komem lub na priv ^^ (ponieważ nie każdy odpowiada na LA i nie każdy je chce).
To wszystko ^^ Weny od nowej czytelniczki ♥
Bardzo dziękuję za Twoje miłe słowa! To naprawdę cudowne uczucie czytać, jak ktoś mówi o czymś co piszę, że to jest dobre. I pomyśleć, że zaczynałam to pisać całkiem niezobowiązująco ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście zgadzam się na nominację do LA :) To świetna zabawa odpowiadać na pytania zadane przez inne blogerki ;) Pozdrawiam! J. M.
Zamiast wstawać do pracy to połknęłam całe Twoje opowiadanie. Jest genialne. Świetnie opisujesz emocje, Twoje dialogi nie są naciągane, tylko takie prawdziwe. Jestem zauroczona.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Bardzo dziękuję! Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńRozdział świetny nie pisałam nic pod wcześniejszymi ponieważ niecierpliwośc do przeczytania kolejnego rozdziału mi na to nie pozwalała :/ podoba mi się to że Hermiona stara się być wierna Harry'emu chociaż kocha Draco. Czekam na kolejny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJulka ;)
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Zakochałam się w nim już od pierwszego rozdziału ❤
OdpowiedzUsuńOby nikt nie dopadł Draco do czasu, kiedy będzie miał się przeprowadzić do Hermiony, ale znając życie czuję, że tak będzie 😔
No cóż, nie zostało mi nic innego jak trzymać kciuki, że się mylę i czekać do nastepnego rozdziału! 😃
Pozdrawiam, Carri:*
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńBlog jest super! Przeczytałam wszystko i z niecierpliwością czekam na kolejną częśč!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńJaki piękny! Tylko obawiam się co będzie kiedy Draco dowie się o Harrym..
OdpowiedzUsuńLecę dalej, pozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńPrzepiękny rozdział! Naprawdę świetne jest to, że umieściłaś zależność ze słowami "Kocham Cię" - to naprawdę było wzruszające, ;) Jestem ciekawa co też Draco zrobi gdy dowie się o Poterze. Jak na razie zastanawia Mnie również to co jak rodzice Herminy przyjmą Draco do siebie i czy nie będzie spał On na kanapie? xD
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny,
Pozdrawiam,
Shadow Follow
Bardzo dziękuję! Kanapa? Ciekawy pomysł, szkoda że go nie wykorzystałam XD
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Jej wreszcie sporo dramione :) fajnie, że Hermiona postanowiła pomóc Draco ich spotkanie bardzo mi się podobało
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
Usuń