wtorek, 1 września 2015

Rozdział III - ,,Dramione - Utracona przyjaźń''

Hej kochani ;) 
Koniec wakacji, koniec mugolskich rozrywek... Czas wracać do szkoły. Na szczęście w Ekspresie do Hogwartu złapałam wifi i wrzucam dla was kolejny rozdział :P 
A Wy? Czy też stawiliście się dzisiaj na peronie 9 ¾? 
Zapraszam do czytania i komentowania! 
Johanna Malfoy 
****** 




            Wraz z kolejnym rokiem w Hogwarcie pojawiła się nowa nauczycielka obrony przed czarną magią – Dolores Umbridge. Ponieważ zawsze ubierała się na różowo, zyskała wśród uczniów wiele przezwisk.
            - Landryna jest spoko – powiedział Draco po kilku lekcjach z nową nauczycielką.
            - Lubisz ją? – zapytała Hermiona.
            - Tak. Chyba tak. Przynajmniej ona nie wierzy w to, że Sama–Wiesz–Kto powrócił. Widziałaś jak dzisiaj na lekcji zjechała Pottera. Może gdyby każdy nauczyciel zachowywał się tak jak ona, Wybraniec dowiedziałby się, gdzie jego miejsce.
            Dziewczyna roześmiała się. Blondyn miał rację – Potter był traktowany w tej szkole zbyt ulgowo.
            - I mimo że ma fetysz na różowy… to tak, lubię ją – zakończył chłopak.
            - A ty? – zapytała nagle Hermiona.
            - Czy mam fetysz na różowy? W życiu! – Draco parsknął śmiechem.
            - Nie o to mi chodzi – powiedziała zniecierpliwionym tonem, ale na jej twarzy wciąż gościł uśmiech – Czy wierzysz w powrót Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać?
            - No skądże! To tylko wymysły Pottera!
            Hermiona, uspokojona jego odpowiedzią, poszła razem z nim w stronę lochów.

            Dolores Umbridge wprowadziła wiele nowych zasad. Większość z nich poważnie dotykała Gryfonów: zakaz tworzenia uczniowskich organizacji, zakaz używania Magicznych Dowcipów Weasley’ów… Oczywiście, Potter nic sobie nie robił z tych zasad i razem z gromadką swoich przyjaciół notorycznie je łamał. Nikt, niestety nie umiał ich na tym złapać.
            - Hermiono, dołączysz razem z nami do Brygady Inkwizycyjnej? – zapytał pewnego dnia Draco, podchodząc do dziewczyny razem z Crabbem, Goylem i Zabinim.
            - Co to jest Brygada Inkwizycyjna?
            - Jej członkowie będą kontrolować, czy nikt nie łamie praw, które ustaliła Umbridge. Oczywiście, Landrynie najbardziej zależy na tym, żeby w końcu złapać Pottera i jego gromadkę. Nikt nie wie, gdzie mają te swoje cholerne spotkania. To co? Wchodzisz w to?
            - A widziałeś kiedyś Ślizgonkę, która nie chciałaby kogoś pogrążyć, w szczególności Wybrańca? – zapytała z oburzeniem – Oczywiście, ze w to wchodzę!
            Draco tylko się roześmiał.
            - Widzisz, Zabini? I to jest prawdziwa ślizgońska postawa…

