Hej, kochani!
Wiem, że rozdział miał być wcześniej, jednak niestety nie miałam dostępu do internetu. Chciałabym dedykować tę część mojemu przyszłemu mężowi (xD) Alexowi Turnerowi, który ma dziś urodziny :*
Muszę wspomnieć także o innej ważnej sprawie, o której zapomniałam napisać przy poprzednim rozdziale - dwie postacie, które możecie zobaczyć w prawym górnym rogu szablonu to Octavian oraz Rachel z książek autorstwa Ricka Riordana. Właśnie im będzie poświęcone kolejne dłuższe ff, które planuję umieścić na tym blogu, dlatego znaleźli się na szablonie ;)
Next we wtorek ;*
Zapraszam do czytania i komentowania!
Johanna Malfoy ;)
******
Draco i Hermiona stanęli przed drzwiami
Nory. Drobne płatki śniegu wirowały wokół nich, przyklejając się do ich kurtek.
Zachodzące słońce rzucało swoje ostatnie promienia na zaniepokojoną twarz
blondyna.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? –
zapytał cicho, nerwowo naciągając czapkę na zmarznięte uszy. Zerknął na
dziewczynę, która właśnie przygładzała swoje loki, rozczochrane przez wiejący
wiatr.
- Tak – odparła zdecydowanie – Musimy
wyjaśnić tę sprawę, Draco. Raz na zawsze.
Uniosła dłoń, drżącą z zimna lub
zdenerwowania. Lekko zadzwoniła dzwonkiem, który znajdował się przy drzwiach,
a już po chwili ich oczom ukazała się
roześmiana twarz pani Weasley. Jej rude włosy były w nieładzie, a zaróżowione policzki,
prócz drobnych zmarszczek, ozdobione były dwoma dołeczkami. Oczy kobiety były
roześmiane, podkreślając jej serdeczny wygląd.
- Draco! Hermiona! – Molly niemal
wciągnęła ich do domu, po czym uwięziła w mocnym uścisku – tak się cieszę, że
zgodziliście się nas odwiedzić! Wszyscy bardzo za wami tęskniliśmy.
Ślizgoni zdjęli swoje kurtki i powiesili
na przeładowanym już wieszaku, po czym weszli do kuchni Weasley’ów. Jak zawsze
panowała w niej niezwykle miła atmosfera. George, Percy, Bill i Charlie wesoło
śmiali się, opowiadając sobie kawały, Ginny i Fleur stały przy blacie kuchennym
i wymieniały się przepisami kucharskimi, a w kącie pomieszczenia Harry, Luna
oraz Neville cicho o czymś rozmawiali. Artur Weasley siedział u szczytu
długiego stołu, a jego głowa delikatnie opadała ze zmęczenia. Jego żona, widząc
to, tylko roześmiała się, najwyraźniej przyzwyczajona. Wokół nich wszystkich
unosił się delikatny zapach korzennych ciasteczek, świątecznego specjału Molly.
- Kochani! Spójrzcie, kto nas odwiedził!
– krzyknęła kobieta.
Wszystkie pary oczu zwróciły się w
stronę Dracona i Hermiony, po czym rozbłysły radością. Czarodzieje zbliżyli się
do Ślizgonów, po czym zaczęli ciepło się z nimi witać. Jedynie Harry i Ginny
bąknęli tylko kilka słów i czym prędzej oddalili się, ani razu nie spoglądając
uczniom domu węża w oczy.
- Cześć! - George z szerokim uśmiechem
podszedł do przyjaciół i poklepał ich po plecach – Tak dawno się nie
widzieliśmy! Mam dla was mój najnowszy wynalazek do wypróbowania –
Samowybuchające Cukierki Jordana.
- Dlaczego Jordana? – zdziwił się
Malfoy.
- Cóż… Lee był pierwszym, na którym je
testowałem – bliźniak przebiegle się uśmiechnął.
Ślizgoni zajęli miejsce przy stole i już
po chwili, pod wpływem panującej atmosfery, całkowicie się rozluźnili. Udało
się im zapomnieć o prawdziwym powodzie ich odwiedzin i wciągnęli się w
konwersację z członkami rodziny Weasley’ów. Draco żywo rozprawiał z głową rudej
rodziny o krykiecie. Od kiedy pan Granger wyjaśnił mu jego zasady, chciał, by
jak najwięcej czarodziejów je poznało. Również Artur zapałał entuzjazmem do tej
gry i nie było chwili, w której nie rozmawialiby o niej. Hermiona natomiast
wysłuchiwała relacji George’a na temat tego, co obecnie działo się na ulicy
Pokątnej. Wystarczyło kilka tygodni nieobecności w Magicznych Dowcipach Weasley’ów,
by dziewczyna nie dowiedziała się o tym, że Angie, jedna z kelnerek w Dziurawym
Kotle, zaczęła spotykać się pracownikiem Esów i Floresów, Padma Patil
gorączkowo poszukiwała skutecznego eliksiru miłosnego, a Madame Malkin
urządziła wielką wyprzedaż jej jesiennej kolekcji szat wyjściowych. Molly
Weasley wciąż przynosiła na stół kolejne porcje swoich wypieków, a każdy obecny
ochoczo po nie sięgał. Nawet Harry, Luna i Neville przysiedli się do stołu i
razem z innymi wesoło gawędzili.
Po godzinie, gdy żołądki wszystkich
odmówiły przyjęcia chociażby najmniejszego ciastka, a mięśnie brzuchów bolały
ich od śmiechu, członkowie rodziny Weasley’ów zaczęli rozchodzić się do innych
części domu. Artur i Molly przeszli do salonu, George udał się do swojego
starego pokoju, by udoskonalać kolejne wynalazki, Bill i Fleur teleportowali
się do Muszelki, zaś Charlie i Percy zajęli się porządkowaniem domu. W końcu w
kuchni zostali jedynie Ślizgoni, Neville, Ginny, Harry i Luna. Potter niepewnie
zerknął ponad stołem na blondyna oraz jego dziewczynę i nerwowo chrząknął.
