Hej kochani :)
Szkoła już blisko, więc na pocieszenie wstawiam kolejny rozdział. Następny najprawdopodobniej pojawi się 1.09.
Zapraszam do czytania i komentowania ;)
Johanna Malfoy
******
Draco
znalazł Hermionę w pokoju wspólnym Slytherinu. Była pochylona nad pergaminem,
na którym zapisywała coś trzęsącą się ręką. Usta miała zaciśnięte w wąską
kreskę, a oczy czerwone od płaczu.
- Hermiono… - zaczął niepewnie chłopak.
- Nic do mnie nie mów, Draco –
powiedziała drżącym głosem – Przecież wiesz, że Weasley ma racje. Jestem tylko… tylko szlamą.
- Przestań tak mówić! – chłopak usiadł
obok niej – Jak możesz przejmować się tym, co powiedział ten rudy śmieć? To
zero intelektualne, podobnie jak jego cała rodzina.
- Ale on powiedział prawdę, nie
rozumiesz? Ja jestem szlamą i nic tego nie zmieni. Pewnie ty też tak czasami o
mnie myślisz, prawda? „Głupia szlama” – mówiła gorzko, a łzy lały jej się po
policzkach – „Głupia szlama, która myślała, że będzie pasować do Slytherinu”.
Mogłam nie prosić Tiary, żeby przydzieliła mnie do domu węża, mogłam zostać
zwykłą Krukonką…
- Nigdy bym cię tak nie nazwał –
blondyn bezceremonialnie przerwał dziewczynie – Nigdy nie nazwałbym cię…
szlamą.
- Ale przecież… jesteś czystej krwi… a
ja… mugolaczka… - szlochała dziewczyna.
- Nigdy nie obchodził mnie status krwi.
Czarodziej czystej krwi, półkrwi czy mugolak… Liczy się to, do jakiego domu
należymy. Wiem, że Tiara Przydziału nigdy się nie myli i do Slytherinu mogą
trafić tylko godni tego ludzie. Oczywiście, są wyjątki, ale one tylko
potwierdzają regułę. Szanuję każdego Ślizgona, obojętnie kim są jego rodzice.
Za to nie toleruję prawie żadnego Gryfona. Spójrz na Weasley’a – jest czystej
krwi, a zachowuje się gorzej od Crabbe’a i Goyle’a – Draco leciutko zaśmiał się
pod nosem. Większość osób ze Slytherinu wiedziała, że dwaj tędzy towarzysze
Malfoy’a nie należeli do najmądrzejszych, a blondyn zadawał się z nimi
wyłącznie przez przyjaźń łączącą ich rodziców. – Nie mam zamiaru zmieniać moich
zasad tylko dlatego, że Weasley uważa, że czarodzieje czystej krwi nie powinni
zadawać się z mugolakami. Tak jakby zapomniał o tym, że matka Pottera też
pochodziła z mugolskiej rodziny.
Chłopak krzepiąco chwycił Hermionę za
rękę. Dziewczyna z wdzięcznością spojrzała w jego stronę i delikatnie się
uśmiechnęła.
- A twój tata? Co on myśli o
mugolakach?
Twarz Dracona momentalnie stężałą.
Mocniej zacisnął palce na dłoni Hermiony.
- Zdanie mojego ojca jest… nieco odmienne
– powiedział z nutą przekory w głosie – Ale to nie on decyduje o tym, z kim
będę się przyjaźnił. To tylko i wyłącznie moja sprawa. Mój ojciec tak mało
zwraca na mnie uwagi, że wątpię, żeby w ogóle zastanawiał się, kto jest moim
przyjacielem. Lub przyjaciółką – dodał z
ciepłym jak na Ślizgona uśmiechem.
Gryffindor znów zgarnął Puchar Domów. I
Puchar Quidditcha. I, na Salzara, Potter znów uratował szkołę przed
Voldemortem. I dodatkowo ocalił Ginny Weasley, najwierniejszą fankę Wybrańca,
przez co ruda rodzina zapewne wnosiła o beatyfikację Harry’ego.
***
Rok trzeci zacząłby się dobrze, gdyby
nie to, że nauczycielem opieki nad magicznymi stworzeniami został niezbyt
inteligentny gajowy Hogwartu, Rubeus Hagrid. Już na pierwszej lekcji pokazał im
niebezpieczne zwierzę – hipogryfa.
Oczywiście Potter, podwójny zbawca
szkoły, zgłosił się na ochotnika, by podejść do tego stwora. A może to grupa
niezwykle ,,odważnych’’ Gryfonów wypchnęła go…? Hermiona nie pamiętała
dokładnie, ale za to inne zdarzenie z tej lekcji wryło się w jej pamięć aż zbyt
dobrze.
