piątek, 23 października 2015

Rozdział XV - ,,Dramione - Utracona Przyjaźń"

Hej, kochani!
Ten rozdział dedykuję Paulinie, która ma dzisiaj urodziny :*
Paulino, życzę Ci dużo sukcesów w tańcu, więcej książek i fanfików z k-popu ;)
Ponieważ zauważyłam, że mam ostatnio ogromne zaległości we wszystkim, szczególnie w pisaniu, chcę zrobić trochę dłuższą niż zazwyczaj przerwę pomiędzy rozdziałami. Tak więc szesnastka, ostatni rozdział opisujący wakacje, ukaże się dokładnie za tydzień w godzinach wieczornych ;)
Jak pewnie zauważyliście, wygląd mojego bloga nieco się zmienił. Nie jest to jeszcze szablon docelowy, wybrałam tę grafikę tylko dlatego, że na razie na blogu jest tylko opowiadanie o Dramione. Ponieważ planuję fanfiki i o innych paringach, w święta mam nadzieję pogrzebać trochę w CSS i popracować przy Gimpie, by stworzyć szablon o wszystkich parach.
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy :* 
******



Usiadła po turecku na swoim łóżku. Pod sobą czuła miękką pościel, pachnącą proszkiem do prania i perfumami dziewczyny. Na szafce obok stały dwa kubki z parującą herbatą, która wydzielała cudowny, owocowy aromat na cały pokój. Hermiona położyła łokcie na kolanach, a głowę oparła na dłoniach. Zamknęła oczy i oddała się analizie ostatnich minut.
Cały incydent z Harrym wydawał jej się tylko rozmazaną plamą, z której wychwytywała wspomnienia krzyków chłopaka, jego ślepej furii i bólu, który zadał jej, uciskając najczulsze miejsce jej blizny. Rozumiała jego złość, jednak gniew, który zobaczyła w oczach Pottera, wystraszył ja nie na żarty. Od Bitwy o Hogwart aż do teraz ani razu nie widziała Wybrańca w takim stanie – miał ten sam wyraz twarzy, jak podczas walki z Voldemortem.
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Rozchyliła powieki i zobaczyła Dracona, który ze stosem książek wszedł do jej pokoju. Miał na sobie jasne dżinsy i szary podkoszulek, który podkreślał jego mięśnie. Szedł w stronę Ślizgonki z lekkim uśmiechem igrającym na ustach, jednak jego oczy wyrażały troskę.
Usiadł tuż obok Hermiony, tak, że jego noga stykała się z jej kolanem. Na łóżku położył stosik książek, po czym kończyną szturchnął dziewczynę w łydkę.
- Tak? – zapytała cicho. Jej głos nadal brzmiał dziwnie.
- Na pewno nie chcesz o tym porozmawiać? - spytał z troską.
- Nie – powiedziała szeptem, jednak bardzo stanowczym tonem.
- Chcesz to tak zostawić? To, że był wobec ciebie agresywny? Byłem pewny, że jeszcze chwila, a użyje Avady – rzekł cicho, głęboko patrząc dziewczynie w oczy.
- To wszystko przez wojnę… Ona odbiła  piętno na nas wszystkich. Jak myślisz, jak ty zachowywałbyś się, gdybyś prawie umarł, a potem miał na barkach odpowiedzialność za cały świat czarodziejów?
Draco zastanowił się nad jej słowami. Nie wiedział, czy Hermiona naprawdę tak uważa, czy tylko próbuje usprawiedliwić jakoś swojego chłopaka.
- Możemy o tym nie rozmawiać? Jest tyle innych tematów… - przetarła oczy dłonią, po czym spojrzała na książki – Od której zaczynamy?
Wzięła do ręki kilka woluminów i przejrzała je. Było w nich zaznaczone całkiem sporo wyrazów.
