niedziela, 18 października 2015

Rozdział XIV - ,,Dramione - Utracona Przyjaźń"

Hej, kochani! 
Rozdział XIV miał opisywać nieco więcej wydarzeń i być bardziej rozbudowany, jednak z powodu braku czasu nie udało mi się napisać więcej. Mimo to mam nadzieję, że będzie się Wam podobał. 
Nie pozostaje mi nic innego, jak zadedykować go mojej kochanej kuzynce, która niejednokrotnie nawet nieświadomie podsuwała mi pomysły na to fanfiction. 
Rozdział XV w piątek :* 
Zapraszam do czytania i komentowania! 
Johanna Malfoy 
****** 


Mężczyzna przechadzał się ponurymi korytarzami Azkabanu. Odgłos jego kroków niósł się echem po kamiennych murach więzienia. Zewsząd czuł zimno, którym emanowali dementorzy. Obok niego szedł Rudolf Lestrange, dzwoniący ogromnymi kluczami, które trzymał w ręce.
- To tutaj, Panie – powiedział w pewnym momencie i zatrzymał się przy jednej z cel.
- Możesz już odejść, Lestrange. Gdy będziesz mi potrzebny, zawołam cię – odrzekł mężczyzna, a jego podwładny posłusznie zniknął w ciemnościach korytarza.
Kilka razy lekko zastukał w kratę, która oddzielała go od więźnia. Po chwili absolutnej ciszy usłyszał zduszony ryk, a ogromna, ciemna masa uderzyła w żelazne drzwi celi. Chłopak, który się w niej znajdował, przycisnął twarz do krat i zaczął chrapliwie oddychać.
- To ty? – zapytał schrypniętym głosem i wypluł flegmę pod same nogi mężczyzny.
- Przyzwyczaiłem się, że teraz mówią do mnie… - z obrzydzeniem cofnął się od wydzieliny - … Panie.
- No więc, Panie, czy to naprawdę ty? – zapytał, a jego czarnoskóra twarz wykrzywiła się w grymasie. Nie był przyzwyczajony, by mówić ,,Panie” do osoby, która miała wobec niego ogromny dług.
- Tak, to ja.
- Przychodzisz tu, bo masz problem, prawda, Panie? – zapytał kpiącym głosem. Dementorzy mogli wyssać z niego całą radość i szczęście, ale wiedział, że ironia zostanie z nim do końca jego dni.
- Nie tak duże, jak ci się wydaje. Chodzi raczej o… pomoc – powiedział, a ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło. Dawno nie prosił nikogo o przysługę.
- Tak, i zapewne tylko ja mogę ci jej udzielić -  jego ton był sarkastyczny do granic możliwości.
- Myślisz, że podoba mi się, to, ze jestem na łasce osiemnastolatka? – zapytał gwałtownie i przybliżył się do kraty. Jego wzrok spotkał się z czekoladowymi oczami chłopaka – Proponuję układ. Pomagasz mi, a za to ja uwalniam cię z tej cuchnącej dziury – powiedział cicho.
- Będę miał z tego jakieś korzyści? – zapytał chytrze czarnoskóry.
- Nie będziesz tu tkwić… - zobaczył wyczekujący wzrok chłopaka – Chcesz coś jeszcze?
- A dług, który pozostał jeszcze z wojny? Jak zamierzasz go spłacić?
- Kiedy dokończymy Jego dzieło, dostaniesz wysokie stanowisko.
- Jakie? – dopytywał się osiemnastolatek, a jego przekrwione oczy uporczywie wpatrywały się w mężczyznę.
- Przewodniczący Wizengamotu. Będziesz mógł wydawać na nich wyroki – zaoferował.
- Przewodniczący Wizengamotu? – skrzywił się – A nie lepiej minister magii?
- Posłuchaj… - powiedział mężczyzna zdenerwowany.
- Z tego, co słyszałem, tylko ja mogę ci pomóc. Wiesz, że nie ma osoby, która ma tak dobre warunki i kwalifikacje do wykonania tej części planu, jak ja – przerwał mu chłopak – Naprawdę masz zamiar wykłócać się ze mną, Lucjuszu?
Mężczyzna wziął głęboki wdech. Nigdy nie sądził, że osoba w wieku jego syna będzie mu rozkazywać. Wiedział jednak, że chłopak miał rację – tylko on mógł mu pomóc, musiał więc przystać na jego warunki, bo inaczej z całego jego planu byłyby nici.
- Dobrze, więc po zrealizowaniu całego planu dostaniesz stanowisko ministra magii – powiedział zrezygnowanym głosem. Na twarz chłopaka wypłynął tryumfujący wyraz uśmiech.
- Widzisz, jak dobrze się dogadujemy? – zapytał kpiąco czarnoskóry – I właśnie dlatego jesteś najlepszym Panem, a ja najlepszy sługą.
- Postaram się, żebyś jutro został wypuszczony, a wtedy od razu skieruj się do Malfoy Manor. Wytłumaczę co szczegółowo, na czym polegałaby twoja rola w moim planie – mężczyzna zignorował słowa osiemnastolatka.
- Dobrze, Panie, nie mogę się już doczekać, by zacząć ci służyć. A gdybyś kiedyś znowu potrzebował pomocy… – diabelsko się uśmiechnął, co dało dosyć demoniczny widok razem z pianą, która toczyła się z jego suchych ust oraz czerwonymi oczami - … pamiętaj, że zawsze nią służę.
Mężczyzna bez słowa odwrócił się od celi i zawołał:
- Lestrange!
Obok niego niemal natychmiast pojawił się sługa, który poprowadził go w stronę wyjścia z więzienia.
- Pamiętaj, Lucjuszu, że zawsze możemy założyć razem spółkę przestępczą! Twój syn nigdy nie chciał, ale ty raczej byłbyś chętny, prawda?! – krzyknął za nim czarnoskóry, po czym roześmiał się na całe gardło. Dementor, zwabiony oznaką radości, od razu zbliżył się do chłopaka i zaczął wysysać z niego energię życiową.       
   