Ginny w mig pojęła jego aluzję i wstała od stołu. Usiadła obok Hermiony, a
reszta Gryfonów oraz Luna poszli za jej przykładem.
- My… - zaczęła ruda, po czym urwała.
Nie wiedziała, jak wyrazić swoje myśli, które kłębiły się w jej głowie.
- Chcielibyśmy was przeprosić –
dokończył za nią Wybraniec drżącym głosem. Luna chwyciła go za rękę, by dodać
mu nieco otuchy. Hermiona zauważyła ten gest, jednak nie wzbudziło to w niej
żadnych negatywnych uczuć. W pewnym sensie cieszyła się z tego, że Harry
znalazł kogoś, kto naprawdę go kocha.
- Nie ma za co. Każdy z nas wie, że
wypadki ostatnich tygodni nie były… normalne – rzekł Draco na pozór zwyczajnym
głosem, jednak dało się w nim wyczuć napięcie.
- Mimo wszystko czujemy pewien dyskomfort,
gdy uświadamiamy sobie, że to nami posłużono się, by was skrzywdzić – szepnęła
Ginny – Tak, jakby ktoś doskonale wiedział, co… co było pomiędzy nami – kilka
łez spłynęło po jej policzku, a Neville od razu je otarł.
- Hej, Ginn, nie płacz – powiedziała
delikatnie Ślizgonka– Przecież nic się nie stało. Wiemy, że to nie byliście wy.
- Wiecie, kto mógł wam podać eliksir i
rzucić Imperiusa? – spytał Draco.
- Tak – odpowiedział Harry, zerkając na
wciąż chlipiącą Weasley’ówną. Wiedział, że cała ta sytuacja była dla niej
niezwykle krępująca. Nigdy nie chciała skrzywdzić Hermiony – To
najprawdopodobniej był Blaise Zabini.
- Blaise? – zdziwiła się Hermiona.
Szybko spojrzała na Dracona, a wyraz, jaki malował się na jego twarzy, nie
pocieszył jej.
- Tak, Zabini – kontynuował Potter –
Ostatnią osobą, jaką dokładnie pamięta Ginny, jest właśnie on, zaś zanim ja
straciłem pamięć tego dnia, wiedziałem, jak Blaise przechodzi obok mnie.
McGonagall i Whitmore mają jeszcze kilka innych dowodów na to, że to najprawdopodobniej
był on.
- Draco. Wiedziałeś – powiedziała
Ślizgonka, nadal świdrując spojrzeniem swojego chłopaka – Widzę to po twoich
oczach.
- Tak. A raczej… domyślałem się –
przytaknął, po czym głęboko westchnął – To on zaczarował Ginny i Harry’ego i
uszkodził dachówkę.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? –
zapytała z wyrzutem – Tyle czasu minęło od kiedy myśleliśmy, że Diabeł pracuje
dla Lucjusza. Na twoją prośbę zachowywałam się wobec niego tak, jakbyśmy
wierzyli, że jest niewinny. Robiłam to tak długo, aż sama w to uwierzyłam. A ty
mówisz mi teraz, że wiedziałeś, że to on nas zaatakował?
- Hermiono, to nie tak – chwycił ją za
ręce i przyciągnął ją do siebie. Czuł się dziwnie, wiedząc, że gromadka
Gryfonów przypatruje mu się, jednak musiał wytłumaczyć swojej dziewczynie
wszystko w tym momencie. Nienawidził się, gdy patrzyła się na niego z zawodem w
oczach – Wiedziałem, że znów dobrze dogadujesz się z Blaisem. Wiedziałem, że w
końcu zaczęłaś mu wierzyć i wiedziałem, że zrobiłaś to po części dla mnie.
Właśnie dlatego, gdy odkryłem, że intencje Zabiniego nie są do końca czyste,
nie chciałem, byś od razu się o tym dowiedziała. Nie chciałem, byś zobaczyła,
że kazałem uwierzyć ci śmierciożercy – ostatnie słowo niemal wyszeptał – Co nie
znaczy, że cię nie chroniłem. Nie zauważyłaś, że od kiedy wyszłaś ze skrzydła
szpitalnego, nigdy nie pozwalałem, byśmy zostali sam na sam z Diabłem?
Jego pytanie zawisło pomiędzy nimi
niczym gradowa chmura. Malfoy z wyczekiwaniem wpatrywał się w napiętą twarz
dziewczyny. Pragnął choć najmniejszego potwierdzenia, że uwierzyła w jego
słowa.
- Proszę cię, uwierz mi, Hermiono –
powiedział cicho.
- Zawsze ci wierzyłam, Draco – odparła.
Z ledwością powstrzymała się od tego, by go nie pocałować.
Neville lekko chrząknął, na co Ślizgoni
odskoczyli od siebie niczym oparzeni.
- Wiecie dlaczego Zabini chciał was
skrzywdzić? – zapytał Gryfon.
- Najpewniej wciąż pracuje dla mojego
ojca – odpowiedział blondyn.
Nagle żołądek Hermiony skręcił się w
podwójny supeł. Strach i niepokój spłynęły na nią niczym zimna woda. W jednym
momencie przypomniała sobie, jak siedziała razem z Draconem w swoim pokoju.
Chłopak opowiedział jej o rozmowie Traversa i Wilkesa, którą podsłuchał przez okno
oraz o tym, że widział służących jego ojca, gdy byli razem w Pradze. Malfoy
wysunął wtedy przypuszczenie, że Lucjusz będzie chciał ich skrzywdzić, by się
zemścić. Jednak w miarę, gdy czas mijał, a nic nie mąciło spokoju Ślizgonów,
Hermiona zapomniała o tym, że coś może zagrażać im ze strony byłego
śmierciożercy. Nawet, gdy blondyn trafił do skrzydła szpitalnego, nie przyszło
jej do głowy, by połączyć to wydarzenie ze starszym Malfoy’em. Przyjęła wersję,
że Potter po prostu zaatakował Dracona. Jednak gdy spadła z Wieży
Astronomicznej, wyraźnie rejestrując przedtem błysk zaklęcia, jej umysł zaczął
zastanawiać się nad tymi sprawami. Coraz mniej wierzyła w to, że wszystko było
zwykłym przypadkiem. Umysł podpowiadał imię i nazwisko ojca jej chłopaka,
jednak podświadomie nie chciała brać go pod uwagę. Po prostu nie chciała w to
wierzyć. Wizja bycia prześladowaną przez Lucjusza Malfoy’a była dla niej zbyt
straszna. Zbyt dobrze wiedziała, do jak okrutnych rzeczy był zdolny.
