Hej, kochani!
Rozdział XIV miał opisywać nieco więcej wydarzeń i być bardziej rozbudowany, jednak z powodu braku czasu nie udało mi się napisać więcej. Mimo to mam nadzieję, że będzie się Wam podobał.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zadedykować go mojej kochanej kuzynce, która niejednokrotnie nawet nieświadomie podsuwała mi pomysły na to fanfiction.
Rozdział XV w piątek :*
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy
******
Mężczyzna przechadzał się ponurymi
korytarzami Azkabanu. Odgłos jego kroków niósł się echem po kamiennych murach
więzienia. Zewsząd czuł zimno, którym emanowali dementorzy. Obok niego szedł
Rudolf Lestrange, dzwoniący ogromnymi kluczami, które trzymał w ręce.
- To tutaj, Panie – powiedział w pewnym
momencie i zatrzymał się przy jednej z cel.
- Możesz już odejść, Lestrange. Gdy
będziesz mi potrzebny, zawołam cię – odrzekł mężczyzna, a jego podwładny
posłusznie zniknął w ciemnościach korytarza.
Kilka razy lekko zastukał w kratę, która
oddzielała go od więźnia. Po chwili absolutnej ciszy usłyszał zduszony ryk, a
ogromna, ciemna masa uderzyła w żelazne drzwi celi. Chłopak, który się w niej
znajdował, przycisnął twarz do krat i zaczął chrapliwie oddychać.
- To ty? – zapytał schrypniętym głosem i
wypluł flegmę pod same nogi mężczyzny.
- Przyzwyczaiłem się, że teraz mówią do
mnie… - z obrzydzeniem cofnął się od wydzieliny - … Panie.
- No więc, Panie, czy to naprawdę ty? –
zapytał, a jego czarnoskóra twarz wykrzywiła się w grymasie. Nie był
przyzwyczajony, by mówić ,,Panie” do osoby, która miała wobec niego ogromny
dług.
- Tak, to ja.
- Przychodzisz tu, bo masz problem,
prawda, Panie? – zapytał kpiącym głosem. Dementorzy mogli wyssać z niego całą
radość i szczęście, ale wiedział, że ironia zostanie z nim do końca jego dni.
- Nie tak duże, jak ci się wydaje.
Chodzi raczej o… pomoc – powiedział, a ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez
gardło. Dawno nie prosił nikogo o przysługę.
- Tak, i zapewne tylko ja mogę ci jej
udzielić - jego ton był sarkastyczny do
granic możliwości.
- Myślisz, że podoba mi się, to, ze
jestem na łasce osiemnastolatka? – zapytał gwałtownie i przybliżył się do
kraty. Jego wzrok spotkał się z czekoladowymi oczami chłopaka – Proponuję
układ. Pomagasz mi, a za to ja uwalniam cię z tej cuchnącej dziury – powiedział
cicho.
- Będę miał z tego jakieś korzyści? –
zapytał chytrze czarnoskóry.
- Nie będziesz tu tkwić… - zobaczył
wyczekujący wzrok chłopaka – Chcesz coś jeszcze?
- A dług, który pozostał jeszcze z
wojny? Jak zamierzasz go spłacić?
- Kiedy dokończymy Jego dzieło,
dostaniesz wysokie stanowisko.
- Jakie? – dopytywał się
osiemnastolatek, a jego przekrwione oczy uporczywie wpatrywały się w mężczyznę.
- Przewodniczący Wizengamotu. Będziesz
mógł wydawać na nich wyroki – zaoferował.
- Przewodniczący Wizengamotu? – skrzywił
się – A nie lepiej minister magii?
- Posłuchaj… - powiedział mężczyzna
zdenerwowany.
- Z tego, co słyszałem, tylko ja mogę ci
pomóc. Wiesz, że nie ma osoby, która ma tak dobre warunki i kwalifikacje do
wykonania tej części planu, jak ja – przerwał mu chłopak – Naprawdę masz zamiar
wykłócać się ze mną, Lucjuszu?
Mężczyzna wziął głęboki wdech. Nigdy nie
sądził, że osoba w wieku jego syna będzie mu rozkazywać. Wiedział jednak, że
chłopak miał rację – tylko on mógł mu pomóc, musiał więc przystać na jego
warunki, bo inaczej z całego jego planu byłyby nici.
- Dobrze, więc po zrealizowaniu całego
planu dostaniesz stanowisko ministra magii – powiedział zrezygnowanym głosem.
Na twarz chłopaka wypłynął tryumfujący wyraz uśmiech.
- Widzisz, jak dobrze się dogadujemy? –
zapytał kpiąco czarnoskóry – I właśnie dlatego jesteś najlepszym Panem, a ja
najlepszy sługą.
