wtorek, 13 października 2015

Rozdział XIII - ,,Dramione - Utracona Przyjaźń"

Hej, kochani! 
Jest wtorek - jest i rozdział, tym razem dedykowany mojej najukochańszej Martynie :* 
Zanim jeszcze do niego przejdziemy, jest kilka informacji, które muszę Wam przekazać: 
1. Niedawno zwrócono mi uwagę, że w rozdziale X wspomniałam o tym, że Most Karola był zagrożony zawaleniem w 2002 roku. Jakim cudem, skoro kanonicznie powinno się to dziać w roku 1997? 
A więc tak - moje opowiadania w małym stopniu łączy się z kanonem, prawie w ogóle. Dlatego też przeniosłam czas historii Dramione z tego kanonicznego - 1997 - do naszego obecnego - 2015. Świadczy o tym wiele rzeczy, które zawarłam w poprzednich rozdziałach - choćby to, że pili kawę w Starbucksie, a ukochanym zespołem Hermiony jest Florence + The  Machine. 
Tak więc jeżeli ktokolwiek  miał jeszcze wątpliwości, kiedy dzieje się to opowiadanie, mam nadzieję, że klarownie mu to wyjaśniłam ;) 
2. Rozdział XIII jest najdłuższy z tych, które na razie napisałam, jednocześnie także pełen przypisów. 
3. W tym rozdziale pojawiają się pierwsze niekanoniczne postacie, które są wytworem tylko i wyłącznie mojej wyobraźni.
4. Zawarłam w tej części pewien fragment nie tylko ze względu na moją emocjonalną więź z zespołem Florence + The Machine, ale także na to, że odgrywa on ważna rolę w fabule. Można powiedzieć - to, co wydarzy się w tym rozdziale i konsekwencje tego będą punktem zwrotnym. 
Ponieważ spotkałam się ostatnio z wieloma przeciwnikami i hejterami fanów FATM wolałam zaznaczyć to, że zespół ten odgrywa ważną rolę, by nie zostać posądzoną o nadmierne psychofaństwo oraz chęć wciskania swoich idoli do każdego fanfiku. 
5. Next w niedzielę :*

Przepraszam za te ogłoszenia parafialne, po prostu musiałam wyjaśnić kilka spraw ;) 
Zapraszam do czytania i komentowania! 
Johanna Malfoy! 
****** 


Draco siedział w swoim ulubionym fotelu w salonie Grangerów i zagłębiał się w lekturze. Nogi miał podwinięte, a cały korpus wykręcony pod dziwnym kątem. Na stoliku obok niego leżał ołówek i karteczki oraz stał kubek z jego ulubioną owocową herbatą.
,,Opierając się o poduszkę, wpatrywałam się w zdjęcie Jeba na iPodzie, aż ból stał się całkiem nieznośny.”
Wziął ołówek w dłoń i podkreślił wyraz ,,iPod”. Pomyślał, że mugolom musiało naprawdę się nudzić, bo wymyślili naprawdę ogrom nowych słów. Z paczki wziął zieloną samoprzylepną karteczkę i przykleił ją do strony książki.
Lektury, które przygotowała mu Hermiona okazały się naprawdę ciekawe. Mimo wczesnej popołudniowej godziny, chłopak czytał już czwartą książkę ze swojego stosiku. Najpierw pochłonął ,,Morskie zaklęcia” Cathy Cassidy – krótką książkę opowiadając o życiu w angielskiej szkole. Potem przyszedł czas na mroźny kryminał Camilii Läckberg. Draco niejednokrotnie drżał, czytając opisy zbrodni. Trzecia z kolei była książka Davida Levithana ,,Każdego Dnia”. Wstyd było się przyznać, ale Malfoy prawie się przy niej popłakał. Ta, w której teraz się zagłębiał, podobała mu się jednak najbardziej. Główna bohaterka ostatniego opowiadania pracowała w Starbucksie, kawiarni, którą uwielbiał Draco. Wiedział, że to z jego strony bardzo snobistyczne, ale nie mógł powstrzymać się od tego, by nie wydać dość dużej sumy pieniędzy na kawę i amerykańskie ciastko.
Lekko potarł swoje usta, w których czuł dziwne mrowienie. Miał przeczucie, że związane było ono z tym, co poprzedniego dnia wydarzyło się w łazience Grangerów, jednak na razie nie chciał tego rozpamiętywać. Za każdym razem, gdy przypominał sobie blizny Hermiony, czuł wszechogarniającą go złość, która kumulowała się głównie na dwóch osobach – Bellatrix Lestrange i Harrym Potterze. Na Belli – ponieważ skrzywdziła Ślizgonkę, na Harrym- bo to przez niego Hermiona ukrywała swoje prawdziwe uczucia. To, co stało się z nią podczas pocałunku, jej ciche westchnienie i drobne ruchy warg, które odwzajemniały jego pieszczoty, były zbyt prawdziwe, by nie pochodziły z dna jej serca.
Westchnął. Naprawdę nie chciał teraz o tym myśleć. Naprawdę. To wszystko zbyt go bolało. Przetarł oczy i powrócił do lektury.   
Natrafił na wzmiankę o ekspresie do kawy. Najpierw nieuważnie przeczytał te słowa, potem jednak powrócił do nich i zaczął się zastanawiać.
Ekspres do kawy? Znał znaczenie tych słów z osobna, ale zbite w jedno wyrażenie nic mu nie mówiły. Wiedział, że jest ekspres do Hogwartu, który co roku zawoził uczniów do szkoły. Jednak jaki związek z tym wszystkim miała kawa? Przecież pojawiała się po jednym machnięciu różdżki… Więc po co był jej pociąg? I co on robił w Strabucksie?   
Abstrakcyjne rozmyślania nad ekspresem wjeżdżającym do kawiarni przerwała mu rozmowa tocząca się na ulicy, którą usłyszał przez uchylone okno:
- Wiesz, kiedy ma być rozprawa? – zapytał ktoś niskim, męskim głosem. Blondyn pomyślał, że skądś zna ten ton.
- Nie wiem, część świadków nie złożyła jeszcze zeznań. Przewodniczący Wizengamotu chciał przed rozprawa mieć wszystkie dokumenty, więc zapewne trochę to potrwa.
Malfoy odłożył książkę na stolik i wstał z fotela. Podszedł do okna, szerzej je otworzył i wychylił głowę, nie bojąc się, że zostanie zauważony – dom był przecież chroniony masą zaklęć. Spojrzał na dwójkę mężczyzn, którzy szli ulicą i prawie się zakrztusił – byli to Wilkes i Travers, śmierciożercy, którzy już w połowie wojny przeszli do szeregów Zakonu.
- Kogo jeszcze brakuje? – pytał dalej Travers.
- Nie stawił się jeszcze Yaxley, Rowle, Lestrange i młody Malfoy.
Draco drgnął na dźwięk swojego nazwiska i zaczął uważniej przysłuchiwać się rozmowie.
- Biedny chłopak… Cała jego rodzina i przyjaciele rodziców byli zastraszani i zmuszani do bycia śmierciożercami – westchnął Wilkes – Mam nadzieję, że Wizengamot uniewinni Lucka, Cyzię, Rudolfa, Carrowów i Thorfina, żeby mogli prowadzić normalne, spokojne życie.
- Tak, tak, tacy prawi i spokojni ludzie, jak Malfoy’owie i ich przyjaciele nie zasługują na taki los…
Chłopak, wstrząśnięty, odsunął się od okna.

