Hej, kochani!
Tak jak obiecałam, dziś kolejny rozdział. Miał być wieczorem, ale z powodu mojej choroby udało mi się dokończyć go wcześniej.
Nie wiem, co z kolejnym - jest już w fazie tworzenia, ale kompletnie nie mam pojęcia, kiedy uda mi się go dopisać do końca. Postaram się, aby było to jak najszybciej i w piątek wieczorem lub w sobotę rano powinien się pojawić.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy :*
******
Mężczyzna siedział w swoim ogromnym
ciemnozielonym fotelu i wpatrywał się w ogniki, które tańczyły w kominku. Kątem
oka obserwował szepczącą garstkę osób, które siedziały na jego skórzanej
kanapie. Wśród nich zauważył i swoją żonę. Jej czerwone usta wyraźnie
odznaczały się na tle jasnej cery. Kobieta nerwowo ściskała swoje ręce, aż
zbielały jej knykcie. Pomyślał, że rzadko widywał ją aż tak zdenerwowaną.
- Co będziemy teraz robić, Panie? –
zapytał ktoś. Mężczyzna odwrócił się w jego stronę i przeszył go swoim stalowym
wzrokiem. W oczach podwładnego zauważył cień strachu.
- A jak myślisz, Rowle? Musimy
kontynuować Jego dzieło. Tego by od nas oczekiwał – odpowiedział zimno.
- A co z tymi, którzy uciekli? Przecież
mogą nas zdradzić – powiedział ktoś inny.
- Tym już się nie martw, Avery. Moi
słudzy się tym zajęli – chytry uśmieszek wypłynął na usta mężczyzny –
Wystarczyło odpowiednio zmodyfikować ich pamięć, by przed Wizengamotem zeznali,
że byliśmy do wszystkiego zmuszani. Gdy okażemy odpowiednią skruchę, na pewno
nas wypuszczą. A wtedy… - wyjął różdżkę ze swojej laski i zaczął się nią bawić.
Miał tryumfujący wyraz twarzy – Szkoda, że Czarny Pan nie ujrzy, jak dokańczamy
Jego dzieło…
- Ale Panie!... – zduszony okrzyk
kobiety przeszył powietrze. Mężczyzna wolno odwrócił się w stronę Alecto
Carrow.
- Coś nie tak, Alecto? – zapytał –
Pamiętaj, że jeżeli coś nie będzie ci pasować, zawsze możesz nas opuścić. Ale…
- kilka razy przekręcił swoją różdżkę w dłoniach – Pamiętaj także, że moi
słudzy będą musieli się wtedy odpowiednio tobą zająć. I gdybyś miała w planach
odejść z naszych szeregów, bądź łaskawa i mnie uprzedź. Moi słudzy będą musieli
przygotować się do czyszczenia umysłu kolejnej osoby – powiedział szyderczym
tonem.
- Nie mów tak do mojej siostry – zimny
syk doszedł do uszu mężczyzny. Obok niego natychmiast znalazł się Amycus
Carrow, brat Alecto.
- Spokojnie, Carrow, nie tak nerwowo.
Nic przecież jeszcze nie robię. Poza tym myślałem, że jesteśmy po jednej
stronie – wolno wstał z fotela i stanął obok kominka. Powiódł wzrokiem po
szóstce osób, którą zdołał zebrać w swoim domu. To byli ci najwierniejsi. Ci
najwytrwalsi. Ci najodważniejsi.
- Dlaczego akurat ty jesteś naszym
Panem? – zapytał Rowle – Dlaczego nie jest nim ktoś inny?
- Bo dzięki mnie tutaj siedzisz,
śmieciu! – krzyknął mężczyzna – Gdyby nie ja, już dawno grzałbyś celę w
Azkabanie. Jak myślisz, dlaczego nie gonią cię jeszcze dementorzy? – szybkim
krokiem podszedł do kanapy, na której siedzieli jego podwładni – To dzięki
temu, że byłem pracownikiem Ministerstwa Magii nie jesteście ścigani! Myślałem,
że zebrałem grupę Jego najwierniejszych wyznawców, a nie kłótliwych i tchórzliwych
przekupek! Poza tym – dodał, robiąc dumną minę - to ja byłem Jego
najwierniejszym sługą. To ja powinienem dowodzić kontynuowaniem Jego dzieła.
