sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział II - ,,Dramione - Utracona przyjaźń"

Hej kochani :) 
Szkoła już blisko, więc na pocieszenie wstawiam kolejny rozdział. Następny najprawdopodobniej pojawi się 1.09. 
Zapraszam do czytania i komentowania ;) 
Johanna Malfoy 
****** 


Draco znalazł Hermionę w pokoju wspólnym Slytherinu. Była pochylona nad pergaminem, na którym zapisywała coś trzęsącą się ręką. Usta miała zaciśnięte w wąską kreskę, a oczy czerwone od płaczu.
         - Hermiono… -  zaczął niepewnie chłopak.
         - Nic do mnie nie mów, Draco – powiedziała drżącym głosem – Przecież wiesz, że Weasley ma racje. Jestem tylko… tylko szlamą.
         - Przestań tak mówić! – chłopak usiadł obok niej – Jak możesz przejmować się tym, co powiedział ten rudy śmieć? To zero intelektualne, podobnie jak jego cała rodzina.
         - Ale on powiedział prawdę, nie rozumiesz? Ja jestem szlamą i nic tego nie zmieni. Pewnie ty też tak czasami o mnie myślisz, prawda? „Głupia szlama” – mówiła gorzko, a łzy lały jej się po policzkach – „Głupia szlama, która myślała, że będzie pasować do Slytherinu”. Mogłam nie prosić Tiary, żeby przydzieliła mnie do domu węża, mogłam zostać zwykłą Krukonką…
         - Nigdy bym cię tak nie nazwał – blondyn bezceremonialnie przerwał dziewczynie – Nigdy nie nazwałbym cię… szlamą.
         - Ale przecież… jesteś czystej krwi… a ja… mugolaczka… - szlochała dziewczyna.
         - Nigdy nie obchodził mnie status krwi. Czarodziej czystej krwi, półkrwi czy mugolak… Liczy się to, do jakiego domu należymy. Wiem, że Tiara Przydziału nigdy się nie myli i do Slytherinu mogą trafić tylko godni tego ludzie. Oczywiście, są wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę. Szanuję każdego Ślizgona, obojętnie kim są jego rodzice. Za to nie toleruję prawie żadnego Gryfona. Spójrz na Weasley’a – jest czystej krwi, a zachowuje się gorzej od Crabbe’a i Goyle’a – Draco leciutko zaśmiał się pod nosem. Większość osób ze Slytherinu wiedziała, że dwaj tędzy towarzysze Malfoy’a nie należeli do najmądrzejszych, a blondyn zadawał się z nimi wyłącznie przez przyjaźń łączącą ich rodziców. – Nie mam zamiaru zmieniać moich zasad tylko dlatego, że Weasley uważa, że czarodzieje czystej krwi nie powinni zadawać się z mugolakami. Tak jakby zapomniał o tym, że matka Pottera też pochodziła z mugolskiej rodziny.
         Chłopak krzepiąco chwycił Hermionę za rękę. Dziewczyna z wdzięcznością spojrzała w jego stronę i delikatnie się uśmiechnęła.
         - A twój tata? Co on myśli o mugolakach?
         Twarz Dracona momentalnie stężałą. Mocniej zacisnął palce na dłoni Hermiony.
         - Zdanie mojego ojca jest… nieco odmienne – powiedział z nutą przekory w głosie – Ale to nie on decyduje o tym, z kim będę się przyjaźnił. To tylko i wyłącznie moja sprawa. Mój ojciec tak mało zwraca na mnie uwagi, że wątpię, żeby w ogóle zastanawiał się, kto jest moim przyjacielem. Lub przyjaciółką – dodał  z ciepłym jak na Ślizgona uśmiechem. 

         Gryffindor znów zgarnął Puchar Domów. I Puchar Quidditcha. I, na Salzara, Potter znów uratował szkołę przed Voldemortem. I dodatkowo ocalił Ginny Weasley, najwierniejszą fankę Wybrańca, przez co ruda rodzina zapewne wnosiła o beatyfikację Harry’ego.
        