*** 
Gdy wróciła do domu, było późno. Na parterze nie świeciło się już żadne światło, a z sypialni jej rodziców słychać było ich miarowe oddechy. Jak najciszej weszła po schodach na piętro i zaczęła skradać się w stronę łazienki.
- Cześć, Hermiono – usłyszała za sobą głos Dracona. Gwałtownie odwróciła się i niemal przewróciła stojący na niedużej szafce wazon. Spojrzała na blondyna, który stał w progu swojego pokoju i opierał się ramieniem o framugę drzwi. W jednej ręce trzymał książkę ze stosika lektur – o ile Ślizgonka dobrze widziała, był to ,,Rekrut” Roberta Muchamore’a.
- Hej, Draco – odpowiedziała niepewnie.
- Jak tam Potter? – zapytał z nutką ironii.
- Bardzo dobrze. Jutro wybieram się z nim do Londynu.
Jeszcze raz spojrzała na książkę w rękach blondyna i przypomniała sobie, że obiecała mu wytłumaczyć mugolskie słowa.
- Wiesz co? Czy możemy książkową sprawę załatwić jutro? Albo najlepiej pojutrze? Nie mam już dzisiaj siły na nic oprócz szybkiego prysznica i pójścia spać – powiedziała zmęczonym głosem – Jutro zapewne też nie będę miała zbyt dużo energii…
- Mhm, Potter zapewne już cię tam wymęczy… - powiedział złośliwie Malfoy.
- Słuchaj, Draco – powiedziała ostrzej niż zamierzała, jednak jego słowa ubodły ją prosto w serce – Zgadzając się, by tutaj mieszkać,  zgadzałeś się na akceptowanie mojego związku. Nic nie zmieni mojej opinii o Harry’m – powiedziała dobitnie, mając nadzieję, że chłopak zrozumie aluzję – Przynajmniej na razie. Naprawdę nie wiem, czy to takie trudne do zrozumienia, że chcę sobie jakoś ułożyć życie po wojnie? – zapytała nieco zrozpaczonym tonem. Była zła na Dracona, że po ich pocałunku znów zaczął źle odnosić się do jej relacji z Wybrańcem.
- Nie ty jedyna chciałabyś sobie ułożyć życie – powiedział grobowym głosem, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.  