            Rok szkolny mógłby się zakończyć dla Hermiony całkiem dobrze – Slytherin nie zdobył żadnego pucharu, ale za to z pomocą Marietty Edgecombe Potter i jego przyjaciele zostali złapani w Pokoju Życzeń, gdzie bezprawnie uczyli się zaklęć. Hermiona roześmiała się, gdy usłyszała, że nazywali się Gwardią Dumbledore’a. 
            Rok szkolny mógłby zakończyć się dobrze – ale tak nie było.
            Dzień przed rozpoczęciem wakacji sowa jak zwykle przyniosła dziewczynie najnowszy numer Proroka Codziennego. Hermionie od razu rzuciło się w oczy zdjęcie Wybrańca i Dumbledore’a, które opatrzone było podpisem: ,,Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił! Korneliusz Knot potwierdza słowa Harry’ego Pottera!”
            Dziewczyna nerwowo zaczęła przeglądać gazetę, popijając kawę. Z tego, co pisali dziennikarze wynikało, że poprzedniego dnia Potter, Weasley’owie, Lovegood, Longbottom i kilka innych osób z Gwardii Dumbledore’a stoczyło pojedynek ze śmierciożercami  oraz samym Voldemortem. W walce tej zginął Syriusz Black, uznawany niegdyś za najgroźniejszego przestępcę w magicznym świecie. Niewiele osób wiedziało, że tak naprawdę nigdy nie był on po stronie Czarnego Pana.
            Największą uwagę Hermiona zwróciła jednak na krótki artykuł opatrzony zdjęciem Lucjusza Malfoy’a, ojca Dracona:
            ,, Lucjusz Malfoy, szanowany pracownik Ministerstwa Magii, wczoraj w nocy został złapany podczas bitwy z Sami-Wiecie-Kim. Mężczyzna walczył po stronie śmierciożerców. Malfoy został zesłany do Azkabanu, gdzie oczekuje na rozprawę, która odbędzie się 15 lipca bieżącego roku w sali Wizengamotu.”
            Hermiona rozejrzała się po stole Slytherinu. Dracona przy nim nie było. Szybko wstała, dopiła kawę i pobiegła w stronę lochów. Niestety, blondyna nie było także w pokoju wspólnym ani w jego dormitorium. Zostało tylko jedno miejsce, gdzie mogła go znaleźć – Wieża Astronomiczna. Szli tam zawsze, gdy mieli wolną chwilę i chcieli pobyć sami. Żadni tępi Gryfoni ani nauczyciele tam nie zachodzili, więc Draco i Hermiona czuli się tam swobodnie. Poznali każdy skrawek wieży, znaleźli nawet drugie tajne schody, które prowadziły na sam jej szczyt.
            Był tam – stał, opierając się o barierkę. Lekki wiatr rozwiewał jego włosy, które w słońcu wyglądały na niemal białe. Chłopak miał bladą twarz i nerwowo obgryzał paznokcie.
            - Draco… wiedziałeś… - powiedziała cicho. Blondyn momentalnie się odwrócił – Musiałeś wiedzieć.
            - O czym? – zapytał zdezorientowany.
            Hermiona zrobiła kilka kroków w jego stronę.
            - Wiedziałeś, że on wrócił.
            - Hermiono… - zaczął chłopak, a jego dolna warga lekko zadrżała.
            - Twój ojciec jest śmierciożercą. Musiałeś wiedzieć – przerwała mu dziewczyna. Mówiła stanowczym szeptem, który ledwo było słychać. Jej głos był pusty, a spojrzenie, które błądziło po chłopaku, niewidzące. Tak jakby cały świat został przesłonięty tym, że Draco nie mówił jej prawdy.
            - To nie tak, jak myślisz…
            - Oszukałeś mnie. Pytałam się ciebie, a ty skłamałeś – oczy zaszły jej łzami – Wiedziałeś.
            - Hermiono… - chłopak doskoczył do niej w dwóch krokach. Jedną ręką chwycił jej dłoń, a drugą położył na jej ramieniu – To nie tak. Owszem, wiedziałem i oszukałem cię, tego się nie wyprę. Ale, zrozum… - głos Malfoy’a brzmiał desperacko, jakby naprawdę chciał, by dziewczyna mu uwierzyła – Ojciec zakazał mi o tym mówić, powiedział, że jak tylko komuś o tym pisnę, to pożałuję i ja i osoba, którą w to wtajemniczyłem. Wiem, że byłby do tego zdolny, widziałem już ludzi, którzy mu się sprzeciwili. Nie chciałem, żebyś skończyła tak, jak oni. Ja po prostu… po prostu bałem się o ciebie. Przepraszam, Hermiono, tak bardzo cię przepraszam – Draco lekko ja objał i przytulił. Dziewczyna skryła twarz w połach jego szaty i cichutko szlochała.
            - Wybacz mi, Hermiono… - szepnął blondyn wprost w jej ucho. Gdy zobaczył, że ta się nie poruszyła, ujął jej podbródek tak, by na niego spojrzała – Wybaczysz mi? – zapytał cicho, nachylając się nad nią. Jego oddech omiótł jej policzki. Hermiona, niezdolna do wypowiedzenia czegokolwiek tylko pokiwała twierdząco głową. Nie wiedziała, co stałoby się, gdyby wtedy lekko nie odsunęła się od chłopaka. On, zdezorientowany, nawet nie przyciągnął jej z powrotem. Hermiona odchrząknęła, przygotowując się do zadania dręczącego jej pytania.
- Draco, czy ty… - urwała i dotknęła lekko lewego przedramienia chłopaka.
- Nie – powiedział szybko, a jego twarz zbladła – Nie jestem śmierciozercą.
Zakasał rękaw i ukazał Hermione rękę, na której, na szczęście dla nich obojga, nie widniał Mroczny Znak. Znak, który nosili wszyscy słudzy Czarnego Pana. Zapewne Draco widział go wielokrotnie u swojego ojca.
- A chcesz być? – zapytała.
- A ty? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Prędzej dołączę do Pottera i reszty Gryfonów niż do armii… - to imię nadal nie chciało przechodzić przez jej gardło – Voldemorta.

