Hej, kochani!
Jestem naprawdę szczęśliwa, że tak szybko udało mi się skończyć ten rozdział. Szczerze mówiąc, bałam się, że nie uda mi się wyrobić na czas...
Nigdy nie dedykowałam nikomu rozdziałów, ale chyba czas zacząć praktykować ten zwyczaj. Tak więc wiekopomny rozdział XI, przy którym wielokrotnie chciałam złamać moje postanowienia o fabule tego fanfiction dedykuję Jule.cq.ce, z którą w ostatnich dniach wiele razy rozmawiałam o fanfikach, w tym o moim ;)
Zapraszam Was także na jej bloga Kerry i James - co by było, gdyby już na zawsze byli razem. Jest to fanfiction z książki ,,CHERUB". Wszystkich fanów tej serii oraz ciekawych nowego bloga serdecznie zapraszam. Zapowiada się naprawdę dobre ff ;)
Next w czwartek, ale obiecuję, że warto będzie poczekać...
Zapraszam do czytania i komentowania! J. M.
******
Wyszli
z wieży i skierowali się w stronę szczytu wzgórza zamkowego. Po drodze wstąpili
do sklepu z pamiątkami, gdzie zakupili pluszowego Krecika, t-shirty z Franzem
Kafką, oraz kilka magnesów z panoramą Pragi (Hermiona nie umiała powstrzymać
się od powiększenia lodówkowej kolekcji magnesów jej rodziców).
Znaleźli się obok kościoła św. Mikołaja,
do którego Ślizgonka koniecznie chciała wejść. Wnętrze jednak nie zachwyciło
jej tak bardzo, jak się tego spodziewała. Był to typowy barokowy kościół z masą
fresków na ścianach oraz figur rozstawionych w każdym możliwym miejscu. Jedyna
rzeczą, która naprawdę zwróciła jej uwagę był ogromny żyrandol, wykonany z
kryształów, które pochodziły z Karkonoszy. Draco wyjaśnił jej, że był to dar
cara Rosji dla prawosławnej cerkwi, którą był wówczas ten kościół.
Gdy wyszli ze świątyni, wzrok Malfoy’a
padł na Starbucksa, który mieścił się zaraz naprzeciwko świątyni.
- Kawa? – zaproponował chłopka z
błyskiem w oku.
- Czy ty jesteś uzależniony od
Starbucksa? – zapytała ze śmiechem – Za każdym razem, gdy opowiadałeś mi o
swoich wycieczkach do jakichś miast, w pewnym momencie padało zdanie:
,,Poszedłem na kawę do Starbucksa…” albo ,,I wtedy zauważyłem Starbucksa, wiec
do niego wszedłem…”
- Ja ogólnie jestem uzależniony od
dobrych rzeczy. Takie moje arystokratyczne zboczenie – powiedział i otwarł
przed Hermioną drzwi do kawiarni, by mogła wejść pierwsza – I jest jeszcze
jedno zboczenie, które zostało mi z tych burżujskich czasów – uzależnienie od
towarzystwa godnych ludzi – mrugnął do niej okiem.
- No tak, szlama to przecież takie godne
towarzystwo – mruknęła Ślizgonka, nagle zasępiwszy się.
- Hermiono – spojrzał na nią z powagą –
Czy mamy od nowa roztrząsać temat tego, że nie obchodzi mnie twój status krwi?
Myślałem, że już dawno zrozumiałaś, że nie to jest w tobie dla mnie ważne…
Z westchnieniem wziął ja za rękę i
podprowadził do lady.
- Co zamawiasz? – zapytał.
- Ja… chyba nic – powiedziała zmieszana.
- Dlaczego? – zdziwił się blondyn.
- Po prostu… - nerwowo zacisnęła swoje
palce na pasku torebki. Wstyd jej było się przyznawać do problemu – Po prostu
nie stać mnie, by tak często kupować w Starbucksie. Ostatnio, gdy byłam w Londynie
przepuściłam całe swoje pieniądze w antykwariacie i mój portfel świeci pustkami
– wyszeptała.
- Hermiono, ale przecież za ciebie zapłacę.
Nie musisz się martwić i wstydzić – objął ja w pasie i lekko do siebie
przytulił – To naprawdę żaden kłopot, a wręcz przyjemność, gdy mogę ci coś
kupić.
Lekko popchnął ją w stronę sprzedawcy,
szepcząc jeszcze ostatnie zdanie:
- Zamawiaj, co tylko chcesz, może być
nawet najdroższe.
Z kawiarni wyszli z kubkami parującego
karmelowego latte. Ślizgonka piła je małymi łykami, by nie poparzyć sobie warg.
Nadal miała wyrzuty sumienia w stosunku do Malfoy’a, bo kawa w Starbucksie nie
należała do najtańszych.