Obudziła się z uczuciem podekscytowania. Kilka razy roześmiała się na głos, po czym szybko wstała z łóżka, wyciągnęła z szafy przypadkową koszulkę i spodnie od dresu i popędziła do łazienki. Wzięła zimny prysznic, który rozbudził ją do końca i ostudził emocje. Włożyła na siebie swoje domowe ubrania, postanawiając przebrać się w elegancką koszulkę i spódnicę dopiero przed spotkaniem.
Usłyszała pukanie do drzwi.
- Hermiono! Wyjdź już! – krzyknął Draco – Siedzisz w tej łazience od ponad pół godziny!
Dziewczyna ze zdziwieniem spojrzała na zegarek, nie mogąc uwierzyć, że rzeczywiście minęło tyle czasu – naprawdę okupowała łazienkę od ponad trzydziestu minut.
- Poczekaj! – odkrzyknęła i nałożyła na twarz kolejną warstwę kremu. Podciągnęła rękawy swojej dzianinowej koszulki i wyszła z łazienki.
- Już myślałem, że się utopiłaś – zażartował blondyn i mrugnął do dziewczyny okiem. Po jego złym humorze nie było już ani śladu.
- To jeszcze nie koniec – ostrzegła go Ślizgonka i roześmiała się – Po śniadaniu muszę jeszcze umyć włosy, pomalować paznokcie i nałożyć maseczki.
- Widzę, że Potter jest na bardzo uprzywilejowanym miejscu, skoro tak się dla niego stroisz.
Hermiona zaczerwieniła się. Przez chwilę pomyślała, że czeka ją powtórka z ostatniego wieczoru. Przynajmniej tak próbowała wytłumaczyć sobie swoje rumieńce, jednak w głębi duszy czuła, że są one spowodowane innym wspomnieniem – wspomnieniem, które wyraźnie świadczy o tym, że jest jeszcze jedna osoba, dla której dziewczyna zawsze się stroiła.
- Harry jest moim chłopakiem, wydaje mi się, że to normalne, że się dla niego stroję – odpowiedziała butnie Ślizgonka.
- Co będziecie dzisiaj robić? – zapytał ciekawie chłopak, zmieniając temat. Ręką sięgnął po swoją szczoteczkę i zaczął myć zęby, jednocześnie opierają się o framugę drzwi i rozmawiając z dziewczyną.
- Nie wiem. Powiedział, że to niespodzianka. Wiem tylko tyle, że będziemy w Londynie – wzruszyła ramionami.
- Pewnie pójdziecie na kebaba, na nic więcej go nie stać – mruknął Draco i wypluł pastę do umywalki.
- Wiesz, co to kebab? – zdziwiła się Hermiona i specjalnie zignorowała resztę zdania – Przecież nie tłumaczyłam ci jeszcze mugolskich słów.
- Przeczytałem wczoraj wszystkie książki, jakie mi dałaś, w którejś z nich pojawił się kebab. Przypomniałem sobie, że jadłem coś takiego, gdy przebywałem w Wiedniu – po wypowiedzeniu nazwy tego miasta twarz Dracona wyraźnie się rozmarzyła – Tam też będę musiał cię kiedyś zabrać. Zrobiłem sobie nawet zdjęcie pod pomnikiem Ludwiga van Beethovena…
- Zabierzesz mnie do Wiednia i zjemy na obiad kebab? – zapytała sarkastycznie dziewczyna.
- Nie, ja jestem dżentelmenem i zapraszam kobiety w kulturalne miejsca. W zabieranie do budek z fast foodami może bawić się twój kochaś – powiedział kpiąco. Nie było już odwrotu – właśnie rozpoczął się prawdziwy, ślizgoński pojedynek na słowa.
- Po pierwsze, Harry to nie jest mój kochaś…
- Więc jak go nazywasz? Kochanek? Tania siła robocza? Twój osobisty sługa? A może po prostu Złote Dziecko Gryffindoru, Chłopiec, Który Przeżył, By Zniszczyć Moje Życie? – zapytał zdenerwowany.
- Nie mam zamiaru dłużej z tobą rozmawiać, Draco. Na biurku w moim pokoju znajdziesz kolejne książki. Jeżeli chcesz, możesz nawet deportować się do Wiednia, by zjeść kebaba – dodała zgryźliwie.
- Żywiłem się tym tylko wtedy, gdy nie miałem domu i nie chciało mi się szukać innych restauracji – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Widzę, że miałeś ambitne posiłki, Malfoy.
- Widzę, że masz ambitne towarzystwo, Granger.

Pojawiła się przed Elixir Health Club* równo o dwunastej. Była ubrana w bordową, lekką koszulkę, czarną spódnicę i balerinki tego samego koloru. Jej pachnące loki powiewały na wietrze, gdy podchodziła do Harry’ego, który opierał się o jedną z ulicznych latarni. Chłopak miał na sobie ciemną marynarkę, koszulę i dokładnie wyprasowane spodnie. Hermiona pomyślała, ze dawno nie widziała go w tak galowym stroju.
Powitali się pocałunkiem, krótkim, za to pełnym uczucia. Ślizgonka wyraziła nim całą swoja radość, którą odczuwała z powodu ich ponownego spotkania i samego faktu, że są razem. Poranne słowa Malfoy’a bardzo ją zasmuciły i cieszyła się, że ten dzień będzie mogła w całości spędzić z Wybrańcem. Miała nadzieję, że dzięki niemu zapomni o nieprzyjemnym incydencie ze swoim lokatorem, a jeden dzień wystarczy Draconowi, by przemyśleć pewne kwestie.
- To gdzie idziemy? – zapytała Hermiona i odgarnęła swojemu chłopakowi kosmyki z czoła. Jej oczom ukazała się blizna w kształcie błyskawicy, która na szczęście nie bolała Harry’ego już od dłuższego czasu.
- Do Alexandra Park – powiedział Potter – Ale najpierw na chwilę musimy wstąpić do Elixir Health Club.
Chwycił dziewczynę za rękę i wprowadził do zakładu odnowy biologicznej, przy którym się spotkali. Pomieszczenie całe zadymione było aromatycznym kadzidełkiem. Z głośników podwieszonych pod sufitem płynęła relaksująca muzyka. Wszędzie rozstawione były doniczki z tropikalnymi roślinami oraz figurki hinduskich bóstw.
Wybraniec podszedł do niedużej wanny wypełnionej wodą z dużą ilością piany. Hermiona lekko przestraszyła się, gdy zobaczyła, że obok niej, na ogromnej fioletowej poduszce siedzi kobieta. Głowę opierała o wannę, oczy miała przymknięte, a z jej ust dochodziły ciche pomruki, wydawane podczas medytacji. W jednej ręce kurczowo ściskała swoją różdżkę. Harry lekko potrząsnął jej ramieniem, by wybudzić ją z transu.
- Hej, Willow – powiedział z uśmiechem.
Kobieta otworzyła swoje duże, ciemnoniebieskie oczy i wolno wstała z podłogi. Uśmiechnęła się do nich z rozmarzonym wzrokiem i wygładziła długą, białą szatę, w którą była ubrana. Odgarnęła z czoła miedziane loki, które kurtyną opadały na jej oczy.
- Cześć, Harry. Miło znów cię widzieć – powiedziała melodyjnym głosem.
- Willow, chciałbym ci przedstawić moją dziewczynę, Hermionę – powiedział chłopak.
- Hermiona Granger, Ślizgonka. Miło mi cię poznać – powiedziała dziewczyna i wyciągnęła rękę do kobiety.
- Willow Lovegood, Krukonka. Mnie również jest miło, Harry wiele o tobie opowiadał – promiennie się uśmiechnęła i ujęła rękę Hermiony.
- Jesteś rodziną Luny? – zapytała.
- Tak, jestem jej kuzynką.
Willow miło się uśmiechnęła i znów odgarnęła włosy, które niesamowicie lśniły w przymglonym świetle Elixir Health Club. Na oko Hermiony mogła mieć jakieś trzydzieści lat. Tęczówki Krukonki były naprawdę intensywnie ciemnoniebieskie, rozmarzone, ale jednocześnie pełne ciekawości. W śnieżnobiałej szacie wyglądała, jakby właśnie wstała z łóżka i była jeszcze ubrana w koszulę nocną.
 Teraz Ślizgonka wiedziała już, dlaczego kobieta wydawała się jej znajoma – była po prostu bardzo podobna do Luny Lovegood, zarówno w zachowaniu, jak i z wyglądu.
- Willow… Czy mógłbym?... – Harry chrząknął i znacząco spojrzał na Hermionę – Sama wiesz, co.
- Tak, tak, już idę – podeszła do lady tak płynnym krokiem, że Ślizgonka przez chwilę pomyślała, ze że kobieta lewituje kilka centymetrów nad podłogą – Proszę, mam nadzieję, że się nie zniszczyły.
Willow podała Wybrańcowi dwa świstki papieru, które wyciągnęła z szafki, jednak Hermiona nie dostrzegła, co było na nich napisane.
- Dobrze się bawcie! – powiedziała śpiewnie Krukonka, pomachała im ręką i zniknęła w oparach kadzidełek.
- Dziękujemy! – rzekł Potter i chwycił swoją dziewczynę za rękę. Razem wyszli z zadymionego Elixir Health Club na ruchliwą Palace Gates Road. Hermiona z ciekawością przyjrzała się Harry’emu, który jak gdyby nigdy nic zmierzał w stronę Alexandra Park.
- Co dała ci Willow? – zapytała ciekawie.
- To tajemnica – odpowiedział jej Wybraniec.
Dziewczyna pomyślała, że te dwa słowa w ostatnim czasie zbyt często padały z jego ust.
- Przestań z tymi tajemnicami! – lekko się zezłościła – Cały czas tylko o nich mówisz, jakbym nie mogła o niczym wiedzieć!
- Ty moja mała Krukoneczko – powiedział ze śmiechem i pocałował dziewczynę – Wiedziałem, że Tiara Przydziału się pomyliła. Z tym pędem do wiedzy powinnaś trafić do Ravenclawu.
- Oj, Potter, Tiara nigdy się nie myli. Doskonale wiesz, że pasuję do Slytherinu i w każdej chwili mogę ci to udowodnić – powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Granger, wystarczająco udowodniłaś to na trzecim roku, gdy uderzyłaś mnie i Rona – zaśmiał się i pocałował ją, tym razem dłużej i namiętniej – To był naprawdę dobry prawy sierpowy – szepnął.
- Doskonale o tym wiem, nie musisz mi o tym mówić. Jedną z cech Ślizgonów jest duma – lekko się uśmiechnęła i odwzajemniła pocałunek.

