Hej, kochani!
Ten rozdział chciałabym dedykować Marcie - za ten cały czas, który ze sobą spędzamy :*
Obiecuję, że od tego rozdziału rozpoczyna się prawdziwa akcja ;)
Next w poniedziałek ;)
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy :*
******
Szybkie kroki mężczyzny odbijały się
echem po korytarzach. Przeskakiwał po kilka stopni naraz, by tylko jak
najprędzej znaleźć się u celu. Gdzieniegdzie słychać było narzekania postaci na
obrazach, wybudzonych ze snu.
Stanął przed drewnianymi drzwiami i po
chwili wahania je otworzył. Gdy tylko przestąpił próg pomieszczenia, uderzyła
go ściana gryzącego w płuca, nie dającego oddychać dymu. Zaczął kaszleć,
rozpaczliwie próbując pozbyć się go z organizmu. Poruszył swoją różdżką i
oczyścił powietrze z zapachu cynamonu, w końcu biorąc normalny oddech. Zrobił
kilka kroków w przód i wytężył wzrok, próbując przeniknąć mrok panujący w sali.
Chciał dostrzec choć najmniejszy fragment ściany czy mebla, by odzyskać
orientację, którą od czasów wojny zawsze gubił w ciemności.
- Lumos Maxima – mruknął w końcu, a
jasne światło rozbłysło pod sufitem pomieszczenia.
Jego oczom ukazała się kolorowo
urządzona sala. Mężczyzna zobaczył, że stoi na gęsto plecionym indyjskim
dywanie. Spojrzał w bok – na stolikach stojących pod jedną z fioletowych ścian
równo ułożone były błękitne filiżanki z japońskiej porcelany. Posążki Buddy
stały na regałach razem z grubymi księgami i rosyjskimi matrioszkami. W jednym
z okien zawieszona była zasłona z chińskim motywem smoka.
Poczuł lekkie ukłucie w sercu, gdy
przypomniał sobie, że te wszystkie pamiątki kupowali razem. Pamiętał, jak jej
oczy rozbłysły na widok kompletu afrykańskich masek, jak delikatnie dotykała
indiańskich ozdób i z jaką czułością mówiła o ślicznych storczykach z Brazylii.
W końcu ją zobaczył – siedziała w dużym
fotelu przy kominku, w którym leżały resztki spalonych drewienek. Kobieta
pustym wzrokiem ciemnoniebieskich tęczówek wpatrywała się w okno. Przy ustach
trzymała pusty kieliszek, noszący na sobie ślady jej szminki.
Mężczyzna podszedł do niej.
- Czego znowu ode mnie chcesz? –
zapytała zmęczonym głosem. Wolno podniosła wzrok i na niego spojrzała.
- Co ty kombinujesz? Co to za spotkania,
które zaczęłaś urządzać? – jego głos był nerwowy.
- To tylko spotkania dla moich
najzdolniejszych uczniów – powiedziała i wzruszyła ramionami.
- Czyli twierdzisz, że Harry Potter to
twój najzdolniejszy uczeń. – zmrużył oczy.
- Tak.
- I musiałaś zorganizować spotkanie w
dzień jej urodzin.
- Tak.
- Musiałaś doprowadzić do ich kłótni.
- Tak.
Jej wzrok i ton głosu były obojętne.
Złość i frustracja gotowały się w mężczyźnie na ten widok.
- Dlaczego? Dlaczego to robisz? –
zapytał rozpaczliwie.
- Tak będzie dla nich lepiej – postawiła
kieliszek na stole i dalej pustym wzrokiem wpatrywała się w mężczyznę.
- Przecież ci mówiłem! Nie możemy
dopuścić do tego, by się rozstali! To nie będzie dla niej dobre! Nie możesz tak
robić!
- Będę robić, co będę chciała! –
powiedziała gwałtownie i stanęła oko w oko z mężczyzną – Będę robić to, co jest
dobre dla Luny! Żadna Granger mnie nie obchodzi!
- Wiesz, że ona może przez to wszystko
zginąć? – zapytał drżącym głosem.
- Dramatyzujesz. Granger nie zginie. To
tylko wymysł… no, wiesz kogo – nie chciała wymieniać jej imienia. Niosło ze
sobą zbyt wiele wspomnień.
- Nie, ona wcale nie dramatyzuje. Nie
przeszłaś w czasie wojny tego, co ja. Nie wiesz, do czego zdolny jest Lucjusz… -
głośno przełknął ślinę, podczas gdy kobieta podeszła do okna – On naprawdę
mógłby ją zabić, jeżeli tylko miałoby mu to w czymś pomóc.
- Kim niby ona może dla niego być?
Zwykła szlama – prychnęła – Nie wiem, dlaczego Harry chciał z nią być.