- Draco… Naprawdę czuję się niezręcznie,
gdy wciąż za wszystko płacisz – powiedziała, gdy szli stromą ulica w stronę
zamku – Nawet nie wiem, skąd bierzesz na to wszystko pieniądze, jeszcze
niedawno miałeś przecież tylko galeony.
- Przed teleportacja do twojego domu
znalazłem w Londynie magiczny kantor. Można w nim wymieniać galeony na funty i
euro. A funty i euro łatwo zamienić już na korony – wyciągnął z tylnej kieszeni
spodni opasły portfel, z którego wysunął się potężny plik banknotów.
Hermiona aż zakrztusiła się kawą. Nigdy
nie widziała tak dużej ilości mugolskich pieniędzy w jednym miejscu.
- Cały czas za wszystko płacisz –
ciągnęła dziewczyna – Wszystkie bilety, kawy pamiątki… Tylko na tobie żeruję –
szepnęła.
- Hej, hej - zatrzymał się. Zwrócił twarz Hermiony w swoją
stronę – Jeżeli ktoś tu na kimś żeruje, to ja na tobie. Mieszkam w twoim domu,
jem twoje jedzenie, zużywam twoja wodę i prąd. Twoi rodzice muszą ciężko
pracować, żeby mieć na wszystko pieniądze. Myślisz, że nie wiem, jak wzrosły
koszty utrzymania, gdy wprowadziłem się do twojego domu? – zapytał.
- Nie wzrosły aż tak bardzo… -
powiedziała zmieszana.
- Nie kłam, słyszałem rozmowę twoich
rodziców. Wiem, że już wcześniej nie zarabiali tak dużo, a teraz, by utrzymać
poziom życia, muszą brać dodatkowe dyżury w poradni. Gdy to usłyszałem,
myślałem, że od razu się wyprowadzę. Nie mogłem wyobrazić sobie, że jestem dla
was aż takim ciężarem – głęboko westchnął i zwiesił głowę – Tylko mój
wewnętrzny tchórz nie pozwolił mi uciec. Za bardzo boje się mojego ojca…
-
Nie będziesz nigdzie uciekać – powiedziała dziewczyna i ujęła jego
podbródek w dwa palce – Ja też mam w sobie wewnętrznego tchórza i ręczę ci za
to, że i on nie pozwoliłby ci się wyprowadzić. Co do finansów… To naprawdę nie
jest duży kłopot. Nie jesteś dla nas ciężarem. Moi rodzice bardzo cię lubią.
- Co nie oznacza, że nie mają ochoty
pozbyć się mnie – mruknął.
- Nawet jeżeli tak, musieliby wyrzucić
także i mnie. Nie pozwoliłabym włóczyć ci się samemu. Najwyżej wprowadzilibyśmy
się do Weasley’ów.
Na dźwięk tego nazwiska, blondyn lekko
drgnął.
- Musisz przyzwyczaić się do tego, że
teraz to moi przyjaciele – powiedziała mu.
- Oczywiście, przyzwyczaję się. Nie chcę
mieć nic wspólnego z poglądami i ideologią Lucjusza Malfoy’a, wiec masz moja
gwarancję, że zmienię swoje zdanie na temat tej rudej rodziny – obiecał Draco –
Wiesz, dlaczego zabrałem cię do Pragi? Żebym choć raz mógł za wszystko zapłacić
i nie być pasożytem – powrócił do poprzedniego tematu.
- Jeju, ty znowu o tym? Nie jesteś
żadnym pasożytem – zaoponowała dziewczyna – Sama zaproponowałam ci, byś u nas
mieszkał.
- Tak więc ja dziś proponuję ci, kawę,
wstępy do muzeów i co tylko sobie zażyczysz – szeroko się uśmiechnął – widzisz?
Ty też nie jesteś pasożytem.
Hermiona lekko uniosła kąciki ust i
pokręciła głową, co świadczyło o jej kapitulacji. Wiedziała, że w pewnym sensie
chłopak miał rację.
- Więc ustalmy – nie jesteśmy żadnymi
pasożytami, tylko normalnymi ludźmi – podsumowała Ślizgonka.
- Kurczę, a tak liczyłem na bycie
tasiemcem uzbrojonym – zażartował Draco.
- Uważam, że życie człowieka jest o
wiele lepsze – powiedziała Hermiona.
Blondyn ze skrzącymi oczami poprowadził
dziewczynę przed zamek. Wejścia na dziedziniec pilnowała trójka strażników,
którzy stali w specjalnych budkach. Ślizgonce
od razu skojarzyli się ze strażnikami spod Buckingham Palace.
- Która godzina? – zapytał Draco.
- Za kilka minut wybije dwunasta –
sprawdziła dziewczyna na swoim zegarku.