Po niemal całym dniu wygłupiania się i spacerowania po Alexandra Park, dotarli pod duży budynek. Był on jednopiętrowy, jego ściany były pomalowane na różne kolory, a u góry lśniła szklana kopuła. Z jednej strony nad drzwiami wbudowany był ogromny, okrągły witraż.
- Alexandra Palace… - powiedziała zachwycona Hermiona – Zawsze chciałam go odwiedzić…
Harry objął ja w talii i przycisnął swoje usta do jej policzka. Poczuła, że chłopak lekko się śmieje i mocniej przytula ją do siebie.
- Bardzo ci dziękuję – wyszeptała – To najlepszy przedurodzinowy dzień, jaki kiedykolwiek przeżyłam.
- Ale ten dzień jeszcze się nie skończył. Właściwie, główna część ma się dopiero rozpocząć.
Zaczęła zastanawiać się nad słowami Wybrańca, gdy zauważyła plakat zawieszony na wyjściu do Ally Pally**. Najpierw jej uwagę zwróciło duże, anatomiczne serce, następnie strzały w nie wycelowane. Na sam koniec jej wzrok zjechał na podpis, który mieścił się na reklamie.
- Harry… - powiedziała cicho, ledwo hamując ekscytację – Czy?... – wskazała palcem na plakat koncertu Florence + The Machine, który miał odbyć się tego dnia w Alexandra Palace.
Chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy wyciągnął z tylnej kieszeni spodni dwa świstki papieru, które Hermiona natychmiast pochwyciła swoimi drżącymi palcami. Kilka razy czytała ich treść i nie mogła uwierzyć, że trzyma bilety na JEJ koncert. Na koncert Florence Welch. Ale nie zwykłe bilety. To były bilety z miejscem pod sama sceną.
- Harry… Dziękuję – powiedziała, ledwo hamując łzy. Mocno przytuliła chłopaka i pocałowała go.
- Ginny podsunęła mi pomysł. Mówiła, że uwielbiasz ten zespół – szepnął wprost w jej ucho – A gdy tylko zobaczyłem, że występują w Ally Pally, wiedziałem, że muszę zdobyć dla ciebie te bilety.
- Tak bardzo ci dziękuję… Zobaczenie ich było moim największym marzeniem – powiedziała cicho.
- Cieszę się, że to mi przypadł ten zaszczyt, by je spełnić…
Znów się pocałowali, tym razem trwało to dłużej. Nie zwracali uwagi na patrzących się ludzi, tylko powoli zatracali się w pocałunku. Hermiona z przyjemnością wplotła palce w jedwabiste włosy Wybrańca, a on przyciągnął ja do siebie tak, że nie było pomiędzy nimi wolnej przestrzeni.
- Chodźmy do środka - wyszeptał wprost w jej wargi po jakimś czasie – Chcę byś miała najlepsze miejsce…
- Ale czy ty wiesz, na co się piszesz? – zapytała i lekko się od niego odsunęła.
- Na co?
- Na koncert z psychofanką – odpowiedziała – Jestem psychofanką tego zespołu i będę robić wszystko to, co robią przeciętni psychofani.
- Czyli?...
- Zobaczysz – powiedziała tajemniczo.
Rozejrzała się wokół, czy w pobliżu nie ma żadnych mugoli, po czym chwyciła swoją różdżkę w dłoń. Jednym sprawnym ruchem transmutowała spódnicę w wygodne czarne spodnie, a po kolejnym machnięciu różdżki miała już na głowie wianek, a w ręce pełno worków ze złotym brokatem.
- Co to? – zdziwił się Potter.
- To – Hermiona uśmiechnęła się promiennie – jest już tradycja***.

