Hej, kochani!
Ten rozdział chciałabym dedykować wszystkim osobom, dzięki którym wczorajszy dzień był tak wyjątkowy i pełen w emocje :*
Next w sobotę ;)
Nie przedłużając, zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy
******
Znał już to wszystko na pamięć – schody
prowadzące na wieżę, drewniane drzwi, zapach cynamonu i smak herbaty serwowanej
w porcelanowych filiżankach. Widział, że pierwsza zawsze przychodzi Luna, z
naręczem książek i w wymyślnym stroju. Po niej Parvati i Padma, nierozłączne
bliźniaczki. Na końcu pojawiali się uczniowie z młodszych klas, których chłopak
nie próbował nawet zapamiętać. Po dwóch godzinach wszyscy się rozejdą, a w sali
zostanie tylko ich trójka. Willow wstanie z fotela i weźmie z regału jedną z grubych,
oprawionych w skórę książek o wróżbiarstwie. Luna odgarnie swoje jasne włosy i
rozejrzy się po pokoju rozmarzonym wzrokiem, zaraz potem zacznie dyskusję ze
swoją kuzynką na temat książki. On sięgnie ręką po filiżankę leżącą na stole i upije mały łyk napoju. Może
jeszcze raz czy dwa zakrztusi się zapachem kadzidełka. Zacznie zastanawiać się,
co wydarzy się tym razem, jak blisko blondynki się znajdzie, jak gorące
spojrzenia będzie na nią rzucać i ile razy zapomni o swojej dziewczynie. Potem
porzuci te rozmyślania i znów powierzy swój los gwiazdom. Nie będzie niczego się
domyślał, za to przysięgnie, że przed następnym spotkaniem zajrzy do
kryształowej kuli. Nie wie jednak, że jak zawsze o tym zapomni.
I ten dzień nie był wyjątkiem. Długa,
lśniące spódnica Willow zamiotła podłogę, gdy kobieta wracała do fotela z
książką o chiromancji. Usiadła i otworzyła wolumin na pierwszym rozdziale, a
jej kuzynka odgarnęła włosy z czoła i pochyliła się nad swoją dłonią,
analizując linie papilarne.
- Pokaż, jak tam twoja Linia Serca –
powiedziała Willow, spoglądając na rękę kuzynki.
Chłopak jak zawsze chwycił błękitną
filiżankę i napił się herbaty, przypatrując się dwóm najważniejszym kobietom w
jego życiu. Myśli o Hermionie jak zwykle uleciały gdzieś po wejściu do tej
klasy. Nie wiedział czy był to dobry znak, jednak nie przejmował się tym.
Odkładając naczynie na stół, spojrzał na
zgromadzone na jego dnie fusy. Układały się w bramę – symbol przyszłego
szczęścia. Chłopak jeszcze raz zerknął na Willow i Lunę, zastanawiając się,
jakie radości czekają go w przyszłości.
- Harry, mam nadzieję, że i dzisiaj
możesz zostać z nami dłużej – wypełniony nadzieją głos nauczycielki
wróżbiarstwa wybudził go z rozmyślań.
Spojrzała na niego swoimi dużymi,
ciemnoniebieskimi oczami, a on nie umiał jej odmówić, mimo że przez jego głowę
przeleciało milion obrazów – Hermiona, całująca go w Norze, Hermiona na
koncercie, Hermiona przytulająca się do niego. Potem trochę inne – Malfoy w
łazience Grangerów, Malfoy idący na peron 9 ¾ razem z Hermioną, Malfoy
spoglądający na Hermionę z czułością.
- Oczywiście, że zostanę – wdzięczny wzrok Luny
na chwilę się na nim zawiesił, a jego serce mocniej zabiło – Oczywiście.
- Bardzo mnie to cieszy – szepnęła blondynka.
***
- Gdyby ktoś o nas pytał, powiedz, że jesteśmy
w… - trybiki w jego mózgu obracały się z zawrotną prędkością – Powiedz, że
jesteśmy… we Wrzeszczącej Chacie – wymyślił w końcu.
Draco, Blaise, Hermiona i Pansy stali przy
wyjściu z pubu Pod Trzema Miotłami. Każde z nich był rozgrzane piwem kremowym,
które zaserwowała im Madame Rosmerta. Diabeł obejmował swoją dziewczynę w
pasie, zaś blondyn splatał palce z drugą Ślizgonką. Dla postronnych obserwatorów
Malfoy i Hermiona wyglądali zapewne jak zwykła para, która wybrała się na
przechadzkę do Hogsmeade. Draco, mimo że nie było jeszcze zimno, troskliwie
poprawiał szalik towarzyszki, zaś ona odgarniała z jego czoła jasne kosmyki.
Tylko oni wiedzieli, że ich relacje są nieco
bardziej skomplikowane. Na tyle, by sami ich nie rozumieli.
- Gdzie chcecie iść? – zapytał ciekawie Blaise.
- To niespodzianka – rzekła tajemniczo
Hermiona, a jej oczy rozbłysły.
- Mam nadzieję, że nie macie zamiaru po raz
drugi zrównać Hogwartu z ziemią – zaśmiał się czarnoskóry – McGonagall nie
wytrzymałaby tego. Zapewne odebrałaby wam wtedy Order Merlina – wrednie się
uśmiechnął.
- Nie martw się, Diable, w naszej operacji
ucierpi tylko kilka Gryfonów i nauczycieli… Może też kilka innych osób… - Draco
przywołał na swoją twarz najbardziej ślizgoński wyraz, na jaki było go stać –
Niektóre krzywdy muszą być pomszczone.