- Chciałbym zacząć od pewnego słowa, które nurtuje mnie od dwóch dni – Malfoy chwycił jedną z lektur  i otwarł na odpowiedniej stronie – O, to tutaj! Hermiono, czym jest… ekspres do kawy? – zapytał z ciekawością.
- Naprawdę nie wiesz, co to ekspres do kawy? – dziewczyna lekko się zaśmiała.
- Długo się nad tym zastanawiałem… Ekspres kojarzy mi się tylko z ekspresem do Hogwartu, nijak nie umiem go jednak połączyć z kawą – powiedział zrozpaczonym głosem Draco.  Miał poważną minę,  mimo że dobrze widział uśmiech igrający na twarzy przyjaciółki – Hermiono, proszę cię, powiedz mi, co to jest, bo już nie mam pomysłów!
- A jakie miałeś przypuszczenia? – drążyła Ślizgonka, nadal nie mówiąc blondynowi tego, co go interesowało. Chciała jeszcze trochę się z nim podroczyć, by zapomnieć o nieprzyjemnej sytuacji ze swoim chłopakiem.
- Naprawdę mam ci mówić? – zapytał niepewnie – Nie będziesz się śmiać?
- Postaram się – obiecała dziewczyna i odrzuciła swoje brązowe loki, które opadały na jej czoło. Niesamowite wydawało jej się to, w jak błyskawicznym tempie Draco umiał poprawić jej humor. 
- No więc… Ekspres według mnie to rodzaj pospiesznego pociągu. Myślałem nad tym, że ekspres do kawy może być po prostu pociągiem, który importuje kawę. Nie wiem jednak, jak wygląda przyrządzanie tego napoju przez mugoli, więc moje myśli były coraz bardziej abstrakcyjne… - zrobił pauzę i wbił wzrok w splecione palce, które zaczynały już bieleć od zbyt intensywnego ściskania. Widocznie naprawdę bał się kompromitacji.  
- No wyduś to z siebie – przybliżyła się do niego. Draco wydawał się ciekawy prawdy, a jednocześnie bardzo spięty. Hermiona nigdy nie sądziła, że Malfoy będzie bać się jej reakcji i aż się zawstydziła. Czy naprawdę zawsze była tak chętna do wyśmiewania mniej zdolnych uczniów?
- Ale… Znów wyjdzie to, że jestem od ciebie głupszy – wyjęczał.
- Nigdy tak nie myślałam. Jesteś tak samo mądry i inteligentny jak ja. Nie mogę od ciebie wymagać, byś znał wszystkie słowa i zwyczaje mugoli, tak jak ty nie wymagałeś, bym od razu znała słowa i zwyczaje czarodziejów – powiedziała łagodniejszym głosem – Jestem po prostu ciekawa, jak inni postrzegają świat, w którym się wychowałam.
- No dobrze, więc… Miałem pomysł, że po prostu każda kawiarnia i restauracja ma własny pociąg, który dowozi jej kawę… - powiedział zmieszany.
- Ciekawy pomysł, ale w rzeczywistości ekspres do kawy to trochę co innego – ciepło się do niego uśmiechnęła, po czym różdżką wyczarowała przed nim nieduże urządzenie – To jest ekspres do kawy. Jest urządzeniem, dzięki któremu można szybko zaparzać ten napój.
- To jest ekspres do kawy? – zdziwił się Draco i wziął go do ręki – Taki mały?
- Są i większe, jednak takie, których używa się w domu są zazwyczaj tych rozmiarów – odpowiedział Hermiona i z uśmiechem spojrzała na blondyna, który obracał w palcach urządzenie i bawił się jego przyciskami.
Pomyślała, że w pewnych sprawach Draco na zawsze pozostanie dzieckiem.
Aż roześmiała się na tę myśl i delikatnie pogładziła chłopaka po policzku. 