***
Jeszcze zanim otworzyła oczy, poczuła dwie rzeczy – ból stóp, nadwyrężonych poprzedniego wieczoru oraz zapach płynu do kąpieli o aromacie drzewa sandałowego. Wiedziała, że tylko jedna osoba go używa – Harry. Wolno uchyliła swoje powieki, jakby bojąc się, że po przebudzeniu okaże się, że koncert był tylko snem. Pierwszą rzeczą, jaką ujrzała, był bawełniany podkoszulek jej chłopaka, w który wtulała twarz. Poczuła, rękę Wybrańca, przerzuconą swobodnie przez jej talię. Koniuszki palców Pottera łaskotały ją w plecy.
Uniosła głowę i spojrzała na twarz Harry’ego. Jego skóra lśniła od brokatu, a we włosach miał fragmenty wianku. To utwierdziło Ślizgonkę w przekonaniu, że koncert nie był jej snem, lecz wydarzył się naprawdę. Leżała w łóżku Harry’ego Pottera, w jego ramionach, w domu przy Grimmuald Place i nie mogła uwierzyć, że spotkało ją tak ogromne szczęście.
Musnęła ustami wargi swojego chłopaka, spierzchnięte i również pokryte brokatem. Poczuła, że Wybraniec od razu obudził się, przyciągnął ją do siebie i mocno pocałował.
- Dzień dobry – szepnęła wprost w jego usta.
Harry tylko mruknął w odpowiedzi i ponownie pocałował dziewczynę, ta jednak szybko wyplątała się z jego objęć, co spotkało się z kolejnym mruknięciem chłopaka – tym razem dezaprobaty.
- Po co wstajesz? – zapytał Hermionę leniwym głosem – Jeszcze jest noc – patrz jak ciemno za oknami…
Wskazał palcem na zaciągnięte zasłony, przez które w pokoju Wybrańca panował półmrok. Ślizgonka zsunęła się z łóżka,  podeszła do okien, rozsunęła kotary, a do pomieszczenia wlał się poranny blask. Harry zasłonił oczy rękami i skulił się w łóżku, jakby był wampirem, który nie znosi światła dziennego.
- Jest dziesiąta rano. Strasznie burczy mi w brzuchu – wyznała dziewczyna i rozejrzała się po pokoju.
Wczoraj wieczorem nawet nie zwracała uwagi na to, jak on wygląda. Wtedy liczyło się tylko zmycie jak największej ilości brokatu z ciała, dotarcie do łóżka i zaśnięcie w nim. Teraz jednak ciekawie rozejrzała się po pokoju, który już na pierwszy rzut oka przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy. Wyglądał, jakby odbył się w nim ubój brokatowych wróżek – cała podłoga i pościel, w której spali, lśniła. Po dębowych deskach walały się sterty przepoconych ubrań, nie tylko z wczorajszego wieczoru, ale chyba z całego okresu, kiedy Harry mieszkał przy Grimmuald Place 12. Hermiona powoli sunęła w stronę wyjścia, potykając się o opakowania z jedzenia, dodatki zakupione wczoraj w koncertowym sklepiku FATM oraz książki chłopaka. Mimo niesamowitego bałaganu, sam pokój był bardzo ładny. Piękne, stare meble idealnie komponowały się z delikatną tapetą, którą pokryte były ściany. Rząd zdjęć, na których było widać Syriusza Blacka, państwa Potter oraz Harry’ego z przyjaciółmi wisiał nad dużym łóżkiem, w którym pochrapywał jeszcze Wybraniec.
Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i zeszła po schodach, kierując się w stronę kuchni. Była ona utrzymana w podobnym stanie, jak pokój Pottera – wszędzie porozsypywane były płatki śniadaniowe, na stole pełno było nieumytych kubków i talerzy. Hermiona omal nie przewróciła się przez stertę brudnych ubrań, która niczym pułapka na złodzieja leżała za jednym z krzeseł. Dziewczyna pomyślała, że Potter musi być naprawdę tolerancyjny dla bałaganu, bo widać było, że bardzo rzadko używał zaklęć sprzątających.
Mrucząc pod nosem, wróciła do pokoju, w którym spała, by odnaleźć swoją różdżkę. Przysięgła sobie, że nie ugotuje niczego w kuchni, dopóki jej nie posprząta.
Gdy szła na piętro, przejrzała się w jednym z luster, które wisiało na ścianie. Podobnie jak jej chłopak, Hermiona miała we włosach ogrom zaschniętych liści oraz brokatu. Była ubrana w samą bieliznę oraz narzucony na nią o kilka rozmiarów za duży podkoszulek Harry’ego, który wczoraj w nocy znalazła na podłodze jego pokoju. Teraz wolała się nie zastanawiać, od kiedy on tam leżał…
Weszła do pomieszczenia. Pottera już w nim nie było, jednak wiele rzeczy świadczyło o niedawnej bytności chłopaka. Śmieci z całego pokoju zostały zgarnięte w jeden kąt, zaś pościel na łóżku była skręcona w jeden wielki rulon. Hermiona przypuszczała, że tak właśnie wyglądało zaścielone łóżko według Harry’ego.