Teraz wszystko ułożyło się w logiczną, sensowną
i – przede wszystkim – straszną całość. Dziewczyna przypomniała sobie każdą
drobną zmianę w zachowaniu Blaise’a, aluzje do tego, że po południu był poza
Hogwartem i skrawki podartego listu, które czasem znajdowała na podłodze
dormitorium Dracona i ciemnoskórego.
Zabini był szpiegiem Lucjusza.
Te słowa odbijały się echem w jej
umyśle, gdy przysłuchiwała się dalszej rozmowie z Gryfonami.
- Co do tego wszystkiego ma Lucjusz?
Wiem, że nie trafił do Azkabanu, jednak jaki miałby cel, by was krzywdzić? –
zapytała już nieco uspokojona Ginny.
- Najprostszym jest to, że uciekłem po
wojnie i stanąłem po stronie Zakonu. Nie zeznawałem na jego korzyść w
Wizengamocie, a teraz złożyłem pozew, by przysięgli znów przyjrzeli się jemu i
jego przyjaciołom – odpowiedział Malfoy. Poczuł, że Hermiona lekko przytula się
do niego, wiec objął ją ramieniem. Ze zdziwieniem stwierdził, że dziewczyna
drży.
- Więc dlaczego i Hermiona jest przez
niego nękana?
- Zanim uświadomiłem sobie, że Blaise
jest szpiegiem, powiedziałem mu wystarczająco dużo razy, jak bardzo zależy mi
na Hermionie. Lucjusz wie, że tylko jedna osoba jest dla mnie ważna –
mimowolnie mocniej objął Ślizgonkę.
- Czyli Hermiona jest kartą przetargową
– domyślił się Longbottom.
- W pewnym sensie tak – przytaknął
blondyn.
Wszyscy zamilkli. Harry, Luna, Neville
oraz Ginny w ciszy zastanawiali się nad tragiczną sytuacją swoich przyjaciół,
zaś Draco trzymał w ramionach wciąż drżącą Ślizgonkę. Słowa chłopaka rudej nie
chciały opuścić jej mózgu. Karta przetargowa… czyżby Lucjusz naprawdę traktował
ją tylko jako przedmiot? Tylko jak zwykłą szlamę, którą można nawet zabić, by
osiągnąć swój cel?
- Nie martwcie się – Luna przerwała
panującą w kuchni ciszę – Przecież za niedługo odbędzie się kolejna rozprawa w
Wizengamocie. Nie pozwolimy, by i tym razem uniknęli kary. A jeżeli wszyscy
śmierciożercy wylądują w Azkabanie, nikt nie będzie już wam zagrażał.
Wszyscy spojrzeli z wdzięcznością na
Krukonkę.
- Masz rację, Luno – poprał ją Draco –
Wszystko będzie dobrze. Lucjusz wyląduje w więzieniu, a my odzyskamy spokój.
Prawda, kochanie? – zwrócił się do wtulonej w jego ramię Hermiony. Ta jedynie
lekko pokiwała głową, a Draco przeklął się w duchu za to, że cała prawda
uderzyła w dziewczynę w tak niedelikatny sposób.
***
- Nie martw się… Nic ci się nie stanie.
Przecież cały czas jestem obok ciebie. Lucjusz nie może nic nam zrobić. Za
niedługo pójdziemy do Wizengamotu, wszystko opowiemy, a Connor McCrowd skaże
mojego ojca i jego popleczników na dożywocie – szeptał Draco. Leżał obok swojej
dziewczyny i obejmował ją, próbując uspokoić – Przepraszam, że dopiero teraz się o
tym dowiedziałaś, jednak nie chciałem, byś martwiła się przez całe święta.
- Nie chodzi o to, że tak późno się o
tym dowiedziałam. Ja… nie mogę po prostu uwierzyć, że tyle dni normalnie żyłam,
rozmawiałam i przyjaźniłam się z kimś, kto chciał nas zabić – powiedziała
cicho, urywanym głosem – I jeszcze ta karta przetargowa…
- Longbottom użył złego słowa – rzekł
blondyn, ledwo ukrywając swoją złość na Gryfona – Wyobrażam sobie, co czujesz,
gdy myślisz, że możesz być dla kogoś zwykłym przedmiotem, dzięki któremu będzie
mógł dopiąć swego. Ale to nie chodzi o ciemne interesy czy cokolwiek… Dla mnie
nie jesteś rzeczą, nie pozwolę więc, byś była obiektem handlu… - czuł, jak
okropnie brzmi to w jego ustach - Lucjusz po prostu zdaje sobie sprawę z tego,
że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Boję się, że może to jakoś wykorzystać,
jednak… jeżeli wiemy o tym, że może coś planować, nie pozwolę, by cokolwiek ci
się stało. Nie na mojej zmianie – lekko się uśmiechnął, po czym pocałował wargi
Hermiony.
- Jesteś pewny, że to Lucjusz, prawda? –
zapytała cicho.
- Niestety tak – westchnął – Myślę, że
nawet McGonagall już się tego domyśla. Gdy złożyłem pozew do Wizengamotu,
niezwłocznie powiadomiłem o tym dyrektorkę. Zanim jednak wszedłem do jej
gabinetu, słyszałem, jak rozmawia w nim z Gavinem Whitmorem. Mówili o moim
ojcu… - na chwilę przestał mówić, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał – Wciąż
mam wrażenie, jakbym znał skądś tego mężczyznę, nie wiem tylko skąd. Wiem
jednak, że ma on więcej informacji o Lucjuszu niż przeciętny człowiek.