Chodź na chwilę udało się jej zapomnieć.
Siedziała oparta plecami o chłodną ścianę jej pokoju, a obok niej leżał Draco. Jego głowa była położona tak blisko bioder Hermiony, że dziewczyna spokojnie mogła wpleść palce w jego jedwabiste włosy. I nie raz korzystała z tego przywileju – gdy tylko droczyła się z nim lub tłumaczyła mugolskie słowa, które wydawały się dla niej oczywiste, lekko ciągnęła Malfoy’a za jasne kosmyki. Czasem zdarzało się jej także niemal machinalnie pogłaskać go po głowie, co spotykało się z rumieńcami na jej policzkach i pomrukami aprobaty blondyna.
Zaczęli od ekspresu do kawy, by przejść do monitora ciekłokrystalicznego, cheerlederek, rollercoastera i Playstation. Gdy rozpoczęli dyskusję na temat narkotyków, czym różni się klasa A od klasy C, jakie są skutki ich działania i z czego się je wytwarza, Draco nagle przekręcił się na brzuch, podparł głowę na dłoniach i spojrzał Ślizgonce głęboko w oczy.
- Hermiono… - zaczął niepewnie. Dziewczyna urwała zdanie w połowie i z rozchylonymi ustami zwróciła wzrok w stronę twarzy chłopaka, która wyrażała zaniepokojenie – chciałbym coś ci powiedzieć…
Miał poważną minę. Ze skupieniem wpatrywał się w orzechowe oczy dziewczyny, jakby zastanawiając się, czy na pewno ma jej powiedzieć o pewnych sprawach.
- Tak? – zapytała słabym głosem. Bała się tego, co chciał jej powiedzieć blondyn.
- Wtedy, gdy byliśmy w Pradze… - przełknął ślinę. I on, i dziewczyna dokładnie pamiętali wszystkie wydarzenia z ich wycieczki – Widziałem służących mojego ojca.
- Jak to ich wiedziałeś? – zapytała nerwowo. Jej oczy były zaniepokojone i rozszerzone ze zdziwienia – Oni ciebie też? Namierzyli cię? Czy wiesz coś, o ich dalszych postępowaniach?
- Oni chyba też mnie widzieli. Ale… nie zachowywali się tak, jak zwykle. Nie gonili nas, tylko bardziej… śledzili. Chodzili za nami i tylko obserwowali – powiedział poważnym tonem – Nie wiem, czy nas namierzyli, nie wiem, co robią teraz…
Hermiona głęboko się zamyśliła, a w jej wnętrzu pojawiło się uczucie strachu – tak samo mocne, jak to, które towarzyszyło jej podczas wojny. W sumie, nie dziwiła się swoim odczuciom – w końcu i tym razem miała do czynienia z groźnymi śmierciożercami. Wiedziała, że Lucjusz Malfoy knuje coś niedobrego, nie umiała jednak dostrzec jeszcze tego jednego szczegółu, który pomógłby jej rozszyfrować mężczyznę.
- Jak myślisz? Co on planuje? – zapytała szeptem. Nie musiała nawet wymieniać imienia czy nazwiska, Draco doskonale wiedział, o kim mówiła.
     - Nie wiem, nie mam pomysłu – westchnął blondyn. Podciągnął się na łóżku tak, by usiąść obok Ślizgonki – Ale to nie wszystko. Gdy siedziałem w twoim salonie, usłyszałem pewną rozmowę. Travers i Wilkes, śmierciożercy, którzy w połowie wojny przenieśli się do Zakonu, rozmawiali o rozprawie, która ma się odbyć przed Wizengamotem. Ma ona dotyczyć moich rodziców, Rudolfa Lestrange’a, Thorfina Rowle’a i Carrowów. Ponoć chcą… ich uniewinnić.
- Jak to uniewinnić? Przecież wszyscy wiedzą, że byli śmierciożercami – powiedziała gwałtownie Ślizgonka. Coraz bardziej zaczynała obawiać się tego, co mógł zrobić Lucjusz Malfoy.
- Wszyscy powinni wiedzieć – poprawił ją Draco i potarł dłonią oczy – Pamiętam, że Travers i Wilkes bardzo nienawidzili moich rodziców, a z ich rozmowy wynikało, że zależy im by zostali uniewinnieni.
- Myślisz, że Lucjusz… - zaczęła drżącym głosem. Nie wiedziała nawet, jak chce to skończyć. Czy mężczyzna użył Imperiusa, czy może jego słudzy za pomocą eliksiru wielosokowego podszywają się pod ludzi?
- Nie wiem, co on knuje. Wiem jednak, że jak najszybciej powinniśmy zawiadomić o tym kogoś. Boję się tego, co nasz ojciec może nam zrobić…
- Nam? – zdziwiła się dziewczyna.
- Tak… Wiem, że to wszystko przeze mnie… - powiedział cicho.
- Co przez ciebie? – nie rozumiała.
- Jesteś teraz w niebezpieczeństwie. Przeze mnie. Mój ojciec wie, że bardzo cię lubię… - ,,…tak naprawdę po nocy, która spędziłaś w Malfoy Manor domyślił się też innych uczuć…” – … i boję się, że może coś nam zrobić. Nie tylko mnie. Tobie też.
Przez kilka minut siedzieli w ciszy i zastanawiali się nad tym, co takiego chce zrobić Lucjusz Malfoy. Każdy pomysł okazywał się straszniejszy od poprzedniego, a wszystkie tak samo prawdopodobne. Zastanawiali się, czy może to tylko ich wyobraźnia, czy naprawdę słyszeli już za oknami szepty, a ich żołądki nerwowo skręcały się na samą myśl, że ojciec Dracona może naprawdę coś im zrobić.
Że jego plan naprawdę może zawierać wyrządzenie im krzywdy.
Już nawet myślała o nim jako o części siebie.
O którą bała się tak samo.
O którą się troszczyła.
Którą kochała tak samo jak siebie.
Spojrzała w jego niebieskie oczy. Wiedziała, że sprzeczka z Harrym poważnie podważyła jej postanowienie, by nigdy nie wracać do tego, co było pomiędzy nią a Draco. Czy jednak aż tak silnie na nią podziałała? Czy pomiędzy nią a Wybrańcem już wszystko skończone? 