- Smoku, jak zwykle zioniesz ogniem –
zażartowała Pansy.
- Wolę określenie, ze wyrównuję rachunki –
poprawił ją blondyn – Dobra, musimy się już zbierać. Nie mamy wiele czasu, by
załatwić nasze sprawy.
Pansy i Blaise ostatni raz z rozbawieniem
spojrzeli na dwójkę przyjaciół, po czym skierowali się w stronę Miodowego
Królestwa, zastanawiając się, co tym razem wymyślili Draco i Hermiona.
Ślizgoni weszli w jedną z bocznych uliczek
Hogsmeade, gdzie nikt ich nie widział. Malfoy zbliżył się do brązowowłosej,
wciąż trzymając ją za rękę.
- Gotowa? – zapytał cicho. W jej oczach
zobaczył błysk ekscytacji.
- Gotowa – odpowiedziała zdecydowanie.
Chłopak pochylił się nad nią i lekko musnął jej
usta swoimi wargami, a już po chwili świat wokół nich zawirował. Kamienne domy
Hogsmeade zmieniły się w sklepowe wystawy ulicy Pokątnej.
- Londyn… - powiedziała z rozmarzeniem
dziewczyna.
Rozejrzała się i zobaczyła wokół siebie
spacerujących czarodziejów oraz znane jej sklepy. Słyszała okrzyki kupców
próbujących sprzedać swoje towary oraz matek, które szukały swoich pociech.
Czuła wokół siebie zapach miasta i cedrowej wody kolońskiej blondyna, który
wciąż stał tuż obok niej.
Chłopak pociągnął ja za rękę i zaczął prowadzić
w stronę najbardziej kolorowego sklepu na całej ulicy – Magicznych Dowcipów
Weasley’ów. Na jego wystawie stało mnóstwo przedmiotów, wybuchających lub
naśmiewających się z przechodniów. Ogromny plakat wisiał na drzwiach wejściowych,
a jego treść rozśmieszała każdego czarodzieja. Lśniące, żółte litery na
fioletowym tle układały się w sprośny wierszyk na temat Ministerstwa Magii. Hermiona
przypuszczała, że nikt nie zareagował jeszcze na ten plakat tylko dlatego, że
sklep Georga i atmosfera w nim panująca pozwoliła poradzić sobie z ogromem
wojny wielu ludziom, w tym samemu właścicielowi.
- Wciąż nie wierzę, że mamy zamiar dorównać
bliźniakom – powiedział z rozbawieniem Draco, otwierając kurtuazyjnie drzwi
sklepu przed Hermioną.
- Nie dorównać, lecz spróbować naśladować –
poprawiła go dziewczyna z szerokim uśmiechem – Nikt nie może się równać z
Weasley’ami.
Malfoy potaknął i razem zaczęli przeciskać się
przez tłum uczniów, którzy podobnie jak oni deportowali się z Hogsmeade, by
zaopatrzyć się w Magicznych Dowcipach. Uszy Dalekiego Zasięgu i Bombonierki
Lesera sprzedawały się w zastraszająco szybkim tempie, a Hermiona wciąż nie
mogła uwierzyć, ze Draco traktuje George’a jak swojego prawdziwego przyjaciela.
Nie tak, jak Ginny, z którą rozmawiał głównie o quidditchu, nie tak, jak Billa,
z którym wymieniał tylko grzecznościowe zwroty. Malfoy rozmawiał z Georgem z
prawdziwą przyjemnością i nie było w tym nic udawanego. Już na podwieczorku w
Norze dziewczyna zauważyła, że pomiędzy dwoma chłopcami rozciąga się nić
porozumienia. Słowa, które wypowiedział w jego sklepie tylko utwierdziły
Ślizgonkę w przekonaniu, że blondyn zaprzyjaźnił się i był pozytywnie
nastawiony do Weasley’a.
Przeszli obok stoiska z Eliksirem Miłości, a
kilka stojących przy nim dziewczyn zalotnie spojrzało na Dracona i zatrzepotało
rzęsami. Szczęki Hermiony mimowolnie się zacisnęły, a sama Ślizgonka
energicznie pociągnęła blondyna w stronę kasy, by jak najszybciej odeszli od
fiolek z różowym płynem.
Usłyszała, jak chłopak się roześmiał.
- Czyżbyś była zazdrosna? – zapytał kpiąco.
Specjalnie jeszcze raz odwrócił się w stronę grupki uczennic i posłał im swój
firmowy uśmiech, a połowie z nich od razu zmiękły kolana.
Zęby Ślizgonki niebezpiecznie zazgrzytały.
- Oczywiście, że nie jestem zazdrosna –
burknęła, rzucając mordercze spojrzenie fankom Malfoy’a.
Blondyn jeszcze kilka razy się roześmiał, ale
Hermiona nie zwróciła już na to uwagi. W końcu pośród tłumu czarodziejów
dostrzegła George’a. Stał za ladą sklepową i ze swoim sławnym uśmieszkiem na
ustach wydawał paragony kupującym. Był ubrany w elegancki, brązowy garnitur ze
znakiem sklepu na klapie marynarki. Przekrzywionym na prawą stronę kapeluszem
zasłaniał swój brak małżowiny usznej.
- Hermiona! Draco! – powiedział radośnie rudy.
Przecisnął się przez tłum klientów i mocno uścisnął Ślizgonów.