Słyszałem, jak mówił McGonagall o tym, że byli śmierciożercy planują przejąć
ministerstwo…
Dziewczyna zadarła głowę i spojrzała w
pełne troski oczy blondyna. Uświadomiła sobie, że widziała tę czułość od kiedy
wyszła ze skrzydła szpitalnego. W oczach Dracona ani razu nie zalśniły iskierki
złośliwości.
- Dlaczego nie jesteś taki, jak kiedyś?
– spytała cicho.
- To znaczy jaki? – zdziwił się.
- Złośliwy. Sarkastyczny. Niemiły.
Ślizgoński.
- Chciałem, by były to twoje najlepsze
święta – westchnął – Szczerze mówiąc, nie wiem, co będzie nas czekać po nich…
Mocno wierzę w to, że wszystko dobrze się ułoży, jednak nie możemy mieć
przecież gwarancji - mocniej ja objął – Dlatego zrobiłem wszystko, by te święta
były idealne. Bez zbędnych ślizgońskich przyzwyczajeń.
- Draco, nie chodzi o to, byśmy byli
idealni. Kocham cię takiego, jakim jesteś. I jeżeli chcesz, by były to moje
najlepsze święta, to do cholery jasnej, bądź taki, jak zawsze. Nie jestem
dzieckiem specjalnej troski, więc nie musisz cały czas martwić się o mnie. Po
prostu bądź sobą – poprosiła – Nie chcę, byś na siłę zmieniał się w moją
niańkę. Jesteśmy Ślizgonami i musimy być niemili. Rozumiem, ze boisz się tego,
co będzie w przyszłości. Ja też się tego boję. Ale to nie może nas zmieniać.
Bądźmy sobą, do końca naszych dni.
- Nie będę twoją niańką, jeżeli ty nie
będziesz trząść się jak osika, gdy tylko usłyszysz o moim ojcu – obiecał
chłopak.
- Hej, trzęsłam się tylko dlatego, że to
była dla mnie nowina – obruszyła się Hermiona – Daj mi chwilę, a oswoję się z
całą tą sytuacją.
- Wiesz, że to mogą być… nasze ostatnie
chwile? - zapytał z wahaniem.
- Wiem, i dlatego chcę wykorzystać je
jak najlepiej – powiedziała z mocą. Nagle cały strach z niej uleciał.
Wiedziała, że musi korzystać z każdej chwili, jakby miała być jej ostatnią, bo
nie wiadomo było, ile czasu im jeszcze zostało.
Malfoy przyciągnął ja do siebie i
namiętnie pocałował, wplatając palce w jej włosy. Żarówka lampki nocnej
świeciła obok nich, rzucając nikłe światło na ich ciała. W tle słychać było
cicho sączącą się muzykę z radia, które stało na jednym z regałów. Spiker
właśnie zapowiedział najnowszy świąteczny singiel Palma Violets.
- Widzisz? – zapytała Ślizgonka, na
chwile odrywając się od blondyna – Nawet Palma Violets śpiewają o ostatnich
świętach na tej planecie*.
Draco tylko uśmiechnął się pod nosem, po czym
ponownie ją pocałował.
***
Resztę przerwy świątecznej spędzili we
względnym spokoju. Malfoy dbał o to, by Hermiona dobrze się bawiła i nie miała
czasu, by rozmyślać o niebezpieczeństwach, które czekały na nich ze strony ojca
chłopaka. Ślizgoni jeszcze kilka razy zawitali do Nory, w której nigdy nie był
już poruszany temat Lucjusza oraz złożyli wizytę Ronowi w szpitalu św. Munga.
Teleportowali się do Pragi i podziwiali panoramę miasta przykrytego śniegiem
oraz spacerowali po zamrożonych Ogrodach Królewskich. Znów zrobili sobie
zdjęcie, tym razem nie kryjąc swoich uczuć. Fotografie, która zawisła nad ich
łóżkiem przedstawiała czule obejmujących się Dracona i Hermionę na tle Wełtawy.
Podczas całego tego czasu Draco spełniał
również prośbę swojej dziewczyny i był tak ślizgoński, jak tylko było go stać.
Potter, Longbottom oraz Weasley’owie jak zwykle stali się przedmiotami jego
kpin, od których uśmiech Hermiony powiększał się dwukrotnie.
W samego sylwestra chłopak postanowił
zrobić Ślizgonce niespodziankę i mugolskim sposobem pojechał z nią do centrum
Londynu. Głównym obiektem ich wyprawy była Katedra św. Pawła, w której nie byli
od wakacji. Również tym razem piękno świątyni odebrało jej mowę na kilka sekund,
mimo że była w niej już wielokrotnie. Po raz tysięczny wpatrywała się w wysoki
sklepienia ozdobione malowidłami i po raz tysięczny uświadamiała sobie, że to
jej ulubione miejsce na całej ziemi. Widziała, że również Draco jest zachwycony
ponowną wizytą w katedrze. Ślizgoni udali się do Galerii Szeptów, w której
echem odbijały się czułe słowa, które do siebie wypowiadali po cichu – tym
razem jawnie.
Nocą, gdy już tylko kilka minut dzieliło
ich od nowego roku, razem z Grangerami wyszli do ogrodu przylegającego do ich
domu. Obserwowali pojedyncze sztuczne ognie, które wystrzeliwali niecierpliwi
londyńczycy. Z oddali słyszeli odgłosy przyjęcia, które odbywało się w
niedalekim klubie. Już po chwili dało się słyszeć okrzyki ludzi odliczających
ostatnie sekundy tego dnia.
- Dziesięć!
Draco skończył ustawiać wyrzutnię ze
,,Srebrnymi skrzącymi wężami”.
- Dziewięć!
Podszedł do dziewczyny.
- Osiem!
Splótł z nią swoje chłodne palce.
- Siedem!
Zerknął na jej czerwone z zimna
policzki.
- Sześć!