- To akurat zdążyliśmy.
- Na co? – zdziwiła się Ślizgonka.
- Zobaczysz… - powiedział tajemniczo i
roześmiał się z jej niezadowolonej miny.
Już po chwili zrozumiała, o co chodziło
Malfoy’owi. Wokół rozległy się dźwięki muzyki granej przez orkiestrę, a z
zamkowej bramy wyszli strażnicy. Byli ubrani w niebieskie mundury, które
kolorystycznie pasowały do praskiego nieba. Szli równym, miarowym krokiem, stukając
obcasami swoich butów. Na lewym ramieniu nieśli halabardy, a jeden z nich
trzymał w ręce sztandar Republiki Czeskiej.
- Zmiana warty – wytłumaczył Draco – następuje
codziennie w południe.
- Wiem, co to jest, nie jestem głupia –
powiedziała zniecierpliwionym głosem dziewczyna, na co chłopak parsknął
śmiechem. Nie dało się ukryć, że traktowanie Hermiony jak niepełnosprawnego umysłowo
dziecka sprawiało mu dużą przyjemność.
Cała ceremonia trwała dość długo, widać
było, że jest ważnym wydarzeniem zarówno dla strażników, jak i turystów. Zaraz
po jej zakończeniu Draco i Hermiona weszli na główny dziedziniec całego
zamkowego systemu. Odwiedzili Złotą Uliczkę ( Hermiona myślała, że zemdleje ze
szczęścia, gdy ujrzała dom, w którym mieszkał Franz Kafka), Ogrody Królewskie
oraz zamkowe muzeum. Dziewczyna zakazał Malfoy’owi robić w nim wykładów.
- Są tutaj tabliczki. Naprawdę, sama o
wszystkim przeczytam – powiedziała mu błagalnym tonem. Chciała choć na chwile
odpocząć od jego protekcjonalnego głosu przewodnika.
- Czyżby męczyły cię moje wykłady? – zapytał
chytrze.
- Nie, skąd…
- Bo jeżeli tak, to wiedz, że taki był
zamysł – powiedział z udawaną mściwością – W końcu miałaś okazję poczuć się tak
jak ja!
Hermiona wymierzyła mu kuksańca w bok,
myśląc jednocześnie nad tym, że w rzeczywistości opowieści Dracona bardzo ją
ciekawiły. Mogłaby słuchać ich bez końca…
- A to Katedra św. Wita.
Stanęli przed wysoką budowlą. Zgodnie z
wiedzą dziewczyny była ona zbudowana w stylu gotyckim. Wysokie i cienkie
wieżyczki mieściły się prawie na każdym skrawku dachu. Podobnie jak Most
Karola, kamień, który ją budował, był już sczerniały, co nadawało świątyni
odpowiedniego klimatu.
Gdy weszli do katedry, jej piękno
zaparło Hermionie dech w piersiach. Sklepienie było wysokie, ewidentnie
neogotyckie. Ogromne, kremowe filary oddzielały główną nawę od bocznej. Światło
wpadało do świątyni przez kolorowe witraże. Było ich naprawdę mnóstwo,
przedstawiały głównie roślinne motywy. Wnętrze katedry było podzielone na kilka
obszarów, po których mogli spacerować turyści.
Hermiona i Draco przechadzali się po
kamiennych płytkach, którymi wyłożona była podłoga budowli. Chłopak szeptał
Ślizgonce historię katedry, insygniów koronacyjnych królów czeskich, które się
w niej znajdowały, a ona słuchała go niemal z zamkniętymi oczami. Czuła, że
nagle wszystko znalazło się na właściwym miejscu. Wiedziała, że mogłaby
przetrwać tak całą wieczność – stojąc w Katedrze św. Wita, otoczona jej
wzniosłą atmosferą, z Draconem Malfoy’em szepczącym wprost w jej ucho.
To nie była zdrada, nie myślała o
blondynie w zdrożnych kategoriach. Nie miała potrzeby całowania go i wyznawania
mu miłości. Nie, nie zdradzała swojego chłopaka nawet mentalnie. Rozumiała po
prostu, że po osiemnastu latach ich życia, ona i Malfoy znaleźli się na
właściwych miejscach.
Poczuła, jak chłopak bawi się jej
włosami i delikatnie sunie palcami po jej szyi, nadal opowiadając o budynku.
Nie odsunęła się od niego, tylko swobodnie pozwoliła dotykać. Wiedziała, że
teraz i ręce chłopaka znalazły swoje miejsce.
Gdy jego dłonie zjechały niżej, przez
głowę przemknęła jej myśl, że znalazła właściwe miejsce i dla swoich ust.
Przeraziła się jednak, gdy uświadomiła sobie, że znajdowało się ono nie gdzie
indziej, ale przy wargach blondyna.