         ***
        
         Rok trzeci zacząłby się dobrze, gdyby nie to, że nauczycielem opieki nad magicznymi stworzeniami został niezbyt inteligentny gajowy Hogwartu, Rubeus Hagrid. Już na pierwszej lekcji pokazał im niebezpieczne zwierzę – hipogryfa.
         Oczywiście Potter, podwójny zbawca szkoły, zgłosił się na ochotnika, by podejść do tego stwora. A może to grupa niezwykle ,,odważnych’’ Gryfonów  wypchnęła go…? Hermiona nie pamiętała dokładnie, ale za to inne zdarzenie z tej lekcji wryło się w jej pamięć aż zbyt dobrze.
         Wszyscy klaskali Harry’emu, jakby dokonał czegoś niezwykłego, jakby znów pokonał Voldemorta. A on tylko podszedł do hipogryfa!
         - Głupi Potter – mrukął Draco do dziewczyny – Każdy by to zrobił.
         Blondyn zaczął zakasywać rękawy. Hermiona próbowała go powstrzymać, ale bezskutecznie.
         - Skoro Wybraniec to zrobił to ja także mogę – powiedział głośno i raźnym krokiem podszedł do zwierzęcia.
         Nagle hipogryf rzucił się na niego, tnąc pazurami przez całą długość jego lewego ramienia. Chłopak upadł, wyjąc i skręcając się z bólu. Hermiona szybko do niego podbiegła i uklękła przy nim.
         - Draco! Twoja ręka! – dziewczyna lekko dotknęła jego zakrwawionej szaty i spojrzała na miejsce, gdzie była rozerwana. Blondyn miał trzy głębokie rany, które zaczynały się na barku, a kończyły dopiero na nadgarstku.
         Hermiona z wściekłością w oczach odwróciła się w stronę Hagrida.
         - Jak mogłeś pokazywać na lekcji coś tak niebezpiecznego?! Draco mógł zginąć przez twoją głupotę!
         - Chyba przez swoją własną! – krzyknął jakiś Gryfon.
         Dziewczyna spojrzała nienawistnie na uczniów domu lwa, trzymając w jednej ręce właśnie wyciągniętą różdżkę. Wszyscy szybko przestali patrzeć w jej stronę i umilkli.
         Gajowy ze zdenerwowaniem cały czas powtarzał tylko: ,,cholibka’’ i przeciskał się w stronę rannego Malfoy’a. W końcu wziął go na ręce i zaczął iść z nim do Hogwartu. Hermiona szybko pobiegła za nauczycielem, kątem oka zauważyła  śmiejącego się Pottera i Weasley’a. Wtedy już wiedziała, że to oni krzyknęli obelgę w stronę Dracona.
         Dziewczyna nie wytrzymała. Stanęła przed Harrym i Ronem.  Każdemu z nich wymierzyła prosto w nos. Usłyszała salwy śmiechu i wiwaty Ślizgonów oraz okrzyki sprzeciwu Gryfonów. Nie zwracała na nie jednak uwagi, bo już po chwili znów biegła za Hagridem i jej rannym przyjacielem.
        
         Koniec trzeciego roku był dobry. Po raz pierwszy Wybraniec nie uratował szkoły przed Voldemortem. Uczniowie domu węża uznali to za rekompensatę za to, że Slytherin znów nie zdobył żadnego pucharu. Darco i Hermiona dobrze wspominali ten rok, podczas którego wielokrotnie nabierali Pottera, przebierając się za dementorów.
        
         ***   
         Podczas czwartego roku w Hogwarcie organizowany był Turniej Trójmagiczny. Ślizgoni bardzo się z tego powodu cieszyli – ich dom mógł zyskać sławę, jeżeli jego przedstawiciel zostałby zwycięzcą. Dodatkowym atutem był przyjazd uczniów Durmstrangu i Beauxbatons, co oznaczało więcej osób do gnębienia i obmawiania.
         W Wielkiej Sali stanęła Czara Ognia. Uczniowie każdej szkoły powyżej 17 roku życia wrzucali do niej kartki ze swoimi imionami i nazwiskami. Tym większym zdziwieniem dla wszystkich, włącznie z Albusem Dumbledorem, było to, że Czara Ognia wybrała cztery nazwiska – Kruma, Diggory’ego, Delacour i… Pottera.
         - Jak ten Wybraniec to zrobił? – mówił oburzony Draco – Do czego tym razem się posunął, aby zwrócić na siebie uwagę?
         -  Nie wiem, ale to zakrawa już na czarną magię. I to zaawansowaną. Potter musiał przekonać Czarę Ognia, że ma 17 lat, a następnie wprowadzić czwartą nazwę szkoły, której był jedynym reprezentantem. Tym sposobem był pewien, że weźmie udział w turnieju. Tylko tak udałoby mu się zmusić Czarę, aby wylosowała jego nazwisko. – powiedziała Hermiona.
         Draco z podziwem spojrzał na dziewczynę.
         - Przyznaj się, ile książek o Czarze Ognia już przeczytałaś? – zapytał ze śmiechem Malfoy.
         - Tylko kilka… Poza tym, widzisz, że były przydatne. Dzięki naszej obecnej wiedzy możemy podejrzewać, że Wybraniec para się czarną magią, co jest zakazane. Czyli możemy podać go do Wizengamotu – skonkludowała z zadowoleniem.