Ona, widząc to, również na niego
zerknęła.
- Pięć!
Mocniej ścisnęła jego rękę, próbując ją
rozgrzać.
- Cztery!
Blondyn przyciągnął ją do siebie.
- Trzy!
Było ciemno, jednak mimo to zobaczył
sztuczne ognie, które odbijały się w jej oczach.
- Dwa!
Nachylił się nad nią, aż ich nosy
spotkały się ze sobą.
- Jeden!
Nie mogąc już wytrzymać, przywarła
ustami do jego warg, słysząc jednocześnie wybuchy tysięcy sztucznych ogni w
całym Londynie. Dla niej jednak ważny był tylko jeden fajerwerk, który
eksplodował w jej klatce piersiowej, gdy mocniej pocałowała Ślizgona.
- Szczęśliwego nowego roku – szepnęła,
gdy na chwilę oderwała się od niego. Zobaczyła, że jej rodzice przypatrują się
im, jednak zupełnie się tym nie przejmowała.
- Obiecuję ci, że ten rok będzie o wiele
lepszy od poprzedniego. Obojętnie, ile czasu nam zostało – rzekł cicho Draco,
po czym znów ją do siebie przyciągnął. Nie przerywając pocałunku, wycelował
różdżką w ,,Srebrne skrzące węże”, a fajerwerki wybuchły, malując na nocnym
londyńskim niebie wijące się symbole Slytherinu.
***
Był ostatni dzień ferii świątecznych.
Księżyc świecił już jasno, wpadając przez okno do pokoju Ślizgonów. Hermiona stała
przed lustrem i poprawiała swoje ubrania, a Draco przypatrywał się jej w
milczeniu. Dziewczyna z niezadowoleniem na twarzy wciąż zmieniała koszulki,
które powinna na siebie założyć, jednak żadna jej nie zadowalała.
- Nie musisz się tak stroić, przecież
idziesz tylko do Florence i Isy – powiedział w końcu chłopak, śmiejąc się –
Chyba, że przewidujecie, iż oprócz waszej trójki będzie tam jakiś mężczyzna.
Wtedy nie wiem, czy mam cię puścić.
- Nie wygłupiaj się, to będzie babski
wieczór. Na babskim wieczorze z reguły nie ma mężczyzn.
- No chyba, że zamówicie…
- Proszę, nie kończ tego zdania – ze zgorszeniem
spojrzała na sprośnie uśmiechającego się blondyna – Chyba, że chcesz sprzątać
moje wymiociny.
- Przecież tylko żartowałem – wstał z
łóżka i podszedł do Hermiony. Stanął za nią i przyjrzał się koszulce, którą
aktualnie miała na sobie – Myślę, że ta jest dobra.
- Nie uważasz, że ma jednak zbyt duży
dekolt? – zapytała z wahaniem.
- Jeżeli nie będzie tam żadnego
mężczyzny, myślę, że jest on odpowiedni – chwycił ją za ramiona i obrócił, by
stała twarzą do niego – Na którą się z nimi umówiłaś?
Ślizgonka sięgnęła po liścik, który rano
przyniosła jej sowa Flo. Szybko przebiegła po tekście i odpowiedziała:
- Na dwudziestą.
Chłopak spojrzał na zegarek.
- Za niedługo będziemy musieli się
zbierać, mam więc nadzieję, że nie będziesz chciała każdego fragmentu ubioru
wybierać w takim tempie – zaśmiał się i lekko pocałował naburmuszona Hermionę w
kącik ust. Ta szybko odsunęła się od niego i wystawiając język w jego stronę
oświadczyła, że idzie przebrać się do łazienki, bo w pokoju nie zazna ani
odrobiny spokoju.
Kilka minut przed dwudziestą
teleportowali się pod jeden z okazałych domów na obrzeżach Londynu. Ślizgoni
podeszli do bramy posesji, ozdobionej masą jasno świecących lampek.
- O której mam przyjść po ciebie jutro?
– spytał Draco.
- Bądź o dziesiątej. Od razu pojedziemy
na King’s Cross – powiedziała dziewczyna. Sięgnęła dłonią do dzwonka
posiadłości, jednak zawahała się. Gwałtownie odwróciła się w stronę Malfoy’a i
spontanicznie pocałowała go prosto w usta – Proszę cię, uważaj na siebie –
wyszeptała gorączkowo. Mimo tego, że strach o siebie dawno już z niej
wyparował, jak zwykle szalenie martwiła się o swojego chłopaka – Teleportuj się
prosto do domu i go nie opuszczaj. Proszę.
- Dobrze – potaknął blondyn – Ty też
miej się na baczności.
Lekko odsunął się od niej, a trzask
teleportacji oznajmił jej, że znalazł się już w domu Grangerów. Jej dłonie,
jeszcze tak niedawno oparte na jego ramionach, bezwładnie opadły wzdłuż
tułowia. Głęboko westchnęła, próbując przestać snuć kolejne katastroficzne
wizje. Przecież była Hermioną Granger, dziewczyną, która przeżyła wojnę. Nie
mogła dać się zwariować. Przez te kilka dni znakomicie radziła sobie, nie myśląc
o niebezpieczeństwach i korzystając z życia, dlaczego wiec teraz miałaby się
załamać?
Pewna siebie, nacisnęła na dzwonek
przymocowany do bramy. Już po chwili drzwi domu otworzyły się, a zza nich
wyłoniła się burza jasnych włosów. Zaraz za nią pojawiła się roześmiana twarz
Isy.
- Cześć, Hermiono! – krzyknęła kobieta,
zbliżając się do furtki. Otworzyła ją, wpuszczając Ślizgonkę na posesję.
- Hej, Isa – powitała blondynkę
dziewczyna.
Szybko przeszły odcinek dzielący ich od
domu, po czym przekroczyły próg posiadłości Florence. Cała urządzona była w
bardzo ekscentrycznym, typowym dla rudej stylu. Na ścianach wisiały różne
zdjęcia, obrazy oraz pojedyncze plakaty przedstawiające samą wokalistkę.