***

Już na początku szóstego roku Hermiona czuła, że coś jest nie tak. Twarz Dracona cały czas była blada, niemal zlewała się z jego platynowymi włosami. Chłopak wielokrotnie opuszczał pokój wspólny Slytherinu, nie mówiąc, gdzie idzie. Często wyglądał na niewyspanego, a jego oczy były opuchnięte od płaczu.
- Draco, coś się stało? – zapytała pewnego dnia przy śniadaniu. Blondyn siedział obok niej i nic nie mówił, tylko apatycznie wpatrywał się w kubek z kawą, która już dawno przestała parować.
- Nie, nic – powiedział szybko, drgając przy tym, jakby właśnie obudził się z letargu.      
            - Wiem, że coś jest na rzeczy – dobitnie oświadczyła dziewczyna.
            - Naprawdę nic mi nie jest, Hermiono – mruknął zmęczonym głosem i wstał od stołu Slytherinu.
            Hermiona schowała twarz w dłoniach. Bała się, że zaczyna tracić swojego jedynego przyjaciela. W te wakacje Draco ani razy do niej nie napisał, a teraz bardzo dziwnie się zachowywał. Dziewczyna podejrzewała, że ma to związek z tym, ze Lucjusz Malfoy dostał wyrok skazujący i obecnie przebywał w Azkabanie.
            W ciągu następnych tygodni coraz bardziej oddalała się od Dracona, aż w końcu jedyną rzeczą, jaka ich łączyła, było siedzenie obok siebie na zajęciach i przy posiłkach. Prawie ze sobą nie rozmawiali – każda próba konwersacji spełzała na niczym. Hermiona przepłakiwała noce przez Malfoy’a, aż w końcu wyglądał prawie tak, jak on – jej skóra była niemal biała, a oczy zawsze czerwone. Chęć życia gdzieś się ulotniła razem z jej przyjacielem.
            Hermionie było obojętne, co robi i z kim jest. Machinalnie robiła notatki z zajęć, z których nic nie rozumiała, zapominała o terminach sprawdzianów, co nie zawsze kończyło się dobrze. Gdy dziewczyna dostała swoje pierwsze O w życiu, profesor Snape, który od tego roku uczył OPCM, zaniepokoił się jej stanem i poprosił na rozmowę.
            - Panno Granger, od tygodnia panią obserwuję i zauważam, że pani stan się pogarsza. Czy coś się wydarzyło? – twarz Severusa była jak zwykle kamienna, ale Hermiona mogłaby przysiąc, ze w jego głosie usłyszała ciepłą nutkę.
            - Nie, nic się nie stało, panie profesorze – powiedziała – Takie zwykłe dziewczyńskie sprawy… - przy ostatnim słowie dwie łzy pociekły po jej policzkach.
            - Panno Granger… - naciskał Snape.
            - Już pójdę, profesorze, nie będę zajmować pana czasu – szybko otarła wierzchem dłoni policzki, wstała i skierowała się do wyjścia z klasy.
            -  Jeżeli chodzi pani o Dracona Malfoy’a… - zaczął Severus Snape. Dziewczyna momentalnie odwróciła się w jego stronę – To może być pani pewna, że jest on bezpieczny.
            - Czy… czy profesor wie coś o nim? – zapytała drżącym głosem.
            - Wiem, że nic mu się nie stanie. I proszę się tak nie zamartwiać, bo jakiś Gryfon wyprzedzi panią w wynikach w nauce. 