Wiedziała, że zaburzy w ten sposób
harmonię całego wszechświata, ale dłużej nie mogła. Odsunęła się od Dracona i
powędrowała w stronę wyjścia.
Z Katedry Św. Wita skierowali się prosto
na wzgórze Petřin. Po drodze na nie Draco kilka razy nerwowo obracał się za
siebie.
- Coś się stało? – zapytała
zaniepokojona Hermiona. Również obejrzała się za siebie, ale nie ujrzała
niczego niepokojącego.
- Nie, nic. Tylko mi się wydawało –
wyjaśnił i przyspieszył krok.
Na obiad poszli do klasztornej
restauracji. Zajadali się czeskimi specjałami – smażonym serem oraz knedlikami
z gulaszem. Na koniec skosztowali praskiego piwa, które ważone było w
przyklasztornym browarze. Z pełnymi brzuchami wyszli z restauracji i poszli w
stronę ścieżki, która prowadziła prosto na szczyt wzgórza i mieszczącej się na
nim kopii Wieży Eiffela. Po drodze na nią zatrzymali się przy tarasie
widokowym, by spojrzeć na panoramę Pragi.
- Najchętniej nigdy nie wyjeżdżałabym
stąd – westchnęła Hermiona.
- Ja też nie – zawtórował jej Draco.
Stali w ciszy i rozkoszowali się ślicznym
widokiem. Zbliżało się popołudnie, promienie słońca pięknie oświetlały dachy praskich
budowli.
- A gdyby tak… - zaczął nagle blondyn.
- Nie, Draco, nie zamieszkamy tutaj –
przerwała mu Ślizgonka zniecierpliwionym głosem.
- Nie o tym myślałem, ale miło, że twoje
myśli błądzą w tak przyjemnych rejonach – powiedział rozbawiony, a policzki
dziewczyny lekko się zaróżowiły. Chłopak wyjął z kieszeni spodni małe
pudełeczko – Myślałem raczej nad tym, byśmy zrobili sobie zdjęcie.
Użył zaklęcia powiększającego i już po
chwili małe pudełeczko zmieniło się w pełnowymiarowy aparat.
- Panno Granger, proszę o szeroki
uśmiech – powiedział, ustawiając statyw – Przepraszam, czy mógłby zrobić nam
pan zdjęcie? – zapytał przypadkowego przechodnia.
Mężczyzna trochę się zdziwił,
szczególnie, gdy zobaczył, jakim aparatem ma robić zdjęcie. Fakt, urządzenie
czarodziejów różniło się nieco od współczesnych mugolskich gadżetów.
Przypominało ono trochę przedwojenne aparatury do robienia zdjęć.
- A jak się to obsługuje? – zapytał
mugol.
- Niech pan tylko naciśnie ten guzik –
Draco wskazał na element aparatu, po czym ustawił się przed obiektywem. Objął
Hermionę w talii i szeroko się uśmiechnął, a dziewczyna parsknęła ze śmiechu,
gdy zobaczyła jego minę.
- Proszę się nie ruszać, bo zdjęcie
wyjdzie źle – powiedział mężczyzna. Był lekko zdezorientowany i zapewne uznawał
Ślizgonów za wariatów.
- To nie ma znaczenia, niech pan robi to
zdjęcie – rzekł Draco.
Błysk flesza na sekundę rozjaśnił dwójkę
przyjaciół, po czym z dołu aparatu zaczęła wysuwać się fotografia.
- Jestem pewien, że będzie poruszone –
mruknął mugol.
Tym większe było jego zdziwienie, gdy
zobaczył, że ludzie na zdjęciu poruszali się.
- Co do...! – krzyknął przestraszony i
wyrzucił ze swoich rąk fotografię. Zanim jeszcze zdążył dokończyć zdanie, Draco
wyszeptał w jego stronę:
- Oblivate.
Mała, srebrna smuga wysunęła się z głowy
mugola i powędrowała wprost do głogowej różdżki chłopaka. Mężczyzna kilka razy
spojrzał na Dracona i Hermionę nieco zamglonym wzrokiem.
- Bardzo dziękujemy za zrobienie zdjęcia
– powiedział Malfoy uprzejmym tonem.
- Ach, tak, tak, nie ma za co – wzrok
mugola jeszcze przez chwilę wydawał się być nieco rozbiegany, ale mężczyzna
szybko wrócił do siebie. Skinieniem głowy pożegnał się ze Ślizgonami i odszedł,
mrucząc coś pod nosem.
Draco schylił się i podniósł ich
fotografię.
- Czy Oblivate to twoje ulubione
zaklęcie? – zapytała Hermiona i podeszła do niego, by spojrzeć na zdjęcie.