- Cześć, George! – powiedziała entuzjastycznie
dziewczyna, w czym zawtórował jej Malfoy. Oboje odwzajemnili uścisk Weasley’a.
- Co was sprowadza w moje skromne progi? –
zapytał. Ogarnął wzrokiem cały swój sklep i zauważył, że kolejka przy kasie
powiększyła się – Lee! Skasuj klientów, proszę! – krzyknął do ciemnoskórego
chłopaka o kręconych włosach, który właśnie układał nowe pudełka Bombonierek
Lesera.
- Się robi, George! – odpowiedział Jordan i od
razu skierował się w stronę lady.
- Wiec? – rudy ponownie zwrócił się do
Ślizgonów.
- Przyszliśmy, ponieważ mamy do ciebie małą
sprawę, a ty jesteś specjalistą w pewnych kwestiach – powiedział Draco.
- Chcecie zrobić komuś brzydki kawał?
Nauczycielowi? A może Filchowi? – oczy Weasley’a rozbłysły.
- Tak… Ale nie powiedziałabym, że będzie to tylko
jeden kawał… - Hermiona roześmiała się, po czym podała chłopakowi kartkę z
listą zakupów.
- Kieszonkowe Bagno, Łajnobomby, Q-Py Blok,
Peruwiański Proszek Natychmiastowej Ciemności, Srebrne Skrzące Węże, Fontanna
Voodoo, Gigantojęzyczne Toffi… - zaczął czytać rudy, po czym zagwizdał z
uznaniem – Widzę, że szykują się naprawdę dobre kawały. Będziecie musieli mi
koniecznie o nich opowiedzieć – mrugnął do nich okiem, po czym przeszedł do
jednej z półek i zaczął ściągać z niej przedmioty, które spisane były na
liście.
- To będą bardzo ciekawe recenzje – zaśmiał się
Draco – Ostatniej nocy Hermionie nie kończyły się pomysły na kawały, mamy więc
nadzieje, że ten rok minie nam ciekawie.
Dziewczyna zaczerwieniła się na samo
wspomnienie ich nocnej eskapady.
- Nie przypuszczałem, że dwójka takich kujonów
i lizusów jak wy będzie chciała narażać się naszym kochanym profesorkom –
powiedział kpiąco George i sięgnął po pudełko Diabolicznej Prowokacji Diabła –
Myślałem, że dla was najważniejsze jest zdobywanie punktów dla domu.
- Od czasu do czasu trzeba przecież coś zmienić
– powiedziała dziewczyna – Nie wiem, czy wytrzymałabym kolejny rok nauki i
wypełniania obowiązków prefekta, szczególnie, ze teraz McGonagall została
dyrektorką. Poza tym, ktoś musiał przejąć pałeczkę po tobie i Fredzie.
Rudy nerwowo podrapał się w miejscu, w którym
powinna znajdować się jego małżowina. Hermiona już w czasie wakacji zauważyła,
ze jest to jego nerwowy tik, pojawiający się za każdym razem, gdy ktoś wspomni
o jego zmarłym bracie.
- Jestem zaszczycony, że zdecydowaliście się na
kontynuacje naszego dzieła – rzekł Weasley, nieco zdławionym głosem. Przeszedł
kilka kroków i przystanął przy stoisku ze słodyczami – Szkoda tylko, że nie macie
takich fajnych obiektów do robienia kawałów, jakie mieliśmy my. Mówię wam –
wkurzanie Umbridge było czystą przyjemnością – zaśmiał się, jednak w jego
oczach nadal gościł smutek.
- To my jesteśmy zaszczyceni, że możemy
zaopatrzyć się w twoim sklepie – blondyn szybko zmienił temat, ponieważ i on
zauważył przygnębienie chłopaka.
- Nie ma sprawy. Zawsze popierałem i będę
popierać działania prowadzące do dużego zamętu i dobrej zabawy przynajmniej
jednej ze stron – szeroki uśmiech szybko zastąpił smutek – Powiedzcie mi tylko…
czy macie już upatrzone ofiary?
- Mamy już całą listę – wyznała Hermiona.
- Na pierwszym miejscu Braddle, nowa opiekunka
Gryfonów. Cały czas ich faworyzuje – powiedział blondyn.
- Potem klasycznie Filch – dodała dziewczyna.
- I dużo, dużo innych ludzi, którzy denerwują
mnie i Hermionę lub po prostu staną wtedy na drodze – Draco uśmiechnął się
wrednie.
- I właśnie taka postawa jest dobra! – George
poklepał ich po ramionach, po czym spojrzał do siatki, w której zebrane były
przedmioty potrzebne Ślizgonom do ich planów – Chyba mamy już wszystko, prawda?
Hermiona nachyliła się nad torbą i porównała
jej zawartość z listą zakupów.
- Tak, to wszystko – potwierdziła.
- Wiec bawcie się dobrze! – Weasley wcisnął im
reklamówkę w dłonie – Do zobaczenia! Wybaczcie, że nie porozmawiamy dłużej, ale
mam ogrom pracy.
- Czekaj, George – Malfoy przytrzymał chłopaka
za marynarkę – Musimy przecież zapłacić – wyjął sakiewkę z kieszeni spodni i
podał rudemu kupon upominkowy do Magicznych Dowcipów.
- Nie wygłupiajcie się, zachowajcie go na inną
okazję. Pierwsze zakupy w moim sklepie macie gratis za to, że będziecie robić
mi darmową reklamę – zaśmiał się.
- Ale George… - zaczęła dziewczyna.