Wszyscy klaskali Harry’emu, jakby
dokonał czegoś niezwykłego, jakby znów pokonał Voldemorta. A on tylko podszedł
do hipogryfa!
- Głupi Potter – mrukął Draco do
dziewczyny – Każdy by to zrobił.
Blondyn zaczął zakasywać rękawy.
Hermiona próbowała go powstrzymać, ale bezskutecznie.
- Skoro Wybraniec to zrobił to ja także
mogę – powiedział głośno i raźnym krokiem podszedł do zwierzęcia.
Nagle hipogryf rzucił się na niego,
tnąc pazurami przez całą długość jego lewego ramienia. Chłopak upadł, wyjąc i
skręcając się z bólu. Hermiona szybko do niego podbiegła i uklękła przy nim.
- Draco! Twoja ręka! – dziewczyna lekko
dotknęła jego zakrwawionej szaty i spojrzała na miejsce, gdzie była rozerwana.
Blondyn miał trzy głębokie rany, które zaczynały się na barku, a kończyły
dopiero na nadgarstku.
Hermiona z wściekłością w oczach
odwróciła się w stronę Hagrida.
- Jak mogłeś pokazywać na lekcji coś
tak niebezpiecznego?! Draco mógł zginąć przez twoją głupotę!
- Chyba przez swoją własną! – krzyknął
jakiś Gryfon.
Dziewczyna spojrzała nienawistnie na uczniów
domu lwa, trzymając w jednej ręce właśnie wyciągniętą różdżkę. Wszyscy szybko
przestali patrzeć w jej stronę i umilkli.
Gajowy ze zdenerwowaniem cały czas
powtarzał tylko: ,,cholibka’’ i przeciskał się w stronę rannego Malfoy’a. W
końcu wziął go na ręce i zaczął iść z nim do Hogwartu. Hermiona szybko pobiegła
za nauczycielem, kątem oka zauważyła śmiejącego się Pottera i Weasley’a. Wtedy już
wiedziała, że to oni krzyknęli obelgę w stronę Dracona.
Dziewczyna nie wytrzymała. Stanęła
przed Harrym i Ronem. Każdemu z nich
wymierzyła prosto w nos. Usłyszała salwy śmiechu i wiwaty Ślizgonów oraz
okrzyki sprzeciwu Gryfonów. Nie zwracała na nie jednak uwagi, bo już po chwili
znów biegła za Hagridem i jej rannym przyjacielem.
Koniec trzeciego roku był dobry. Po raz
pierwszy Wybraniec nie uratował szkoły przed Voldemortem. Uczniowie domu węża
uznali to za rekompensatę za to, że Slytherin znów nie zdobył żadnego pucharu.
Darco i Hermiona dobrze wspominali ten rok, podczas którego wielokrotnie
nabierali Pottera, przebierając się za dementorów.
***
Podczas czwartego roku w Hogwarcie
organizowany był Turniej Trójmagiczny. Ślizgoni bardzo się z tego powodu cieszyli
– ich dom mógł zyskać sławę, jeżeli jego przedstawiciel zostałby zwycięzcą.
Dodatkowym atutem był przyjazd uczniów Durmstrangu i Beauxbatons, co oznaczało
więcej osób do gnębienia i obmawiania.
W Wielkiej Sali stanęła Czara Ognia.
Uczniowie każdej szkoły powyżej 17 roku życia wrzucali do niej kartki ze swoimi
imionami i nazwiskami. Tym większym zdziwieniem dla wszystkich, włącznie z
Albusem Dumbledorem, było to, że Czara Ognia wybrała cztery nazwiska – Kruma,
Diggory’ego, Delacour i… Pottera.
- Jak ten Wybraniec to zrobił? – mówił
oburzony Draco – Do czego tym razem się posunął, aby zwrócić na siebie uwagę?
-
Nie wiem, ale to zakrawa już na czarną magię. I to zaawansowaną. Potter
musiał przekonać Czarę Ognia, że ma 17 lat, a następnie wprowadzić czwartą
nazwę szkoły, której był jedynym reprezentantem. Tym sposobem był pewien, że
weźmie udział w turnieju. Tylko tak udałoby mu się zmusić Czarę, aby wylosowała
jego nazwisko. – powiedziała Hermiona.
Draco z podziwem spojrzał na
dziewczynę.