Spod opakowania po Fasolkach Wszystkich Smaków wystawał koniec różdżki Hermiony, którą ta od razu wzięła w dłoń. Kilkoma ruchami uprzątnęła bałagan z całego pokoju, następnie zeszła do kuchni, w której również zastosowała zaklęcia sprzątające. Już po chwili cała podłoga lśniła czystością, a stosy brudnych naczyń myły się w zlewie. Ślizgonka, uspokojona widokiem czystego pomieszczenia, mugolskiem sposobem zrobiła sobie kawę i kilka kanapek, po czym usiadła na blacie kuchennym i zaczęła spożywać posiłek.
Po chwili do kuchni wszedł Potter. Był ubrany w stare, poprzecierane dżinsy i bawełniany t-shirt. Zmył już brokat z twarzy i włosów. Wyglądał tak, jakby nigdy nie był zaatakowany stosem ,,Glitter Bomb”, w przeciwieństwie do Hermiony, która wciąż przedstawiała obraz typowej psychofanki po koncercie.
Chłopak podszedł do Ślizgonki i w przelocie pocałował ją w skroń, po czym machnął swoją różdżką, a przed nim pojawił się talerz kanapek i kubek gorącego kakao.
- Zwolniłeś Stworka? – zapytała dziewczyna.
- Nie, dlaczego tak pomyślałaś? – zdziwił się Harry.
- No cóż, twój dom jest bardzo… - nie wiedziała, jakiego użyć słowa, by nie urazić Wybrańca - … zabałaganiony. Szczególnie kuchnia i sypialnia.
- Stworek nadal jest moim skrzatem domowym, jednak zakazałem mu sprzątać w tych dwóch pomieszczeniach. Po jego porządkach nigdy nie umiałem znaleźć swoich rzeczy, teraz przynajmniej wiem, gdzie leżą – wzruszył ramionami i jednym kęsem pochłonął kanapkę.
- Na przykład w stosie brudnych ubrań – zażartowała Hermiona.
- No właśnie, na przykład w stosie brudnych ubrań – przytaknął Potter i szeroko się uśmiechnął – Wiesz, ile ciekawych rzeczy można znaleźć w takim kłębie? Kiedyś znalazłem kilkadziesiąt galeonów, które uznałem za zaginione kilka tygodni wcześniej.
- Mam nadzieję, ze nie będziesz zły o to, ze posprzątałam, prawda? – zapytała ze śmiechem, jednak tak naprawdę nie była do końca pewna reakcji Harry’ego.
- Nie, no skądże! Jak mógłbym być na ciebie zły? Poza tym, i tak miałem dzisiaj sprzątać – mrugnął do niej okiem i upił duży łyk kakao.
Dziewczyna dopiła swoją kawę i zeskoczyła z blatu. Szybko pocałowała Harry’ego w usta, po czym skierowała się w stronę łazienki. Bała się tego, co mogła w niej zobaczyć – wieloletniego brudu, kilkucentymetrowego kurzu na szafkach i kłębów włosów, nie wspominając już o oplutej pastą do zębów umywalce.
Przeżyła więc mocne zdziwienie, gdy weszła do niemal sterylnej łazienki. Wszystko było w niej białe i pachniało czystością. Ogromne lustro, które wisiało na jednej ze ścian, aż lśniło, podobnie jak wanna i umywalka. Hermiona pomyślała, że Harry nie może być jednak aż takim bałaganiarzem, skoro umiał utrzymywać porządek chociaż w łazience. Była pewna, że w jakimś stopniu odpowiadał za niego Stworek, ale wolała wyobrażać sobie, że to jej chłopak tak dba o czystość tego pomieszczenia.
Rozebrała się i weszła do wanny, którą uprzednio napełniła ciepłą wodą. Ciało aż zapiekło ją, gdy cała zanurzyła się w pianie. Wzięła w dłoń płyn do kąpieli i dokładnie namydliła całe swoje ciało, po czym umyła je tak porządnie, jak tylko mogła. Włosy potraktowała szamponem, który przywołała ze swojego domu. Siedziała w wannie tak długo, aż spłukała każdą drobinkę brokatu ze swojego ciała. Po wyjściu z wanny otuliła się ręcznikiem i zabrała się za uzdrawianie ran, których nabawiła się poprzedniego wieczoru. Uleczyła swoje stopy pełne otarć, pęcherzów i ran, ogromną szramę na żebrach, która była skutkiem próby przeskoczenia przez barierkę oraz popękaną skórę na dłoniach.
Po wyjściu z łazienki czuła się, jak zupełnie inna osoba. Nie czuła się już nieświeżo, a na sobie miała czyste ubrania, które przywołała ze swojej szafy. Włosy przestały być bezkształtnym kołtunem, w którego wplątane były resztki wianka i odzyskały swoją dawną puszystość.
Skierowała swoje kroki w stronę pokoju Pottera, jednak nie znalazła go w nim. Z pomieszczenia zabrała tylko swoje rzeczy – ubrania z wczorajszego dnia oraz przedmioty zakupione w sklepiku koncertowym. Zeszła na parter domu i zaczął szukać swojego chłopaka.
Znalazła go w salonie – stał przy oknie, w jednej ręce trzymał swoją miotłę. Delikatnie gładził jej trzonek, jakby była jego najwierniejszą żoną. Hermiona uśmiechnęła się na ten widok i przypomniała wszystkie wieczory, podczas których Harry bez końca opowiadał jej o quidditchu. Mówił jej o cudownym uczuciu, którego doświadczał podczas latania na swojej Błyskawicy. Nigdy jednak nie zdołał przekonać Ślizgonki do  tego, aby usiadła na miotle.