- Chciałabyś iść ze mną jutro do Hogwartu? Muszę powiadomić McGonagall o moim ojcu. Może ona pomoże nam rozwiązać ten problem.
- Jasne – szepnęła – Oczywiście, że z tobą pójdę… 

***
Teleportowali się do Hogsmead. Draco szybko rzucił na siebie zaklęcie kameleona, by nikt z wioski go nie zobaczył.
- Myślisz, że to naprawdę potrzebne? – szepnęła Hermiona w stronę, gdzie najprawdopodobniej był Draco.
- Tak – odpowiedział chłopak – Nie chcę wzbudzać sensacji, póki McGonagall publicznie nie oczyści mnie z zarzutów, które stawia mi połowa czarodziejskiego świata. Czasem już nie mogę znieść tego, co widzę w ich oczach…
Ślizgonka wiedziała, o czym mówił – o tym wstręcie, którzy ludzie mieli w oczach podczas mówienia o zwolennikach Czarnego Pana. Nikt nie interesował się, kim ten człowiek był teraz – dla wszystkich śmierciożerca na zawsze pozostawał śmierciożercą.
Szybkim krokiem przeszli przez wioskę, mijając Miodowe Królestwo, Pub Pod Trzema Miotłami, sklep Zonka oraz Derwisza i Bangesa. Przed nimi majaczył się budynek szkoły, już odbudowanej po wojnie. Strzeliste wieże kąpały się w promieniach południowego słońca, a tafla jeziora niemal błyszczała. Trawa rosnąca na boisku do quidditcha była soczyście zielona, mimo że już za niedługo zaczynała się jesień.
Zobaczyli przed sobą bramy Hogwartu, których pilnowali strażnicy. Draco zdjął z siebie zaklęcie i zdecydowanym krokiem podszedł do nich razem z Hermioną.
- Nazwiska – burknął jeden ze strażników. Groźnym wzrokiem spojrzał na Ślizgonów, ukazując im swoje przekrwione oczy i starą, pomarszczoną twarz.
- Granger i Malfoy – odpowiedziała dziewczyna.
- Dom?
- Slytherin.
- W jakiej sprawie?
- Musimy spotkać się z profesor McGonagall. Mamy ważne informacje na temat śmierciożerców – powiedział ostrym tonem Draco. Zdenerwował się tym, że strażnik nie chciał wpuścić ich od razu, tylko wypytywał o szczegóły. Chłopak zrobił nieduży krok w przód – znów wyglądał jak dumny, arystokratyczny nastolatek, który domaga się natychmiastowego spełnienia jego zachcianek.
Strażnik spojrzał na nich podejrzliwie, jednak po jakimś czasie odsunął się i zaklęciem otworzył przed nimi bramę.
- Malfoy’owie wiedzą w końcu wszystko o śmierciożercach… - syknął na pożegnanie starzec.
Draco chciał podejść do strażnika i powiedzieć mu kilka bardzo niemiłych rzeczy, jednak Hermiona chwyciła chłopaka za ramię i odciągnęła w stronę wejścia do szkoły.
Szybko pokonali odległość dzielącą ich od głównego wejścia do Hogwartu. Blondyn jeszcze kilka razy mruczał coś o tym, że jak tylko odzyska swoją dawną pozycję, strażnik popamięta arystokratę, którego śmiał nazwać śmierciożercą.
Minęli Wielką Salę i wejścia do lochów, po czym skierowali się w stronę schodów, które prowadziły do gabinetu dyrektora. Draco i Hermiona przechodzili obok sali, w których tak niedawno jeszcze się uczyli, a ich kroki niosły się pustymi korytarzami szkoły, którymi chodzili już siódmy rok. Wpatrywali się w widok, który rozciągał się za oknami Hogwartu oraz obrazy, na który poruszali się czarodzieje. Ślizgonka spotkała kilkoro znajomych z portretów, z którymi przywitała się, stosując najbardziej arystokratyczne maniery, jakich nauczył ją blondyn.
Gdy Draco szedł obok niej, czuła się, jakby cofnęli się w czasie – dwójka prefektów naczelnych Slytherinu kroczyła korytarzami Hogwartu z dumnie podniesionymi podbródkami i zielono – srebrnymi krawatami zawiązanymi na szyi. Ich wzrok prześlizgiwał się po każdym skrawku podłogi i ściany, jakby znów szukali uczniów łamiących zasady, by odebrać im punkty. Mimo że korytarz był pusty, nie słychać było w nim śmiechu młodych czarodziejów i świstu latających zaklęć, nie stracił nic ze swojego tajemniczego charakteru,
W końcu stanęli na wejściu do gabinetu dyrektora.
- Gotowa? – zapytał cicho blondyn i odwrócił się w stronę Hermiony. Jego oczy wyrażały strach.
- Tak… ale czy ty też? – lekko dotknęła jego ramienia. Drgnął – Boisz się czegoś?
- Boję się… - spuścił głowę – Boję się, że mi nie uwierzą. Że skażą mnie na Azkaban – wyszeptał.
- Draco, nie myśl tak… - lekko pogładziła jego rękę – Na pewno cię nie skażą, przecież byłeś ich informatorem.
Głęboko westchnął.
- Chodźmy już tam, nie mogę stać tak ani sekundy dłużej – mruknął. Nachylił się w stronę posągu, który chronił wejścia do gabinetu, po czym wyszeptał w jego stronę hasło. Ten, słysząc je, odsunął się i ukazał dwójce Ślizgonów przejście do siedziby profesor McGonagall.
Draco wszedł pierwszy, ciągnąc za sobą Hermionę. Już w połowie ich drogi po krętych schodach usłyszeli strzępki rozmowy, która dochodziła z gabinetu.
- Więc mówisz, że wnosisz o uniewinnienie? – chłodny głos byłej opiekunki Gryffindoru poniósł się po klatce schodowej.
- Tak, mam do tego solidne podstawy – odpowiedział ktoś. Hermiona nie znała tego głosu, jednak widząc reakcje blondyna stwierdziła, że musi on znać jego właściciela. Chłopak najpierw gwałtownie przystanął, po czym zaczął wspinać się jeszcze szybciej.
- Jakie? – zapytała kobieta.
- Każdy śmierciożerca może potwierdzić, że zarówno ja, jak i moja rodzina oraz przyjaciele byliśmy do wszystkiego zmuszani. Szczególnie zależy mi na moim synu, on jest przecież taki młody…
- Lucjuszu, ale przecież twój syn… 