- Dla Lucjusza może być zakładniczką, a
dla Dracona jest całym światem – podszedł do niej i położył swoje dłonie na jej
ramionach – Widzę to na każdej obronie przed czarną magią – jak na nią patrzy,
z jaką czułością się do niej zwraca. Jeżeli Lucjusz odkryje, że jest dla niego
aż tak ważna, może ich skrzywdzić…
Kobieta odwróciła się w jego ramionach i
oparła czoło o klatkę piersiową.
- Nie możemy dopuścić, by nawet oni
odkryli, jak bardzo są dla siebie ważni – szepnął.
- Ale Luna… Muszę jej pomóc… Widziałam
jej przyszłość…
- Pomyśl, że możesz pomóc też innym. Nie
trzeba nam widzieć przyszłości, by wiedzieć, że grozi im niebezpieczeństwo.
Wystarczy spojrzeć w przeszłość. Poczekaj, aż wszystko się ułoży, potem
będziesz mogła ingerować w ich życie, jak tylko będziesz chciała.
- Nie mogę czekać – podniosła głowę i
spojrzała w jego ciemne oczy – Nie mogę patrzeć na jego sytuację. Granger go
krzywdzi, bo zadaje się z tym śmerciożercą. A Luna go kocha.
- Dracon nie jest śmierciozercą –
poprawił ją mężczyzna, po czym nachylił się nad nią i ujął jej twarz w dłonie.
Z bliska oczy kobiety lśniły tak samo, jak przed dziesięciu laty, gdy byli
razem w Indiach – Dla ciebie naprawdę nie liczy się nikt oprócz niej?
Wolno pokiwała głową na znak zgody.
- Nie obchodzi cię nikt oprócz niej?
Znów potaknęła.
Przytknął swoje wargi do jej ust i
wycisnął na nich najbardziej rozpaczliwy pocałunek w historii czarodziejskiego
świata. Mocno przyciągnął do siebie kobietę, jedną rękę kładąc na jej talii, a
drugą wplątując w rude włosy. Całował ją zachłannie i zdecydowanie, jakby liczył,
że te kilka minut może coś zmienić.
Sam w to wątpił. To, co działo się z nią
przez ostatni rok, zbyt mocno odbiło się na jej psychice – jego nieobecność,
utrata bliskich i kontaktu z kuzynką. Gdy miał ją w ramionach wiedział, że
całuje inną kobietę. Nie tę, której się oświadczał. Nie tę, z którą podróżował
po świecie. Nie tę, którą żegnał, mówiąc, że wychodzi tylko na chwilę, podczas
gdy zniknął na całą wojnę.
- Proszę, Willow… - szepnął wprost w jej
usta.
***
Było już bardzo późno, ale od nadmiaru
emocji całkowicie odeszła mu ochota na sen. Przez jego ciało raz po raz
przechodził dreszcz. Szedł korytarzem prowadzącym do męskich dormitoriów,
zastanawiając się, co powiedzieć przyjacielowi.
Otworzył drzwi swojej sypialni i wszedł
do niej. Na jednym z łóżek leżał Blaise, który przy świetle lampki nocnej
czytał książkę o transmutacji. Na dźwięk kroków Dracona gwałtownie odwrócił się
w stronę chłopaka, odłożył podręcznik i podszedł do blondyna.
- I jak? Udało się? – zapytał.
- Och, Diable, nie mów, że nadal śpisz w
tej piżamie w testrale, którą kupiłeś sobie na piątym roku? – powiedział
rozbawiony Malfoy, lustrując ciemnoskórego od dołu do góry.
- Nie zmieniaj tematu – rzekł Zabini.
Dracon na chwilę zamilkł i podrapał się
po głowie, głęboko zastanawiając się nad czymś.
- Po prostu to z siebie wyrzuć –
podpowiedział ciemnoskóry.
- Jesteś tak samo okropny jak przekupki
na londyńskim targu – sarknął, po czym usiadł na swoim posłaniu i oparł tył
głowy o zieloną ścianę – W końcu ja wymyśliłem ten plan, jakim cudem miałby nie
wyjść? – zapytał dumnym głosem.
- Mógłby nie wyjść przez twoją głupotę –
powiedział Blaise.
- Diable! – oburzył się chłopak i rzucił
w przyjaciela poduszką. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech – Nie musisz
przypominać mi o mojej głupocie, a raczej o tchórzostwie. Przepraszam, że
zadałem ci tyle trudu, byś wyprowadził rano wszystkich z pokoju wspólnego, bym
mógł z nią porozmawiać, a potem musiałeś opuścić nasze dormitorium pod
pretekstem pomagania Pansy… szczerze mówiąc, dobrze udawała pijaną – dodał
Malfoy.
- Ona była pijana – poprawił go Diabeł –
Nie ma za co, Smoku, przecież wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko,
szczególnie jeżeli chodzi o Hermionę. Ale, ale… dalej nie powiedziałeś co wydarzyło
się pomiędzy wami na błoniach.
Draco westchnął.
- Pocałowałem ją. Albo raczej ona
pocałowała mnie – wyznał w końcu.