- Postaram się, żebyś jutro został
wypuszczony, a wtedy od razu skieruj się do Malfoy Manor. Wytłumaczę co
szczegółowo, na czym polegałaby twoja rola w moim planie – mężczyzna zignorował
słowa osiemnastolatka.
- Dobrze, Panie, nie mogę się już
doczekać, by zacząć ci służyć. A gdybyś kiedyś znowu potrzebował pomocy… –
diabelsko się uśmiechnął, co dało dosyć demoniczny widok razem z pianą, która
toczyła się z jego suchych ust oraz czerwonymi oczami - … pamiętaj, że zawsze
nią służę.
Mężczyzna bez słowa odwrócił się od celi
i zawołał:
- Lestrange!
Obok niego niemal natychmiast pojawił
się sługa, który poprowadził go w stronę wyjścia z więzienia.
- Pamiętaj, Lucjuszu, że zawsze możemy
założyć razem spółkę przestępczą! Twój syn nigdy nie chciał, ale ty raczej
byłbyś chętny, prawda?! – krzyknął za nim czarnoskóry, po czym roześmiał się na
całe gardło. Dementor, zwabiony oznaką radości, od razu zbliżył się do chłopaka
i zaczął wysysać z niego energię życiową.
***
Jeszcze zanim otworzyła oczy, poczuła
dwie rzeczy – ból stóp, nadwyrężonych poprzedniego wieczoru oraz zapach płynu
do kąpieli o aromacie drzewa sandałowego. Wiedziała, że tylko jedna osoba go
używa – Harry. Wolno uchyliła swoje powieki, jakby bojąc się, że po
przebudzeniu okaże się, że koncert był tylko snem. Pierwszą rzeczą, jaką
ujrzała, był bawełniany podkoszulek jej chłopaka, w który wtulała twarz.
Poczuła, rękę Wybrańca, przerzuconą swobodnie przez jej talię. Koniuszki palców
Pottera łaskotały ją w plecy.
Uniosła głowę i spojrzała na twarz
Harry’ego. Jego skóra lśniła od brokatu, a we włosach miał fragmenty wianku. To
utwierdziło Ślizgonkę w przekonaniu, że koncert nie był jej snem, lecz wydarzył
się naprawdę. Leżała w łóżku Harry’ego Pottera, w jego ramionach, w domu przy
Grimmuald Place i nie mogła uwierzyć, że spotkało ją tak ogromne szczęście.
Musnęła ustami wargi swojego chłopaka,
spierzchnięte i również pokryte brokatem. Poczuła, że Wybraniec od razu obudził
się, przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował.
- Dzień dobry – szepnęła wprost w jego
usta.
Harry tylko mruknął w odpowiedzi i
ponownie pocałował dziewczynę, ta jednak szybko wyplątała się z jego objęć, co
spotkało się z kolejnym mruknięciem chłopaka – tym razem dezaprobaty.
- Po co wstajesz? – zapytał Hermionę
leniwym głosem – Jeszcze jest noc – patrz jak ciemno za oknami…
Wskazał palcem na zaciągnięte zasłony,
przez które w pokoju Wybrańca panował półmrok. Ślizgonka zsunęła się z
łóżka, podeszła do okien, rozsunęła
kotary, a do pomieszczenia wlał się poranny blask. Harry zasłonił oczy rękami i
skulił się w łóżku, jakby był wampirem, który nie znosi światła dziennego.
- Jest dziesiąta rano. Strasznie burczy
mi w brzuchu – wyznała dziewczyna i rozejrzała się po pokoju.
Wczoraj wieczorem nawet nie zwracała
uwagi na to, jak on wygląda. Wtedy liczyło się tylko zmycie jak największej
ilości brokatu z ciała, dotarcie do łóżka i zaśnięcie w nim. Teraz jednak
ciekawie rozejrzała się po pokoju, który już na pierwszy rzut oka przedstawiał
obraz nędzy i rozpaczy. Wyglądał, jakby odbył się w nim ubój brokatowych wróżek
– cała podłoga i pościel, w której spali, lśniła. Po dębowych deskach walały
się sterty przepoconych ubrań, nie tylko z wczorajszego wieczoru, ale chyba z
całego okresu, kiedy Harry mieszkał przy Grimmuald Place 12. Hermiona powoli
sunęła w stronę wyjścia, potykając się o opakowania z jedzenia, dodatki
zakupione wczoraj w koncertowym sklepiku FATM oraz książki chłopaka. Mimo
niesamowitego bałaganu, sam pokój był bardzo ładny. Piękne, stare meble
idealnie komponowały się z delikatną tapetą, którą pokryte były ściany. Rząd
zdjęć, na których było widać Syriusza Blacka, państwa Potter oraz Harry’ego z
przyjaciółmi wisiał nad dużym łóżkiem, w którym pochrapywał jeszcze Wybraniec.
Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i
zeszła po schodach, kierując się w stronę kuchni. Była ona utrzymana w podobnym
stanie, jak pokój Pottera – wszędzie porozsypywane były płatki śniadaniowe, na
stole pełno było nieumytych kubków i talerzy. Hermiona omal nie przewróciła się
przez stertę brudnych ubrań, która niczym pułapka na złodzieja leżała za jednym
z krzeseł. Dziewczyna pomyślała, że Potter musi być naprawdę tolerancyjny dla
bałaganu, bo widać było, że bardzo rzadko używał zaklęć sprzątających.
Mrucząc pod nosem, wróciła do pokoju, w
którym spała, by odnaleźć swoją różdżkę. Przysięgła sobie, że nie ugotuje
niczego w kuchni, dopóki jej nie posprząta.
Gdy szła na piętro, przejrzała się w
jednym z luster, które wisiało na ścianie. Podobnie jak jej chłopak, Hermiona
miała we włosach ogrom zaschniętych liści oraz brokatu. Była ubrana w samą
bieliznę oraz narzucony na nią o kilka rozmiarów za duży podkoszulek Harry’ego,
który wczoraj w nocy znalazła na podłodze jego pokoju. Teraz wolała się nie zastanawiać,
od kiedy on tam leżał…
Weszła do pomieszczenia. Pottera już w
nim nie było, jednak wiele rzeczy świadczyło o niedawnej bytności chłopaka.
Śmieci z całego pokoju zostały zgarnięte w jeden kąt, zaś pościel na łóżku była
skręcona w jeden wielki rulon. Hermiona przypuszczała, że tak właśnie wyglądało
zaścielone łóżko według Harry’ego.
Spod opakowania po Fasolkach Wszystkich
Smaków wystawał koniec różdżki Hermiony, którą ta od razu wzięła w dłoń. Kilkoma
ruchami uprzątnęła bałagan z całego pokoju, następnie zeszła do kuchni, w
której również zastosowała zaklęcia sprzątające. Już po chwili cała podłoga
lśniła czystością, a stosy brudnych naczyń myły się w zlewie. Ślizgonka,
uspokojona widokiem czystego pomieszczenia, mugolskiem sposobem zrobiła sobie
kawę i kilka kanapek, po czym usiadła na blacie kuchennym i zaczęła spożywać
posiłek.
Po chwili do kuchni wszedł Potter. Był
ubrany w stare, poprzecierane dżinsy i bawełniany t-shirt. Zmył już brokat z
twarzy i włosów. Wyglądał tak, jakby nigdy nie był zaatakowany stosem ,,Glitter
Bomb”, w przeciwieństwie do Hermiony, która wciąż przedstawiała obraz typowej
psychofanki po koncercie.
Chłopak podszedł do Ślizgonki i w
przelocie pocałował ją w skroń, po czym machnął swoją różdżką, a przed nim
pojawił się talerz kanapek i kubek gorącego kakao.
- Zwolniłeś Stworka? – zapytała
dziewczyna.
- Nie, dlaczego tak pomyślałaś? –
zdziwił się Harry.
- No cóż, twój dom jest bardzo… - nie
wiedziała, jakiego użyć słowa, by nie urazić Wybrańca - … zabałaganiony.
Szczególnie kuchnia i sypialnia.
- Stworek nadal jest moim skrzatem
domowym, jednak zakazałem mu sprzątać w tych dwóch pomieszczeniach. Po jego
porządkach nigdy nie umiałem znaleźć swoich rzeczy, teraz przynajmniej wiem,
gdzie leżą – wzruszył ramionami i jednym kęsem pochłonął kanapkę.
- Na przykład w stosie brudnych ubrań –
zażartowała Hermiona.
- No właśnie, na przykład w stosie
brudnych ubrań – przytaknął Potter i szeroko się uśmiechnął – Wiesz, ile
ciekawych rzeczy można znaleźć w takim kłębie? Kiedyś znalazłem kilkadziesiąt
galeonów, które uznałem za zaginione kilka tygodni wcześniej.
- Mam nadzieję, ze nie będziesz zły o
to, ze posprzątałam, prawda? – zapytała ze śmiechem, jednak tak naprawdę nie
była do końca pewna reakcji Harry’ego.
- Nie, no skądże! Jak mógłbym być na
ciebie zły? Poza tym, i tak miałem dzisiaj sprzątać – mrugnął do niej okiem i
upił duży łyk kakao.