- Przyznaj się, ile książek o Czarze
Ognia już przeczytałaś? – zapytał ze śmiechem Malfoy.
- Tylko kilka… Poza tym, widzisz, że
były przydatne. Dzięki naszej obecnej wiedzy możemy podejrzewać, że Wybraniec
para się czarną magią, co jest zakazane. Czyli możemy podać go do Wizengamotu –
skonkludowała z zadowoleniem.
Największą zaletą Turneju
Trójmagicznego był Bal Bożonarodzeniowy, który miał odbyć się w Hogwarcie.
Hermiona już szykowała suknię na tę okazję, widziała także, że Malfoy dostał od
rodziców nowy frak. Dziewczyna tylko czekała na to, żeby blondyn zaprosił ją na
bal. I gdy w końcu się jej o to zapytał, nigdy nie czuła się gorzej.
- Hermiono… - zaczął niepewnie, gdy
pewnego listopadowego popołudnia wracali z zielarstwa – Chciałbym się ciebie
zapytać… Czy poszłabyś ze mną na bal?
- Z wielką chęcią, Draco, ale… - słowa
nie chciały jej przejść przez gardło – ale Wiktor Krum mnie już zaprosił i…
zgodziłam się – ostatnie słowa prawie wyszeptała. Jak mogła być taka głupia i
przyjąć zaproszenie od bułgarskiego ścigającego?
- Ach, więc idziesz z Krumem – ostatnie
słowo wypowiedział z taką samą nienawiścią, z jaką wypowiadał nazwisko Rona –
Ale to jeszcze nic nie znaczy. Mam nadzieję, że to wiesz? – być może dla kogo
innego zabrzmiałoby to jak groźba, ale nie dla Hermiony. Wiedziała, o czym
pomyślał Malfoy i w jej głowie zaczął formować się plan.
W dzień balu Hermiona niezwykle ładnie
się uczesała i pomalowała. Draco również bardziej niż w inne dni zadbał o swoją
urodę. Za każdym razem, gdy się mijali, uśmiechali się do siebie, bo wiedzieli,
że myślą o tym samym, że ich plany są identyczne.
Gdy Wiktor Krum po nią przyszedł,
musiał zbierać szczękę z podłogi. Hermiona pomyślała nawet, że jest on całkiem
uroczy i zrobiło jej się go trochę żal, że to nie dla niego się tak wystroiła.
Szybko jednak zmieniła zdanie, gdy okazało się, że chłopak nie umie poprawnie
wypowiedzieć jej imienia, a jedynym tematem, na jaki chce rozmawiać, jest
quidditch.
Dziewczyna modliła się o to, żeby ich
plan jak najszybciej wcielił się w życie.
Bal mieli rozpocząć zawodnicy Turnieju
Trójmagicznego. Hermiona zatańczyła z Krumem jeden taniec, gdy zobaczyła, że na
parkiet zaczynają wychodzić także inne pary, w tym Draco i Pansy Parkinson.
- Ścigający… znicz… wygraliśmy
mistrzostwa… - strzępki monologu Wiktora dochodziły do niej jak zza mgły.
Hermiona skupiała się tylko na tym, żeby tak sterować ich tańcem, by znaleźć
się jak najbliżej Malfoy’a.
Gdy tylko skończył się utwór, dziewczyna
poczuła czyjeś dłonie na swojej talii.
- I odbijany! – krzyknął Draco,
zręcznie odsuwając Kruma od Hermiony.
Wiktor przez chwilę stał oszołomiony na
środku parkietu, gdy podeszła do niego Pansy, najwyraźniej zainteresowana
bliższą znajomością z najlepszym szukającym na świecie.
Do końca balu Draco tańczył tylko i
wyłącznie z Hermioną.
- Skąd wiedziałaś, że taki jest mój
plan? – zapytał dziewczynę.
- Nie doceniasz mnie, Draco. Poza tym, chyba każdy, nawet Pansy się tego domyśliła. A, tak na marginesie, wydaje mi
się, że zrobiła to wyłącznie po to, by pogadać z Krumem.
- Nie obchodzi mnie, dlaczego weszła w
mój plan, ważne, że wykonała tę cześć, która do niej należała.
- Gdyby nie ten plan, nie wiem, jak
przeżyłabym dzisiejszy bal. Chyba wolałabym już tańczyć z Potterem albo
Weasley’em niż z Krumem.
- Cóż, trudno mi uwierzyć w to, że
Wybraniec i jego rudy kolega nie są najgorszymi facetami na świecie, ale czekam
na twoją argumentację – powiedział Draco ze swoim kpiącym uśmiechem.