- To moja żona była najwierniejszym
sługą – powiedział ponuro wysoki mężczyzna, który zajmował miejsce obok Amycusa
Carrowa.
- Ale ona już nie żyje, Lestrange! A jej
miejsce przejąłem ja – mocno zaakcentował ostatnie słowo.
Zaczął chodzić wzdłuż salonu. Przyglądał
się wysokim ścianom dworu, pięknym portretom arystokratów ze swojego rodu i
oknom o oryginalnym, romboidalnym kształcie. Dłonią przejechał po karkach osób
siedzących na kanapie i poczuł, że część z nich zadrżała. W końcu ponownie
stanął przed swoimi podwładnymi i wpatrywał się w nich zimnym wzrokiem.
- Panie, a co z twoim synem? – zapytał
Avery drżącym głosem.
- Z moim synem? – zaśmiał się szyderczym
śmiechem – Ja już nie mam syna!
Spojrzał na swoją żonę, by zobaczyć jej
reakcję na te słowa. Kobieta zbladła, zacisnęła usta w wąską, czerwoną kreskę i
odwróciła wzrok od swojego męża.
- To chłopaczysko, które śmie jeszcze
nosić nazwisko Malfoy, ten przyjaciel szlam i tchórz – on zostanie potraktowany
jeszcze gorzej od innych…
Lucjusz odrzucił swoje jasne włosy w tył
i roześmiał się szaleńczym śmiechem, a dwie łzy zabłyszczały w oczach jego
żony.
***
W końcu nauczyła się żyć z nim pod
jednym dachem. Po kilku dniach przyzwyczaiła się do tego, że codziennie rano
widzi go, jak z mokrymi włosami wychodzi z ich wspólnej łazienki, jedzą razem
śniadanie i słyszy, jak gwiżdże podczas kąpieli. Po tygodniu zachowywała się w
jego towarzystwie normalnie. Gdy tylko nie poruszali tematów związanych z
wojną, znów byli zwykłymi przyjaciółmi. Popołudniami często ze sobą rozmawiali,
wspominali stare dzieje, umieli nawet bez emocji mówić o Harrym. Draco oswoił
się już z myślą, że Hermiona jest z Potterem, nawet to akceptował. I mimo że za
każdym razem, gdy wspominał imię Wybrańca, w jego oczach pojawiał się cień
smutku, codziennie uśmiechał się do Ślizgonki i szanował jej wybory.
Przyzwyczaił się do tego, ze przedpołudnia w domu Grangerów spędzał sam.
Państwo Granger pracowali do popołudnia, a Hermiona codziennie odwiedzała
swojego chłopaka.
Każdy ranek wyglądał tak samo – o wpół
do ósmej rano spotykali się w jadalni i jedli śniadanie. Rodzice Ślizgonki
mówili, o której dokładnie wrócą do domu, a dziewczyna zapowiadała, gdzie
wybierała się tego dnia. Na koniec zawsze dodawała:
- I pamiętaj, Draco, nigdzie dzisiaj nie
wychodź. Najwyżej do ogrodu.
- Ale dlaczego? – pytał blondyn głosem
niezadowolonego dziecka.
- Tylko tutaj jesteś bezpieczny. Nie
chcę, żebyś został złapany przez śmierciożerców – mówiła z troską, ale jej głos
był stanowczy.
- Słuchaj jej, synu – mówił pan Granger
– Jest naprawdę nieprzyjemna, gdy coś idzie nie po jej myśli.
- Oj, wiem, wiem… - mruczał Malfoy.
Draco i Hermiona siedzieli w pokoju
chłopaka. Dziewczyna leżała na jego łóżku, a blondyn siedział na krześle i
opierał nogi o jeden z regałów. Wpatrywał się w swoją przyjaciółkę, która
zaczytywała się w jakiejś mugolskiej dziewiętnastowiecznej powieści. Sam Malfoy
od czasu do czasu przeglądał którąś z medycznych książek rodziców Ślizgonki.
- Hermiono… - powiedział w pewnym
momencie. Dziewczyna podniosła oczy znad książki Jane Austen – Kim są ci…
stomatolodzy? – zapytał wskazując napis na okładce medycznego podręcznika
,,Podstawy stomatologii”.
Hermiona roześmiała się, widząc
skonsternowaną minę Dracona.
- Stomatolodzy leczą ludziom zęby –
wyjaśniła z uśmiechem.