- Nie chcę słyszeć żadnego ,,ale”, Hermiono –
powiedział kategorycznie, świetnie naśladując głos swojej matki. Ślizgoni
mimowolnie wybuchnęli śmiechem.
- Jesteś pewny? – zapytała.
- Tak, jestem pewny. A teraz zmykajcie, bo
Filch nie wpuści was do zamku.
Draco i Hermiona pożegnali się z nim, po czym
odwrócili się i zaczęli zmierzać w stronę wyjścia ze sklepu. Blondyn nie uszedł
jednak nawet kilku kroków, gdy poczuł, że rudy przyciąga go do siebie i mówi
cicho:
- Słyszałem, że ostatnio w związku Harry’ego i
Hermiony nie najlepiej się układa… Nie wiem, co jest pomiędzy wami, ale
chciałem ci tylko powiedzieć, że to naprawdę świetna dziewczyna – zerknął na
jej oddalającą się postać – Nie zapomnij o tym, proszę.
- Nie mam zamiaru zapomnieć – powiedział
poważnie chłopak.
***
Dziewczyna wróciła do swojego dormitorium i
schowała do szafy wszystkie przedmioty, które razem z Draconem zakupiła z
Magicznych Dowcipach Weasley’ów. Podczas gdy nogą upychała pudełka fajerwerków
pod swoimi książkami, Adelajda ze skupieniem malowała swoje rzęsy przed
lustrem.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytała ciekawie
Hermiona.
- Adrian umówił się ze mną na randkę w Pokoju
Życzeń – powiedziała, ledwo hamując ekscytację. Odłożyła kosmetyki i odwróciła
się w stronę koleżanki – I jak wyglądam?
- Świetnie – odpowiedziała Hermiona,
jednocześnie gwałtownie zamykając szafę i nie pozwalając lawinie jej rzeczy
wysypać się na podłogę dormitorium.
- Nie sądzisz, że ta sukienka jest zbyt krótka?
– zapytała z wahaniem i naciągnęła obcisłą, ciemnozieloną część ubioru, by
sięgała niemal kolan.
- Jest idealna, Adelajdo – przyznała szczerze
Ślizgonka. Od początku nauki w Hogwarcie potajemnie zazdrościła koleżance jej
niesamowitej figury i umiejętności komponowanie strojów.
Dziewczyny przez chwilę stały w milczeniu.
Adelajda poprawiała swoje włosy, a Hermiona próbowała uprzątnąć bałagan, który
zagościł na jej szafce nocnej.
- Jak było wczoraj? – zapytała w końcu Murton,
nie umiejąc powstrzymać swojej ciekawości. Pytanie wystrzeliło z jej ust jak z
procy.
- Kiedy wczoraj? Po imprezie poszłam prosto do
dormitorium, tak jak ty – skłamała gładko dziewczyna.
- Nie udawaj, Hermiono, przecież Smok
wtajemniczył nas w cały swój plan – powiedziała Adelajda i odwróciła się w
stronę dziewczyny – Pytam, jak było na błoniach.
- Draco miał cały plan? – zdziwiła się.
- Oczywiście, że tak. Widziałaś kiedyś, by
zrobił coś impulsywnie?
Tak. Widziała. A może raczej poczuła.
- Ale nie odbiegaj od tematu. Mów, co się tam
wydarzyło – powiedziała Adelajda niemal surowo.
Brązowowłosa westchnęła i usiadła na skraju
łóżka. Podświadomie już od rana chciała opowiedzieć komuś, co wydarzyło się na
gałęzi pewnego dębu, rosnącej na skraju Zakazanego Lasu.
- Pocałowaliśmy się – rzekła dziewczyna, a
zaraz potem nastąpił potok jej słów, opisujący, jak cudownie było jej, gdy
siedziała w jego objęciach i gdy czuła jego usta przy swoich.
- A co z Potterem? – zapytała Ślizgonka.
- Harry to osobny problem – przymknęła oczy.
- Dlaczego? Wystarczy, że z nim zerwiesz.
- To wcale nie jest takie proste, jak się
wydaje – mruknęła – Potter jest bardzo wybuchowy, boję się, jakby na to
zareagował…
- Ty się czegoś boisz?
Hermiona nie odpowiedziała, więc Adelajda
zostawiła ją w dormitorium z własnymi myślami.
,,Czy się czegoś boję? A i owszem. A dlaczego
nie mam już w sobie odwagi? Bo ta wojna zużyła chyba jej wszystkie złoża…”
***
Nie wierzył. Miał ją przy sobie. W końcu. Jego
palce na jej ciele, jego usta na jej wargach. Słyszał jej szepty z bliska. Czuł
jej puls pod swoimi palcami. Materiał jej koszulki prześlizgiwał się pod jego
dłońmi.
- Nie możesz… - powiedziała cicho, a dalsze
słowa utonęły w kolejnym pocałunku.
Zachłannym. Namiętnym. Tak długo oczekiwanym.
- Nie mówmy o tym teraz – wyszeptał w jej usta.
I znów ją do siebie przyciągnął, a ona nie
mogła mu się oprzeć. Czuła, że źle robi, jednak nie umiała się od tego
powstrzymać. To było silniejsze od niej samej, silniejsze od czegokolwiek. Śniła
przecież o nim od początku nauki w Hogwarcie. Jak mogła więc mu odmówić, gdy
całował ją, jak gdyby było to warte każdej ceny?
- Proszę… nie rób tego… - mówiła słabo. Nawet
ona nie uwierzyłaby w szczerość tych słów.
- Dlaczego? Dlaczego nie? – zapytał z pasją.