- To wspaniale! – ucieszył się Zabini -
Zerwała już z Potterem? Ma takie plany?
- Nie wiem, nic nie wiem – blondyn znów
westchnął. Przeczesał palcami swoja jasne włosy – Nie chciała mówić dzisiaj o
Złotym Dziecku, nie odpowiedziała na żadne moje pytanie… Nie wiem, co teraz
zrobi ze swoim chłopakiem.
Ściągnął swoją koszulkę i położył się na
łóżku. Spojrzał w sufit, nadal czując na sobie konwaliowy zapach Hermiony.
- Wiesz, kiedy siedzieliśmy na drzewie,
a ona tuliła się do mnie, czułem się szczęśliwy jak nigdy. W końcu miałem ją
przy sobie… Tylko dla siebie. Nie całowała mnie w taki sposób od dnia, w którym
uciekłem ze śmierciożercami – przymknął oczy, a przez jego głowę znów
przewinęły się te same obrazy. Jej łzy. Jej oczy pełne miłości. Niedowierzenie,
gdy zaproponował jej bycie śmierciożerczynią. Ból, gdy nazwał ją szlamą.
Zrezygnowane spojrzenie, którym wodziła za nim, gdy wychodził z łazienki –
Nigdy nie wybaczę sobie, że wtedy ją zostawiłem. Naprawdę mogła zginąć… To była
wojna, została sama z tymi pseudo–odważnymi Gryfonami, a ja… ja jej nie
chroniłem. Nie zdawałem sobie sprawy z tego wszystkiego dopóki nie zobaczyłem
blizn na jej ciele. Gdy je ujrzałem, te głębokie, czerwone szramy, i połączyłem
je z krzykami, które słyszałem wtedy w Malfoy Manor… Ona naprawdę mogła umrzeć.
Voldemortowi na niej nie zależało, Bellatrix spokojnie mogła ją wtedy zabić.
Jej krzyki mogłyby nagle ucichnąć. Ktoś inny mógłby krzyczeć z żałości – pewnie
Potter i Weasley. Mogłaby nie wrócić do Hogwartu. Mógłbym jej teraz nie
całować, nie przytulać, nie patrzeć na nią, gdy pisze eseje… Mógłbym nie
wdychać jej zapachu i nie myśleć o niej w czasie teraźniejszym. Mogłem ją wtedy
utracić… Przez moją jedną, głupią decyzję – szepnął. Przytknął dłonie do twarzy
i głęboko westchnął, powstrzymując łzy – Kiedy wczoraj niosłem ją do jej
dormitorium… Nie mogłem patrzeć, jak leży pod tym stolikiem, całkiem pijana…
Kiedy ją niosłem, była taka bezradna… Wydawała się mała w moich ramionach. Za
mała jak na dziewczynę, która przeszła tyle w czasie wojny. Przytulała się do
mnie i coś szeptała… moje imię… Wiedziałem, że nie robi tego świadomie, ale to
właśnie to uświadomiło mi, jak bardzo mi na niej zależy. Jak bardzo ją kocham.
Jak bardzo pragnę, by zawsze tak się do mnie przytulała. To wtedy postanowiłem,
że oprócz przyjęcia dla niej powinienem zrobić coś więcej, w końcu wykonać
pierwszy ruch. Pokazać jej, że kocham ją bezgranicznie, od zawsze… Pokazać, że
jest dla mnie najważniejsza. Że zrobiłbym wszystko, byleby tylko nie musiała
już w życiu cierpieć – jego szept był gorączkowy, słychać było, że słowa płyną
z głębi jego na pozór zimnego serca – Wszystko, dosłownie wszystko. Obojętnie,
jaka byłaby cena, by zapewnić jej szczęście – zrobiłbym to bez wahania.
Niechciana łza spłynęła po jego
policzku.
Blaise podniósł głowę i spojrzał na
Dracona nieodgadnionym wzrokiem.
***
Hermiona przekręciła się z lewego na
prawy bok i znów odpłynęła we wspomnienia poprzedniej nocy.
Ta woda kolońska o zapachu cedru…
Dziewczyna wciąż czuła ją wokół siebie, we włosach, na ciele. (Zastanawiała się
czy wspomniała mu kiedyś, że lubi zapach cydru, czy chłopak przypadkowo używał
właśnie takich kosmetyków). Śliska, czarna apaszka, którą przewiązane były jej
oczy, wykonana z najdelikatniejszego materiału, jaki kiedykolwiek poznała.
Delikatne bąbelki w szampanie, trzepot skrzydeł sowy, która nad nimi przelatywała,
jego profil malujący się na tle nocnego nieba i ruchy warg odwzajemniające jej
pocałunki. Smak jego skóry, miękkość platynowych kosmyków, w które wplatała
palce, by przyciągnąć go do siebie bliżej. Myśli, przelatujące przez jej głowę,
pytające, dlaczego w ogóle to robi. Świadomość, że zdradza swojego chłopaka,
zmieszana z poczuciem bezgranicznego szczęścia. Spadający na ziemię kieliszek,
rozpryskujący się na miliony małych części. (Jej serce też tak kiedyś wyglądało).