- Czy to… niebezpieczne? - spytał,
przekartkowując książkę i pokazując dziewczynie ogromny rysunek zęba z
próchnicą.
- Mówisz jak profesor Slughorn –
Ślizgonka wstała z łóżka i nachyliła się nad chłopakiem. Jej brązowe loki
opadły kaskadą tuż przed nos Malfoy’a – Bycie stomatologiem nie jest groźne. Ta praca polega na leczeniu
zepsutych zębów. Tu na przykład – wskazała na ilustrację – pokazany jest ząb z
próchnicą. Ludzie nauczyli leczyć się je bez użycia magii. Wynaleźli specjalne
substancję oraz narzędzie, dzięki którym można wypełniać ubytki w zębach oraz
zapobiegać chorobom…
Hermiona zrobiła Draconowi wykład na
temat stomatologii, podczas którego blondyn niemal bezwiednie bawił się włosami
dziewczyny. Nawijał jej pukle na swoje palce, zakładał kosmyki za ucho i próbował
prostować loki.
- Świat mugoli jest taki ciekawy –
powiedział w końcu, gdy dziewczyna skończyła swój monolog i pociągnął ją za
jeden z kosmyków.
- Naprawdę? – zapytała, wysuwając włosy
spomiędzy palców Malfoy’a i usiadła na biurku.
- Naprawdę – zapewnił ją blondyn – Kiedy
przez ten ostatni miesiąc żyłem tylko w ich świecie, prawie w ogóle nie mając
styczności z magią, wydał mi się taki… intrygujący. Chciałbym go lepiej poznać.
Gdy chodziłem ulicami i widziałem te świecące reklamy, pudełka, z których
wydobywały się dźwięki, małe płaskie urządzenia, dzięki którym mugole się ze
sobą porozumiewali… To wszystko działa niemal jak magia. Dzięki tobie
dowiedziałem się tyle o stomatologii i Katedrze św. Pawła – uśmiechnął się –
Chciałbym wiedzieć o nich więcej – wyznał.
- Mogę ci o nich opowiadać –
zaproponowała Hermiona – Jest tyle rzeczy, o których mogłabym ci powiedzieć: o
komputerach, telewizorach…
Dziewczyna z zaaferowaniem zaczęła
wymieniać nazwy przedmiotów, o których Draco słyszał po raz pierwszy. Z
uśmiechem na twarzy spoglądał na jej błyszczące oczy i entuzjastyczne gesty. .
Po chwili chwycił ja za rękę, by zwrócić jej uwagę na siebie.
- A nie moglibyśmy poznawać świata
mugoli… tak w terenie? – zapytał z nadzieją.
- Draco, przecież wiesz, że nie możesz
wychodzić poza teren tego domu – powiedziała dziewczyna.
- No, proszę, Mionko… - chytry uśmieszek
wypłynął na jego twarz.
- Mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywał
– upomniała go – Tylko moi rodzice mogą tak na mnie mówić.
- Siedzę w tym domu bez przerwy od dwóch
tygodni. Jedyne miejsce na dworze, gdzie byłem, to twój ogródek. Naprawdę nie
moglibyśmy się wyrwać chociaż na jeden dzień?
- Nie mów, że mój ogródek nie jest ładny
i że nieprzyjemnie się w nim siedzi – Hermiona udawała oburzoną.
- Hermiono, ale teraz tak naprawdę –
powiedział poważniejszym głosem – Nie mogę cały czas tu siedzieć i czytać
medyczne książki twoich rodziców – wskazał ręką na regały –Pediatria,
immunologia… To zapewne świetne dziedziny nauki, ale nie, jak czyta się o nich
codziennie. Proszę, chociaż na jeden dzień gdzieś pojedźmy… - poprosił.
Ślizgonka lekko przekrzywiła głowę w bok
i spojrzała na Malfoy’a. Miał niemal zrozpaczony wyraz twarzy, tak jakby
naprawdę należało mu na wyrwaniu się z domu.
- Proszę…
- No dobrze – powiedziała wolno. Oczy
chłopaka momentalnie rozbłysły – Więc gdzie chciałbyś się udać?
- Chciałbym odwdzięczyć ci się za to, że
pokazałaś mi Katedrę św. Pawła i zabrać do miasta, które ostatnio bardzo dobrze
poznałem. W nim to ja będę robił ci wykłady na temat zabytków – powiedział
dumnie.
- Jakie to miasto? – zapytała ciekawie.