            To, w jaki sposób zakolegowała się z Weasley’em i Potterem, chyba do końca świata zostanie zagadką. Nie wiedziała nawet, jak to wszystko się zaczęło. Czy usiadła przy którymś z nich na jakimś przedmiocie, czy może przypadkowo wpadła na niego na korytarzu. Hermiona w ogóle nie wiedziała wtedy, co się wokół niej działo. Pamiętała tylko bladą twarz Dracona, siedzącego obok niej  na transmutacji i odwracającego się do niej Wybrańca. Musiała już dłużej się wtedy z nim kolegować, bo przypominała sobie, że powiedziała do niego ,,Harry”, a nie ,,Potter”, jak kiedyś miała w zwyczaju.
            Blondyn ze zdezorientowaniem patrzył się na wymianę zdań dziewczyny z Chłopcem, Który Przeżył, a dotyczyła ona ich jutrzejszego wyjścia do Hogsmeade.
            - Czy ty właśnie umówiłaś się z Potterem? – zapytał cicho Draco, gdy Hermiona przestała rozmawiać z Wybrańcem.
            - Tak – powiedziała apatycznie, zapisując notatki z lekcji.
            - Od kiedy ty z nim rozmawiasz? – zapytał z wściekłością.
            - Może zauważyłbyś od kiedy, gdybyś w końcu zaczął zwracać na mnie uwagę – wyszeptała gniewnie dziewczyna.
            Spojrzeli na siebie jednocześnie. Oboje mieli blade twarze, sine usta i czerwone oczy. Oboje trzęśli się od nadmiaru kawy i różnorakich emocji. Mimo to, gdy Hermiona wpatrywała się w wychudłą postać Dracona pomyślała, że jest on naprawdę piękny. Podejrzewała, że tylko obecność profesor McGonagall powstrzymywała ją od tego, żeby pocałować chłopaka.
            - Przepraszam – powiedział blondyn, chwytając dziewczynę za rękę – Ja po prostu… muszę coś załatwić.
            - Co? – zapytała.
            - Coś, czego wcale nie chcę…