Uśmiech układający się na jego ustach, wciąż przytkniętych do jej warg. Słowa,
które szeptał wprost w jej ucho. (Już nawet nie pamiętała, jak brzmiały, ale to
było najmniej ważne). Ramiona, obejmujące ją i chroniące przed wszelkim złem. Stopy
zawieszone trzy metry nad ziemią, odległością, która pozwoliła im znaleźć się w
innym świecie. Świecie, w którym nikt inny się nie liczył.
W świecie, w którym byli tylko oni.
Była ciekawa, jak wygląda to, co
znajduje się poza ich małą bańką mydlaną.
Mimo że był dzień wolny od zajęć, wstała
tak wcześnie, jak zwykle. Udała się do łazienki przylegającej do jej dormitorium,
próbując nie obudzić odsypiającej wczorajsze przyjęcie Adelajdy. Ślizgonka
spojrzała w lustro i zobaczyła w nim dziewczynę z niezwykle poczochranymi
włosami, ze śladami wczorajszego makijażu. Ze zgrozą stwierdziła, że to ona
sama. Szybko wzięła prysznic, zmywając z siebie dotyk blondyna i ślady tuszu do
rzęs oraz doprowadzając loki do normalnego stanu. Następnie chwyciła w dłoń
swoja kosmetyczkę i zaczęła się malować, dokładniej niż zwykle, co na pewno nie
było spowodowane spotkaniem z jej chłopakiem, które miało się odbyć tego dnia.
Odruchowo ubrała się w czarną szatę, a pod szyją zawiązała krawat. Chciała
wyglądać elegancko, miała się przecież spotkać ze swoją przyjaciółką.
Jeszcze raz spojrzała w lustro, by
ocenić swój wygląd. Już nic, oprócz iskierek radości w oczach, nie świadczyło o
tym, że poprzedniej nocy wydarzyło się coś ważnego.
Coś, co nie powinno się wydarzyć.
No, ale żyje się tylko raz…
Jeszcze na chwilę weszła do swojej
sypialni, by wziąć różdżkę i wysłać patronusa z wiadomoscią do Ginny, którą
chciała odwiedzić. Gdy sięgała dłonią do szafki, na której zazwyczaj trzymała
swój magiczny atrybut, jej wzrok padł na kopię Katedry św. Pawła, stojącą przy
łóżku dziewczyny. Mimowolnie pochyliła się nad nią i zajrzała do środka,
przypominając sobie, od kogo ją dostała.
Adelajda wymamrotała przez sen imię
swojego chłopaka.
Hermiona zastanowiła się, czy i ona
szeptała tej nocy imię niebieskookiego blondyna.
Przeszła przez zielono- srebrny pokój
wspólny, by już po chwili znaleźć się na opustoszałym korytarzu Hogwartu. Nie
było na nim żywej duszy, co tylko ułatwiło dziewczynie przemieszczenie się do
Wieży Gryffindoru bez zbędnych pytań. Jej kroki odbijały się echem po kamiennej
podłodze szkoły. Hermiona widziała, jak pierwsze osoby z obrazów budziły się i
poprawiały fryzury. Niektórzy z nich narzekali na Hermionę, która w niedzielę
rano zakłócała ich spokój, jednak ona nie zwracała na nich uwagi. Wspinała się
schodami, raz tylko mijając żywą istotę – panią Norris, kotkę Argusa Filcha.
Zwierzę gniewnie prychnęło na Ślizgonkę, po czym zamiotło podłogę swoim długim,
puszystym ogonem.
Ginny czekała już na nią pod obrazem Grubej
Damy. Była ubrana w zwykłą, szarą koszulkę i lekko sprane dżinsy. Niedbale
opierała się o ścianę i notowała coś w swoim notatniku taktyk gry w quidditcha.
Gdy tylko zobaczyła Hermionę, schowała go do tylnej kieszeni i podeszła do
przyjaciółki.
- Cześć – rzekła ze smutnym uśmiechem.
- Cześć, Gin. Koniecznie muszę ci coś
opowiedzieć, po prostu nie uwierzysz… - zaczęła entuzjastycznie, dopiero po
chwili zauważając poważną minę rudej – Coś się stało?
Gryfonka nie odpowiedziała.
- Coś z Ronem? – niepokoiła się
Hermiona.
- Nie, nie, z Ronem bez zmian –
uspokoiła ją Weasley’ówna – Chodzi o… Harry’ego.
Krew odpłynęła z twarzy Ślizgonki, a jej
oddech minimalnie przyspieszył.
- O Harry’ego? – zapytała, kryjąc swoje
zmieszanie.
- Tak. Konkretnie o ciebie i Harry’ego –
głęboko westchnęła – Wydaje mi się, że nie postępujesz wobec niego fair.
Przez chwilę nie odpowiedziała na słowa
Ginny, pewna, że się przesłyszała.