- Krum jest po prostu tak żałosny…
- Czasem mam wrażenie, jakby
,,żałosny’’ było najczęściej wypowiadanym przez ciebie słowem – mruknął Malfoy.
- Bo ono najbardziej oddaje to, co
myślę o większości uczniów Hogwartu. Co do Kruma, jest żałosny bo nie umie
wymówić mojego imienia i nie zna się na niczym poza quidditchem.
- To rzeczywiście żałosny – powiedział
blondyn, a jego mina wskazywała, że naprawdę tak uważał.
- Dobrze, że na tej ziemi są jeszcze
normalni faceci – wyszeptała Hermiona. Nie wiedziała, czy Draco ją usłyszał, a
jeżeli tak, to czy wiedział, o co jej chodziło.
Jednak gdy tylko zobaczyła pojawiający
się na jego twarzy uśmiech, wiedziała, że wszystko zrozumiał.
Koniec roku był straszny nie tylko dla
Ślizgonów, którzy znów nie zdobyli żadnego pucharu. Był straszny dla każdego
ucznia Hogwartu, Durmstrangu i Beauxbatons. Oraz dla Amosa Diggory’ego.
Cedrik Diggory zmarł podczas ostatniego
zadania.
Potter próbował wmówić wszystkim, że to
Lord Voldemort, który jakoby powrócił do świata żywych, zabił Puchona. Nikt
oprócz Dumbledore’a i Weasley’ów mu w to nie uwierzył.
Jednak śmierć Diggory’ego była faktem,
któremu nikt nie mógł zaprzeczyć. Wszyscy zebrali się na pogrzebie, odbywającym
się w wiosce rodzinnej Cedrika. Hermiona przyszła na niego z Draconem. I, mimo
że nie znała Puchona, uroniła kilka łez, które blondyn otarł jej chusteczką.
Było jej z nim dobrze, tak dobrze, że
prawie w to nie wierzyła.
Naprawdę lubiła Malfoy’a.
Ale rok piąty miał się okazać rokiem
zwątpienia.
Genialne pomysły ^^
OdpowiedzUsuńIntrygujący jest ten "wybielony" Malfoy. ;D
Chciałam po prostu napisać historię, w której Draco od początku byłby pozytywną postacią. Oczywiście, wszystko może się zmienić - no, ale bez spoilerów ;)
UsuńPozdrawiam! J. M.
Super rozdział! No po prostu mega! Brak mi słów!!! Po prostu cudo!!!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next'a i dużo weny życzę! (oraz siły na jutrzejszy początek roku) ^^
Bardzo dziękuję i również życzę siły na jutro ;) Pozdrawiam! J. M.
UsuńŚwietny rozdział :) podoba mi się sposób przedstawienia twojej historii Hogwartu ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam ;) J. M.
UsuńCudeniko. Sorry za opóźnienie ale moje zaległości na blogosferze są karygodne
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi ;) Pozdrawiam! J. M.
Usuńświetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńwww.dramone-droga-do-szczescia.blogspot.com
Dziękuję i pozdrawiam! J. M.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;) Pozdrawiam! J. M.
UsuńBardzo uroczy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podoba Mi się Twoja wizja, przedstawiająca inną stronę historii J.K.. Fantastycznie ujęłaś skróconą wersje trzech lat w jednym rozdziale, wiadomo gdzie początek i koniec + ujęłaś informacje na temat najważniejszych wydarzeń. Lekko napisane = lekkie czytanie.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ciekawie przedstawiłaś Draco, jest On taki miły, a jednocześnie wredny. Choć interesuje Mnie to jak lub czy przedstawisz go w innym świetle, gdzie zmieni swoje zdanie na temat osób nieczystej krwi. Czyżby piąty rok o tym nam opowie?
Lece zobaczyć i się przekonać.
Dużo weny!
Pozdrawiam,
Shadow Follow/ Darknessi
Bardzo dziękuję!
UsuńCóż, z przedstawieniem osoby wrednej, a jednocześnie miłej dla przyjaciół nie miałam problemu - po prostu opisałam swój stosunek do ludzi XD
Mam nadzieję, że po lekturze kolejnych rozdziałów nie rozczarujesz się moim blogiem ;)
Również pozdrawiam! J. M.
Świetny rozdział Draco jest cudowny :D beatyfikacja Harry'ego fajnie to ujęłaś ;) Trochę szybko te lata przelatują, ale czytam dalej
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Bardzo dziękuję! Lata przed wojną są tylko skrótami, prawdziwa akcja zaczyna się potem ;)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.