Regały, które stały przy prawie każdej ścianie, po brzegi wypełnione były
książkami. Isa poprowadziła Hermione w stronę schodów, którymi można było dojść
na piętro. Dobiegały z niego odgłosy śpiewającej Flo oraz zderzających się ze
sobą kieliszków.
Blondynka otworzyła jedne z drzwi, a
dziewczyna weszła do najdziwniejszego pokoju, jaki było jej dane oglądać.
Wszędzie rozwieszone były ubrania – futro zaczepione o róg lustra, dwie
sukienki przerzucone przez fotel, buty pełniące także funkcje podpórek do
książek. Rząd gwoździ na jednaj ze ścian był obwieszony wieloma wieszakami.
Pośrodku tego wszystkiego, na wielkim łożu nakrytym jasnoróżowa narzutą,
siedziała ruda. Ubrana była w niebieskie kimono. Przed sobą postawione miała trzy
kieliszki oraz butelkę wina, a jedna dłonią przytrzymywała otwartą książkę.
- Hermiono! – rzuciła się, by powitać
Ślizgonkę. Od razu mocno ja uściskała – Jak dobrze, że się widzimy! Musimy z
Isą powiedzieć ci o tylu rzeczach…
Nagle ruda zesztywniała w ramionach
dziewczyny. Jej oczy wywróciły się na drugą stronę, ukazując białka. Hermiona
chciała krzyknąć, jednak słowa uwięzły jej w gardle. Rzuciła przerażone
spojrzenie Isie, jednak ta wyglądała, jakby była już do tego wszystkiego
przyzwyczajona.
- Nie martw się, zaraz powinno jej
przejść – powiedziała cicho blondynka.
Hermiona stała niczym spetryfikowana,
gdy dłonie Florence mocniej zacisnęły się na jej barkach.
- Hermiono… - wycharczała kobieta.
Słowa wypłynęły z ust rudej i zaczęły
owijać się wokół umysłu Ślizgonki. Dziewczyna nagle poczuła, jakby coś zasysało
ją od środka. Próbowała zapobiec temu, jednak wir był zbyt silny. Odruchowo
wbiła palce w ramiona Florence. Świat nagle zniknął z jej oczu, a przed nią
pojawiła się tylko ciemność.
* nawiązanie do piosenki Palma Violets ,,Last Christmas On The Planet Earth"
Pierwsza. :) Zaklepuję miejsce.
OdpowiedzUsuń~Eris
Dzisiaj komentarz krótki, bo z telefonu.
OdpowiedzUsuńWięc rozdział świetny.
Draco i Hermiona są tacy słodcy... <3 I ten pocałunek w sylwestra... :)
No mam nadzieję, że ich nie uśmiercisz ani nie rozdzielisz ? Te święta nie będą ostatnie, prawda ?
No i jeszcze jestem ciekawa co będzie z Hermioną i Flo.
Pozdrawiam i życzę weny.
~Eris
Ps. Kiedy next ? :)
Oj, sorry, ale u mnie w wersji mobilnej najpierw nie było Twojej "notki informacyjnej". Dopiero później się pojawiła. ;)
UsuńBardzo dziękuję!
UsuńTo, co z nimi zrobię niech na razie pozostanie tajemnicą... ale nie bójcie się zbytnio ;)
Tak, ponieważ dopiero później podmieniłam rozdział na zbetowany i dodałam notkę :)
Również pozdrawiam! J. M.
Rozdział świetny jak zwykle :D Nareszcie Hermiona jest z Draco <3 Uwielbiam taką sielankę miedzy nimi, to takie sweet <33 Mam nadzieje ze bd happy end <3 Bardzo ciekawie zakończyłas,nie moge sie doczekać nexta :D ps świetny blog, jeden z lepszych jakie czytalam <3
OdpowiedzUsuńPs2 ile rozdziałów przewidujesz na to opowiadanie?? <3 pozdrawiam!!
Bardzo dziękuję! Planuję 40 rozdziałów ;)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJeju..., Hermiona i Draco są tacy słodcy! Po prostu idealnie do siebie pasują ;)
Luna jak zwykle optymistycznie nastawiona. Jednak wydaje mi się, że jeżeli McCrowd będzie prowadził kolejną rozprawę, to zakończy ona się pozytywnie do Lucjusz. Mam takie przeczucie, że McCrowd jest po stronie Lucka, bo w poprzednich wizjach Flo on się pojawiał wraz z Blaisem. Właśnie... no i wizje Flo, ciekawe co teraz zobaczyła. I co się stało Hermionie? Czyżby ona też miała wizje???
Czekam na next!
Pozdrawiam i weny życzę!^^
Andrea Green
Ps.Jak się nazywa ta książka Ricka Riordana, o której będziesz pisać opowiadanie? Bo będe musiała ją przeczytać zanim zaczniesz pisać następne opowiadanie, abym była wtajemniczona ;)
Bardzo dziękuję!
UsuńRzeczywiście Connor nie jest do końca obiektywny w swoich osądach, jednak jak się to skończy zobaczycie za dwa rozdziały ;)
Oj, w takim razie dużo książek masz do przeczytania :D są to dwie serie - ,,Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" oraz ,,Olimpijscy Herosi". Bardzo polecam!
Również pozdrawiam ;) J. M.
Jesli nikt z Twoich znajomych nie ma książek, polecam pobrać aplikację Scribd ;) świetne książki i wszystko za darmo :D
UsuńRozdział jak zawsze boski, jednak jeśli chodzi o mnie, to ja raczej zostaję przy Percy'm, Annabeth, Jason'ie, Piper, Hazel, Franku i Leo z Kalipso. Ale jestem ciekawa Twojego opowiadania o Racgel i Octavianie. Za nim nie przepadam. A Rachel mnie straaasznie denerwowała ( bo podwalała się do Glonomóżdżka ) ale teraz ją uwielbiam, tak jak resztę herosów ( ona jest wyrocznią, ale sza ). Tak jak pisałam, czekam na kolejne opowiadanko i (mam nadzieję ) powrót do Obozu Herosów.