- Praga.
***
- A ty, Mionko? Gdzie dzisiaj
pojedziesz? – zapytał pan Granger.
- Dzisiaj razem z Draco pojedziemy do
Pragi – powiedziała dziewczyna i posmarowała swojego tosta masłem. Kątem oka
zauważyła tryumfujący uśmiech na twarzy Malfoy’a.
- Czy sądzicie, że to na pewno
bezpieczne? – spytała niepewnie mama Hermiony.
- Niech się pani nie martwi, przez cały
lipiec spacerowałem po miastach i nikt mnie nie złapał – powiedział Draco
pogodnym głosem – I dziś nic się nam nie stanie.
Pani Granger mruknęła coś jeszcze pod
nosem, ale Ślizgonka zobaczyła na jej twarzy uśmiech. Dziewczyna nadal nie
umiała zrozumieć, jak blondyn przekonywał do wszystkiego jej mamę. Ona próbowała
opanować tę sztukę przez całe swoje życie, a on po prostu przyszedł, powiedział
coś, lekko uniósł lewą brew, a kobieta na wszystko się zgadzała.
- Bądźcie ostrożni – powiedział pan
Granger, gdy wstał od stołu.
-
Będziemy – obiecała Hermiona.
Rodzice pocałowali ją w oba policzki i
zmierzwili włosy Malfoy’a. Następnie wyszli z salonu i po chwili Ślizgoni
usłyszeli trzask zamykanych drzwi, który świadczył o tym, że Grangerowie poszli
do pracy.
- To co? Teleportujemy się? – zapytał
entuzjastycznie blondyn.
- Za chwilkę. Muszę tylko coś zrobić.
Zaklęciem przywołała do siebie kartkę
papieru, na której napisała:
,, Przepraszam, Harry, ale dziś nie mogę
przyjść. Mam ważną sprawę do załatwienia. Spotkajmy się jutro w Norze.
Twoja
Hermiona”
- Nie wiedziałem, że jestem taką ważną
sprawą – powiedział ze śmiechem Draco, zaglądając dziewczynie przez ramię.
- A co innego mam mu napisać? – zapytała
z westchnieniem Ślizgonka.
- ,,Wybacz, Harry, ale jestem dzisiaj
umówiona z najpiękniejszym arystokratą na świecie”. Tak, sądzę, że to byłyby
odpowiednie słowa – zaśmiał się.
Hermiona z uśmiechem na twarzy pokręciła
głową i zawołała swoją sowę na posyłki. Podała jej list zapakowany w kopertę, a
ona wyfrunęła przez okno i skierowała się w stronę Grimmuald Place.
- Dlaczego nie możesz mu po prostu
powiedzieć, że u ciebie mieszkam, i że jedziesz ze mną na wycieczkę do Pragi? –
zapytał chłopak.
- Przez ponad dwa tygodnie ta wiedza nie
była mu potrzebna, więc nie będę go teraz uświadamiać. Nie wiem, jakby na to
zareagował – powiedziała cicho.
- Jak kocha to zrozumie – mruknął
Malfoy.
- Może po prostu o tym nie rozmawiajmy –
palcami przeczesała swoje włosy – Jeżeli będzie potrzeba, powiem mu o tym,
jeżeli nie – niech żyje w nieświadomości.
- ,,Ślizgońskie kłamstwa Hermiony
Granger”, zatytułuję tak swoja książkę – powiedział kpiąco chłopak – A może
lepiej, bym ją nazwał ,,Ślizgońskie kłamstwa Hermiony Potter”? – zapytał Draco
swoim sarkastycznym tonem. Dziewczynę uderzyło to, że nie był on podszyty
serdecznością, która zawsze towarzyszyła ich przekomarzaniom. Blondyn mówił z
nienawiścią i lekkim smutkiem.
- Draco… - spojrzała na niego z
rozdrażnieniem. Jej wzrok szybko jednak zmiękł i stał się po prostu zmęczony.
Wolno przetarła swoje oczy i schowała twarz w dłoniach – Możesz mnie nie
dobijać? Sama dobrze o tym wszystkim wiem…
- Przepraszam, Hermiono – ton jego głosu
zmienił się o 180˚, był teraz ciepły i zatroskany. Chłopak chwycił ja za
nadgarstki i odjął ręce od jej twarzy – Po prostu nie mogłem się powstrzymać,
by tego nie powiedzieć… Stare ślizgonskie nawyki… Sama dobrze wiesz…
Ze zrozumieniem pokiwała głową i jednym
ruchem odrzuciła głowę w tył. Wyswobodziła ręce z uchwytu Dracona, przypadkowo
przejeżdżając opuszkami palców po jego ramieniu.