         Największą zaletą Turneju Trójmagicznego był Bal Bożonarodzeniowy, który miał odbyć się w Hogwarcie. Hermiona już szykowała suknię na tę okazję, widziała także, że Malfoy dostał od rodziców nowy frak. Dziewczyna tylko czekała na to, żeby blondyn zaprosił ją na bal. I gdy w końcu się jej o to zapytał, nigdy nie czuła się gorzej.
         - Hermiono… - zaczął niepewnie, gdy pewnego listopadowego popołudnia wracali z zielarstwa – Chciałbym się ciebie zapytać… Czy poszłabyś ze mną na bal?
         - Z wielką chęcią, Draco, ale… - słowa nie chciały jej przejść przez gardło – ale Wiktor Krum mnie już zaprosił i… zgodziłam się – ostatnie słowa prawie wyszeptała. Jak mogła być taka głupia i przyjąć zaproszenie od bułgarskiego ścigającego?
         - Ach, więc idziesz z Krumem – ostatnie słowo wypowiedział z taką samą nienawiścią, z jaką wypowiadał nazwisko Rona – Ale to jeszcze nic nie znaczy. Mam nadzieję, że to wiesz? – być może dla kogo innego zabrzmiałoby to jak groźba, ale nie dla Hermiony. Wiedziała, o czym pomyślał Malfoy i w jej głowie zaczął formować się plan.

         W dzień balu Hermiona niezwykle ładnie się uczesała i pomalowała. Draco również bardziej niż w inne dni zadbał o swoją urodę. Za każdym razem, gdy się mijali, uśmiechali się do siebie, bo wiedzieli, że myślą o tym samym, że ich plany są identyczne.
         Gdy Wiktor Krum po nią przyszedł, musiał zbierać szczękę z podłogi. Hermiona pomyślała nawet, że jest on całkiem uroczy i zrobiło jej się go trochę żal, że to nie dla niego się tak wystroiła. Szybko jednak zmieniła zdanie, gdy okazało się, że chłopak nie umie poprawnie wypowiedzieć jej imienia, a jedynym tematem, na jaki chce rozmawiać, jest quidditch.
         Dziewczyna modliła się o to, żeby ich plan jak najszybciej wcielił się w życie.
         Bal mieli rozpocząć zawodnicy Turnieju Trójmagicznego. Hermiona zatańczyła z Krumem jeden taniec, gdy zobaczyła, że na parkiet zaczynają wychodzić także inne pary, w tym Draco i Pansy Parkinson.
         - Ścigający… znicz… wygraliśmy mistrzostwa… - strzępki monologu Wiktora dochodziły do niej jak zza mgły. Hermiona skupiała się tylko na tym, żeby tak sterować ich tańcem, by znaleźć się jak najbliżej Malfoy’a.
         Gdy tylko skończył się utwór, dziewczyna poczuła czyjeś dłonie na swojej talii.
         - I odbijany! – krzyknął Draco, zręcznie odsuwając Kruma od Hermiony.
         Wiktor przez chwilę stał oszołomiony na środku parkietu, gdy podeszła do niego Pansy, najwyraźniej zainteresowana bliższą znajomością z najlepszym szukającym na świecie.
         Do końca balu Draco tańczył tylko i wyłącznie z Hermioną.
         - Skąd wiedziałaś, że taki jest mój plan? – zapytał dziewczynę.
         - Nie doceniasz mnie, Draco. Poza tym, chyba każdy, nawet Pansy się tego domyśliła. A, tak na marginesie, wydaje mi się, że zrobiła to wyłącznie po to, by pogadać z Krumem.
         - Nie obchodzi mnie, dlaczego weszła w mój plan, ważne, że wykonała tę cześć, która do niej należała.
         - Gdyby nie ten plan, nie wiem, jak przeżyłabym dzisiejszy bal. Chyba wolałabym już tańczyć z Potterem albo Weasley’em  niż z Krumem.
         - Cóż, trudno mi uwierzyć w to, że Wybraniec i jego rudy kolega nie są najgorszymi facetami na świecie, ale czekam na twoją argumentację – powiedział Draco ze swoim kpiącym uśmiechem.
         - Krum jest po prostu tak żałosny…
         - Czasem mam wrażenie, jakby ,,żałosny’’ było najczęściej wypowiadanym przez ciebie słowem – mruknął Malfoy.
         - Bo ono najbardziej oddaje to, co myślę o większości uczniów Hogwartu. Co do Kruma, jest żałosny bo nie umie wymówić mojego imienia i nie zna się na niczym poza quidditchem.
         - To rzeczywiście żałosny – powiedział blondyn, a jego mina wskazywała, że naprawdę tak uważał.
         - Dobrze, że na tej ziemi są jeszcze normalni faceci – wyszeptała Hermiona. Nie wiedziała, czy Draco ją usłyszał, a jeżeli tak, to czy wiedział, o co jej chodziło.
         Jednak gdy tylko zobaczyła pojawiający się na jego twarzy uśmiech, wiedziała, że wszystko zrozumiał.