Dziewczyna dopiła swoją kawę i
zeskoczyła z blatu. Szybko pocałowała Harry’ego w usta, po czym skierowała się
w stronę łazienki. Bała się tego, co mogła w niej zobaczyć – wieloletniego brudu,
kilkucentymetrowego kurzu na szafkach i kłębów włosów, nie wspominając już o
oplutej pastą do zębów umywalce.
Przeżyła więc mocne zdziwienie, gdy
weszła do niemal sterylnej łazienki. Wszystko było w niej białe i pachniało
czystością. Ogromne lustro, które wisiało na jednej ze ścian, aż lśniło,
podobnie jak wanna i umywalka. Hermiona pomyślała, że Harry nie może być jednak
aż takim bałaganiarzem, skoro umiał utrzymywać porządek chociaż w łazience.
Była pewna, że w jakimś stopniu odpowiadał za niego Stworek, ale wolała
wyobrażać sobie, że to jej chłopak tak dba o czystość tego pomieszczenia.
Rozebrała się i weszła do wanny, którą
uprzednio napełniła ciepłą wodą. Ciało aż zapiekło ją, gdy cała zanurzyła się w
pianie. Wzięła w dłoń płyn do kąpieli i dokładnie namydliła całe swoje ciało,
po czym umyła je tak porządnie, jak tylko mogła. Włosy potraktowała szamponem,
który przywołała ze swojego domu. Siedziała w wannie tak długo, aż spłukała
każdą drobinkę brokatu ze swojego ciała. Po wyjściu z wanny otuliła się ręcznikiem
i zabrała się za uzdrawianie ran, których nabawiła się poprzedniego wieczoru.
Uleczyła swoje stopy pełne otarć, pęcherzów i ran, ogromną szramę na żebrach,
która była skutkiem próby przeskoczenia przez barierkę oraz popękaną skórę na
dłoniach.
Po wyjściu z łazienki czuła się, jak
zupełnie inna osoba. Nie czuła się już nieświeżo, a na sobie miała czyste
ubrania, które przywołała ze swojej szafy. Włosy przestały być bezkształtnym
kołtunem, w którego wplątane były resztki wianka i odzyskały swoją dawną
puszystość.
Skierowała swoje kroki w stronę pokoju
Pottera, jednak nie znalazła go w nim. Z pomieszczenia zabrała tylko swoje
rzeczy – ubrania z wczorajszego dnia oraz przedmioty zakupione w sklepiku
koncertowym. Zeszła na parter domu i zaczął szukać swojego chłopaka.
Znalazła go w salonie – stał przy oknie,
w jednej ręce trzymał swoją miotłę. Delikatnie gładził jej trzonek, jakby była
jego najwierniejszą żoną. Hermiona uśmiechnęła się na ten widok i przypomniała
wszystkie wieczory, podczas których Harry bez końca opowiadał jej o quidditchu.
Mówił jej o cudownym uczuciu, którego doświadczał podczas latania na swojej
Błyskawicy. Nigdy jednak nie zdołał przekonać Ślizgonki do tego, aby usiadła na miotle.
Dziewczyna podeszła od tyłu do Wybrańca
i przytuliła się do jego pleców. Były ciepłe niczym kaloryfer. Chłopak oparł
Błyskawicę o ścianę i przekręcił się w ramionach dziewczyny. Głęboko i z uśmiechem
spojrzał w jej orzechowe oczy, po czym nachylił się i delikatnie musnął jej
usta. Od razu odwzajemniła pocałunek i go pogłębiła, instynktownie zamykając
oczy. Potter tak mocno pachniał drzewem sandałowym, że Hermionie aż zakręciło
się w głowie. Stanęła na palcach, by zrównać się wzrostem z Wybrańcem i
przesunęła dłońmi w górę jego klatki piersiowej. Poczuła, że chłopak mocniej ją
obejmuje, a jedną dłoń wplata w jej świeżo umyte loki.
Oboje doświadczyli znajomego skręcanie w
okolicy pępka, po czym aportowali się w korytarzu na piętrze domu państwa
Grangerów. Harry od razu przycisnął Ślizgonkę do ściany i coraz zachłanniej ją
całował. Hermiona poczuła, że coś zimnego wbija się w jej biodro i zorientowała
się, że była to klamka do łazienki. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i zaczęła
do niego wchodzić z nadal zamkniętymi oczami. Pociągnęła za sobą Pottera,
którego ręce w błyskawiczny sposób znalazły się pod jej koszulką. Dziewczyna
dotykała jego ramion i szyi, raz po raz wzdychając z przyjemności.
Nagle usłyszała odgłos przesuwania
szczoteczką po zębach. Nie zwróciła na niego uwagi, tylko dalej odwzajemniała
pocałunki Wybrańca i próbowała nie zwariować, wciąż czując jego palce na swoim
kręgosłupie. Jednak odgłos powtórzył się, a po nim pojawiło się ciche
chrząknięcie. Hermiona gwałtownie odsunęła się od Harry’ego i otworzyła oczy.