- Wezmę tylko kurtkę i możemy się
teleportować – powiedziała i poszła do przedpokoju. Z wieszaka ściągnęła
oliwkową wiatrówkę, która idealnie pasowała do jej jasnych dżinsów i czarnej
koszulki.
Poczuła, że chłopak chwyta ja za rękę i
odwróciła się w jego stronę.
- Czy jesteś pewny, że nic ci się nie
stanie? – zapytała lekko drżącym głosem.
- Raczej nie. A jeżeliby jednak… -
zrobił krótką przerwę, podczas której intensywnie wpatrywał się w brązowe oczy
Hermiony – Pamiętaj tylko o jednym: uciekaj.
Teleportowali się nad brzeg rzeki. Do
uszu Hermiony doszedł uliczny gwar powodowany przez dużą ilość turystów oraz
samochodów. Ciekawie rozejrzała się po mieście, które skąpane było w rannych
promieniach słońca.
- To Wełtawa, prawda? – zapytała
dziewczyna i wskazała na rzekę, po której pływały statki wycieczkowe.
- Tak – potwierdził Draco – Ale nie
martw się, o większości rzeczy, o których będę ci dzisiaj mówić pewnie w ogóle
nie słyszałaś – dodał chytrze.
- Wątpię, żeby były jeszcze takie rzeczy
– powiedziała dumnie.
Ruszyli wzdłuż brzegu. Ślizgonka z
zachwytem wpatrywała się w praskie kamienice, słuchając jednocześnie wywody
Dracona:
- Znajdujemy się teraz na Josefovie…
- Zgapiłeś ten tekst od jakiegoś
przewodnika? – zapytała ze śmiechem dziewczyna.
- Nie rozpraszaj mnie – powiedział z
udanym oburzeniem - Ja się tutaj produkuję. No więc… Znajdujemy się na
Josefovie, żydowskiej dzielnicy Pragi. Została ona nazwana tak na cześć Józefa
II, który wydał edykt o tolerancji Żydów. Znajduje się tutaj aż sześć synagog,
Stary Cmentarz Żydowski oraz Muzeum Żydowskie.
Draco opowiadał jej historię Josefova, o
jego przebudowie, która nastąpiła na przełomie XIX i XX wieku, a ona z zapartym
tchem słuchała jego głosu. Uwielbiała historie o starych budynkach, dzielnicach
i miastach. Przyjemniej spacerowało jej się, gdy wiedziała, co kiedyś stało w
danym miejscu i jaką miało historię.
Zbliżali się do dużego mostu. Przy wejściach
na niego stały wysokie bramy z wieżyczkami zbudowane ze sczerniałego kamienia.
- A oto i Most Karola – powiedział
Malfoy.
Skinął głową na dziewczynę i
zachęcającym gestem wskazał, by na niego weszli. Było na nim niesamowicie dużo
ludzi. Wszędzie przeciskali się turyści i robili sobie zdjęcia, a sprzedawcy
pamiątek namawiali do zakupu ich towarów. Jedna z Japonek, próbujących
koniecznie uwiecznić swoje pozy na zdjęciu, popchnęła Hermionę, a ta wpadła prosto
w ramiona Dracona.
- Zupełny brak wychowania… - mruknęła
zdegustowana – Żałosne…
Usłyszała wybuch śmiechu chłopaka.
- Co? – zapytała – A może według ciebie
robienie sobie miliona takich samych zdjęć i popychanie przy tym niewinnych
ludzi nie jest żałosne?
- Nie o to mi chodzi. Po prostu dawno
nie słyszałem tego słowa w twoich ustach – na jego twarz wypłynął szeroki
uśmiech – Powtórz je, proszę.
Teatralnie przewróciła oczami.
- Jesteś żałosny, Malfoy – burknęła,
ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Bardzo dziękuje, Granger. Właśnie to
chciałem usłyszeć z twoich ust – powiedział chytrze – No, ale teraz musisz
wysłuchać mojego wykładu na temat mostu.
- Zamieniam się w słuch.