- Ja? Nie fair? – wykrztusiła zdziwiona
– To raczej on cały czas chodzi na spotkania z wróżbiarstwa i mnie olewa.
- Nie domyślasz się, dlaczego to robi?
- Nie wiem… Bo podoba mu się Luna? –
zapytała kpiąco.
- Nie – Ginny nie zwróciła uwagi na jej
ton – Cały czas przebywasz z Draconem. Śmiejesz się z nim, odrabiasz lekcje… Harry
jest cholernie zazdrosny. Wiesz przecież, że lubię Malfoy’a, jednak wydaje mi
się, że trochę przesadzasz. Spędzasz z nim zbyt wiele czasu w porównaniu z tym,
ile razy spotykasz się ze swoim chłopakiem. Zrozum, Harry to mój przyjaciel,
nie chcę, by przez ciebie cierpiał…
- Harry cierpi? – Hermiona lekko się
zaśmiała, jednak jej twarz nadal pozostawała blada – Wydaje mi się jednak, że
całkiem dobrze bawi się z Luną. Poza tym, spędzałabym z nim więcej czasu, gdyby
tylko go dla mnie miał. Czy w takim razie, jeżeli nie mogę przebywać z nim po
lekcjach, mam się zamykać w izolatce, by nie był zazdrosny? – powiedziała
ironicznie.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi… -
zaprzeczyła ruda.
- Tak? To o co? Cały czas sugerujesz mi,
że krzywdzę Harry’ego, podczas gdy sprawa prezentuje się całkiem inaczej. Nie
wiem, jakich on bredni ci naopowiadał – prychnęła.
- Spróbuj go zrozumieć, Hermiono…
- Ależ ja próbuję, Gin, próbuję! A
raczej próbowałam, bo ostatnio nie mam już do tego siły. Po prostu nie umiem
zrozumieć tego zakochanego w sobie Wybrańca, który wybucha za każdym razem, gdy
coś idzie nie po jego myśli! – zezłościła się dziewczyna.
- Zdenerwował się wtedy, ponieważ go
okłamałaś – powiedziała spokojnie Weasley’ówna.
- Nie okłamałam go. Po prostu… nie
powiedziałam całej prawdy. Poza tym, to nie ja zapominam o naszych spotkaniach,
tylko on. To nie ja umawiam się wtedy na spotkania jakiegoś Kółka Wzajemnej
Adoracji – powiedziała gorzko.
Pomiędzy Gryfonką a Ślizgonką zapadła
cisza. Pierwsza z nich w skupieniu wpatrywała się w swoje mocno splecione
palce, druga dyszała ze złości, próbując się opanować.
- Mimo wszystko wydaje mi się, że kryzys
w waszym związku jest spowodowany twoją przyjaźnią z Draconem – powiedziała
cicho ruda.
Hermiona wstała, dogłębnie oburzona
słowami dziewczyny. Ramiona aż drżały jej ze złości.
- Wydawało mi się, że jesteśmy
przyjaciółkami – rzekła z wyrzutem – Myślałam, że mnie zrozumiesz.
- Chciałabym, Hermiono, ale… nie wiem,
dlaczego aż tak cenisz przyjaźń z Draconem. Dlaczego przekładasz ją nad swój
związek. Przecież Harry jest doskonałą partią dla ciebie, bylibyście razem
świetną parą… Po prostu nie rozumiem, dlaczego aż tak bardzo zależy ci na
Draconie…
- W takim razie chyba nie mamy o czym
rozmawiać – Ślizgonka odwróciła się na pięcie i szybko zaczęła iść w stronę
lochów. Za sobą słyszała jeszcze nawoływania Ginny, jednak postanowiła nie
zwracać na nie uwagi.
Może myślała stereotypowo, ale przyjaźń
gryfońsko – ślizgońska najprawdopodobniej w ogólnie nie miała racji bytu.
Gwałtownie otwarła drzwi pokoju
wspólnego. Przeszła nad kilkoma pustymi butelkami i rozbitym porcelanowym
wazonem, w ogóle nie zwracając uwagi na otoczenie. Chciała tylko jak
najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium, ponownie zasnąć i to, co wydarzyło
się pomiędzy nią, a jej była już przyjaciółką, uznać za sen.
Była już prawie przy drzwiach
prowadzących do żeńskich dormitoriów, gdy usłyszała czyjeś ciche kichniecie.
Szybko odwróciła się w stronę jednej z kanap, przestraszona, ze ktoś cały czas
był w pokoju wspólnym, a ona go nie zauważyła.
- Draco? – zapytała ze zdziwieniem.
Blondyn siedział obok kominka, opierając
tył głowy o jeden z foteli. Miał na sobie zieloną, opinającą się na jego
mięśniach koszulkę. Delikatnie uśmiechał się w stronę Ślizgonki, która zbliżała
się w jego stronę.
- Cześć, Hermiono – powiedział cicho.