OdpowiedzUsuńWeny, żelków i cukierków
AvadkA NoX
Bardzo dziękuję!
UsuńCóż, Octachel to rzeczywiście nieco "dziki" paring, jednak mój blog głównie o takich ma mówić :D Jeżeli chodzi o książki wujka Ricka, na pewno napiszę także o Thaluke.
Do Obozu będę wracać wielokrotnie ;)
Pozdrawiam! J. M.
Tak !!! Obowiązkowo musi być Thalia z Luke'iem. Albo nie ! Z Nico ! Mam nadzieję, że będziesz często wracać do naszego Obozu. W końcu Chejron by Ci nie wybaczył, gdybyś chciała postąpić inaczej ;) a napiszesz moze kiedyś miniaturke Percabeth ? Byłabym wdzięczna ;*
UsuńWeny, żelków i cukierków
AvadkA NoX
W sumie to jest blog tylko o niekanonicznych... no ale zobaczymy, w końcu i ja kochan Percabeth ♡
UsuńPercabeth i Dramione górą !!!♡♡♡
UsuńHej ho :)
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam, że spędziłam większość dnia na czytaniu twojego bloga, który bardzo przypadł mi go gustu. Już przy pierwszych rozdziałach, gdy ogółem opisywałaś wydarzenia między Draco a Hermioną, ich rozwijającą się przyjaźń, skradłaś moje serce. Mimo iż Granger jest prawdziwą ślizgonką, wybrała dobrą stronę i wydarzenia okazały się być w miarę kanoniczne. Jednym słowem, bardzo dobrze skomponowałaś obraz Hermiony. Bardzo fajnie czytało mi się też o związku Granger z Harry'm. Nie przyspieszałaś akcji i pozwoliłaś, by ich uczucie wygasło z klasą. No dobra, może pomijając atak Pottera na Malfoy'a :D
Ach no i fenomenalny pomysł na połączenie dramione z Florence and the Machine. Naprawdę bardzo zaimponowałaś mi swoim pomysłem i nie mogę doczekać się na następny rozdział. A tak btw, kiedy planujesz zakończenie bloga? I wgl masz zamiar kiedykolwiek wrócić jeszcze do dramione?
Wybacz za tak roztargniony komentarz, następnym razem postaram się bardziej rozpisać :)
Proszę, informuj mnie o kolejnych notkach, na które czekam z niecierpliwością. Ach no i jeżeli masz ochotę, serdecznie zapraszam do mnie, ogromnie ucieszyłabym się, gdybyś wyraziła swoją opinię na temat mojego dramione :)
Serdecznie pozdrawiam i życzę weny :)
slodki-listopad-dramione.blogspot.com
Bardzo dziękuję!
UsuńZakończenia bloga jako takiego na razie nie planuję, ponieważ mam zamiar składować na nim wszystkie moje opowiadania - stąd też nazwa ,,Non canon ships are better". Po ukończeniu Dramione pojawią się miniaturki, a potem kolejne długie ff. Do Draco i Hermiony na pewno będę wracać w miniaturkach ;)
Oczywiście będę Cie informować i postaram się wpaść do Ciebie :*
Również pozdrawiam! J. M.
Wspaniały, jak zwykle! :*
OdpowiedzUsuńIle rozdziałów jeszcze planujesz?
A w ogóle, co tam u Ciebie?
Kiedy Twoja olimpiada?
I jak ida przygotowania?
Bardzo dziękuję!
UsuńJak pisałam wyżej, rozdziałów będzie 40 ;)
Przygotowania... cóż, idą dobrze. Dzisiaj zrobiłam wykresy ponad 20 zdań, zanalizowałam 39 słów pod kątem formantu i oboczności i omówiłam tekst Tatarkiewicza ;')
Pozdrawiam! J. M.
Powiedz, że choć trochę to przeciągniesz! (Tak do 50 przynajmniej!) Nie wytrzymam tygodnia bez Twojego bloga! Tak, wiem, planujesz inne ff, ale to już nie będzie to samo.
UsuńZ polskiego? Gdzie to będzie? Bo jeśli w Katowicach, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że się spotkamy :)
Masz może fb?
UsuńPopisałybyśmy na priv (jeśli zechcesz)?
Niestety, planuję 40 i tyle. I tak jest to przeciągnięcie z 30 ;)
UsuńNa razie to etap miejski, więc nie w Kato, ale jeżeli przejdę dalej, bardzo prawdopodobne, że tam pojadę. A jeżeli chodzi o spotkanie w Katowicach, planuję, że takowe się ze mną odbędzie... ale to na razie tylko zarys pomysłu ;) jeżeli wszystko stanie się realne, będzie informacja na blogu.
Co do pisania, wybacz, ale nie mam zwyczaju pisać z ludźmi. Jeżeli tylko przyjdziesz na spotkanie ze mną, chętnie porozmawiam w realu :)
Jeśli tylko będą co jakiś (jak długi?!) czas pojawiać się miniaturki, będę usatysfakcjonowana.
UsuńW każdym razie powodzenia.
I ostatnie pytanie na dziś: czy planujesz jakieś inne ff z HP?
Pozdrawiam!
Mam już pomysł na dwie miniaturki o Dramione ;) a z HP mam zamiar napisać o Hunie, Voldytrix, Snily, Scorose i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy. Jedyne, czego nigdy nie napiszę, to o innym paringu niż Dramione z Draco i Hermioną :)
UsuńNo cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak umilić sobie wieczór z moim najlubieńszym Specjalistą Do Spraw Szczęścia :)
UsuńŻyczę powodzenia Tobie i sobie.
Trzymam kciuki!
Cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZawsze musi być coś co człowiekowi przeszkodzi w szczęściu... Lucjusz, stary dziad, że tak powiem zawsze się wtrąci.
I ta wizja, naprawdę jestem ciekawa co zobaczyła Flo, przerywać w takim momencie, jak tak można ? :)
Oczywiście z niecierpliwością czekam na następny rozdział, gorąco pozdrawiam i życzę weny :) ~Basiabella
Bardzo dziękuję!