- Przecież wiesz… - znów dała się pocałować, a
w głowie jej się zakręciło.
- Ten problem załatwimy kiedy indziej.
Drzwi sali do wróżbiarstwa nigdy nie widziały
tak gorącego pocałunku.
***
Hermiona zeszła do Wielkiej Sali na obiad.
Pomieszczenie było już pełne uczniów, dziewczyna lawirowała więc pomiędzy nimi,
by dostać się do stołu Slytherinu. W oddali widziała już Dracona, który z
uśmiechem na twarzy spoglądał w jej stronę.
- Hermiono! – usłyszała za sobą.
Odwróciła się i za sobą ujrzała Ginny. Ruda
miała skruszony wyraz twarzy.
- Czy mogłybyśmy porozmawiać? – zapytała niepewnie.
- Jasne – odpowiedziała jej Ślizgonka. Mimo
wszystkich uczuć, które targały nią rano, nie umiała po prostu zakończyć
przyjaźni z Weasley’ówna.
Dziewczyny wyszły z Wielkiej Sali i stanęły pod
jedną ze ścian holu, gdzie mogły liczyć na odrobinę prywatności.
- Na początku chciałabym cię bardzo przeprosić
za tę sytuację dziś rano… Wiem, że nie ubrałam moich myśli w dobre słowa… -
powiedziała Ginny – Nie chciałam cię urazić, tak bardzo zależy mi na przyjaźni
z tobą.
- Och, Gin, ja też nie chciałabym się na ciebie
złościć – rzekła Hermiona i ciepło uśmiechnęła się do Gryfonki.
- Jak dobrze! Już myślałam, że śmiertelnie się
na mnie obraziłaś, tak jak to mają w zwyczaju Ślizgoni.
Dziewczyna rzuciła rudej zdziwione spojrzenie.
- Oczywiście, tylko żartowałam – dodała szybko.
Hermiona przyjrzała się swojej przyjaciółce.
Jej rude włosy lśniły, podkreślając jej piegi na nosie. Umięśnione od gry w
quidditcha ręce sprawiały wrażenie silnych, ale były proporcjonalnie zbudowane
w stosunku do długich nóg dziewczyny. Gin wyglądała niemal jak anioł. Ślizgonka
nie wiedziała, jakim cudem w ogóle się z nią pokłóciła.
- Wiesz, pomyślałam, że gdybyś przestała
zadawać się z Draconem, mogłabyś razem ze mną i Harrym spędzać każde święta w
Norze… - zaczęła rozmarzonym głosem Weasley’ówna.
- Gdybym przestała zadawać się z Draconem? –
Hermiona myślała, że źle coś usłyszała. Przecież, jeżeli Ginny chciała się
pogodzić, nie mogła znów mówić takich rzeczy.
- Tak, przecież o tym mówimy. Nie sadzisz
chyba, że Harry cały czas będzie tolerował Malfoy’a. Myślałam, że związując się
z Potterem, brałaś pod uwagę to, że będziesz musiała skończyć swoje ślizgonskie
przyjaźnie…
Dalsze słowa dziewczyny nie dotarły już do
Hermiony. Ślizgonka stała niczym słup soli i wpatrywała się w Harry’ego i Lunę,
którzy wychodzili z korytarza prowadzącego do sali Willow Lovegood.
***
Październik i listopad minęły Draconowi i
Hermionie pod znakiem niekończących się kawałów. Pierwszą ofiarą, tak jak
zakładali, została profesor Braddle. Ślizgoni sądzili, że po wypiciu wody
pełnej Q-Py Bloku i podpisanej: ,,By zawsze pamiętała pani o Slytherinie”, już
nigdy nie spojrzy źle na uczniów tego domu. Filch musiał uporać się z Fontannami
Voodoo, które zostały równocześnie wystrzelone na każdym korytarzu w Hogwarcie,
a profesor Binns ratował uczniów, którym została podana ogromna dawka
Gigantojęzycznych Toffi.
Już po dwóch miesiącach ,,Malfoy&Granger
łamią zasady” było znane w całej szkole. Każdy, kto nie był przyjacielem dwójki
Ślizgonów, mógł czuć się zagrożony. Łajnobomby co chwilę wybuchały w różnych
częściach szkoły, a Peruwiańskie Proszki Natychmiastowej Ciemności były
aktywowane za każdym razem, gdy nauczyciele chcieli zrobić sprawdzian. Draco i
Hermiona z pupili i kujonów stali się zmorą każdego profesora. Nawet Horacy
Slughorn stracił do nich cierpliwość, gdy nakarmili go Kanarkową Kremówką. Ich
nocne eskapady również stały się znane po tym, jak woźny szkoły przyłapał ich
siedzących na gałęzi dębu. Nic jednak nie zniechęciło ich do dalszego łamania
regulaminu – szlabany, które cały czas dostawali, złe oceny, które były
skutkiem ich chronicznego braku czasu na odrabianie zadań, nawet myśl o tym, że
mogą źle zdać owutemy.
Również związek Harry’ego i Hermiony nie mógł
przeszkodzić Ślizgonce w realizowaniu jej szalonych pomysłów. Oboje nie mieli
teraz dla siebie czasu – dziewczyna cały czas czyściła składzik z eliksirami
lub pomagała Filchowi w ramach szlabanów, zaś Wybraniec notorycznie znikał w sali
wróżbiarstwa. Każdy uczeń w Hogwarcie zdawał sobie z tego sprawę, że Gryfon i
Ślizgonka są ze sobą tylko oficjalnie. Nieoficjalnie każde z nich przynajmniej
raz zostało przyłapane na całowaniu się z inną osobą, mimo to Potter uparcie
twierdził, że Hermiona to jego najukochańsza dziewczyna.