Zajęli miejsca tuż przy barierkach. Obok nich stała grupka młodzieży, byli oni na oko tylko kilka lat starsi od Hermiony i Harry’ego. Oni także mieli na głowach wianki, policzki całe obsypane brokatem, w rękach całe stosy ,,Glitter Bomb”****, a na nadgarstkach masę opasek koncertowych. Jeden z chłopców trzymał w rękach flagę jakiegoś państwa – o ile Ślizgonka dobrze wiedziała, był to biało-czerwony symbol Polski*****.
Sala powoli zaczęła się zapełniać, a godzina koncertu zbliżać. Na scenę najpierw wszedł zespół supportujący, dopiero potem na estradzie zaczęli pojawiać się członkowie Maszyny.
Najpierw Tom – niepozorny, mały mężczyzna usiadł obok swojej harfy. Potem Chris zasiadł za bębnami Ludwiga i chwycił pałeczki w dłonie. Mark oraz Rob weszli niemal jednocześnie, trzymając swoje gitary w rękach. Za klawiszami siedziała już Isa, najlepsza przyjaciółka wokalistki, jednocześnie czarownica, dzieląca z nią sekret.
I weszła ona – najpierw przyćmione światło pokazało tylko jej rude, falowane włosy. Potem zaczęto rozróżniać kontury ciała kobiety, ubranego w brązową, luźną koszulę oraz białe spodnie z kamizelką w komplecie. Florence była boso, stała tyłem do mikrofonu, a swoje ręce wznosiła wysoko w górę.
Po sali Alexandra Palace rozniósł się początek dobrze znanej piosenki zespołu. Wokalistka gwałtownie odwróciła się i niemal zaatakowała mikrofon, biorąc go w dłonie i szepcząc do niego pierwsze słowa. Aplauz tłumu był niesamowity, niemal rozrywał Hermionie błony bębenkowe, mimo to dziewczyna wiedziała, że to właśnie to, czego tak bardzo pragnęła.
Z każdą piosenką widownia coraz bardziej się rozgrzewała, a Florence coraz entuzjastyczniej tańczyła. Grupka polskiej młodzież ciągle rzucała w tłum oraz na estradę brokatowe bomby, a ubrania osób stojących na płycie co rusz lądowały na scenie. W pewnym momencie kobieta zbiegła w stronę barierek i zaczęła witać się z fanami, jednocześnie nadal śpiewając piosenkę. Hermiona ślepo rzuciła się do przodu, by tylko dotknąć wokalistki. Jej palce przejechały po śliskim materiale, z którego uszyta była koszula Flo. Fani z Polski wysypali na kobietę cały worek brokatu, a ona „kąpała się” w nim z przyjemnością i przyjęła od nich wianek. Sama zabrała im flagę ich państwa, wbiegła z nią na scenę i zaczęła śpiewać, wymachując biało-czerwonym materiałem i okręcając się nim.
Kątem oka Ślizgonka zauważyła, że i Harry zaczął poddawać się magicznej atmosferze koncertu. Razem z tłumem skakał w rytm muzyki, obsypywał swoją dziewczynę brokatem i miał na głowie wianek, który przywołał swoją różdżką.
- Dobrze się bawisz? – zapytała zasapana Hermiona w przerwie pomiędzy piosenkami. Kolejna fala sypkiego brokatu zasłoniła jej pole widzenia.
- Świetnie – odpowiedział jej Wybraniec.
Wsłuchiwali się w piękne pieśni Florence + The Machine. Kobieta śpiewała o miłości, tej szczęśliwej i nieszczęśliwej, o nadziei, pasji, o tym, że niebo nad nią jest niebieskie, a twarz jej ukochanego jest niczym atmosfera ziemska, która ją otacza. Wszyscy fani razem z nią wykrzykiwali teksty jej piosenek. Po odtańczeniu niemal rytualnego już układu, wieńczącego każde wykonanie tytułowego utworu nowego albumu FATM, Ślizgonka zauważyła, że dziewczyny stojące obok niej zaczynają się rozbierać. Sama, niewiele myśląc i dając ponieść się wzniosłej atmosferze, ściągnęła swoją koszulkę i rzuciła ją na podłogę. Poczuła na sobie czyjś wzrok i momentalnie odwróciła głowę w bok. Zobaczyła, że Wybraniec intensywnie wpatruję się w jej dekolt i, wystraszona, że zapomniała ukryć jednej ze swoich blizn, również przyjrzała się swojemu ciału. Po chwili jednak zrozumiała, że Harry po prostu patrzył się na jej piersi, okryte czarnym, koronkowym biustonoszem.  Lekko zaczerwieniła się, jednak szybko zapomniała o wstydzie i dała ponieść się emocjom, które wrzały w niej jak lawa w wulkanie. Razem z Polkami próbowała sforsować barierki, by dostać się na scenę i kolejną piosenkę odśpiewać u boku samej Florence. Ich działania spełzły jednak na niczym – tylko jedna dziewczyna odważyła się przeskoczyć przez granicę widowni, narażając się tym dwóm opasłym strażnikom Ally Pally.