Dziewczyna podeszła od tyłu do Wybrańca i przytuliła się do jego pleców. Były ciepłe niczym kaloryfer. Chłopak oparł Błyskawicę o ścianę i przekręcił się w ramionach dziewczyny. Głęboko i z uśmiechem spojrzał w jej orzechowe oczy, po czym nachylił się i delikatnie musnął jej usta. Od razu odwzajemniła pocałunek i go pogłębiła, instynktownie zamykając oczy. Potter tak mocno pachniał drzewem sandałowym, że Hermionie aż zakręciło się w głowie. Stanęła na palcach, by zrównać się wzrostem z Wybrańcem i przesunęła dłońmi w górę jego klatki piersiowej. Poczuła, że chłopak mocniej ją obejmuje, a jedną dłoń wplata w jej świeżo umyte loki.
Oboje doświadczyli znajomego skręcanie w okolicy pępka, po czym aportowali się w korytarzu na piętrze domu państwa Grangerów. Harry od razu przycisnął Ślizgonkę do ściany i coraz zachłanniej ją całował. Hermiona poczuła, że coś zimnego wbija się w jej biodro i zorientowała się, że była to klamka do łazienki. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i zaczęła do niego wchodzić z nadal zamkniętymi oczami. Pociągnęła za sobą Pottera, którego ręce w błyskawiczny sposób znalazły się pod jej koszulką. Dziewczyna dotykała jego ramion i szyi, raz po raz wzdychając z przyjemności.
Nagle usłyszała odgłos przesuwania szczoteczką po zębach. Nie zwróciła na niego uwagi, tylko dalej odwzajemniała pocałunki Wybrańca i próbowała nie zwariować, wciąż czując jego palce na swoim kręgosłupie. Jednak odgłos powtórzył się, a po nim pojawiło się ciche chrząknięcie. Hermiona gwałtownie odsunęła się od Harry’ego i otworzyła oczy. Spojrzała w miejsce, z którego dochodziły dziwne odgłosy.
Wiedziała, że nie będzie dobrze.
Na skraju wanny, w samych bokserkach i ze szczoteczką do zębów w ustach, siedział Draco. Lekko uśmiechał się do Harry’ego i Hermiony, nie zwracając uwagi na ich czerwone ze złości i wstydu twarze.
- Cześć – powiedział niepewnym głosem, lekko zniekształconym, przez pastę do zębów, którą miał w buzi. Nachylił się nad umywalką i wypluł pianę, a następnie otarł swoje wargi ręcznikiem.
- O, cześć, Draco – powiedziała Ślizgonka, zmieszana. Malfoy wyglądał niesamowicie dobrze w samych bokserkach i z rozwichrzonymi włosami, więc szybko odwróciła od niego wzrok, by Harry nie przyłapał jej na wpatrywaniu się w niego. Wystarczy, że znalazł już go w jej łazience.
- Co. On. Tu. Robi? – zapytał Potter, ledwo hamując furię. Spojrzał na Hermionę morderczym wzrokiem.
- Mieszka – odpowiedziała spokojnie dziewczyna, jednak w środku wszystko miała jak z galaretki. Bała się, jak zakończy się ten incydent, a znając wybuchowy temperament chłopaka nie miała zbyt dobrych przeczuć.
- Jak to mieszka?! -  wrzasnął Harry i w dwóch krokach znalazł się obok swojej dziewczyny. Ujął ją za podbródek, by zwróciła wzrok w jego stronę. Samego Dracona nie obdarzył ani jednym spojrzeniem i zachowywał się tak, jakby w ogóle nie było go w pomieszczeniu.
- Nie jest już śmierciożercą. Stracił dom i nie miał się gdzie podziać. Zaproponowałam mu schronienie…
- Ile już tutaj mieszka? – spytał ostro Potter.
- Od kiedy wyprowadziłam się od Weasley’ów – szepnęła.
- Czyli… musiałaś się widzieć z nim zanim jeszcze wyjechałaś z Nory. Prawda?
- Tak – powiedziała drżącym głosem. Coraz mniej podobał się jej ton i sposób wypowiedzi Harry’ego. Chłopak był agresywny i zwracał się do dziewczyny tak, jakby była jego wrogiem.
- Wtedy, kiedy mówiłaś, że jedziesz do Londynu? – domyślił się Wybraniec.
- Tak – przyznała Hermiona.  Nie było już sensu niczego ukrywać.
Potter spojrzał na nią z furią i mocniej chwycił jej podbródek. Dziewczyna poczuła ból, rozchodzący się od końca jej blizny, na który nacisnął chłopak. Z przestrachem wpatrywała się w Pottera, który z grzecznego i czułego zmienił się w agresywnego i nieprzewidywalnego.
- A czy wtedy, kiedy nie mogłaś się z ze mną spotkać, też byłaś z nim? – ostatnie słowo prawie wypluł, wypowiadając je jak najgorszą obelgę.
- Tak, ale… - Harry opuścił swoje ręce w geście zdruzgotania i z nadal jarzącymi się złością oczami odsunął się od dziewczyny – Ja i Draco… My jesteśmy tylko przyjaciółmi…
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Czy to naprawdę było takie trudne? – zapytał gniewnie – Przecież zrozumiałbym…
Hermionie przemknęło przez myśl, że z takim temperamentem Potter zapewne niczego by nie zrozumiał.
- Harry… - powiedziała przez łzy. Obojętnie, co myślała teraz o swoim chłopaku, nie miała ochoty się z nim kłócić.