Blondyn szybko nacisnął klamkę i wparował do pokoju.
- O wilku mowa! Synu! – entuzjastyczny krzyk oraz czuły uścisk powitał go już od progu gabinetu. Poczuł, że osoba, która go przytula, mocno go do siebie przyciąga, tak, że przestaje czuć uspokajającą bliskość Hermiony.
Ta woda kolońska, której zapach kojarzył mu się tylko z bólem. Ta szata, wykonana z drogiego materiału, którego używały tylko najbogatsze rody. Ten głos, który teraz powtarzał tylko jedno słowo - ,,Synu” – a kiedyś powtarzał milion okrutniejszych.
Szybko wydostał się z uścisku i spojrzał na mężczyznę.
Stał przed nim – w całej swojej okazałości, z platynowymi włosami opadającymi na ramiona i laską zakończoną głową smoka w ręce. Wyglądał tak, jak zawsze, jedyną różnicą był uśmiech, który teraz gościł na jego twarzy. Przedtem Draco mógł widywać go tylko wtedy, gdy mężczyzna torturował innych.
- Ojcze? – zapytał zdziwionym głosem i cofnął się o kilka kroków.
Zaraz za nim stanęła Hermiona i krzepiąco chwyciła za dłoń. Wystarczył jej najlżejszy dotyk, by przestał się bać Lucjusza Malfoy’a – przypomniał sobie bowiem, że ma o co walczyć.
O przyszłość.
O ich przyszłość.
- Synu! – mężczyzna znów podszedł do blondyna, który ponownie się cofnął.
- Dzień dobry, pani profesor – powiedział tylko chłopak, tym razem całkowicie ignorując rodziciela.
- Dzień dobry, pani profesor – zawtórowała mu Ślizgonka.
Oboje podeszli do dyrektorki i stanęli jak najbliżej niej, jakby mogła ich obronić przed Lucjuszem. Niepewnie spojrzeli na ojca blondyna, zastanawiając się w jaki sposób opiekunka znienawidzonego przez nich domu nagle stała się ich ostoją.
- Ach, synu, tak dawno cię nie widziałem! Martwiliśmy się o ciebie. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – nasza pani dyrektor, Minerwa – skłonił się w jej stronę – powiedziała, że jest możliwość, byśmy zostali uniewinnieni – ja, ty i twoja mama. Inni słudzy Czarnego Pana na pewno poświadczą, że byliśmy do wszystkiego zmuszani, nie sądzisz, Draconie? – zapytał chłopaka z rozbrajającym uśmiecham. Draco była tak oburzony impertynencją mężczyzny, że nawet nie zaoponował, co Lucjusz wykorzystał do kontynuowania monologu – Myślę, że gdy wyrazimy odpowiednią skruchę, nasza droga pani dyrektor – znów się skłonił – doceni nasze starania i także poświadczy za nami przed Wizengamotem.
- Dość już, Lucjuszu. Teraz muszę porozmawiać z twoim synem i panną Granger – powiedział oschle kobieta – Porozmawiamy, gdy będziesz mieć zeznania świadków.
- Oczywiście, Minerwo. Do widzenia wam wszystkim. Synu – spojrzał na Dracona – Mam nadzieję, że za niedługo znów się zobaczymy. Panno Granger – cień jego dawnego, kpiącego uśmiechu przemknął mu przez twarz – Życzę miłego popołudnia.
Jeszcze raz skłonił się, po czym z uśmiechem opuścił pomieszczenie. 