Koncert już się kończył. Ostatnie świszczące oddechy oraz zachrypnięte głosy widowni mieszały się z krzykami wokalistki i niosły po całym Alexandra Palace. Włosy wszystkich były sklejone potem i oklejone brokatem. Ostatni punkt setlisty dobiegał końca, Hermiona zamierzała zrobić wiec coś, by sama Florence zapamiętała ten koncert. Sięgnęła do kieszeni swoich spodni, by wydobyć z niej jeszcze jedną ,,Glitter Bomb”, jednak nie znalazła już żadnej – razem z Harrym wykorzystała już wszystkie, które przywołała przed wejściem do budynku.
Nagle zauważyła, że ręka Pottera wędruje do jego różdżki. Chłopak chwycił ją w dłoń i podniósł wysoko w górę. Ślizgonka chciała go ostrzec, by nie używał czarów przy mugolach, jednak on był szybszy. Cicho wypowiedział formułę zaklęcia, które wymyślili bliźniacy Weasley, a ogromna fontanna brokatu wystrzeliła z końca różdżki, obsypując estradę i całą widownię. Tłum ponownie wrzasnął i rozgorzał nowym zapałem do przetańczenia i prześpiewania całej nocy. Florence przelotnie spojrzała na dwójkę uczniów Hogwartu, jakby wyczuwając, że to, co zrobił Harry było uczynione z pomocą magii, po czym zaczęła śpiewać piosenki przygotowane na bis.
Hermiona starła brokat z oczu, by odzyskać ostrość widzenia i pocałowała swojego chłopaka, tym samym dziękując mu za najlepsze przedurodzinowe przyjęcie, jakie tylko mogła sobie wymarzyć******.  

***
- Widziałeś go? – zapytał zimnym jak lód głosem, nie obdarzając swojego sługi nawet jednym spojrzeniem.
- Tak, Panie – odpowiedział O’Malley i zadrżał, gdy jego spojrzenie spotkało się w końcu ze stalowym wzrokiem mężczyzny.
- Gdzie był?
- W Pradze, Panie.
- Był z kimś czy sam? – wstał z fotela i podszedł do barku. Wyjął z niego kryształową karafkę wypełnioną złocistym płynem – Ognistą Whisky. Upił kilka łyków prosto z butelki i głęboko wciągnął powietrze.
- Był z tą szlamą Granger, Panie – powiedział sługa i niepewnie podszedł do mężczyzny. Lekko odskoczył, gdy ten zatoczył w powietrzu koło karafką, którą trzymał w ręce.
- Mówisz, że był ze szlamą Granger, tak? – mruknął i przełknął kolejny łyk alkoholu. O’Malley potaknął – Jak dobrze, jak dobrze…
- Mam coś jeszcze zrobić, Panie? – zapytał drżącym głosem służący i znów uchylił się przed karafką Ognistej Whisky.
- Możesz już iść, O’Malley – machnął wolną ręką w stronę wyjścia – Albo nie – gwałtownie chwycił go za ramię – Wyślij sowę do Lestrange’e. Napisz mu, że muszę koniecznie spotkać się z jednym z więźniów i że będę czekał na niego przed Azkabanem. I nie ociągaj się, ma tę wiadomość dostać szybko!
Popchnął swojego sługę, a ten przewrócił się na kamienny kominek, omal nie rozbijając sobie głowy. Szybko jednak podniósł się z klęczek i wyprostowany stanął przed mężczyzną.
- Tak jest, Panie – O’Malley głęboko ukłonił się i szybko wyszedł z pokoju.
Upił jeszcze trochę Ognistej Whisky, po czym odłożył ją do barku i oparł się o framugę okna. Podobała mu się jego rola Pana. Teraz to on siał strach, teraz to jego trzeba było się bać i to on mógł decydować o tym, kto z jego szeregów ma przeżyć, a kto nie. Czerpał niesamowite ilości satysfakcji z widoku O’Malley’ego, drżącego na jego widok i swoich podwładnych, codziennie zastanawiających się czy Lucjuszowi nie znudziło się udzielanie im schronienia.
Chwycił w dłoń swoją różdżkę i zaczął przekręcać ją w palcach – stary nawyk, który nabył jeszcze podczas uczęszczania do Hogwartu. Zaczął zastanawiać się nad planem, który uknuł już dawno temu po to, by właśnie teraz wcielić go w życie. Dokończenie Jego dzieła było tylko marzeniem, dopóki nie zobaczył, że ma do tego odpowiednie warunki. Bo kto podejrzewałby biednego mężczyznę, który przez całe życie był zmuszany do bycia śmierciożercą?...
Tylko jedna osoba mogła mu w tym przeszkodzić. Tylko On wiedział o tym wszystkim, co mogłoby go pogrążyć. Tylko przed Nim nigdy nie ukryje wszystkich śladów zbrodni – krwi na dywanie, blizny na ręce lub wspomnienia z dzieciństwa. Tylko On mógł go pogrążyć. Dlatego tylko dla Niego plan był obmyślony z taką precyzją. 
,,Dobrze, że jestem taki sprytny…” pomyślał mężczyzna i odrzucił swoje jasne włosy w tył. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem, a On nieświadomie pomagał mu w realizacji jego dalszych części… 


* Elixir Health Club jest prawdziwym miejscem, jednak wszystkie opisy wnętrza oraz pracownicy są wytworem  mojej wyobraźni. 
** Zwyczajowa nazwa Alexandra Palace 
*** Wianki oraz brokat to atrybuty, które psychofani zawsze mają przy sobie podczas koncertów FATM. Jest to związane z pierwszymi latami koncertowania artystki, kiedy to kobieta zawsze ozdabiała scenę kwiatami i miała lśniące stroje. Zwyczaj ubierania wianków i rozrzucania brokatu stał się sławny po występie FATM na Coke Life Festival 2013 w Krakowie, kiedy to Polscy fani przywitali tak Flo. 
**** Zwyczajowa nazwa worków brokatu rozrzucanych podczas koncertu 
***** Polska ma najsprawniej działający fanclub FATM. Sama Florence rozpoznaje już jego członków. Polscy fani są obecni na prawie każdym występie artystki. 
****** Koncert oraz wydarzenia, które opisałam  były połączeniem tego, co działo się na węgierskim Szigecie (8.11.15), podczas serii koncertów w Alexandra Place (21-25.09.15) oraz wytworów mojej wyobraźni.  