            Od tej pory Draco więcej się do niej odzywał, jednak ich stosunki nadal nie były w normie. Hermiona dzieliła swój czas pomiędzy naukę, Malfoy’a, a Harry’ego i Rona, którzy razem z dziewczyną Weasley’a, Lavender Brown, wspierali ją w trudnych chwilach. Rudy nawet przeprosił ją za to, że na drugim roku nazwał ją szlamą.
            Pod koniec kwietnia życie przestało być dla dziewczyny tylko niezgłębioną ciemnością, w której błądziła i zapamiętywała strzępki rozmów. Jej twarz nabrała kolorów, a bezsenność już tak nie dokuczała. Niestety, samopoczucie Dracona nie poprawiało się ani trochę. Chłopak nadal nie chciał wyznać Hermionie, jakie zadnie miał do wykonania.
            Pewnego dnia dziewczyna szła do biblioteki, by odrobić zadnie ze starożytnych run. Gdy przechodziła obok nieużywanej łazienki na drugim piętrze, usłyszała dwa krzyki:
            - Sectumsempra!
            - Crucio!
            Zaniepokojona Hermiona wparowała do ubikacji. To, co zobaczyła, przyprawiło ją o zawrót głowy.
            - Potter! – wrzasnęła, zapominając, że już od dawna mówi do niego po imieniu – Co ty, na Salzara, zrobiłeś?!
            Dziewczyna upadła na kolana przy nieruchomym ciele, które w kałuży krwi leżało na kafelkach łazienki. Wybraniec klęczał obok niej, tylko wpatrując się z szeroko otwartymi oczami w ciało chłopaka, które pokryte było głębokimi ranami. Hermiona odgarnęła jasne kosmyki z twarzy nieprzytomnego. Twarzy bledszej niż dotychczas.
            Twarzy Dracona Malfoy’a.
            - Idź po Snape’a. Natychmiast – wykrztusiła dziewczyna. Harry poderwał się z podłogi i szybko wybiegł z pomieszczenia.
            Dopiero wtedy łzy pociekły dziewczynie po policzkach, Nie był to delikatny strumyczek, który biegł po jej twarzy podczas bezsennych nocy. Była to cała kaskada łez godna Wodospadu Niagara. Dziewczyna sprawdzała puls chłopaka i jednocześnie nieudolnie rzucała na niego zaklęcia tamujące wykrwawianie się, jednak nie dawały one zbyt wiele.
            Draco cicho jęczał, a jego ciało drżało. W końcu lekko uniósł powieki i zobaczył przed sobą jego oddaną przyjaciółkę.
            - Hermiono… - powiedział cicho, ledwo otwierając usta.
            - Jestem – odszepnęła, dotykając jego policzka.
            Kałuża krwi powiększała się, twarz Dracona bladła z każdą sekundą, a Snape’a wciąż nie było. Hermiona bała się, że przez Pottera naprawdę straci przyjaciela.
            W końcu przybył opiekun Slytherinu. Gdy zobaczył swojego ucznia z ranami na ciele, wyszeptał tylko:
            - Użył Sectumsempry…
            - Panie profesorze, niech pan go uleczy – powiedziała Hermiona swoim najbardziej łzawym tonem. Zła sama na siebie otarła policzki wierzchem dłoni i obiecała sobie, że w notatniku na następny rok musi zapisać postanowienie: ,,Będę mniej płakać’’.
            Severus uklęknął obok dziewczyny i z różdżką w dłoni szeptał formuły zaklęć. Już po chwili rany na ciele chłopaka zaczęły znikać, a jego skóra przybrała normalny odcień, którego Hermiona nie widziała u niego od poprzedniego roku szkonego.
            Draco oprzytomniał i uniósł się na łokciach. Dziewczyna momentalnie objęła go i znów zaczęła szlochać, wtulając twarz w jego szyję.
            - Draco… - szeptała – Draco…

20 komentarzy:

  1. Genialne!!
    Strasznie podoba mi się taki sposób prowadzenia bloga ^^
    Severus.. i ciepło w głowie *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, też kocham Severusa ;) Pozdrawiam! J. M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i wzruszające zakończenie :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję i również pozdrawiam! J. M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział.... W niektórych momentach ryczeć mi się chciało XD, no ale taka już jestem. Czy mogłabyś mi pisać pod postem, że napisałaś rodział? jeśli nie sprawi ci to problemu to bym poprosiła...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, że będę pisać. A co do rozdziału - sama się popłakałam. To głupie płakać przy własnym opowiadaniu, no ale cóż...
    Pozdrawiam! J. M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział. Tyle się działo, a nei było chaotycznie, bardzo fajnei wszytsko opisane, relacje między Hermioną a Harrym i Draco.

    Elegancja Francja ♥
    Czekam na next'a!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję i pozdrawiam! J. M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, to jest genialne <3 uwielbiam tego bloga, chyba najlepsze Dramione, jakie czytałam, pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne :) Lecę dalej!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Naprawdę cieszę się, że zyskałam w Tobie nową czytelniczkę :* Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    2. Miło czytać takie słowa :)
      Pozdrawiam i życzę dobrej nocy! ;*

      Usuń
  11. Piękny rozdział, aż łezka się w oku zakręciła. Snape! - uwielbiam jego i jego odpały czy zachowania, mam nadzieje, że będzie go więcej. Zauważyłam, że zwinnie złączyłaś Hermionę, Potter i Wesley'a nicią porozumienia, tudzież znajomości. Jednak mam nadzieje, że Draco nie zostanie popchany w cień zapomnienia. Powtarzam: Pięknie! Lecę dalej czytać! :)
    Dużo weny,
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam wspomnieć.
      W Twoim spisie treści rozdział III nie łączy się i wyskakuje brak strony, ;)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za kolejne miłe słowa! Postaram się załatwić sprawę z linkiem, jak tylko włączę komputer ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  12. Super rozdział ;) szkoda mi Draco
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. :)

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)