Gdy tylko zamknęły się drzwi, dyrektorka nerwowo spojrzał na stojących przed nią uczniów. Kazała im usiąść na dwóch fotelach, stojących przed jej biurkiem, a sama napiła się herbaty z filiżanki, która stała na jednaj z szafek.
- Draconie, czy możesz mi wytłumaczyć, co ma w planach twój ojciec? – zapytała poważnie.
Blondyn opowiedział jej całą swoją historię – począwszy od ucieczki w dniu śmierci Voldemorta, aż do dnia obecnego. Powiedział jej o sługach Lucjusza, którzy go ścigali, o rozmowie, którą usłyszał przez okno oraz o anomalnym zachowaniu podwładnych mężczyzny, które zauważył w Pradze.
- Nie wiem, co on planuje, jednak nie wydaje mi się, by było to coś dobrego – zakończył chłopak.  
- To wszystko bardzo ciekawe… - powiedział profesor McGonagall, gdy Draco skończył swoją opowieść. Zaczęła przeglądać papiery, które leżały na jej biurku.
- Słyszałem też, że mój ojciec ma w planach uniewinnić swoich przyjaciół - śmierciożerców – dodał Malfoy.
- Tak, tak, wspominał coś o tym – powiedziała kobieta, nadal przekartkowując dokumenty – Gdzieś mi nawet zapisał ich nazwiska… O, tutaj! Rowle, Lestrange, Carrow, Zabini…
- Zabini? – przerwali jej jednocześnie Ślizgoni.
- Tak jest tutaj napisane – powiedział kobieta.
Draco nie skomentował tego, jednak przypomniał sobie wszystkie momenty, gdy widział Blaise’a torturującego niewinnych.
- Proszę pani… - powiedział tylko drżącym głosem – Czy ja jestem o coś oskarżony?
- Nie, w żadnym wypadku. Byłeś naszym najlepszym informatorem poza Severusem Snapem, nie moglibyśmy cię o nic oskarżać. Już podczas wojny pokazałeś, że stoisz po naszej stronie – ciepło się do niego uśmiechnęła.
- Ja… bardzo pani dziękuję. Naprawdę. Tak się bałem… - powiedział z ulgą Malfoy, a z jego ciała uleciało całe napięcie.
- Nie miałeś, o co, Draconie, nie miałeś – dodała krzepiącym głosem – Nic ci nie grozi, naprawdę.
Hermiona i Draco uśmiechnęli się do siebie i niemal machinalnie spletli swoje palce. Choć na chwilę zapomnieli o sprawie Lucjusza Malfoy’a i napawali się informacją, że blondynowi nic nie grozi ze strony Ministerstwa Magii.
Było bowiem oczywiste, że długo będzie trwało obudowanie stanowiska i pozycji wśród czarodziejów ze szkoły, jednak sam fakt, że choć jednak instytucja była przychylnie nastawiona do Dracona, cieszył.
Miło pożegnali się z dyrektorką i skierowali się w stronę drzwi, gdy usłyszeli ostatnie słowa kobiety:
- Profesor Slughorn pytał się, czy nadal chcielibyście być prefektami naczelnymi, a ty, Draconie, kapitanem drużyny quidditcha.
Spojrzała na nich pytającym wzrokiem.
- Nie – odpowiedział zdecydowanie Draco – Bardzo dziękuję, ale nie.
- A ty, Hermiono?
- Ja… - poczuła, że blondyn mocniej ściska jej palce – Ja… jeszcze pomyślę.      
  

27 komentarzy:

  1. No proszę i długo oczekiwane spotkanie Dracona z ojcem... Szczerze mówiąc wyobrażałam sobie, że skończy się ona pojedynkiem, jednak ta wersja, potulnego, miłego i bardzo "kochającego tatka" prezentuje się lepiej. Jestem pewna, że Lucjusz łże jak świnia... z resztą to wiadome. Znając życie plan Malfoy'a seniora wypali i trafi on na wolność... Wtedy już nikt nie będzie bezpieczny.
    Liczyłam, na to że Hermiona potłumaczy więcej słów Ślizgonowi i wyjdą z tego dosyć "ciekawe" komplikacje ^^. Jednak interpretowaniem blondyna dotyczącym zastosowania ekspresu do kawy wygrałaś internety ^^ śmiałam się jak głupia. Najlepsze było to, że sama nie znając znaczenia tego słowa, zinterpretowałabym w ten sam sposób ;3
    Och i to:
    "O przyszłość.
    O ich przyszłość."
    Urooooooooooooooooooocze <3

    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Szczerze mówiąc, miało być wytłumaczonych więcej słów, ale nie umiałam wymyślić niczego tak dobrego, jak ekspres do kawy. Poza tym, ten rozdział i tak miał zawierać jeszcze jedną scenę, którą będę musiała upchnąć w kolejnym. Serio, gdybym pisała tyle, ile chciałabym, wyszłaby niezła brazylijska telenowela xd
      Tekst z przyszłością wymyśliłam, gdy to pisałam i stwierdziłam, że się nada. Dobrze, że Ci się podoba ;)
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  2. Aaaaaa dlaczego mój kochany Zabini jest zły????!!!!! Dobra wyładowałam się. Rozdział wybitny panno Malfoy dziesięć punktów dla Slitherinu. Dobrze że blondas poszedł do McGonagall i co ważniejsze wyspowiadał się. Coraz bardziej nie lubię Lucjusza. Aktor z niego dobry lecz ojciec fatalny. Dobra wystarczy mi czekać do przyszłego piątku. Pozdrawiam i całuję❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! I nie martw się, Zabinim się jeszcze nacieszysz...
      Również pozdrawiam ;) J. M.