Spojrzała w miejsce, z którego dochodziły dziwne odgłosy.
Wiedziała, że nie będzie dobrze.
Na skraju wanny, w samych bokserkach i
ze szczoteczką do zębów w ustach, siedział Draco. Lekko uśmiechał się do
Harry’ego i Hermiony, nie zwracając uwagi na ich czerwone ze złości i wstydu
twarze.
- Cześć – powiedział niepewnym głosem,
lekko zniekształconym, przez pastę do zębów, którą miał w buzi. Nachylił się
nad umywalką i wypluł pianę, a następnie otarł swoje wargi ręcznikiem.
- O, cześć, Draco – powiedziała
Ślizgonka, zmieszana. Malfoy wyglądał niesamowicie dobrze w samych bokserkach i
z rozwichrzonymi włosami, więc szybko odwróciła od niego wzrok, by Harry nie
przyłapał jej na wpatrywaniu się w niego. Wystarczy, że znalazł już go w jej
łazience.
- Co. On. Tu. Robi? – zapytał Potter,
ledwo hamując furię. Spojrzał na Hermionę morderczym wzrokiem.
- Mieszka – odpowiedziała spokojnie
dziewczyna, jednak w środku wszystko miała jak z galaretki. Bała się, jak zakończy
się ten incydent, a znając wybuchowy temperament chłopaka nie miała zbyt
dobrych przeczuć.
- Jak to mieszka?! - wrzasnął Harry i w dwóch krokach znalazł się
obok swojej dziewczyny. Ujął ją za podbródek, by zwróciła wzrok w jego stronę.
Samego Dracona nie obdarzył ani jednym spojrzeniem i zachowywał się tak, jakby
w ogóle nie było go w pomieszczeniu.
- Nie jest już śmierciożercą. Stracił
dom i nie miał się gdzie podziać. Zaproponowałam mu schronienie…
- Ile już tutaj mieszka? – spytał ostro
Potter.
- Od kiedy wyprowadziłam się od
Weasley’ów – szepnęła.
- Czyli… musiałaś się widzieć z nim
zanim jeszcze wyjechałaś z Nory. Prawda?
- Tak – powiedziała drżącym głosem.
Coraz mniej podobał się jej ton i sposób wypowiedzi Harry’ego. Chłopak był
agresywny i zwracał się do dziewczyny tak, jakby była jego wrogiem.
- Wtedy, kiedy mówiłaś, że jedziesz do
Londynu? – domyślił się Wybraniec.
- Tak – przyznała Hermiona. Nie było już sensu niczego ukrywać.
Potter spojrzał na nią z furią i mocniej
chwycił jej podbródek. Dziewczyna poczuła ból, rozchodzący się od końca jej
blizny, na który nacisnął chłopak. Z przestrachem wpatrywała się w Pottera,
który z grzecznego i czułego zmienił się w agresywnego i nieprzewidywalnego.
- A czy wtedy, kiedy nie mogłaś się z ze
mną spotkać, też byłaś z nim? – ostatnie słowo prawie wypluł, wypowiadając je
jak najgorszą obelgę.
- Tak, ale… - Harry opuścił swoje ręce w
geście zdruzgotania i z nadal jarzącymi się złością oczami odsunął się od
dziewczyny – Ja i Draco… My jesteśmy tylko przyjaciółmi…
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Czy to
naprawdę było takie trudne? – zapytał gniewnie – Przecież zrozumiałbym…
Hermionie przemknęło przez myśl, że z
takim temperamentem Potter zapewne niczego by nie zrozumiał.
- Harry… - powiedziała przez łzy.
Obojętnie, co myślała teraz o swoim chłopaku, nie miała ochoty się z nim
kłócić.
- No tak, Ślizgoni już tak mają.
Uwielbiają kłamstwa – powiedział z jadem i odsunął się od Hermiony o kolejne
kilka kroków – Myślałem, że jesteś inna niż oni.
- Harry… - rzekła słabo, a głos jej się
załamał. Zanim jeszcze zdążyła pomyśleć, jak chce skończyć to zdanie, usłyszała
trzask deportacji, a Wybraniec zniknął z łazienki.
Zrobiła kilka głębokich wdechów, po czym
podeszła do Dracona, bez słowa wpatrującego się w scenę, która rozegrała się
pomiędzy nią, a jej chłopakiem. Hermiona opadła na krawędź wanny i usiadła obok
Malfoy’a. Z jej ust wyrwał się cichy szloch, a łzy ponownie popłynęły po
policzkach. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
- Hermiono… - usłyszała obok siebie głos
blondyna. Spojrzała na niego spomiędzy palców – Ja tylko… chciałbym przeprosić
cię za wczoraj rano i przedwczoraj wieczorem. Byłem bardzo niesprawiedliwy…
Jeszcze raz bardzo cię przepraszam…
Wyciągnął rękę i zaczął bawić się jej
lokami. Poczuł, że drgnęła gdy dotknął jej szyi.