Wyszli na nim całkiem korzystnie – oboje byli roześmiani i spoglądali na siebie
z rozbawieniem, a za nimi prezentowała się cudowna panorama Pragi.
- Dzięki Oblivate można wiele załatwić –
wzruszył ramionami – Nie jest to zaklęcie niewybaczalne, a według mnie działa o
wiele lepiej od samej Avady. Nie musisz nikogo zabijać, by zneutralizować
wroga. Czasami chciałbym użyć tego zaklęcia na samym sobie…
- Dlaczego? – zapytała zdziwiona
Hermiona.
Draco przez chwilę milczał i tylko
zmniejszał aparat, by mógł znów schować go do kieszeni. Potem przeczesał
palcami swoje platynowe włosy i głęboko westchnął.
- Nigdy nie miałaś ochoty naprawić
błędów z przeszłości? – zapytał smutnym głosem – Albo chociaż o nich zapomnieć?
- Z chęcią zapomniałabym o kilku
momentach mojego życia… - wyznała cicho dziewczyna.
Szli ścieżką wytyczoną w lesie.
Popołudniowe promienie słońca przeświecały przez lekko żółknące już liście. Na
samą myśl o końcu wakacji żołądek Hermiony zawiązał się w supeł. Wciąż tak do
końca nie wiedziała, czy ma ochotę wracać do Hogwartu. Miała świadomość tego,
że w szkole będzie musiała łączyć intensywną naukę ze związkiem z Harrym i
przyjaźnią z Draconem. Bała się pierwszej konfrontacji chłopców, reakcji
Pottera na jej dalszą przyjaźń z blondynem oraz tego, że w którymś momencie
znów będzie musiała wybierać.
Z pierwszej rozgrywki cało wyszedł
Wybraniec. Ale czy po miesiącu spędzonym z blondynem, po całodniowej wycieczce
do Pragi, jej uczucia do Malfoy’a nie
zmienią się? Wątpiła…
- Nad czym myślisz? – dobrze znany głos
sprowadził ją na ziemię.
- O niczym ważnym – odpowiedziała i
westchnęła.
- Nie wierzę. Rzeczy, o których myśli
Hermiona Granger nigdy nie są nieważne – powiedział rozbawiony Draco.
- Myślę o Hogwarcie – przyznała się
dziewczyna.
- Coś z nim nie tak?
- Nie sądzisz, że dziwnie będzie chodzić
do naszej szkoły… która nie będzie już naszą szkołą? – zapytała.
- Dlaczego nie ma być już naszą szkołą?
Przecież nie zginęło aż tyle ludzi. Wszyscy nauczyciele przeżyli, ubyło tylko
trochę uczniów…
- A Snape? – spytała. Na wspomnienie
tego dzielnego mężczyzny coś ścisnęło ją w piersi.
- Co, Snape? Pewnie nadal będzie
dyrektorem…
- Draco, Snape nie żyje – słowa ledwo
przeszły jej przez zaciśnięte gardło.
- Ale… jak to? – chłopak wydawał się
wstrząśnięty tą informacją. Gwałtownie zatrzymał się na ścieżce i chwycił ją za
ramię – Naprawdę?
- Nikt ci nie powiedział? Nagini go
zabiła – łza spłynęła jej po policzku, gdy przed oczami znów stanął jej obraz
Mistrza Eliksirów ochlapanego własną krwią – Widziałam to…
- Zabili tak wspaniałego człowieka –
powiedział zdruzgotany.
- Wiedziałeś, że tak naprawdę był
szpiegiem Dumbledore’a? – zapytała.
- Tak. Dowiedziałem się tego, gdy sam
planowałem przestać należeć do szeregów Czarnego Pana. Obiecał, że mi pomoże,
że dzięki niemu będę mógł przejść na dobrą stronę. Tylko dlatego, że już w
czasie wojny przekazał ludziom z Zakonu informację, że nie jestem
śmierciożercą, nie jestem teraz ścigany przez dementorów oraz przez Ministerstwo
Magii. Zdobywałem zaufanie, przekazując im przydatne informacje.
Ślizgonka spojrzała na smutną twarz
Dracona.
- Nigdy mi o tym nie mówiłeś… - szepnęła
i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Nigdy nie pytałaś, dlaczego mnie nie
ścigają…
Stali w milczeniu. Hermiona delikatnie
gładziła dłoń Dracona i przyglądała się jego zamglonym oczom.
- Nie wierzę, że go zabili…
Blondyn bezwiednie opadł na ławkę, która
stała przy ścieżce. Schował twarz w dłoniach, a jego ciałem targnęła seria
dreszczy.
- Był dla mnie jak ojciec – szlochał – pomagał
mi w szeregach Voldemorta, zawsze po zakończeniu roku szkolnego odprowadzał
mnie do Malfoy Manor… Mówiłem do niego ,,wujku”…
- Nie wiedziałam, że był ci aż tak
bliski – szepnęła Ślizgonka i oparła głowę o jego ramię.