- No tak, Ślizgoni już tak mają. Uwielbiają kłamstwa – powiedział z jadem i odsunął się od Hermiony o kolejne kilka kroków – Myślałem, że jesteś inna niż oni.
- Harry… - rzekła słabo, a głos jej się załamał. Zanim jeszcze zdążyła pomyśleć, jak chce skończyć to zdanie, usłyszała trzask deportacji, a Wybraniec zniknął z łazienki.
Zrobiła kilka głębokich wdechów, po czym podeszła do Dracona, bez słowa wpatrującego się w scenę, która rozegrała się pomiędzy nią, a jej chłopakiem. Hermiona opadła na krawędź wanny i usiadła obok Malfoy’a. Z jej ust wyrwał się cichy szloch, a łzy ponownie popłynęły po policzkach. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać.
- Hermiono… - usłyszała obok siebie głos blondyna. Spojrzała na niego spomiędzy palców – Ja tylko… chciałbym przeprosić cię za wczoraj rano i przedwczoraj wieczorem. Byłem bardzo niesprawiedliwy… Jeszcze raz bardzo cię przepraszam…
Wyciągnął rękę i zaczął bawić się jej lokami. Poczuł, że drgnęła gdy dotknął jej szyi.
- Nie masz za co, Draco. Ja też niepotrzebnie się uniosłam – powiedziała nieswoim głosem, nadal chowając twarz w dłoniach.
Malfoy wciąż bawił się włosami Ślizgonki, a ona wciąż milczała. Chcąc przerwać niezręczną ciszę, którą przerywały tylko szlochy dziewczyny, Draco znów zaczął mówić.
- I przepraszam cię też za to, że przeze mnie pokłóciłaś się z Potterem. Gdybym u ciebie nie mieszkał, nie miałabyś takich problemów…
- Nie mów tak – powiedziała i oderwała swoje dłonie od twarzy. Draco ujrzał jej zaczerwienione oczy, sklejone łzami rzęsy i ślady palców Harry’ego na jej podbródku. Gdy tylko je zauważył, zawrzał w nim ten sam niekontrolowany gniew, który odczuł po pierwszym ujrzeniu blizn dziewczyny – To nie twoja wina, że się z nim pokłóciłam, tylko moja. To ja nie słuchałam cię, gdy mówiłeś mi, bym wszystko wyznała Harry’emu. Teraz po prostu płacę za swoje błędy… - dodała smutno.
Nie wiedział, czy było to słuszne posunięcie, szczególnie w świetle poprzedniego incydentu, który wydarzył się w łazience, jednak mimo wszystko przytulił Hermionę do swojego nagiego torsu. Ona wtuliła się w jego ciało i zaczęła coraz żałośniej płakać. Nie przeszkadzało jej nawet to, że chłopak był w samych bokserkach, a jego skóra, którą miała przed oczami, była cudownie gładka i pachnąca. Myślała tylko o swojej egzystencji, jaka była marna i nieudana. Nie umiała nawet dobrze kłamać i prowadzić podwójnego życia. Może rzeczywiście nie powinna trafić do Slytherinu?
Na dodatek jej chłopak ukazał swoje drugie oblicze, bardziej agresywne i porywcze. Nie była pewna, czy chce być z osobą, która nawet wobec ukochanych osób jest groźna. Jeszcze nie tak dawno mówiła Malfoy’owi, że na razie nic nie zmieni jej opinii o Harrym. Teraz musiała skorygować swoje myśli.
- Co ja mam zrobić? – szepnęła przez łzy, przypadkowo przejeżdżając ustami po klatce piersiowej blondyna.
Chłopak nie usłyszał jej słów, poczuł tylko dotyk warg dziewczyny na swoim ciele, który mylnie zinterpretował. Przyciągnął ją do siebie bliżej, delikatnie chwycił za podbródek i spojrzał w jej oczy. Ślizgonka zauważyła, że Malfoy patrzył na nią z wyraźną troską.
- Hermiono… - szepnął – Wszystko będzie dobrze, pomogę ci…
Powoli nachylił się nad nią, wyraźnie dając do zrozumienia, co zamierza uczynić. Hermiona najpierw tylko lekko się odsunęła, jednak gdy zobaczyła, że usta Dracona nadal wędrują w stronę jej warg, wstała z  brzegu wanny i stanęła przed chłopakiem. Postanowiła, że mimo wszystko nie zdradzi Harry’ego i, gdy tylko będzie chciał, da mu drugą szansę. Całe jego zdenerwowanie złożyła na karb niedawnej wojny. 
- Draco… - zaczęła nieswoim głosem. Odchrząknęła i spróbowała powiedzieć jeszcze raz – Draco, nie mówmy o tym. Sama to wszystko załatwię, nie musisz mi w niczym pomagać. Jedyne co, to bardzo proszę cię, byś zachowywał się, jakby nic się nie stało. To tylko i wyłącznie mój problem, nie chcę, byś się nim przejmował. 
Kątem oka zauważyła się w lustrze – drobna, niepozorna Ślizgonka, której kłamstwa doprowadziły do największego kryzysu w jej związku.
- Na pewno nie chcesz pomocy? – zapytał niepewnie Draco.
- Na pewno. Nie chcę, byś zaprzątał sobie głowę jeszcze moimi problemami.
Rozejrzała się po łazience i na jednej z szafek zauważyła koszulkę i spodnie chłopaka.
- Ubierz się, a ja zrobię nam herbatę – rzekła – Potem chodź do mnie do pokoju i weź książki. W końcu wytłumaczę ci mugolskie słowa – słabo się uśmiechnęła, po czym wyszła z pomieszczenia.      