Podniósł się i stanął tuż przed
dziewczyną. Głęboko spojrzał w jej oczy, zauważając w nich gniew.
- Coś się stało? – zapytał – Nigdy nie
wychodziłaś tak wcześnie.
- Nic takiego się nie stało –
powiedziała z ociąganiem – Po prostu przekonałam się, że stereotyp o przyjaźni
pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami jest prawdziwy. Ona nie istnieje.
Malfoy spojrzał na dziewczynę
współczująco, lekko się nad nią pochylając.
- Ginny, prawda? – domyślił się.
Dziewczyna potaknęła i oparła czoło o
klatkę piersiową chłopaka.
- Nie martw się, w Slytherinie masz
wystarczająco dużo przyjaciół, byś musiała rozpaczać za jedną rudą głową –
szepnął.
Przez kilka minut stali w uścisku, nic
nie mówiąc. Żadne z nich nie wspominało nawet o poprzedniej nocy, jakby bojąc
się, że gdy głośno powiedzą o tym, co się pomiędzy nimi wydarzyło, okaże się to
snem.
W końcu Draco ujął Hermionę za podbródek
i uniósł jej głowę, by na niego spojrzała. Wczoraj to ona wykonała ruch, teraz
była więc pora na niego. Musnął jej wargi ustami, w duchu modląc się, by ich
wczorajszy pocałunek nie był spowodowany tylko i wyłącznie procentami zawartymi
w szampanie.
Wszystkie wątpliwości rozwiały się
jednak, gdy poczuł, że dziewczyna mocniej go przytula i odwzajemnia jego
pocałunek. Chłopak śmielej przyciągnął ją do siebie i jedną rękę położył na jej
karku. Hermiona zaś wplotła palce w jego kosmyki, tak, jak lubiła najbardziej.
Przez krótką chwilę zapomniała o całym świcie, znów przeniosła się do ich małej
bańki mydlanej, gdzie liczyli się tylko oni.
- Co będziemy dzisiaj robić, moja
Ślizgoneczko? – szepnął wprost w jej usta, w końcu odrywając się od niej – Co
powiesz na małą przechadzkę po Hogsmeade? McGonagall organizuje ponoć wyjście
do miasta.
- Myślałam bardziej o tym – szepnęła
zaklęcie przywołujące, po czym chwyciła w dłoń mały zwitek papieru, który
przywołała ze swojego dormitorium – Musimy się przecież zaopatrzyć, prawda? –
zaśmiała się i znów go pocałowała, uważając, by nie zgnieść w palcach bonu
upominkowego do Magicznych Dowcipów Weasley’ów.
- Obiecuję, ze to będzie twój najlepszy
rok w tej szkole – powiedział cicho, wtulając twarz w zagłębienie jej szyi.
Ona tylko westchnęła, odpędzając natrętne
myśli o Harrym Potterze.
Fajny rozdział. Lubię Twojego bloga. Nie mogę się już doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńBardzo mi się podoba ten rozdział, czekam na następny :D Cieszę się, że Draco i Hermiona zbliżają się do siebie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńWspaniale! Ohh, ten rozdział jest taki słodki ♥ Wszystko (prawie) układa się znakomicie ♥ Szkoda trochę, że Hermiona i Gin się pokłóciły, ale... Hermiona miała rację :x I ten cały Harry... Początek z panną Willow jest również świetny. Coraz to nowe rzeczy, więcej akcji i wszystkiego, co dobre ^^ Moim zdaniem, na początku rozdziały były jedynie "trudniejsze" na swój sposób, bo Hermiona nie była pewna niczego i nikogo. Teraz zaś, sytuacja staje się bardziej klarowna i dopiero się wszystko będzie zaczynać ;)
OdpowiedzUsuńWeny, weny, weny!
Wafelek ♥
Bardzo dziękuję!
UsuńNigdy nie lubiłam zbytnio Ginny, więc nawet przypadkowo zrobiłam z niej wredną Wiewiórę :P
Życie uczuciowe się ułoży się na przestrzeni dwóch rozdziałów, co z resztą... Ach, ona się tylko skomplikuje xD
Pozdrawiam! J. M.
Świetny rozdział. Ginny bardzo niesprawiedliwie oceniła Hermionę, czytając ten fragment miałam ochotę wejść w środek tej historii i zdzielić ją "Władcą Pierścieni" po głowie. Tak wiem że mam zrytą psychikę. Coś czuję że przyszła pani Malfoy za niedługo zerwie z Grzmotter'em. Co do Willow zdania nie zmieniłam. Nadal jest wredna choć ułatwia naszej Ślizgonce zerwanie z Potter'em. Uczucia Draco znowu zaprezętowałaś na najwyższym poziomie. Dobra już nie przynudzam❤❤❤. Ślę buziaczki i życzę dużo weny❤❤❤
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńOj, uderzenie ,,Władcami Pierścieni" chyba bolałoby... Te książki są strasznie grube ;P
O tak, a zerwanie będzie spektakularne (a przynajmniej tak planuję - nie wiem, co z tego wyjdzie...).