      Usuń
  3. Boski jak każdy *-* musi Ci nie wyobrażalnie dużo zajmować czasu napisanie takiego opowiadania. Naprawdę dziękuję że Ci się chcę wkładać tyle pracy. No ale są efekty! Robi się coraz ciekawiej, nie mogę się doczekać następnego piątku <3 kończę, życzę weny i chęci bo naprawdę genialnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! W sumie najwięcej czasu schodzi na przepisanie tego wszystkiego na komputer i do głównie dlatego te opóźnienia :(
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    2. Jejku naprawdę masz talent , ten rozdział był cudowny :) I co ty tu mówisz o dłuższych przerwach , tydzień na napisanie rozdziału to nie jest dużo czasu zwłaszcza jak się oprócz tego ma inne obowiązki :)
      Ciepło pozdrawiam i życzę weny ~Basiabella

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że nie uważasz tygodnia za długą przerwę ;) Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  4. Nie wiem od czego zacząć. No to na pierwszy ogień Lucjusz. Dobrze, że Draco mu nie wierzy. On udaje takiego tatuśka typu oh ah eh. To jest denerwujące. Myśli, że jest najlepszy, najpotężniejsz i w ogóle wszystko może. Niech sobie tak myśli. Co do uniewinniena - Na Askaban go! Ale najpierw niech Blaise wyjdzie z Askabanu.
    To teraz może Dracze *,*
    Taki słodki. Dobrze, że wie o swoim ojcu co nieco. Pomysł żeby pójść do dyrektorki po prostu genialny.
    Co do książek. Pomysły co to ekspres do kawy miał po prostu genialne. Nigdy bym na takie coś nie wpadła. On jest taki słodki, taki zakochany w Mionie.
    I ostatnia Hermi
    Widać, że coraz mniej czuje do Harry'ego i jest coraz bardziej pewna swoich uczuć do Dracona. Ten moment z włosami taki romantyczny. Oby coraz więcej takich chwil tej dwójki. Myślałam,że jak stary Malfoy ją zobaczy to zacznie się wydzierać. Czyli jednak wiedział, że Hermi jest przyjaciółką Draco. Musi mieć szpiegów!
    No i teraz przyszedł czas na cały rozdział.
    Jak zwykle wspaniały. Każdy po kolei coraz bardziej mnie zaskakuje. Powiem Ci szczerze, że cieszę się z tego powodu. Kończę już, bo jednak choroba robi swoje i zaczyna mnie głowa pobolewać. Przepraszam za wszystkie literówki, błędy itp. Niestety jak się co chwilę kaszle i kicha to nie zawsze idzie zauważyć wszystkie literówki.
    Do następnego kochana :*
    ~ chora Panna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ach, tak, sama ja uwielbiam momenty z Dramione ♡ Niestety, nie zawsze będzie tak kolorowo...
      Jeju, biedna, życzę Ci powrotu do zdrowia, sama też cały czas jestem chora :(
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  5. Po pierwsze!
    Wielkie Wooooooooow! Cudowny szablon!!!!!!!!!! Wygodniej by mi było, gdyby tło nie przewijało się z tekstem, ale to taki szczegół. Jednak pomijając moje "ale" nagłówek i kolorystyka po prostu epickie!!!!!
    Rozdział przeczytałam zaraz po tym jak napisałaś u mnie komentarz o jego pojawieniu się, ale nie miałam wytchnienia, żeby skomentować... Miałam w tym tygodniu 9 sprawdzianów i pracę klasową... myślałam, że się wykończę...
    Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej, a ja coraz bardziej wciągam sie w tą nieziemską historię. Masz cudowne pomysły, na które bym nie wpadła. Kiedy czytam chwile z Dramione serce mi bije jak szalone. Uwielbiam jak je opisujesz, naucz mnie! Zapisz mnie do siebie na korepetycje czy coś!!! Nie umiem pisac romantycznych scen, a ty robisz to genialnie!
    Dziękuję, że piszesz kiedy u Ciebie next u mnie na blogu - to bardzo pomaga ^^
    Życzę mnóstwa weny, czasu i mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko sie pojawi!!!
    Nie mogę się doczekać ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że podoba Ci się mój pomysł, szczerze mówiąc bałam się, że będzie średnio oryginalny.
      Jeju, kolejna osoba, która chce korepetycji ^^ gdybym tylko miała czas, może mogłabym na tym zarabiać. Na razie polecam analizę fragmentów książek C. Clare i K. Gier ;)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    2. Nominowałam Cię do LA!!! Mam nadzieję, że się na mnie za to nie pogniewasz
      Więcej u mnie: http://frost-snow.blogspot.com/