- Budowę Mostu Karola rozpoczęto w 1357
roku za panowania cesarza Karola IV. Kamień węgielny w tym moście został
wbudowany dokładnie 9 lipca 1357 roku o 5:31 rano, z racji korzystnego układu
gwiazd o tej godzinie. Być może to coś pomogło – ta budowla stoi tu do dziś.
Był zniszczony tylko kilka razy – powódź w 1890 roku zawaliła kilka przęseł i
uszkodziła niektóre z posągów, poważne ryzyko uszkodzenia istniało także w 2002
roku.
- A te wieże? – Ślizgonka wskazała na
bramy przy wejściach na most.
- Wschodnia wieża staromiejska została
wybudowana razem z mostem, zaś wieże zachodnie – Hermiona dopiero wtedy
zobaczyła, że rzeczywiście, przy zachodnim brzegu, do którego się zbliżali,
znajdowały się aż dwie wieże – nie zostały wybudowane równocześnie. Niższa pochodzi
z XII wieku i jest pozostałością starego mostu, a wyższa została wzniesiona w
XV wieku za panowania Jerzego z Podiebradów.
Podeszli do figury mężczyzny z aureolą
gwiazd nad głową i krzyżem w ręku, pod którą wisiała pamiątkowa tablica.
Dziewczyna z ciekawością przyglądała się jej, jednak zbyt duża ilość ludzi i
nieznajomość czeskiego przeszkodziła jej, by odczytać napis.
- Co jest tutaj napisane?
- To tablica pamiątkowa na cześć św.
Jana Nepomucena – powiedział blondyn. Chwycił Hermionę za rękę i przecisnął się
przez tłum, by z bliska mogli zobaczyć figurę – Ten święty jest bardzo związany
z Pragą, a szczególnie z Mostem Karola. 20 marca 1393 roku zrzucono go stąd do
Wełtawy.
- Nie wiedziałam, że aż tyle wiesz o
Pradze – w głosie Ślizgonki słychać było podziw.
- Czas, by po tylu latach nasze role się
odwróciły – promiennie się uśmiechnął – Przyzwyczaj się do tego, że teraz ja
będę mówić, a ty pytać.
Dziewczyna roześmiała się i pociągnęła
Malfoy’a, by poszli dalej. Zeszli z Mostu Karola na zachodnia stronę Pragi,
gdzie mieściła się dzielnica Staré Město.
Hermiona chciała pójść w górę, w stronę zamkowego wzgórza, ale poczuła, że
Draco ciągnie ją w stronę jednej z wież. Chłopak kupił im bilety i już po
chwili znaleźli się na szczycie budynku. Doskonale było widać z niego most,
Wełtawę, zamkowe wzgórze oraz wysoką kopię Wieży Eiffela.
- Praga jest śliczna… - szepnęła
Ślizgonka. Z zachwytem wpatrywała się w szereg odrestaurowanych kamienic z
czerwonymi dachami, kopułę kościoła św. Mikołaja i praskie ogrody, które
znajdowały się przy zamku.
- Właśnie dlatego chciałem ci ją pokazać
– oddech Malfoy’a omiótł jej szyję. Speszona lekko się od niego odsunęła – Chciałem
odwdzięczyć ci się za to, że pokazałaś mi Katedrę św. Pawła. Według mnie jest
śliczniejsza od wszystkiego, co znajdziesz w Pradze.
- Nie – powiedziała – Nic nie jest
śliczniejsze od Pragi – szepnęła.
- Nieprawda – ton głosu chłopaka oraz
wzrok, który wędrował w górę i dół jej ciała jednoznacznie wskazywał na myśli,
które chciał przekazać w tym zdaniu.
,, Nic nie jest śliczniejsze od Pragi.
No, może tylko pewne błękitne oczy…”
Rozdział cudowny. A końcuwka to istna perełka. Widać że Hermiona kocha Draco, tyle że jeszcze nie jest tego świadoma. Napisałam by więcej ale nienawidzę pisać na telefonie. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Zapraszam do siebie draco-miona-love-forever.blogspot.com jeśli przeczytasz moje opowiadanie to proszę o szczery komentarz. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Na pewno zajrzę na Twojego bloga ;) Również pozdrawiam! J. M.