Pozdrawiam! J. M.
Zdrada milość empatia i jeszcze wiele ... Co tu sie dzieje... :) lubie to hehe 💜
OdpowiedzUsuńOj, podzieje się jeszcze więcej... Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńZaniedbałam komentowanie, ale czytam, czytam, czytam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie siedzę w Wilnie i uśmiecham się do telefonu. Cudowny rozdział. Uwielbiam Twojego Draco, jest jedyny w swoim rodzaju, a Hermiona niesamowita.
Buziaki!
Bardzo dziękuję!
UsuńAch, nic się nie stało ;*
Miło mi, że uważasz mojego Draco za oryginalnego. Wątpiłam, że uda mi się osiągnąć taki efekt :P
Pozdrawiam! J. M.
Świetne. Co ja ci tu mogę napisać? Rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów.
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Bardzo dziękuję!
UsuńOch tak, wiedziałam rozdział i jest świetny *.*
Pozdrawiam! J. M.
świetne💘
OdpowiedzUsuńDodawaj rozdziały częściej plis:)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, jednak szkoła mi na to nie pozwala :( ledwo wyrabiam się w takich terminach, jakie podaję
UsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale zupełnie wyleciało mi to z głowy, a później, jak sobie przypomniałam, nie pamiętałam już co chciałam napisać.
OdpowiedzUsuńAle wracając do właściwej części komentarza:
Wkurzyła mnie Hermiona, serio. Okey, Harry ją olewa. Ale to nie powód, żeby go zdradzać DWUKROTNIE. Powinna najpierw z nim zerwać, a później dopiero zabrać się za Draco. Ale - pomimo tego, że strasznie mnie to zirytowało - naprawdę podoba mi się to, jak to poprowadziłaś. Bo przecież ludzie popełniają błędy, czasami nie panują nad emocjami, nie zawsze zachowują się właściwie i fair play. Dodatkowo podoba mi się to, że to nie ona została zdradzona, a wręcz przeciwnie. Bo gdyby to Harry najpierw zdradził, byłoby zbyt banalnie. No bo ileż jest historii, w których to mężczyzna zdradza?
Zirytowało mnie w zachowaniu Hermiony jeszcze to, że stwierdziła, iż Ginny nie jest już jej przyjaciółką. Owszem, miała prawo, żeby się zdenerwować, ale wydaje mi się, że Ginny chciała dobrze. A że trzymała raczej stronę Harry'ego, to dlatego, że przyjaźnią się dużo dłużej, więc Hermiona powinna chociaż troszkę to zrozumieć. Ja bym zrozumiała. Znaczy pewnie trochę bym się zdenerwowała, ale nie od razu "to koniec przyjaźni!".
W ogóle mam nadzieję, że nie odbierzesz tego komentarza negatywnie, jako hejt czy coś w tym rodzaju, bo broń borze szumiący nie o to mi chodziło! Podoba mi się, jak to poprowadziłaś. Hermiona jest tylko człowiekiem. I tyle.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, A!
Ach, nic się nie stało ;)
UsuńKurczę, masz ciekawe zdanie! W sumie nie zastanawiałam się, jak to wygląda z tej drugiej strony... Faktycznie, wygląda dość okropnie. No ale cóż poradzić, skoro Hermiona jest Ślizgonką? :P
Sprawa z Ginny zostanie jeszcze wyprostowana ;)
A w następnym rozdziale okaże się, że i Harry nie jest święty...
Również pozdrawiam! J. M.
Nie mogę się doczekać. Pisz częściej:)
OdpowiedzUsuńNiestety, tak jak pisałam wyżej, nie mam czasu, by pisać częściej, mimo że bardzo bym chciała :( postaram się jednak, by przerwy nigdy nie były dłuższe od tygodnia.
UsuńPozdrawiam! J. M.
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńPoczątek świetny! Nie spodziewałam się, że nauczyciel OPCM był z Willow i nawet się jej oświadczył. ;)
Przekonałam sie, że jednak Willow jest straszna i myśli tylko o Lunie.
Ginny głupio postąpiła, oskarżajac Hermione, że to wszystko jej wina, że ma poświecić swoją przyjaźń z Draco! Głupia Ginny!
I Draco i Hermiona <3 jeju ..., to takie słodkie <3
No i teraz Draco zrobił pierwszy krok! Pocałował ją ;) Tak się cieszę :)
I widze, że Malfoy&Granger łamią zasdy zaczyna istnieć ! Super! ;)
Niech Hermiona wreszcie rozstanie sie z Harrym, ale niech on też będzie szczęśliwy z Luną ;)
Świetny!
Czekam z niecierpliwością na next !!! ;)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Andrea Green
Bardzo dziękuję!
UsuńCóż, Ginny po prostu broniła swojego przyjaciela... Ale ja nie mam zamiaru bronić jej :P
Taaak, Malfoy&Granger właśnie się rozkręcają.