- Zawsze powtarzał, że mam tego nikomu
nie mówić, nawet tobie. Chciał przed wszystkimi utrzymywać pozory chłodnego i
bezuczuciowego profesora eliksirów – wyjaśnił.
- Teraz już wiesz, dlaczego Hogwart nie
będzie taki, jak dawniej? – zapytała po kilku minutach ciszy.
Draco odjął dłonie od twarzy i potaknął.
- A co z twoimi towarzyszami? Wracają do
szkoły?
- Nott, Zabini i Goyle są w Azkabanie.
Sam przekazałem ich nazwiska Zakonowi – powiedział Malfoy zachrypniętym od
płaczu głosem – A Crabbe… Nie żyje.
- Nie został ci żaden przyjaciel…
- Za to została przyjaciółka – lekko
uśmiechnął się i złapał dłoń dziewczyny – Dopóki ty chodzisz do Hogwartu, ta
szkoła nadal jest moim domem. Tymczasowo jedynym.
- Hej, a mój dom? – zapytała, podnosząc
głowę z jego ramienia i spoglądając w jego oczy.
- No dobrze, więc mam twój dom, Hogwart…
Ale marzy mi się coś własnego.
- Mini Malfoy Manor? – zapytała
dziewczyna i lekko się roześmiała. Nie wiedziała, czy był to odpowiedni czas na
kpiny. Bała się reakcji Dracona, który przecież dopiero co opłakiwał śmierć
Severusa. Jego rzęsy były jeszcze sklejone łzami, powieki lekko czerwone i
opuchnięte.
- Nie, nie chcę mieć kopii domu moich
rodziców. Chciałbym coś… oryginalnego. Coś w moim stylu – zauważyła błysk w
jego smutnych oczach – Ale nic ci teraz nie powiem. Dowiesz się, jak wszystko
będzie gotowe.
- Malfoy, Malfoy… Zawsze taki tajemniczy
– roześmiała się.
- Kobiety lubią tajemnice – szepnął i
chwycił ją za podbródek.
Spojrzała w niebieskie oczy Dracona i
zobaczyła, że jego wzrok zsuwa się na jej usta. Na chwilę zapomniała o tym, że
ma chłopaka, i że nie powinna myśleć o Malfoy’u w TEN sposób.
Jej twarz niebezpiecznie zbliżyła się do
jego warg. Chciała powiedzieć coś o tym, że przecież obiecywał jej. Obiecywał
jej, że pozwoli jej, by była z Harrym. A takie chwyty, jak zalotne spojrzenia i
próby pocałunków były w tym momencie całkowicie poniżej pasa. Draco doskonale
zdawał sobie sprawę, że gra na jej uczuciach, zagrzebanych głęboko na dnie
serca.
Bała się, że dłużej nie wytrzyma. Bała
się, że się złamie i wszystko się wyda.
Otworzyła usta, ale nie wydobył się z
nich żaden dźwięk.
- Hermiono… - usłyszała szept blondyna.
Zaraz po nim do jej uszu dotarło zbyt znane brzęczenie. Spojrzała w bok i z
przestrachem machnęła ręką, by odgonić owada od swojej twarzy. Poczuła jednak,
że przypadkowo trąciła go i wtedy wiedziała już, że nic nie będzie dobrze.
- Co się stało? – zapytał
zdezorientowany Malfoy.
Hermiona nie odpowiedziała mu, tylko
nerwowo rozglądała się wokół siebie. W końcu poczuła to – małe żądło wbijało
jej się w lewy policzek.
- Draco… Wspominałam już ci może o tym,
że jestem uczulona na jad os?...
Naprawdę miło było mi to czytać, dziękuję i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nasz talent. Normalne, przyzwoite (wiesz o co chodzi) fanfiction i zarazem przegenialne. Musisz więcej i częściej pisać. Pozdrawiam i mam nadzieję że przeczytasz nikczemną serię CHERUB ;)
Bardzo dziękuję! Szczególnie miło mi, że uważasz moje ff za przyzwoite (ostatnio chyba poznałyśmy dogłębne znaczenie ,,nieprzyzwoitego fanfiction". Tak, tak... Pokolenia Malfoy'ów...).
UsuńI, oczywiście, przeczytam CHERUBA :)
Również pozdrawiam! J. M.
Jezuniu cudowny rozdział :) nie spodziewałam się takiej akcji. Jesteś świetna w tym co robisz ^^ A przez Twoje opowiadanie zaczęłam inaczej patrzeć na Malfoya ;) I chce by Hermiona była z nim, ale co będzie dalej to się dopiero przekonam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :*
Bardzo dziękuję! Cieszę się, że dzięki Utraconej Przyjaźni niektórzy zmieniają zdania na temat Malfoy'a ;) czasem, gdy słyszę opinie o nim aż mi przykro...