31 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetne
      Cieszę się, że Harry poklucił się z Mioną. Może w końcu Hermiona będzie z Draconem. Czekam na to i czekam i się nie mogę doczekać. Wkurzony Harry, zdruzgotana Hermiona i słodki Draco-idealne połączenie. Jak czytałam scenę z miotłą od razu wiedziałam, że będzie tam Draco. To do niego podobne.
      Kocham cię za to i czekam do piątku.
      ~Panna Malfoy

      Usuń
    2. http://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1
      Zapraszam do mnie na nowy rozdział

      Usuń
  2. Bardzo fajne, ciekawe, trzymające w napięciu - z resztą tak jak zawsze ;3 jednocześnie chciałbym już koniec wszytkich części bo wiedziałabym jak wszystko się potoczy, a z drugiej chcę mieć na co czekać w tygodniu i choć na chwilę przenieść się w tą inną rzeczywistość :)) zgaduje że nic nie zaspoilerujesz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Części planuję jeszcze sporo, więc przez długi czas będziesz miała, do czego zaglądać ;)
      Niestety nie mogę zaspoilerować nic ponad to, że większość Czytelników powinna być zadowolona z zakończenia :*
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  3. Już nie umiem się doczekać rozpoczęcia roku szkolnego. Reakcja Harry'ego idealna. Draco zaś bardzo sle to bardzo słodki. Szkoda że Hermiona nie dała mu się pocałować. No ale na najlepsze warto czekać. Już nie umiem doczekać się piątku. Pozdrawiam i życzę weny ❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Do rozpoczęcia roku szkolnego zostały nam jeszcze jakieś dwa rozdziały ;) Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    2. Skąd ja to znam??
      Czytałam już tego fragmenty na papierze i jestem z tego dumna. Nie mogę się doczekać piątku i następnego rozdziału, kocham Twoje DRAMIONE.