- Nie masz za co, Draco. Ja też
niepotrzebnie się uniosłam – powiedziała nieswoim głosem, nadal chowając twarz
w dłoniach.
Malfoy wciąż bawił się włosami
Ślizgonki, a ona wciąż milczała. Chcąc przerwać niezręczną ciszę, którą
przerywały tylko szlochy dziewczyny, Draco znów zaczął mówić.
- I przepraszam cię też za to, że przeze
mnie pokłóciłaś się z Potterem. Gdybym u ciebie nie mieszkał, nie miałabyś
takich problemów…
- Nie mów tak – powiedziała i oderwała
swoje dłonie od twarzy. Draco ujrzał jej zaczerwienione oczy, sklejone łzami
rzęsy i ślady palców Harry’ego na jej podbródku. Gdy tylko je zauważył, zawrzał
w nim ten sam niekontrolowany gniew, który odczuł po pierwszym ujrzeniu blizn
dziewczyny – To nie twoja wina, że się z nim pokłóciłam, tylko moja. To ja nie
słuchałam cię, gdy mówiłeś mi, bym wszystko wyznała Harry’emu. Teraz po prostu
płacę za swoje błędy… - dodała smutno.
Nie wiedział, czy było to słuszne posunięcie,
szczególnie w świetle poprzedniego incydentu, który wydarzył się w łazience,
jednak mimo wszystko przytulił Hermionę do swojego nagiego torsu. Ona wtuliła
się w jego ciało i zaczęła coraz żałośniej płakać. Nie przeszkadzało jej nawet
to, że chłopak był w samych bokserkach, a jego skóra, którą miała przed oczami,
była cudownie gładka i pachnąca. Myślała tylko o swojej egzystencji, jaka była
marna i nieudana. Nie umiała nawet dobrze kłamać i prowadzić podwójnego życia.
Może rzeczywiście nie powinna trafić do Slytherinu?
Na dodatek jej chłopak ukazał swoje
drugie oblicze, bardziej agresywne i porywcze. Nie była pewna, czy chce być z
osobą, która nawet wobec ukochanych osób jest groźna. Jeszcze nie tak dawno
mówiła Malfoy’owi, że na razie nic nie zmieni jej opinii o Harrym. Teraz
musiała skorygować swoje myśli.
- Co ja mam zrobić? – szepnęła przez
łzy, przypadkowo przejeżdżając ustami po klatce piersiowej blondyna.
Chłopak nie usłyszał jej słów, poczuł
tylko dotyk warg dziewczyny na swoim ciele, który mylnie zinterpretował.
Przyciągnął ją do siebie bliżej, delikatnie chwycił za podbródek i spojrzał w
jej oczy. Ślizgonka zauważyła, że Malfoy patrzył na nią z wyraźną troską.
- Hermiono… - szepnął – Wszystko będzie
dobrze, pomogę ci…
Powoli nachylił się nad nią, wyraźnie
dając do zrozumienia, co zamierza uczynić. Hermiona najpierw tylko lekko się
odsunęła, jednak gdy zobaczyła, że usta Dracona nadal wędrują w stronę jej
warg, wstała z brzegu wanny i stanęła
przed chłopakiem. Postanowiła, że mimo wszystko nie zdradzi Harry’ego i, gdy
tylko będzie chciał, da mu drugą szansę. Całe jego zdenerwowanie złożyła na
karb niedawnej wojny.
- Draco… - zaczęła nieswoim głosem.
Odchrząknęła i spróbowała powiedzieć jeszcze raz – Draco, nie mówmy o tym. Sama
to wszystko załatwię, nie musisz mi w niczym pomagać. Jedyne co, to bardzo
proszę cię, byś zachowywał się, jakby nic się nie stało. To tylko i wyłącznie
mój problem, nie chcę, byś się nim przejmował.
Kątem oka zauważyła się w lustrze –
drobna, niepozorna Ślizgonka, której kłamstwa doprowadziły do największego
kryzysu w jej związku.
- Na pewno nie chcesz pomocy? – zapytał
niepewnie Draco.
- Na pewno. Nie chcę, byś zaprzątał
sobie głowę jeszcze moimi problemami.
Rozejrzała się po łazience i na jednej z
szafek zauważyła koszulkę i spodnie chłopaka.