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
O mamusiu, no po prostu pięknie! Cudo, cudo i jeszcze raz cudo! Twoje opisy miejsc nie są nudne, są bardzo ciekawe i na dodatek pouczające. Muszę przyznać z ręką na sercu, że jeszcze nigdy nie miałam ochoty czytać tekstów związanym z historią (wiesz, zabytki, stare miasta bla bla bla), a tutaj mogłabym to czytać bez końca ;) wielkie brawa! Cieszę się bardzo, że akcja nie leci na łeb na szyję, że wszystko dzieje się tak naturalnie, spokojnie, powolutku. W wielu fanficach już w 5 rozdziale Hermiona i Draco są w sobie szaleńczo zakochani, chociaż rozdział wcześniej się nie znosili... U Ciebie tego nie ma, więc supcio :D ogólnie wszystko mi się baaaaaardzo podoba i trzymaj tak dalej. W twoim opowiadaniu nie sposób się nie zakochać. JEST FANTASTYCZNE! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Olix
Bardzo dziękuję! Jeju, takie miłe słowa...
UsuńMi też nie podoba się, jak akcja dzieje się zbyt szybko. Jestem szczęśliwa, że udało mi się osiągnąć fabułę rozwijającą się w optymalnym tempie ;)
Również pozdrawiam! J. M.
Zgadzam się z dziewczynami nade mną.
OdpowiedzUsuńPoza tym - jestem świadoma jak wiele pracy musiałaś włożyć w ten i poprzedni rozdział odnośnie Pragi i jej zabytków, opisów itp. więc za to ogromne brawa.
Piszesz wspaniale, wszystko dzieje się... no... w życiu bym tak tego nie opisała. Czytanie takich małych błachostek na Twoim blogu sprawia mi tak ogromną przyjemność, że jestem po prostu przeszczęśliwa.
Masz wielki talent. Piszesz wspaniale. Draco, Hermiona, to wszystko... och! nie potrafię opisać tego słowami! To wspaniałe! To wszystko! Jesteś cudowna, Twoje opowiadanie jest cudowne!
U mnie na blogu jeszcze dziś lub jutro będzie rozdział, mam nadzieję, że się ucieszysz i nie zanudzisz się na śmierć ;)
Życzę mnóstwa weny, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Piszesz wspaniale! ♥♥♥♥♥
Bardzo dziękuję! Nie no, nie spodziewałam się aż TAKICH komentarzy... jesteście mi winne paczkę pudełek chusteczek do nosa... normalnie się popłakałam.
UsuńW sumie pisanie o Pradze nie było aż takim kłopotem, kocham to miasto. Gorzej było z powstrzymaniem się od dodania pewnej sceny, która zburzyłaby cały mój pomysł na ff... a scena była taka kusząca...
Oczywiście, że ucieszę się z Twojego rozdziału, jak śmiałabym nie?
Pozdrawiam! J. M.
Cudnie, cudnie i jeszcze raz cudnie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wszystko, napisane genialnie od A do Z. ^^
Nadal jestem w stanie "#kochamtwojegoblogatakbardzooo♥" i dłuuugo w nim pozostanę. To się nazywa dobry początek weekend'u :3
Najbardziej zadowolona jestem z końcówki, taka niepozorna a ile wnosi :D
Co będzie dalej? Czekam z niecierpliwością!
Weny i weny ♥
Bardzo dziękuję! Ja nadal jesten w stanie "#kochamtwojekomentarzetakbardzooo" ;)
UsuńCo będzie dalej? Niech to pozostanie moją słodką tajemnicą...
Pozdrawiam! J. M.
Dopiero od wczoraj zaczęłam czytać twojego bloga i bardzo mi się spodobał, a rozdział świetny ( zresztą tak jak każdy) , masz naprawde wielki talent, a pomysł z uczuleniem Hermiony na jad osy- bardzo fajny, mam nadzieję że Draco ją wyleczy ( to takie słodkie). Ogólnie lubie Harry'ego ale mam nadzieje ,że Hermiona bedzie z Draco !
OdpowiedzUsuńWeny życze :*
I zapraszam do mnie ( ogólnie dopiero zaczęłam) :
bella-draco-calkiem-nowy-swiat.blogspot.com
Bardzo dziękuję! Z chęcią zajrzę na Twojego bloga w najbliższym czasie :)
UsuńPozdrawiam! J. M.