      Usuń
    3. Wiem, wiem, że to znasz ;) Po zmianie kilku fragmentów, które napisałam na piątkowym festiwalu rozdział w końcu jakoś wygląda.
      Pozdrawiam! J. M.
      PS. Po co piszesz, że nie możesz się doczekać piątku? Przecież wiem, że zapewne dorwiesz się do mojego zeszytu wcześniej :P

      Usuń
    4. Jutro się dorwę ;)
      Ale całość i tak zobaczę dopiero w piątek

      Usuń
  4. Świetne ^^ uwielbiam momenty z Hermiona i Draco :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne :) Nie mogłam się doczekać , aż Harry zrobi coś nie tak ;) Pozdrawiam i życzę weny - Basiabella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      ,,Nie mogłam się doczekać, aż Harry zrobi coś nie tak" - to zdanie bezapelacyjnie wygrało ;) Naprawdę cudownie to ujęłaś, aż się popłakałam ze śmiechu.
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  6. Kolejny wspaniały rozdział za mną ^^
    No kurcze... nazwij mnie jak chcesz, ale w tym opowiadaniu, strasznie podoba mi się Harry, nawet po tej sytuacji kłótni z Hermioną... Tak wiem, jestem chora ^^
    Hermiona jak dla mnie sama sobie zasłużyła na to... takie okłamywanie samej siebie, szczególnie w sprawach miłosnych przeważnie kończy się w taki sposób. Może w końcu zerwie z wybrańcem (i będę go miała dla siebie xD hahahaha) i zwiąże się z Draconem.
    A właśnie Draco, jak zawsze uroczy na swój sposób ^^ Cieszę się, że Granger go nie pocałowała, nie ma tak łatwo ;> Niech biedactwo się jeszcze pomęczy ;)

    Pozdrawiam gorąco, życzę weny i czekam z niecierpliwością na piąteczek <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      No cóż, mogę nazwać Cię tylko Niestatystyczną Czytelniczką ;) Nie mam nic do osób, które lubią Harry'ego (sama kocham go w książkach, to fanfiki sprawiły, że w Dramione nie umiem pokazywać go dla mnie pozytywnie).
      Ten rozdział był jak... ,,Dobra, Potter, wsadź sobie te swoje łapki pod jej koszulkę, ale za to potem wpadnij w niekontrolowaną furię."
      Dracze to same męki będzie teraz przeżywać... A ja z nim, bo co rozdział chcę, żeby pocałował się z Hermioną. No ale z weną kłócić się nie będę ;)
      Również pozdrawiam i życzę weny! J. M.