      Usuń
  6. Och! Rozdział świetny!
    Wreszcie robiło się bardziej Dramionowato i w tym rozdziale nie było Harry'ego! Hermi coraz mniej czuje do niego i mam nadzieję, że szybko sprosta to zeru.
    No więc, bardzo zaskoczyłaś mnie tym, że Lucjusz odważył się pójść do dyrektorki,no ale musi mieć jakieś sposoby na uniewinnienie haha. Taki troskliwy tatuś, tak się troszczy o synka, taki milusi do niego i Hermiony, że aż się żygać chcę! No po prostu wzorowy tatuś!!! Po prostu masakra.... Myślałam, że ich spotkanie zakończy się wiZytą w skrzydle szpitalnym, ale ten pomysł jest o wiele lepszy! Ukazuje jaki fałszywy jest Lucjusz!
    No rozdział boski!
    Czekam na next!!!
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    Ps. Serdecznie zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    bella-draco-calkiem-nowy-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ja też nie lubię Lucka, no ale cóż, weny się nie krytykuje ;)
      Postaram się zajrzeć wieczorem :* Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  7. Mega fajny. Nie mogę się doczekać kiedy wrócą do szkoły.
    Pozdrawiam i już na bieżąco- czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Exstra rozdział ^^
    Okropny Lucjusz. Nie przepadam za nim od samego początku. Jeszcze ta fałszywość w stosunku do syna.
    Jestem ciekawa jak wyjdzie sprawa z Hermioną i Harrym. No i oczywiście jak będzie wyglądać nowy rok szkolny :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę duuuuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Cudowny szablon *,* ♡♡♡
      Sama go zrobiłaś? :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję! Ja również nie przepadam za Lucjuszem, dlatego łatwiej było mi wykreować taki a nie inny charakter ;)
      Niestety, nie ja robiłam szablon. Znalazłam tę grafikę, gdy przeglądałam potterowskie tumblry. Ale, tak jak wyżej napisałam, po świętach możecie spodziewać się pełnowymiarowego szablonu stworzonego w pełności przeze mnie ;* Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
    3. To jestem ciekawa jak Ci pójdzie to zadanie :) I może poproszę Cię o stworzenie czegoś dla mnie ^^ bo niestety nie potrafię znaleźć żadnej szabloniarni która mogłaby to zrobić :(

      Usuń
  9. Liczyłam na to, że Draco zaatakuje ojca, no ale...
    Lucjusz zły buahahaah, dobra już mi lepiej.
    Naprawdę nie lubię się powtarzać i nie napiszę po raz ęty, że kocham twoje dzieła. Zabiorę się jutro za kradziejowanie ci zeszytu. Ekspres do kawy sama mi czytałaś, bodajże na jakiejś dłuższej przerwie, więc nie będę znowu się śmiać przez całą dobę (nie mogę, naprawdę - szymi wystarczająco mnie rozśmieszyła i pękłabym że śmiechu pisząc jakie to fajne). Narkotyki i ich klasy - widać, że po KURIERZE.
    your k.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Współczuję Ci tych zażyłych relacji z Szymim, widać jej zły wpływ xd
      Co do kradziejowania - no dobra, może dam Ci zeszyt na fizyce...
      I to nie moja wina, że w Kurierze było aż tyle o narkotykach!
      Pozdrawiam :* J. M. vel Gabrielle

      Usuń
  10. Rozdział niesamowity, jak poprzednie.
    Połączenie expresu do kawy Mnie rozwaliło nie tylko tutaj, ale też i w tamtej części. Myślałam, że będzie trochę więcej tych wyrazów. Jednak rozumiem, że ciężko wymyśli coś równie dobrego jak to, ;)
    Scena z włosami... Romantyczna - super! Polubiłam ten wątek.
    Pójście do dyrektorki? Dobry pomysł! A akcja w jej gabinecie? To było coś!
    Draco: Jest bardzo odkryty, zauważyłam, że więcej mówi o słabościach, pokazuje uczucia nie tylko przy Hermionie, ale i osobach postronnych (czytaj Mcgonagall). Inny spojrzenie na jego osobowość - oryginalność. Podoba Mi się!
    Hermiona: Przecież na kilometr widać, że jest w Nim zakochana po uszy. Mam nadzieje, że wkrótce odzyska jasny wzrok i przejrzy, że Potter to nie dla niej.
    Lucjusz: Świetnie przedstawiłaś uroczy obrazek sztucznego, kochającego Tatusia. Każde jego słowo było tak nasiąknięte kłamstwem, że nie dało się go nie wyczuć. Gdy spojrzał na Granger momentalnie pomyślałam, że zaraz uśmiechnie się jakoś kpiąco i napomknie jakąś złośliwą uwagę. Sam tekst swoją treścią, jakby uświadomił to napięcie. Po prostu cudownie napisany wątek!
    Jak Malfoy nie przestanie próbować pocałować Hermionę to może w końcu Ona się zapomni i to zrobi? A może jest głębokie i szerokie, więc z chęcią wpłynę na mieliznę i lecę czytać dalej!
    Życzę dużo weny (ale czy jej potrzebujesz? Widzę, że masz ją w nadmiarze, :D)!
    Pozdrawiam,
    Shadow Follow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Cudownie przedstawiłaś Lucka, Hermionę i Draco - trzeba będzie zapamiętać :)
      Obiecuję, że doczekasz się pocałunku :*
      Również pozdrawiam! J. M.

      Usuń
  11. Draco vs express do kawy to było super :D
    Ciekawe co kombinuje Lucjusz?
    Dobrze, że porozmawiali z McGonagall

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko o Lucjuszu już za niedługo się wyklaruje ;)
      Pozdrawiam! J. M.

      Usuń

Każdy komentarz = +10 do motywacji ;)