Pierwsza
OdpowiedzUsuńŚwietne
UsuńCieszę się, że Harry poklucił się z Mioną. Może w końcu Hermiona będzie z Draconem. Czekam na to i czekam i się nie mogę doczekać. Wkurzony Harry, zdruzgotana Hermiona i słodki Draco-idealne połączenie. Jak czytałam scenę z miotłą od razu wiedziałam, że będzie tam Draco. To do niego podobne.
Kocham cię za to i czekam do piątku.
~Panna Malfoy
http://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1
UsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział
Bardzo fajne, ciekawe, trzymające w napięciu - z resztą tak jak zawsze ;3 jednocześnie chciałbym już koniec wszytkich części bo wiedziałabym jak wszystko się potoczy, a z drugiej chcę mieć na co czekać w tygodniu i choć na chwilę przenieść się w tą inną rzeczywistość :)) zgaduje że nic nie zaspoilerujesz? :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Części planuję jeszcze sporo, więc przez długi czas będziesz miała, do czego zaglądać ;)
UsuńNiestety nie mogę zaspoilerować nic ponad to, że większość Czytelników powinna być zadowolona z zakończenia :*
Pozdrawiam! J. M.
Już nie umiem się doczekać rozpoczęcia roku szkolnego. Reakcja Harry'ego idealna. Draco zaś bardzo sle to bardzo słodki. Szkoda że Hermiona nie dała mu się pocałować. No ale na najlepsze warto czekać. Już nie umiem doczekać się piątku. Pozdrawiam i życzę weny ❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Do rozpoczęcia roku szkolnego zostały nam jeszcze jakieś dwa rozdziały ;) Również pozdrawiam! J. M.
UsuńSkąd ja to znam??
UsuńCzytałam już tego fragmenty na papierze i jestem z tego dumna. Nie mogę się doczekać piątku i następnego rozdziału, kocham Twoje DRAMIONE.
Wiem, wiem, że to znasz ;) Po zmianie kilku fragmentów, które napisałam na piątkowym festiwalu rozdział w końcu jakoś wygląda.
UsuńPozdrawiam! J. M.
PS. Po co piszesz, że nie możesz się doczekać piątku? Przecież wiem, że zapewne dorwiesz się do mojego zeszytu wcześniej :P
Jutro się dorwę ;)
UsuńAle całość i tak zobaczę dopiero w piątek
Świetne ^^ uwielbiam momenty z Hermiona i Draco :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Cudowne :) Nie mogłam się doczekać , aż Harry zrobi coś nie tak ;) Pozdrawiam i życzę weny - Basiabella
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
Usuń,,Nie mogłam się doczekać, aż Harry zrobi coś nie tak" - to zdanie bezapelacyjnie wygrało ;) Naprawdę cudownie to ujęłaś, aż się popłakałam ze śmiechu.
Również pozdrawiam! J. M.
Kolejny wspaniały rozdział za mną ^^
OdpowiedzUsuńNo kurcze... nazwij mnie jak chcesz, ale w tym opowiadaniu, strasznie podoba mi się Harry, nawet po tej sytuacji kłótni z Hermioną... Tak wiem, jestem chora ^^
Hermiona jak dla mnie sama sobie zasłużyła na to... takie okłamywanie samej siebie, szczególnie w sprawach miłosnych przeważnie kończy się w taki sposób. Może w końcu zerwie z wybrańcem (i będę go miała dla siebie xD hahahaha) i zwiąże się z Draconem.
A właśnie Draco, jak zawsze uroczy na swój sposób ^^ Cieszę się, że Granger go nie pocałowała, nie ma tak łatwo ;> Niech biedactwo się jeszcze pomęczy ;)
Pozdrawiam gorąco, życzę weny i czekam z niecierpliwością na piąteczek <3
Bardzo dziękuję!
UsuńNo cóż, mogę nazwać Cię tylko Niestatystyczną Czytelniczką ;) Nie mam nic do osób, które lubią Harry'ego (sama kocham go w książkach, to fanfiki sprawiły, że w Dramione nie umiem pokazywać go dla mnie pozytywnie).
Ten rozdział był jak... ,,Dobra, Potter, wsadź sobie te swoje łapki pod jej koszulkę, ale za to potem wpadnij w niekontrolowaną furię."
Dracze to same męki będzie teraz przeżywać... A ja z nim, bo co rozdział chcę, żeby pocałował się z Hermioną. No ale z weną kłócić się nie będę ;)
Również pozdrawiam i życzę weny! J. M.
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Draco był wtedy w łazience, bo nie wiadomo jakby to się skończyło :)
Mimo wszystko mam nadzieję, że Hermiona nie da Potterowi drugiej szansy. Ogólnie do Harry'ego nic nie mam, ale chcę aby między Mioną a Draco coś zaczeło się już dziać :)
Kolejny wspaniały rozdział! Mam nadzieje, że następne też takie będą !!! :)
Pfff..... zresztą ,co ja gadam, jestem pewna że będą świetne !!! :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Bardzo dziękuję!