Również pozdrawiam! J. M.
Ciekawe czy uczucie między Draco i Hermioną się rozwinie. Mam taką nadzieję:)
OdpowiedzUsuńJuż za niedługo się przekonasz ;) Pozdrawiam! J. M.
UsuńŚwietny rozdział! Słodkie słówka z Harry'm musiały mieć swój koniec, a Draco jak zawsze opiekuńczy, romantyczny i troskliwy. Kłótnia z Ginny... Rewelacja! Coś czuję, że Hermiona zerwie z Potterem. Zapraszam również do mnie na bloga. Dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńZwiązek z Potterem nie mógł trwać wiecznie, to prawda. Zerwanie - oj, tak ;)
Postaram się zajrzeć na Twojego bloga :*
Pozdrawiam! J. M.
Jak ja lubię się tak czasem zasłodzić <33 bardzo podobał mi się ten rozdział, chyba wiadomo czemu :D poza tym te twoje obłędne opisy wszytkiego... no po prostu bajka! Smuci mnie jednak fakt że pewnie coś się zaraz popsuje, ale jak narazie cieszmy się tą chwilą! Kłótnia z Ginny... sama się wnerwiłam bo to co zarzucała Mionie to skandal ;D A co do Harrego, to dobrze mu tak, i tak miał już za dużo Hermiony dla siebie, koniec tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;*
Bardzo dziękuję!
UsuńNie popsuje się tak od razu... Jeszcze jeden dosyć fajny rozdzialik i dopiero wtedy, ale stopniowo ;)
Wiewióra widzę zaszła niektórym za skórę :D
W sumie Harry był z Hermioną prawie dwa miesiące, wystarczy mu xD
Również pozdrawiam! J. M.
Myślę, że nie trzeba dużo mówić, rozdział był po prostu genialny :)
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny ^^ Basiabella
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńWidzę w komentarzach potoki miłych słów, tak jakby Twoje fanki czytały mi w myślach, dlatego nie wiem co dokładnie napisać może... hmmm
OdpowiedzUsuńZacznę od Willow- Boże ja ją ubóstwiam! Nie wiem czemu, ale zazwyczaj podobają mi się złe charaktery- taki kaprys. Z jednej strony nie postępuje za dobrze, ale dzięki temu Draco i Hermiona w końcu... no właśnie nie wiem... są razem czy nie? xd
Jeszcze ja romans, ta to się umie urządzić.
Z jednej strony, trochę mi szkoda Potter'a ale jak się nad tym głębiej zastanowić to w sumie bardzo dobrze się stało. Draco i Hermiona, Luna i Harry (<3) *(tak sądzę przynajmniej), w każdym razie wiesz do czego zmierzam xd
Ginny.- kłótnia jej i Ślizgonki epicka... chociaż w sumie bardziej była to dyskusja. Kłótnią by było gdyby padło kilka nieprzyjemnych słów i wyzwisk ( ale taka jest moja definicja)
No i jeśli mogłabym prosić i więcej wiadomości o romansie Ginny i Neville'a ;D
Opisy miejsc- jak zwykle genialne!
No i "Magiczne dowcipy Weasleyów". Jestem ciekawa jak to rozegrasz ;D
Pozdrawiam cieplutko i życzę więcej weny <3
Bardzo dziękuję!
UsuńJa też lubię czarne charaktery, ale akurat w naszym duecie Lovegood - Whitmore wybieram Gavina *.*
Czy są razem? Oni sami chyba tego nie wiedzą... Ale następny rozdział co nieco rozjaśni.
Zawsze czytałam historie z perspektywy ludzi zdradzonych, więc chciałam zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony. Choć i Potter nie jest bez winy... (SPOILER!)
Oczywiście, postaram się o więcej Ginville <3
Również pozdrawiam! J. M.
Czytałam rozdział już w środę, ale nie miałam czasu aby skomentować.
OdpowiedzUsuńPosążki Buddy, afrykańskie maski, smok... czuję się jakbyś opisywała mój dom 😂
Przez ciebie nie lubię Ginny, a uwielbiam Dracona. Zakochałam w jego wypowiedzi. Jest genialna!
Wspaniały rozdział! Czekam na kolejny!
PS. Chciałaś coś creepy... tylko, że nie za bardzo jest co.
Pozostał mi biały samochód. Siedziałaś w okolicach prawej strony - środa rano.
Bardzo dziękuję!
UsuńHaha, właśnie taki był cel - żeby wszyscy pokochali Draco! Biedna Julia chyba też już wpadła :P
Następnym razem będę się bardziej pilnować, by nikt mnie nie obserwował...
Pozdrawiam! J. M.
Uwielbiam takie rozdziały ♡♡ oby było ich więcej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńKochani są :) Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
UsuńZakochany Draco jest taki słodki ;) Hermiona pasuje do niego i powinni być razem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Draco i Hermiona to najlepsza para ;)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.