,,Dzień zemsty na Rolandzie Hooch” był długo
obmyślanym kawałem, który miał być zapamiętany w szkole przez wiele lat. Jak
wskazała nazwa – jego ofiarą była Rolanda Hooch, nauczycielka latania na
miotle, która nigdy nie uznawała fauli na członkach drużyny Slytherinu. Draco i
Hermiona mieli nadzieje, że mała kąpiel w Kieszonkowym Bagnie nauczy ją
szacunku do Ślizgonów…
***
Był ostatni dzień listopada. Na boisku do
quidditcha właśnie toczył się mecz Ravenclaw – Hufflepuff. Była to ostatnia
rozgrywka w tym sezonie, następna miała się odbyć dopiero w marcu.
Za oknem padał gęsty deszcz, a mocny i
nieprzyjemny wiatr niemal łamał drzewa w Zakazanym Lesie. Mimo to prawie
wszyscy uczniowie Hogwartu znajdowali się na trybunach i zawzięcie krzyczeli
nazwę drużyny, której kibicowali. Zawodnicy byli cali mokrzy, strugi deszczu
płynęły po ich twarzach, jednak dzielnie zdobywali kolejne punkty. Gwizdek
sędziego co rusz oznajmiał zdobytą bramkę, a głos Seamusa Finnigana, który
piastował stanowisko komentatora po Lee Jordanie, niósł się po całym boisku.
- Bradley podaje kafla do Daviesa, Caddwalander
próbuje mu go odebrać, ale… Tak, piękny strzał kapitana drużyny! Ravenclaw
zdobywa kolejny dziesięć punktów!
Jednak nie wszyscy uczniowie oglądali w tym
czasie mecz.
Draco Malfoy pochylał się nad podłogą jednego z
korytarzy i rozciągał nad nią przezroczystą, cieniutką sieć. Miała ona
uruchomić rozpylenie Peruwiańskiego Proszku Natychmiastowej Ciemności, którego
ogromna ilość była zawieszona pod sufitem i zabezpieczona zaklęciem ukrywającym.
Następnie ofiara kawału miała w ciemności wdepnąć w złoża Kieszonkowego Bagna,
rozłożonego w kolejnych częściach korytarza.
Ofiarą miała być oczywiście Rolanda Hooch.
Zadaniem Adriana Pucey’a było zwabienie jej w rejony korytarza, resztą miał
zająć się sam Draco. Plan był w całości obmyślony przez Hermionę, która spisała
go na odwrocie swojego eseju na eliksiry.
Blondyn właśnie zawiązywał koniec nici na
filarze, gdy usłyszał za sobą głos.
- Malfoy.
Gwałtownie się odwrócił. Za nim stał Harry
Potter, w całej swojej wybrańczej okazałości, z wyciągnięta przed siebie
różdżką. Na twarzy miał ten sam wyraz gniewu, jaki Ślizgon widział już u niego,
gdy Wybraniec zobaczył go w łazience Grangerów.
- Potter, cóż za miłe spotkanie – powiedział z
kpiącym uśmieszkiem. Skończył przywiązywanie sieci, po czym wstał, otrzepał
ręce i spojrzał prosto w oczy Gryfona.
- Zależy dla kogo miłe – rzekł z nienawiścią
Harry.
Promień zielonego światła został wystrzelony
prosto w klatkę piersiową Malfoy’a…
Kurdę! Zamorduje za przerywanie w takim momencie ;D ej, Wiewióra mnie denerwuje, to że Miona jest z wielmożnym Potterem nie znaczy że musi kończyć Ślizgońskie przyjaźnie... Ginny zarzuca jej jakieś absurdy xD Potter - ci raz bardziej go nie lubię. Naskakuje na Hermi o jej przyjaźń z Draconem ( no może coś więcej niż przyjaźń ale on o tym nie wie ^^ ) a sam odwala takie akcje. Zachowuje się jak typowy egoista. W dodatku jak on śmie celować różdżką w Malfoy'a? Skandal. No, więc wkurzyłam się ale Hermiona i Smok się ( narazie ) nie kłócą więc chyba jakoś przeżyję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wenyyy :3
Haha, właśnie na taką reakcję liczyłam. Za łatwo byłoby, gdybym tu nie skończyła ;)
UsuńOj, Ginny, Ginny... sprawa z nią jeszcze się wyprostuje. A Potter, jak to Potter - chyba wszyscy się już przyzwyczaili, że w tym ff taki jest xD
Również pozdrawiam! J. M.
Nie doczekam się soboty. Po prostu nie doczekam.
OdpowiedzUsuńBiedny Draco... W Twoim opowiadaniu nienawidzę Pottera.
Cóż, właśnie taki był cel - by w tym opowiadaniu nie lubić Wybrańca. Cieszę się, że go osiągnęłam ;) Zastanawiam się tylko, czy dam radę jeszcze kiedykolwiek przedstawić go dobrze...
UsuńPozdrawiam! J. M.
W tym opowiadaniu ? Niepotrzebny jest dobry Potter.