UsuńLucek nie odpuści przecież tak szybko ;)
Cała wizja będzie w następnym rozdziale.
Również pozdrawiam! J. M.
Napisałam taki ładny komentarz i się nie dodał :< No cóż, trudno, to mnie nie pokona xd
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał ♥ Chyba każda zakochała się w sylwestrze z Draco i Hermioną w rolach głównych ^^ Odnośnie świąt, to dobrze, że pogodzili się z Potterem i spółką, jednak nie odpuszczaj i wpleć jeszcze coś ciekawego między ich wszystkich, proszę :D Muszę przyznać, że odczułam tą wyjątkową atmosferę panującą w domu Weasley'ów ^^ Szczególnie narobiłaś mi ochotę na jakieś ciasteczka. Nie mogę też doczekać się wtorku, by dowiedzieć się, co działo się w wizji Flo. Szczególnie zainteresowało mnie, że wciągnęła w nią Hermionę :v Zobaczymy, co ma być to będzie.
PS. Szablon jest świetny ^^ wielkie brawa za to, że chce Ci się kombinować i samej próbować stworzyć coś niezwykłego, bo przecież taki wygląd jest rzeczą raczej niebanalną ^^
Dużo weny i zdrówka ♥
Wafelek
Bardzo dziękuję!
UsuńO Potterze i spółce rzeczywiście jeszcze nieco będzie ;)
Powiem tylko tyle, że nie zobaczą niczego gorszego od tego, co było w poprzednich wizjach.
Szablon wydaje się skomplikowany, jednak tak naprawdę nie jest aż tak źle :P do wielu rzeczy można dojść samemu, gdy tylko ma się czas
Pozdrawiam! J. M.
Rozdział świetny. Rachel nigdy nie lubiłam, zwłaszcza dlatego bo zarywała do Percy'ego jednak opowieść w twoim wydaniu może być ciekawa. A i jeszcze coś... mój Blaise musi stanąć po właściwej sttonie. Preferuję blondynów abe Diabeł jest świetny. Ciekawa jestem jak rozwiniesz to że Draco i Hermiona wiedzą że pracuje dla Lucka. Ślę buziaczki i życzę dużo weny❤❤❤
OdpowiedzUsuńPS. Dramione, Percabeth, Klaroline żądzą!❤❤❤
Bardzo dziękuję!
UsuńJa natomiast już od pierwszych stron ,,BwL" kochałam Rachel ♡
Sprawa Blaise'a będzie wyjaśniona, na razie jednak jest dość... skomplikowana.
Pozdrawiam! J. M.
Świetny rozdział, ale przyznam się szczerze, że myślałam iż zawarcie zgody pomiędzy niektórymi... yhm, osobami zajmie trochę czasu i będzie się to działo powoli, ale nie narzekam... doskonale ich wszystkich rozumiem i nawet... bardziej spodobała mi się ta wersja, może w końcu coś się zmieni, oczywiście jeśli chodzi o relacje niektórych domów oraz podejście członków domu węża do bardzo wielu istotnych spraw.
OdpowiedzUsuńTak, tak... jestem dumną Ślizgonką (według Pottermore), jednak nie zawsze podoba mi się zachowanie innych xd
Harry i Luna... jeije! <3 Proszę o więcej!
Blaise głupolu, nieźle się wrąbałeś! Wszystko wyszło na jaw. ;>
No i halooo... Co się stało z Flo! Co się stanie z Hermioną? ;(
Kurcze sporo tego...
Pozdrawiam i życzę weny! <3
Bardzo dziękuję!
UsuńStwierdziłam, że takie pogodzenie będzie lepsze, ponieważ nie mam zbyt wiele czasu na rozwlekanie ich wątku :P ale rzeczywiście, to nieco zmieni relację Slyth-Gryff.
Haha, akurat napisałam w kolejnym rozdziale fragment z Huną ;)
O Flo i Hermionie również będzie we wtorek.
Również pozdrawiam! J. M.
Hej :)
OdpowiedzUsuńJak poszła olimpiada?
A.
Cóż, była bardzo trudna, co potwierdzali wszyscy, jednak dramatu nie było. Teraz tylko trzeba czekać na wyniki ;)
UsuńMi coś nie poszło :/
UsuńNie wyrobiłam się w czasie.
Trzymam kciuki, żebyś przeszła.
A.
Wzruszyła mnie troska Hermiony o Draco ❤
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć tylko, że w następnym rozdziale będzie jej jeszcze więcej...
UsuńPozdrawiam! J. M. ;)
Świetne!!! Draco i Hermiona ❤idealnie do siebie pasują ! Mam nadzieję,że dobrze się skończy.Pozdrowienia ��
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Na razie nie planuję sad endu :)
UsuńRównież pozdrawiam! J. M.
Co ten Potter wyprawia? Chociaż z drugiej strony cieszę się, Harry i Hermiona nigdy mi do siebie nie pasowali.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem za polepszeniem stosunków Hermiony i Draco.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :D
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona są cudowni a ten pocałunek w sylwestra ahhh rozmarzyłam się <3
Dobrze, że Hermiona dowiedziała się prawdy o Zabinim.
Co się stało Flo?
Czekam na następny rozdział
Życzę weny!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Bardzo dziękuję i również pozdrawiam! J. M.
UsuńMuszę przyznać, że mam pewne...ekhem...zaległości (5 rozdziałów w plecy).
OdpowiedzUsuńSłodziuteńko, nawet bardzo.
A ten Ron wciąż w Mungu, biedaczek :'(
Taaak, wiem, że jest słodko, jednak co mam zrobić, gdy posiadam zamiłowanie do takich rozdziałów? ;P Ale obiecuję, że potem będzie mroczniej.
UsuńPozdrawiam! J. M.
No tak ://
UsuńAle co do Rona: masz jakiś pomysł, co z nim zrobisz?
Jego wątek nie będzie jakoś bardzo rozwinięty, ale wyjaśni się w prologu ;)
Usuń