38 komentarzy:

  1. Ba początek słowo wyjaśnienia. Założyłam nowe konto. Kiedyś znałaś mnie jako Jasmine Elizabeth Malfoy ale z powodu spraw osobistych musiałam usunąć konto. A teraz rozdział. Aaaaaaaaaa dlaczego pokłuciłaś Draco i Mione. Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Co do kłótni - nie mogłam się powstrzymać, hahaha :P
      Na pewno zajrzę na Twoje nowe konto, mam nadzieję, że będziesz kontynuować na nim stare ff :* Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  2. Weny, weny do końca życia Ci życzę.
    Kocham twoje dzieła.
    Niesamowity jest fakt, iż masz TAKI ogromny talent pisarski.
    Moja Gabriele :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Czasem mam wrażenie, że mam tej weny zbyt dużo....
      Pozdrawiam, moja Kerry :* J. M.

      Usuń
  3. Kiedy następny rozdział? :) Mam nadzieję że Draco i Hermiona będą razem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział, tak jak pisałam w niedzielę ;) Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  4. Genialne :) opisy tego wszystkiego no normalnie wow :D
    Co ten Lucjusz knuje?
    No wiesz, Blondaska i Mione skłócić , Ty chyba sobie żartujesz :P Oby jak najszybciej i efektownie sie pogodzili (jesli wiesz k co mi chodzi ^^)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Lucek nam bardzo sprytny plan wymyślił ^^
      Co z Draco i Hermioną? - następny rozdział ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  5. Witaj!
    Zacznę od początku.
    Shipuję Dramione od niedawna. Właściwie jakiś tydzień temu zaczęłam - dzięki przeczytaniu Twojego bloga.
    Nie trafiłam na niego przypadkowo - moja koleżanka, która Cię zna, poleciła mi go.
    Zawsze uważałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie Harrmione. Jednak nie spodobało mi się jak przedstawiłaś Harrego i Rona na początku. Stwierdziłam, że to opowiadanie będzie dosyć słabe (dopiero po przeczytaniu kilku linijek - wybacz, zbyt pochopnie to wyciągęłam wnioski)
    Blog jest świetny!
    Bardzo spodobało mi się Dramione, ale nie do końca pasuje mi, jak ukazałaś Harrego i ogólnie Harrmione.
    Wybacz krytykę. Nie skończyłam jeszcze czytać (stopniuję to sobie) i nie wiem, co wydarzyło się po momencie spotkania Draco i Hermiony. Nic nie zamierzam Ci sugerować, ani nie proszę o spoilery, ale urzekło mnie Dramione (ogólnie Draco) w twojej wersji historii i chciałabym, żebyś to pociągnęła w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoją opinię ;) W żadnym wypadku nie uznaję tego za krytykę, po prostu wyrażasz swoje myśli o Harrmione, którego i ja nie lubię. Nie tylko na moim blogu, ale ogólnie.
      Dramione będzie, nie martw się, to Harrmione jest po prostu częścią fabuły.
      Harry został pokazany tak, a nie inaczej, byście zbytnio się do niego nie przywiązywali. Nawet moi znajomi, którzy wiedzą, jaki mam stosunek do Wybrańca widzą, że trochę po prostu sobie z niego żartuję.
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  6. A mnie osobiście bardzo podobała się ta kłótnia ^^ Bo w końcu... jeżeli "para" się nie kłóci, może to być znak, że im na sobie nie zależy ;)
    Nie potrafiłam dostrzec tego, że masz taki stosunek do wybrańca (niemądra ja). Dopiero teraz po przeczytaniu komentarzy, nieco otworzyły mi się oczy na niektóre sprawy, ale to tylko świetnie ukazuje to, iż masz naprawdę wielki talent. Ta "obojętność" cechuje naprawdę niewielu autorów, nawet już takich bardziej znanych szerszej publiczności bloggerów. ^^

    Opisy miejsc naprawdę są wytworem Twojej wyobraźni? W życiu bym nie zgadła, bardzo profesjonalnie napisane ;)
    Nic tylko czekać na Twoją książkę ;D
    Och Willow Lovegood. Piękne imię ;) Już ją polubiłam!
    No i Lucek... (Trochę jak Lucyfer ^^) ciekawe co on kombinuje... jestem prawie przekonana, że w dalszych losach Dracona, będzie miał on niemiłą przyjemność spotkania swojej "rodzinki". Wtedy rozpęta się prawdziwe piekło xD
    Na samym końcu Hermi, wciąż oszukująca się, że kocha Harry'ego... to smutne. Jednak, mam nadzieję, że w końcu te jej duże czekoladowe źrenice przejrzą na oczy. (Fajnie to ujęłam, hahaha. Zamierzony efekt xd)

    Pozdrawiam i życzę dalszej weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Szczerze mówiąc, zdziwiła mnie reakcja większości osób, które były niezadowolone z kłótni - to przecież taka normalna rzecz, zdarza się w każdym związku (Cii! Nie spoileruj!).
      Cieszę się, że spodobała Ci się Willow, muszę przyznać, że sama stałam się jej fanką ^^
      Skąd ty zawsze wiesz, co mam zrobić w kolejnym rozdziale? Prawie każdy Twój komentarz zawiera przypuszczenia, które pokrywają się z moja wizją. Mam nadzieję, że to Ty jesteś taka domyślna, a nie ja tak przewidująca ;) Oczywiście, nie powiem, do której części Twojego komentarza się to odnosi, by nie psuć Wam niespodzianki.
      Również pozdrawiam i życzę weny :* J. M.
      PS. Czekasz na moją książkę? Jeju, to takie urocze... Mam nadzieję, że kiedyś się doczekasz, i że ja też ;*

      Usuń
    2. Czekam i będę czekać ^^ Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz <3

      Usuń
  7. Sory, że dopiero dzisiaj , ale tel mi się popsuł :(
    Co do rozdziału: świetny , świetny i jeszcze raz świetny. To jak piszesz jest wspaniałe i masz do tego wielki talent, więc nie przestawaj!
    Bardzo mnie interesuje to, jaki plan ma Lucjusz.
    Mam nadzieję ,że Hermiona i Draco szybko się pogodzą ! :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Ach, te zepsute telefony - znam ten ból...
      Również pozdrawiam ;) J. M.