UsuńJejku !! Genialny rozdział , wyczekuję na moment kiedy Hermiona się opamięta i zerwie z Harry'm (jeśli oczywiście taki moment nadejdzie) ^^ Pozdrawiam i życzę weny ~Basiabella
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! A co do momentu - może nadejdzie, może nie... ;)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Śliczny rozdział :) dużo historii i wiedzy ^^ no i oczywiście dużo Hermiony i Draco *.*
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia oraz dużo weny :*
Rozdział miód malina ^^ Ostatnie dwa zdania są idealną puentą na zakończenie ;) Praga i jej opis również świetnie wpasowany. Nie wiem, co tu jeszcze napisać, ale długość rozdziału jest zdecydowanie zadowalająca i do tego rozbudowana. To co lubię ♥ Czekam na więcej ^^
OdpowiedzUsuńWeny ♥
Bardzo dziękuję! Co do Pragi - to jeszcze nie jej koniec. Zaplanowałam jeszcze jedną małą rzecz związaną z tym miastem...
UsuńPozdrawiam! J. M. ;)
Hermiono, apeluje do ciebie z całego serca! Zostaw Harrego, Draco jest tym wyjątkowym! :c
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału.. Naprawdę mocno uśmiałam się na fragmencie, w którym ślizgon próbował poznać tajniki stomatologii, haha : D
A co do tej całej wycieczki do Pragi.. Nie jestem nastawiona do niej pozytywnie.. Mam dziwne przeczucie, ze nie zakończy się ona szczesliwie.. Co nie zmienia faktu, ze dowiedziałam się o tym mieście naprawdę dużo! Taki doksztalcajacy fragment był naprawdę ciekawym urozmaiceniem :3
No więc czekam do piatku/soboty na nowy rozdział. Liczę na to, ze tym razem będę miała czas przeczytać go na "swiezo" :c
http://slughorn.blog.pl
Kurczę, jak trudno czyta się komentarze czytelników, którzy domyślają się, co będzie dalej... Zawsze mam ochotę wtedy wszystko Wam napisać, aż po epilog...
UsuńWycieczka do Pragi skończy się, jak się skończy, a fragmenty dokształcające pojawiły się dlatego, ze jestem taką sama wielbicielką Pragi jak Draco <3
Pozdrawiam! J. M. ;)
Twój blog to świetne połączenie przyjemnego z pożytecznym. Czary połączone z historią, świetnie współgrają razem ze sobą. Można się tylu rzeczy dowiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńSporo Draco i Hermiony... to lubię ;3
Ciekawe dlaczego Malfoy ma taki wpływ na panią Granger... chociaż w sumie, jakby się zastanowić nad tym głębiej to wcale to nie jest dziwne ^^
Posyłam buziaczki i mnóstwo weny, niech ona oświetla Twoją drogę do dalszego tworzenia tej pięknej historii ^^ :*
Chyba przesadzam trochę z tą historią, no nie? :P Ale nie umiem się powstrzymać, po prostu mam fizia na punkcie pewnych miast i zabytków!
UsuńMyślę, ze Malfoy działa tak na panią Granger, bo ta nadal ma w głowie obraz swoich jasnowłosych wnuków...
Pozdrawiam! J. M. ;)
Nie przesadziłaś, kocham takie ciekawostki ^^
UsuńCzyli dobrze myślałam... po części :D hahahah
Rozdział super ^^
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam ;) J. M.
UsuńCudowny rozdział, czekam wciąż na moment spotkania Draco z Harrym. Lub jakiegoś pocałunku pomiędzy Ślizgonami.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zyskała pani nową czytelniczkę ;)
OdpowiedzUsuńOby ta historia miała happy and , proszę **
Rozdział genialny .
Pozdrawiam i życzę weny :)
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńOch, ale słodziaki :3
OdpowiedzUsuńRozdział super! Ja tam też lubię słuchać o zabytkach pod warunkiem, że ktoś dobrze opowiada, choć jeśli robiłby to jakiś przystojny chłopak to ciekawe czy skupiałabym sie na jego słowach ;)
Bardzo ładnie napisany, wszystko mi się podobało.
Pozdrawiam, życzę mnóstwa weny ♥ Czekam na next'a!
Bardzo dziękuję! Ja pewnie też nie skupiałabym się na zabytkach, tylko na chłopaku :P
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Beautiful! ♥
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona w Pradze... Yhm, jak romantycznie :D Tylko niech go nie złapią, NIECH GO NIE ZŁAPIĄ! Bo jak go złapią to będziecie mnie szukać w Malfoy Manor wyrywając Draco z rąk Lucjusza >:(
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję! Co do porwania - polecam analizę początku rozdziału. W pewnym sensie jest wyjaśnione, jak potoczy się dalsza fabuła. A może po prostu ja to widzę, bo sama wiem?...