Gdy przeczytałam jak Draco zareagował na wieść o śmierci Snape'ya to poprostu się popłakałam. Żal mi trochę że z Zabiniego zrobiłaś tego złego, Diabeł i jego zabawne teksty są najlepsze. Pięknie przedstawiłaś rozsterki Hermiony. Ona okłamuje sama siebie myśląc że kocha Potter'a. Widać że ciągnue ją do naszego blondasa. Myślę że gdyby nie była z Grzmotterem to już dawno wyznała by Malfoy'owi miłość. Czytając ostatni fragment przypomniała mi się pewna scena z "Miasta Kości" kiedy to Clary została ranna i Jace przyprowadził ją do Instytutu. Ten rozdział kocham kocham kocham ❤❤❤❤. Czekam z niecierpliwością na następny :-D <3
OdpowiedzUsuńRównież lubię Zabiniego, ale czułam, że kreując jego postać jako dobrą, za bardzo wzorowałabym się na innych blogerkach. Wybrałam opcję Zabiniego-Przestępcy, bo wydawała się ciekawsza... no i pasuje do mojego ff.
UsuńGrzmotter? Myślałam, że znam już wszystkie przezwiska Bliznowatego... :P
Pozdrawiam! J. M.
Grzmotter wygrał we wszystkich rankingach obelg, padłam.
UsuńCzytam rozdział, z nadzieją że gdy przyjdzie mi go skomentować, będę widziała co w nim zamieścić. Istotnie tak było, ale gdy zaczęłam czytać komentarze zostawione tutaj przez inne czytelniczki, od razu nastąpiła pustka w mojej głowie. Wszystko tutaj zostało powiedziane i w pełni się z tym zdadzam^^ (Ale powtórzę xd)
OdpowiedzUsuń* Fakty historyczne, mega ciekawe (muszę kiedyś odwiedzić Pragę <3)
* Hermiona & Draco- świetie dopasowani!
* Podziwiam Cię za odwagę, niejeden zrezygnowałby z odważnego wprowadzenia tyłu faktów historycznych, w obawie że czytelnicy nie przyjmą ich za ddobrze.
* Masz wielki talent, twój blog jest jednym z lepszych które kiedykolwiek czytałam.
* Jestem bardzo ciekawa jakie wydarzenia pojawią się w Hogwarcie i jak będzie wyglądała "Nowa szkoła" według Ciebie.
Pozdrawiam i życzę Ci więcej weny, niż komukolwiek innemu <3
http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com
Bardzo dziękuję! I naprawdę zachęcam do odwiedzenia Pragi, podczas pisania tego fanfiction przebywałam w tym mieście i można powiedzieć, że ono samo mnie "wybrało". Nie szukałam na siłę miejsca, które mogliby odwiedzić, to Praga sama wprosiła się do tego opowiadania ;)
UsuńObojętnie ile miałabym komentarzy, zawsze na Twoje czekam z utęsknieniem. I zawsze powodują u mnie ten sam szeroki uśmiech. I zawsze, ale to zawsze, jestem z siebie dumna, że stworzyłam coś, co Ci się podoba. Nie wiem, dlaczego tak na mnie działasz, może po prostu opinia tak dobrej blogerki podnosi mnie na duchu ;)
To się rozpisałam...
Również pozdrawiam! J. M. <3
Cudoo😘
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Pozdrawiam :) J. M.
Usuńwspaniałe, to jak opisywałaś pragę...
OdpowiedzUsuńzapiera dech w piersi
pozdrawiam,
andromeda
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
Usuńoh i ach :) cud miód i orzeszki.. Dopiero dzisiaj odkryłam tak cudownego bloga Nic dodać nic ująć .
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zobaczę dzisiaj następny rozdział :)
pozdrawiam nowa czytelniczka
Bardzo dziękuję ;) następny rozdział na pewno dziś około 16 :* Również pozdrawiam! J. M.
UsuńO matko.. te końce najlepsze!
OdpowiedzUsuńŚwietny, pozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam ;) J. M.
UsuńFantastyczny rozdział!
OdpowiedzUsuńPochwała za dobre rozmieszczenie informacji o Pradze, jednocześnie wplecenie w nią historii Dramione.
Nie ładnie Draco... Uwodzi Hermione samym spojrzeniem... To kiedy się zejdą? xD
JAK MOGŁAŚ? Zabiłaś Snape'a... Będę płakać, ;(
Czemu końce w Twoim wykonaniu zawsze muszą być jednocześnie intrygująca, a zarazem przecudowne?
Świetny Fanfik jak się patrzy!
Życzę dużo weny!
Pozdrawiam,
Shadow Follow
Bardzo dziękuję!
UsuńOj, jeszcze trochę... ale obiecuję, że będzie warto :*
Sama nienawidzę się za to, że zabiłam Seva :'(
Również pozdrawiam! J. M.
Fajny rozdział dużo dramione :) Hermi uczulona na jad os? Ojoj nie wróży to nic dobrego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Arcanum Felis
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
Usuń