         Koniec roku był straszny nie tylko dla Ślizgonów, którzy znów nie zdobyli żadnego pucharu. Był straszny dla każdego ucznia Hogwartu, Durmstrangu i Beauxbatons. Oraz dla Amosa Diggory’ego.
         Cedrik Diggory zmarł podczas ostatniego zadania.
         Potter próbował wmówić wszystkim, że to Lord Voldemort, który jakoby powrócił do świata żywych, zabił Puchona. Nikt oprócz Dumbledore’a i Weasley’ów mu w to nie uwierzył.
         Jednak śmierć Diggory’ego była faktem, któremu nikt nie mógł zaprzeczyć. Wszyscy zebrali się na pogrzebie, odbywającym się w wiosce rodzinnej Cedrika. Hermiona przyszła na niego z Draconem. I, mimo że nie znała Puchona, uroniła kilka łez, które blondyn otarł jej chusteczką.
         Było jej z nim dobrze, tak dobrze, że prawie w to  nie wierzyła.
         Naprawdę lubiła Malfoy’a.
         Ale rok piąty miał się okazać rokiem zwątpienia.    


17 komentarzy:

  1. Genialne pomysły ^^
    Intrygujący jest ten "wybielony" Malfoy. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam po prostu napisać historię, w której Draco od początku byłby pozytywną postacią. Oczywiście, wszystko może się zmienić - no, ale bez spoilerów ;)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  2. Super rozdział! No po prostu mega! Brak mi słów!!! Po prostu cudo!!!

    Czekam niecierpliwie na next'a i dużo weny życzę! (oraz siły na jutrzejszy początek roku) ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również życzę siły na jutro ;) Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  3. Świetny rozdział :) podoba mi się sposób przedstawienia twojej historii Hogwartu ^^
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeniko. Sorry za opóźnienie ale moje zaległości na blogosferze są karygodne

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział! :)

    www.dramone-droga-do-szczescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba Mi się Twoja wizja, przedstawiająca inną stronę historii J.K.. Fantastycznie ujęłaś skróconą wersje trzech lat w jednym rozdziale, wiadomo gdzie początek i koniec + ujęłaś informacje na temat najważniejszych wydarzeń. Lekko napisane = lekkie czytanie.
    Szczerze mówiąc ciekawie przedstawiłaś Draco, jest On taki miły, a jednocześnie wredny. Choć interesuje Mnie to jak lub czy przedstawisz go w innym świetle, gdzie zmieni swoje zdanie na temat osób nieczystej krwi. Czyżby piąty rok o tym nam opowie?
    Lece zobaczyć i się przekonać.
    Dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow/ Darknessi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Cóż, z przedstawieniem osoby wrednej, a jednocześnie miłej dla przyjaciół nie miałam problemu - po prostu opisałam swój stosunek do ludzi XD
      Mam nadzieję, że po lekturze kolejnych rozdziałów nie rozczarujesz się moim blogiem ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  7. Świetny rozdział Draco jest cudowny :D beatyfikacja Harry'ego fajnie to ujęłaś ;) Trochę szybko te lata przelatują, ale czytam dalej
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Lata przed wojną są tylko skrótami, prawdziwa akcja zaczyna się potem ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)