      Usuń
  7. Rozdział świetny!
    Dobrze, że Draco był wtedy w łazience, bo nie wiadomo jakby to się skończyło :)
    Mimo wszystko mam nadzieję, że Hermiona nie da Potterowi drugiej szansy. Ogólnie do Harry'ego nic nie mam, ale chcę aby między Mioną a Draco coś zaczeło się już dziać :)
    Kolejny wspaniały rozdział! Mam nadzieje, że następne też takie będą !!! :)
    Pfff..... zresztą ,co ja gadam, jestem pewna że będą świetne !!! :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      No, ja też nie wiem, jakby się to skończyło :P Dobrze, że nasz Dracze był na posterunku cnoty Hermiony xd
      Również pozdrawiam! J. M. :)

      Usuń
  8. Nie mam pojęcia, dlaczego zniknęłam ostatnio pod Twoimi postami :/ To chyba wszystko przez tą szkołę, napięte grafiki dnia itd...
    Co nie oznacza, że nie czytałam! Czytałam i to prawie na bieżąco, ale nadal nie mieści mi się w głowie, czemu nie zostawiałam żadnego słowa :< A wiem, że każdy kom ma znaczenie, sama wtedy skaczę ze szczęścia. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :< Postanawiam poprawę ♥
    Co do rozdziału (do poprzednich też), jak zawsze genialnie budujesz napięcie! Moment gdy okazało się, że Draco jest w łazience rozbroił wszystko! Tak samo reakcja Harrego ;) Cieszę się, że wszystko tworzy spójną całość i najważniejszy wątek historii jest utrzymywany na pierwszym planie. Oby tak dalej ^^
    Jest jeszcze wiele epitetów, którymi chciałabym pochwalić Twoje opowiadanie, ale żaden nie przychodzi mi do głowy >.< Cudnie! To jeden z wielu.
    Na koniec mojego wywodu życzę weny, czasu i ciasteczek jakie lubisz najbardziej ^^
    P.S.Dziękuję za dodanie do obserwowanych :*
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Oczywiście, że Ci wybaczam, doskonale rozumiem brak czasu. Poza tym, jak można gniewać się na taką Czytelniczkę jak ty? Znów rozpływam się przy Twoim komentarzu ;)
      Ach, ciasteczka się przydadzą... :*
      Jeszcze raz bardzo dziękuję! J. M.
      PS. Nie masz za co dziękować, Twoje wiersze są naprawdę świetne, to sama przyjemność je czytać ;)

      Usuń
  9. O której godzinie następne opowiadanie? Wiem że to dużo pracy ale po prostu już się nie mogę doczekać ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Szok, szok, szok. Harry taki porywczy.. Co będzie dalej? Świetny rozdział.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, super, super. Masz wielki talent i już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :) .
    Byłaś już u mnie ale i tak zapraszam ponownie :
    http://zakreconeminiaturkislizgonki.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. Nominowałam cię do LA. Więcej u mnie. Przepraszam, że nie dodaje opinii. Wyjaśnienie znajdziesz również u mnie.
    http://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ;) Nie ma sprawy, rozumiem chorobę :* Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  13. Zapowiada się intrygująco na czele z planem Lucjusza i udziałem Zabiniego. Z niecierpliwością będę czekać na dalszy rozwój wydarzeń w tym kierunku.
    Bałaganiarz z tego Potter'a. Draco nigdy nie doprowadziłby mieszkania do takiego stanu... Wzmianka o tym, że Złoty Chłopiec sam sprzątał łazienkę po prostu wywołała we Mnie salwy śmiechu. Potem w moje wyobraźni pojawił się Potter w czepku, gumowych rękawiczkach, fartuszkiem szorującym tą wannę. I po prostu nie wytrzymałam - spadłam z fotela, :D
    Gdy zaczęłam czytać o tej klamce do łazienki... To już myślałam, że zastają tam Malfoy'a w wannie z gumową, żółtą kaczuszką, xD Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Natomiast Potter i jego porywcza strona, mam nadzieje, nie zajdą daleko w serce Hermiony.
    Rozdział oczywiście jak zawsze wspaniały. Perełka to sytuacja w łazience...
    Ja nie wiem co mam z tą wanną i łazienką... :D
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Genialny pomysł z tą żółtą kaczuszką! Boże, będę musiała to kiedyś wykorzystać! Po prostu świetne!
      Nie martw się, ja też mam coś nie tak z łazienką. Zauważyłam, że za każdym razem, gdy doszło do pocałunku Dramione, działo się to właśnie w łazience...
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  14. Ajajaj było tak fajnie i się pokłócili :( szkoda mi Hermiony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to tylko jej pomogło... Pozdrawiam! J. M.

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)