UsuńSpróbuj napisać miniaturkę o dobrym Potterze, wtedy się przekonasz, ale myślę, że dalabys radę. Mnóstwo autorek pisze wiele miniatur, opowiadań i są one całkowicie różne od siebie. Kiedyś usłyszałam, że to zmiana nastawienia i tyle :)
Buziaki
Kin
Właśnie taki mam plan, jednak na razie dobry Potter to kosmos xD Ale mam już kilka pomysłów na miniaturki z pozytywnym Wybrańcem ;) Pozdrawiam! J. M.
UsuńRozdział bardzo fajny czekam na next i życzę dużo weny oraz zapraszam do mnie na nowy rozdział na http://my-secret-life-rose-weasley.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Oczywiście zajrzę do Ciebie. Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńCooooo?!?!? Jak ten Potter śmiał?!?! W Draco rzucać zakleciem... Draco to świętość jak on mógł podnieść na niego chociażby różdżkę?!?!?! Dobra już się uspokoilam :D Mam nadzieję że blondaskowi się nic nie stanie :) kocham twoje opowiadanie, dodaj szybko kolejny rozdział bo jestem ciekawa co się wydarzy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńGdy to pisałam, myślałam podobnie. No, ale nie sprzeciwiałam się wenie...
Czy nic mu się nie stanie? Przemilczę tę kwestię.
Pozdrawiam ;) J. M.
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńNo i wreszcie "Malfoy&Granger łamią zasady" mocno się rozkręca.
Dziwie się tylko, że skoro Hermiona i Potter są ze sobą tylko oficjalnie, to po co w ogóle to ciągną dalej ?!
I ostatni dzień listopada, mecz Krukoni - Puchoni. Czyli to dzisiaj! I ja o tym nic nie wiem?! No ale i tak bym nie poszła bo biletu nie zdobyłam :( haha
Mam nadzieję, że to Potter wpadnie do tej pułapki przygotowanej do Hooch. To by było zabawne ;)
No i Potter wycelował różdżką w Malfoy'a. Zielone światło. Ale szczerze to wątpie, aby było to zaklęcie uśmiercające. No ale wszystkiego dowiem się w sobote ;)
Z niecierpliwością czekam na next!
Życzę weny i pozdrawiam ! :*
Andrea Green
Bardzo dziękuję!
UsuńSądzę, że i ona niezbyt wie, dlaczego wciąż nie zerwała z Potterem.
Rzeczywiście, wyszła mi zgodność datowa :P
Również pozdrawiam! J. M.
Nie tylko ja nie toleruje Pottera :D w filmach i książkach nic do niego nie mam, ale w twoim opowiadaniu powiedzmy... przeklinam dzień jego urodzenia :") egoista no i do tego zajmuje miejsce które mu się nie należy xD A i wgl w poprzednim komentarzu zapomniałam wychwalić akcje "Malfoy&Granger" jak mi się to bardzo podoba! Nareszcie nasze dwa kujonki ( z wyszczególnieniem Miony... :) ) mają okazję rozerwać się w szkole. Super i jeszcze raz życzę weny *-*
OdpowiedzUsuńSądzę, że wśród czytelników Dramione jest wielu przeciwników Wybrańca ;P
UsuńDziękuję! Szczerze mówiąc i ja jestem odrobinę dumna z tego, że wymyśliłam "Malfoy&Granger" ;)
No nie zamorduje jeśli Potter rzucił w blondaska Awadą. Mam przeczucie że przez to w następnym rozdziale Hermi zerwie z tym pomyleńcem, ten do tego zostanie wyrzucony ze szkoły na zbity pysk. Nareszcie kontynuacja kawałów naszej kochanej dwójki. Jeśli mam być szczera to w twoim opowiadaniu nie trawię Ginny. Jest arogancka i krnombra. Jak mogła kazać zerwać Mionie kontakty z Draco. Grzmotter też jest nie do wytrzymania. Udaje złotego chłopca a tak naprawdę zdradza Hermionę. Zwykły palant. Przepraszam za błędy ale pisze na fonie. Ślę buziaczki i życzę weny❤❤❤
OdpowiedzUsuńCóż, część Twoich przypuszczeń się sprawdzi...
UsuńRzeczywiście, Ginny wyszła mi dość nieznośna ;P
Pozdrawiam! J. M.
A ja nadal uwielbiam Wybrańca ;3 może jestem nienormalna (nigdy nie byłam normalna xd), albo to po prostu kwestia mojej młodzieńczej "miłości" dla Pottera. W każdym razie nie ważne jak go przedstawiają, dla mnie to, czego nauczyłam się dzięki niemu zostaje pewnego rodzaju sacrum ;3
OdpowiedzUsuńZ resztą, spójrzmy prawdzie w oczy i Hermiona i Harry nie zachowywali się fer w stosunku do siebie. Żaden z nich nie zasługiwał na swoją wzajemną miłość, dlatego cieszy mnie to że tak się ich "romansik" potoczył. Każdy poszedł w końcu w własną stronę, znalazł swoją lubę i bardzo dobrze! (Poza tym kocham Hunę... Chyba już o tym wspominałam, ileś tam razy xD).
No i proszę nasz ukochany duet "Granger&Malfoy" w końcu zaowocował i wydał swoje plony. Tylko mam nadzieję, że oboje zdają owutemy, bo jeżeli nie to mój światopogląd do reszty się skrzywi że hahaha).