      Usuń
  8. Mam jedno pytanie : Z kim będzie Hermiona z Draco czy Harrym ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko! Jak ja bym chciała pojechać na koncert FATM... Ubóstwiam *-*
    Rozdział zarabisty :3
    Oj... Draco... Uratuj mojego Draco... Proszę.... I dalej tak ładnie ratuj jego honor...
    Ja też mam już kawałek opowiadania o Dramione i być może kiedyś je opublikuje....
    A i tak w formie ciekawostki... Od 2 miesięcy jeśli ktoś powie przy mnie choć jedno złe słowo o Draco to naprawdę.... NIKT NIE CHCIAŁBY BYĆ NA JEGO MIEJSCU.. wcześniej też taka byłam tylko... Hmmm.... Jakby to nazwać.... Mniej ostra? Chyba tak XD
    Pozdrawiam cię kochana!
    I chcę ci bardzo podziękować za to że piszesz i tak na prawdę ten blog to było pierwsze Dramione które przeczytałam i dzięki tobie kocham ich jeszcze bardziej... A nie myślałam że to możliwe :3
    I teraz jeszcze ci pogratuluję wielkiego grona czytelników i twojego talentu <3
    Ach... Moje komentarze na tym blogu zawsze są dłuższe niż na innych XD
    Zazwyczaj ograniczam się do "Fajny rozdział".... A i SIOSTRZYCZKI ŁĄCZMY SWE SIŁY PRZECIWKO POTTEROWI I WIEPRZLEJOWI XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Ja też nie toleruję ludzi, którzy źle mówią o Draco. Ostatnio mój kolega został ofiarą podduszenia... No, ale to nieważne... ^^
      Spokojnie, Draco zostanie uratowany, za to honor kogoś innego utopi się w błocie...
      Pozdrawiam! J. M. :*

      Usuń
  10. Kocham Cię!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! <3
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ciebie też :*
      Czekaj do niedzieli, wcześniej nic nie powiem :P
      Kochana ;* J. M.

      Usuń
  11. To był genialny rozdział 😊 i opis koncertu , ale emocje ^^ Pozdrawiam i życzę weny -Basiabella

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow
    Ale rodział i na dodatek jaki długi *-*
    Szacun

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczny rozdział. ♥
    Widać, że włożyłaś w niego mnóstwo pracy. Przepiękne opisy, a dialogi są bardzo realistyczne (co u mnie trochę kuleje...). Potrafisz tak to wszystko ująć, że widzę w mojej głowie jak to wszystko dokładnie wygląda. Kłótnia także była bardzo realistyczna, nic nie jest kolorowo i cieszę się, że przedstawiasz to w ten sposób.
    No, więc to tyle ode mnie. Nie potrafię napisać więcej niż to, że jesteś niezwykle utalentowana, potrafisz niesamowicie pisac i dobierać słowa.
    Weny, weny i jeszcze raz weny! Jesteś niezwykła!!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że uważasz, że moje opowiadanie jest wystarczająco uplastycznione, byś mogła to sobie wyobrazić. Szczerze mówiąc, właśnie tego bałam się najbardziej - że to ff będzie za mało realistyczne.
      Pozdrawiam i również życzę weny :* J. M.

      Usuń
  14. Osobiście nie jestem fanką Dramione, ale to jak ty przedstawiasz tą historię mnie pozytywnie zaskoczyło. Naprawdę świetnie napisana i do tego oryginalna. Jeszcze raz napisze - świetne opowiadanie, pisz i nie trać weny bo masz ogromny potencjał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że dzięki mojemu opowiadaniu ktoś polubił Dramione ;) Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  15. Świetny rozdział !:) Czekam na następny !:))
    Piękny nowy szablon !:)))

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  16. Spodobał mi się ten koncert! Z ciekawości muszę posłuchać tego zespołu ;)
    Rozdział oczywiście świetny, bardzo mi się podobał!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Zespół polecam, słucham go zawsze podczas pisania ;) Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  17. jezu jezu jezu
    pewnie golden circle mieli, co nie?;)
    fatm to omg
    psychofani, ja już wszystko rozumiem
    wybierasz się na.koncert do łodzi? :D
    co do rozdziału, to perf.

    Pozdrawiam,
    Andromeda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Oczywiście, że mieli GC ;) A w piątkowym rozdziale planuję kolejną dawkę Flo (nic nie powiem, nic nie powiem).
      Jasne, że jadę do Łodzi ;* nie przepuściłabym takiej okazji
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  18. Koncert był świetny!
    Akcja z koszulką - ciekawa.
    Opis przyzwyczajeń psychofanek - przecudowne.
    Kłótnia Granger kontra Malfoy - uuu... pocisk.
    Rozmowa pod oknem - niepokojąca.
    Myśli Lucjusza - bardzo niepokojące... i intrygujące
    Tyle uczuć wywołał we Mnie jeden rozdział. Podsumowując pięknie, świetnie, wspaniale napisane! Za często używam tych przymiotników, no ale cóż jak inaczej opisać to co piszesz? Ja nie mam innego sposobu!
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo dziękuję!
    Zachowania psychofanek znam z autopsji :P
    O tak, z pewnością plan Lucka jest niepokojący...
    Również pozdrawiam! J. M.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział bardzo mi się podoba ;) fajnie opisałaś koncert aż czuło się tą atmosferę :D
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. :)

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)