UsuńNo, ja też nie wiem, jakby się to skończyło :P Dobrze, że nasz Dracze był na posterunku cnoty Hermiony xd
Również pozdrawiam! J. M. :)
Nie mam pojęcia, dlaczego zniknęłam ostatnio pod Twoimi postami :/ To chyba wszystko przez tą szkołę, napięte grafiki dnia itd...
OdpowiedzUsuńCo nie oznacza, że nie czytałam! Czytałam i to prawie na bieżąco, ale nadal nie mieści mi się w głowie, czemu nie zostawiałam żadnego słowa :< A wiem, że każdy kom ma znaczenie, sama wtedy skaczę ze szczęścia. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :< Postanawiam poprawę ♥
Co do rozdziału (do poprzednich też), jak zawsze genialnie budujesz napięcie! Moment gdy okazało się, że Draco jest w łazience rozbroił wszystko! Tak samo reakcja Harrego ;) Cieszę się, że wszystko tworzy spójną całość i najważniejszy wątek historii jest utrzymywany na pierwszym planie. Oby tak dalej ^^
Jest jeszcze wiele epitetów, którymi chciałabym pochwalić Twoje opowiadanie, ale żaden nie przychodzi mi do głowy >.< Cudnie! To jeden z wielu.
Na koniec mojego wywodu życzę weny, czasu i ciasteczek jakie lubisz najbardziej ^^
P.S.Dziękuję za dodanie do obserwowanych :*
♥ ♥ ♥
Bardzo dziękuję!
UsuńOczywiście, że Ci wybaczam, doskonale rozumiem brak czasu. Poza tym, jak można gniewać się na taką Czytelniczkę jak ty? Znów rozpływam się przy Twoim komentarzu ;)
Ach, ciasteczka się przydadzą... :*
Jeszcze raz bardzo dziękuję! J. M.
PS. Nie masz za co dziękować, Twoje wiersze są naprawdę świetne, to sama przyjemność je czytać ;)
O której godzinie następne opowiadanie? Wiem że to dużo pracy ale po prostu już się nie mogę doczekać ;3
OdpowiedzUsuńAch, właśnie niedawno dodałam ;)
UsuńSuuuper :)))
UsuńSzok, szok, szok. Harry taki porywczy.. Co będzie dalej? Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M. ;)
UsuńSuper, super, super. Masz wielki talent i już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :) .
OdpowiedzUsuńByłaś już u mnie ale i tak zapraszam ponownie :
http://zakreconeminiaturkislizgonki.blogspot.co.uk
Hej. Nominowałam cię do LA. Więcej u mnie. Przepraszam, że nie dodaje opinii. Wyjaśnienie znajdziesz również u mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1
Bardzo dziękuję ;) Nie ma sprawy, rozumiem chorobę :* Pozdrawiam! J. M.
UsuńZapowiada się intrygująco na czele z planem Lucjusza i udziałem Zabiniego. Z niecierpliwością będę czekać na dalszy rozwój wydarzeń w tym kierunku.
OdpowiedzUsuńBałaganiarz z tego Potter'a. Draco nigdy nie doprowadziłby mieszkania do takiego stanu... Wzmianka o tym, że Złoty Chłopiec sam sprzątał łazienkę po prostu wywołała we Mnie salwy śmiechu. Potem w moje wyobraźni pojawił się Potter w czepku, gumowych rękawiczkach, fartuszkiem szorującym tą wannę. I po prostu nie wytrzymałam - spadłam z fotela, :D
Gdy zaczęłam czytać o tej klamce do łazienki... To już myślałam, że zastają tam Malfoy'a w wannie z gumową, żółtą kaczuszką, xD Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Natomiast Potter i jego porywcza strona, mam nadzieje, nie zajdą daleko w serce Hermiony.
Rozdział oczywiście jak zawsze wspaniały. Perełka to sytuacja w łazience...
Ja nie wiem co mam z tą wanną i łazienką... :D
Życzę dużo weny!
Pozdrawiam,
Shadow Follow
Bardzo dziękuję!
UsuńGenialny pomysł z tą żółtą kaczuszką! Boże, będę musiała to kiedyś wykorzystać! Po prostu świetne!
Nie martw się, ja też mam coś nie tak z łazienką. Zauważyłam, że za każdym razem, gdy doszło do pocałunku Dramione, działo się to właśnie w łazience...
Również pozdrawiam! J. M.
Ajajaj było tak fajnie i się pokłócili :( szkoda mi Hermiony
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko jej pomogło... Pozdrawiam! J. M.
Usuń