UsuńRównież pozdrawiam ;) J. M.
Kochana cudny rozdział.... Dobra nie mogę się powstrzymać i muszę napisać moje domysły.... Zapewne właśnie zupełnie się ośmieszam..
OdpowiedzUsuńTo będzie tak że oni porwą Draco i Miona będzie chciała go uratować, ale będzie potrzebować pomocy i on z nią zerwie i się obrazi i ona pójdzie sama a wtedy on zrozumie co zrobil i będzie jej szukać.... Nio i to by było to zapewne fabula będzie kompletnie inna ale cóż...
Dobra kończę bo angielski czeka...
Bardzo dziękuję! Jeżeli chodzi o zgodność Twojej fabuły - odsyłam do odpowiedzi na poprzedni komentarz ;) Dodam tylko, że czytając Wasze komentarze mam całkiem niezłe pomysły na fanfiction mojego fanfiction :P
UsuńPozdrawiam! J. M.
Hej :) chciałam Cię zaprosić na nowy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńshadow-hunterss.blogspot.com
Bardzo dziękuję, już zaglądam ;)
UsuńWszystko pięknie, ładnie, ale mam jedno "ALE".
OdpowiedzUsuń"[...]poważne ryzyko uszkodzenia istniało także w 2002 roku."
Ryzyko uszkodzenia nie mogło istnieć w 2002 roku, bo z kontekstu wynika, że akcja toczy się w 1997/98 roku, więc to takie małe wychwycone przeoczenie, ale ogólnie Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba i jest jednym z ciekawszych jakie czytałam, a jest w czym przebierać. ;)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
~Blonde Princess~
dramione-nowa-historia.blogspot.com
z-pamietnika-ksiezniczki.blogspot.com
Bardzo dziękuję :)
UsuńÁ propos Twojej uwagi - pisząc ten rozdział zastanawiałam się, czy dodać informacyjną notkę, ale nikt nie zwracał uwagę na rozbieżność czasu z tym kanonicznym. Jednak jeżeli Ty ją zauważyłaś, już wszystko tłumaczę: to Dramione dzieje się współcześnie. Mają tutaj iPhony, jedzą kebaby i słuchają najnowszego albumu FATM, który wyszedł w czerwcu 2015. Tak więc wszystko, co tutaj przedstawiam dzieje się w bieżącym roku.
Przy następnym rozdziale wspomnę o czasach, w których dzieje się to ff, by zapobiec dalszym nieścisłością :)
Również pozdrawiam i postaram się zajrzeć do Ciebie :* J. M.
Przekochany koniec :) Bardzo dobry rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. :)
UsuńBardzo dobrze wyważony rozdział! Wspaniały!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że rodzice Hermiony normalnie tratują Draco jak nuż był ich synem - te czochranie włosów i przekonywanie Pani Granger. Coś mi się wydaje, że Potter nie będzie mieć już u nich szans, :D
Cały rozdział aż przesiąka ukrywanym uczuciem. Możliwe, że się mylę, ale odebrałam te sytuacje jakby "Mionka" czuła więcej w stosunku do Ślizgona niż się jej wydaje.
Natomiast tekst na samym końcu był przeuroczy i piękny! Biała Perełka w rozdziale.
Życzę dużo weny!
Pozdrawiam,
Shadow Follow
Jak mogłam zapomnieć pochwalić zasób informacji?
UsuńZwięźle i prosto opisałaś ich wycieczkę. Kilka zabytków, widoków. Myślę, że nie obyło się bez Wujka Google.
Dobra robota!
Bardzo dziękuję!
UsuńTak, Grangerowie zdecydowanie przyzwyczaili się do Dracona :P
Och oczywiście, że czuje więcej! Sęk w tym, czy to sobie uświadomi...
Również pozdrawiam! J. M.
Bardzo przyjemny rozdział lekki i momentami słodki lubię takie ;) Draco jaki obcykany w historii Pragi no no chyba jednak naczytał się przewodników turystycznych :D Najbardziej podobała mi się końcówka
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
Bardzo dziękuję! Tak, Draco stał się specjalistą os Pragi :P
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.