I George... Oooo George... Więcej bliźniaka! Nie ma Freda, to niech chociaż on się pojawia! ;d
I Ginny, odnoszę wrażenie że za nią również nie przepadasz. Popraw mnie jeśli się mylę ^^. Bo w tym opowiadaniu to strasznie irytująca ruda wiewióra. Mam nadzieję, że się zmieni. Jakoś... xD
Pozdrawiam i ślę móc całusków ;*
Ojaa... Jaki błąd... "fair" ma być "fair" xd
UsuńMam tak samo z Draconem. Nawet jak jest śmierciożercą i tępi szlamy, uważam, że jest cudowny *.*
UsuńNie Ty jedyna kochasz Hunę ;) Od początku planowałam, by byli razem. A to Harmione, które było na początku... cóż, było po części po to, by trochę Was podenerwować, a trochę, by pokazać, że nigdy nie może być zbyt kolorowo :P
Cóż, Ginny... Nawet ją lubię, ale nie umiałam upchnąć tutaj kolejnej przyjaciółki Hermiony. Wolałam, by była "zła" niż żeby pojawiała się co 5 rozdziałów jako oddana przyjaciółka.
Poza tym, wszystko może się jeszcze zmienić ^^
Również pozdrawiam! J. M.
Musisz mi jakoś darować tą nieobecność, bo po trzech (jakże fascynujących i wyczekanych) dniach szkoły znowu jestem chora (siedzę od poniedziałku w domu i martwię się tylko ilością materiału do nadrobienia).
OdpowiedzUsuńWiem, że moje komentarze nigdy nie są super, ale zawsze się jakoś staram i mam nadzieję, że to cię cieszy w choć małym stopniu.
Akcja się ładnie rozkręciła. Przyłączam się do wielbicielek Huny ^^
Uwielbiam twoje romantyczne sceny. I chociaż nie jest to takie całkiem romansidło to dla mnie mogłabyś wydać opowiadanie, w którym się tylko całują i byłabym zadowolona xd
Wgl stwierdziłam, że ani Harry ani Draco urodą nie świeci, a dzięki twojemu opowiadaniu nie mam ulubieńca. Za to Hermiona jest dla mnie śliczna. Ginny i Luna też są ładne ^^
Błędów się nie doszukałam, no może parę literówek, ale.... co ja, taki wieśniun i kompletne beztalencie mogę ci zarzucić xd
Jest super, świetnie, ekstra, mego, zarąbiście, pięknie, cudnie, ślicznie, romantycznie i wgl miód malina.
To by było na tyle. Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za nieobecność.
Pozdrawiam cieplutko ♥
Och, nie żartuj, oczywiście, że nic się nie stało. A Twoje komentarze zawsze bardzo mnie cieszą :*
UsuńOj, nie chciałabyś czytać mojej książki, w której tylko się całują. Wiem coś o tym, jak okropnie się ją czyta...
Za literówki przepraszam. Jestem ich mistrzynią, wiem :P (nie chcecie wiedzieć, jak tekst wygląda przed sprawdzeniem...)
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
Masakra. Czy ty musisz kończyć w takim momencie? Ehhh pozostaje mi czekać i mieć nadzieję, że nie stało się to co myślę. Rozdział cudowny, a końcówka będzie mnie dręczyć to następnego rozdziału ^^ Jak się domyślam opis pocałunków dotyczył Harry'ego i Luny ;)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam i życzę duuużo weny :) Basiabella
PS. Z niecierpliwością czekam na następny.
Bardzo dziękuję!
UsuńNie stało się nic bardzo złego...
Tak, pocałunek dotyczył Huny ;)
Również pozdrawiam! J. M.
Brakuje mi synonimów do "Wspaniały!", nie mogę tak pisać w każdym komentarzu, dlatego tym razem tak nie napiszę, ale ty wiesz o co chodzi.
OdpowiedzUsuń(Wiesz o co chodzi) początek, uwielbiam poznawać myśli postaci, a takich od Harrego było mało... aż pójdę zrobić sobie herbatę.
Więc jednak dąb <3
Mugole w porównaniu z czarodziejami są bardzo mało kreatywni.
Zachwiałaś moją mocą dedukcji, ale wiedziałam, że to nie może być opis pocałunku Draco i Hermiony. W każdym razie dziękuję za pozostawienie mnie w niepewności przez jakiś czas. Gdy dowiadujesz się wszystkiego w jednym zdaniu...
Nie rozumiem sposobu postępowania Harrego. Atakuje Dracona ot tak, z czystej nienawiści? Nie można mieć wszystkiego. Powinien wybrać. Wybrał Hermionę? Nie sądzę.
Mam poważne braki w czytaniu, nadrobię przez Święta.
W. W.
Tuulikki
PS. Wybacz, za chaotyczność tego komentarza, ale nie potrafiłam uporządkować myśli.
(Wiesz o co chodzi) muzyka!
Mam nadzieję, że to była dobra herbata ;)
UsuńSądzę, że jeżeli tylko przeczytasz kolejne rozdziały, to dowiesz się, czyj to był pocałunek. A co do Harry'ego i jego sprawa nieco się rozjaśnia.
It's always darkest before the dawn... (tak co do rozjaśniania...)
Kocham Twoje komentarze :*
Pozdrawiam! J. M.
Kocham twoje fanfiki ^^
UsuńByłaby dobrą herbatą... gdybym nie wylała jej laptopa, ale zrobiłam sobie nową, a ta była dobra, i kolejna również.
Ja wiem czyj to był pocałunek (najprawdopodobniej).
Noc noc!
W. W.
Tuulikki
Co za koniec! Co ten Harry wyprawia? Lecę czytać dalej. Rozdział super, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
UsuńJak mogłaś przerwać w tym momencie?
OdpowiedzUsuńKawały Draco i Hermiony genialne :D
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
Usuń